125. rocznica odkrycia radu

 

Z okazji 125. rocznicy odkrycia radu zapraszamy do lektury fragmentu rozdziału Robaczki świętojańskie z książki Tomasza Pospiesznego pt. Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2023.

 

 

***

Na kolejny sukces małżonkowie Curie nie musieli zbyt długo czekać. Po spędzonych wakacjach w Owernii na południu Francji z większym zapałem zabrali się do pracy. Ich wnuczka Hélène Langevin-Joliot uważa, że

[…] po ślubie Maria i Piotr oczywiście pracowali wspólnie. Tak urządzili swoje życie by móc dużo czasu poświęcić pracy. To badaniom naukowym podporządkowali wszystko. Ale chciałabym wspomnieć, że pomimo tak intensywnej pracy mieli czas na rozrywkę np. spędzali razem wakacje. Między odkryciem polonu i radu wyjeżdżają z rodziną Piotra do Owernii, a więc przerywają badania naukowe na całe dwa miesiące. Dziś to może się wydawać absolutnie niesamowite.[1]

 

W połowie listopada przeprowadzili serię doświadczeń, dzięki którym otrzymali bardzo promieniotwórczy produkt. Przy udziale Gustave Bémonta udało im się pozyskać próbkę zawierającą pierwiastek bar (symbol Ba, liczba atomowa 56) o promieniotwórczości dziewięćset razy większej niż uran! 26 grudnia 1898 roku wspólnie z asystentem Bémontem ogłosili, że odkryli drugi pierwiastek chemiczny – rad (symbol Ra, liczba atomowa 88)[2]. W komunikacie zatytułowanym O nowej silnie radioaktywnej substancji zawartej w blendzie smolistej[3] napisali:

 

Wyżej wyszczególnione fakty każą nam przypuszczać, że w tym nowym związku promieniotwórczym znajduje się nowy pierwiastek, który proponujemy nazwać radem. Nowy ten związek zawiera na pewno znaczną ilość baru, mimo to jednak jest on silnie promieniotwórczy. Promieniotwórczość radu musi być, zatem ogromna.[4]

Małżonkowie Curie na okładce czasopisma „Le Petit Parisien” z 10 stycznia 1904, archiwum Tomasza Pospiesznego

Maria będzie później żałowała, że rad przyćmił swą międzynarodową sławą polon. Poza tym polon bardziej strzegł swoich tajemnic. Jeden z pierwszych polskich współpracowników Marii, Mirosław Kernbaum, po latach powiedział o polonie – Dziwnym więc trafem dzieli on los narodu, ku czci którego otrzymał imię: egzystuje de facto, jako pierwiastek chemiczny, de iure jednak przez międzynarodową komisję chemików nie jest za taki uznawany.[5] Polska jeszcze długo nie będzie miała szczęścia…

Jaką rolę w odkryciu radu odegrał Bémont nie wiadomo do końca. Znakomita biografka Marii, Françoise Giroud, podaje, że uczestniczył w badaniach, ponieważ w zeszycie laboratoryjnym z maja 1898 roku istnieją notatki wykonane jego ręką.[6] Jego badania mogły jednak ograniczać się do drobnych prac laboratoryjnych. Nie mniej jednak jest współautorem komunikatu donoszącym o istnieniu radu.

Maria i Piotr Curie oraz Guastave Bemont w szopie przy ul. Lhomond 42, ok. 1898, domena publiczna

Polon i rad zostały zaobserwowane przez małżonków Curie dzięki dużej aktywności promieniotwórczej. Teraz uczeni potrzebowali dodatkowego dowodu, aby potwierdzić, że oba pierwiastki istnieją. Eugène Demarçay specjalista z zakresu spektroskopii emisyjnej wykonał widma nowo odkrytych pierwiastków. Demarçay rozgrzewał w płomieniu palnika substancje zawierające polon i rad do stanu gazowego, a następnie przeanalizował widma, które powstały w wyniku rozszczepienia światła przez nie emitowanego. Curie mieli dowód istnienia radu w postaci widma emisyjnego, na którym było widać słabą, ale wyraźną linię fioletową przy 381,48 nm odpowiadającą temu pierwiastkowi.[7] Niestety stężenie polonu w badanej próbce było zbyt słabe, żeby zaobserwować linię emisyjną. Dlaczego? Otóż trzy pierwiastki promieniotwórcze uran, tor i rad należą do pierwiastków długożyciowych, przez co uczeni prawie w ogóle nie obserwowali spadku ich promieniotwórczości. Z kolei polon należy do pierwiastków krótkożyciowych, dla których aktywność promieniotwórcza maleje wraz z upływem czasu. Ponadto jest też pierwiastkiem rzadkim. W jednej tonie blendy uranowej (w zależności od jej pochodzenia) znajduje się około 1,4 grama radu i tylko 0,1 miligrama polonu. Maria wysunęła hipotezę, że aktywność promieniotwórcza jest stała dla danego pierwiastka. Pojawiła się więc wątpliwość czy polon nie jest bizmutem, którego aktywność została wzbudzona przez rad. Dodatkowo przemawiała za tym faktem obecność w widmie emisyjnym tylko linii bizmutu. Z drugiej strony Maria wnioskowała, że ilość polonu w badanej próbce może być tak mała, że nie zauważono jego linii. Jedynym sposobem na potwierdzenie tej teorii było otrzymanie próbki o większym stężeniu polonu, przez co byłoby można dokładnie zbadać jego właściwości chemiczne. Niestety to zadanie przez długie lata było nieosiągalne. Dopiero w czerwcu 1902 roku niemiecki chemik pracujący w Berlinie, Willy Marckwald wydzielił wolny polon. Zanurzył on czysty bizmut w roztworze otrzymanym przez roztworzenie[8] bizmutu otrzymanego z odpadów po przerobie blendy uranowej w kwasie solnym. Bizmut jako aktywniejszy pierwiastek wyparł z soli polon, który osadził się na jego powierzchni[9]. W ten sposób roztwór stawał się nieaktywny, a powierzchnia bizmutu stawała się promieniotwórcza poprzez obecność cienkiej warstewki nowego ciała. Uczony sądząc, że odkrył nowy pierwiastek, który właściwościami zbliżony był do telluru, nazwał go radiotellurem. Maria Curie udowodniła, że radiotellur i polon mają te same właściwości fizyczne i chemiczne – są więc tą samą substancją. Koronnym argumentem było porównanie czasów połowicznego zaniku obu pierwiastków. Kiedy okazało się, że wynosi on w obu przypadkach 140 dni, Maria nie miała wątpliwości. W sprawozdaniu pt. O zmniejszeniu się radioaktywności polonu wraz z upływem czasu pisała: Polon Marckwalda wydaje się identyczny z naszym oraz nie ma wątpliwości […] że substancja przygotowana przez Marckwalda jest po prostu tą samą, którą odkryłam wcześniej i opisałam jako polon.[10] Maria zadbała, aby jej wyniki badań, wnioski i eksperymenty ukazały się także po niemiecku. Kiedy jest pewna swych racji potrafi być bezwzględna. W świecie mężczyzn to trudna sztuka, ale za to jak bardzo imponująca. Marckwald, uznając rację Marii, powołując się na Szekspira, napisał: Jeśli wonną różę nazwać inaczej, czyż przestanie pachnieć?* Proponuję w przyszłości zastąpić nazwę radiotellur przez polon.[11]

Widmo emisyjne było wystarczającym dowodem istnienia radu dla fizyków, nie przekonywało jednak chemików. Chemicy żądali właściwości chemicznych nowych pierwiastków, chcieli znać masę radu. Irena Joliot-Curie wspominała:

 

W tym czasie oznaczenie widma i ciężaru atomowego radu miało wielkie znaczenie dla przekonania chemików, że nowe radiopierwiastki były takimi samymi substancjami, jak inne, różniąc się jedynie posiadaniem właściwości promieniotwórczych.[12]

Maria i Piotr Curie w szopie przy ulicy Lhomond 42, ok. 1898, domena publiczna

Ażeby Maria mogła określić masę atomową radu potrzebowała dziesiątek ton smółki uranowej, a ta niestety po pierwsze zawierała bardzo małe ilości radu, a po drugie kosztowała fortunę. Z pomocą przyszła fabryka uranu z Czech, znajdująca się w Jachymowie. Wspaniałomyślnie rząd austriacki po namowach Franza Exnera – późniejszego nauczyciela fizyki eksperymentalnej Erwina Schrödingera i Mariana Smoluchowskiego – podarował małżonkom Curie najpierw sto kilogramów, a potem całą tonę ziemi, stanowiącą odpady po wydzieleniu uranu. W rozprawie doktorskiej Maria napisała:

 

To ta pozostałość zawiera substancje radioaktywne; jej czynność promieniotwórcza jest cztery i pół razy większa od aktywności uranu metalicznego. Rząd austriacki, do którego należą kopalnie blendy, uprzejmie zaoferował nam na cele naszych poszukiwań jedną tonę tych odpadków i upoważnił kopalnie do dostarczania nam większej ilości ton tego materiału.[13]

 

Odpady te zawierały drogocenny rad i polon. Wreszcie, fundacja barona Rothschilda za bardzo niską cenę odkupiła od rządu Austrii kilka ton ziemi. Maria rozpoczęła swoją przygodę z radem. Zaczęła rodzić się legenda.

Wnętrze laboratorium państwa Curie przy ul. Lhomond 42, 1898, Bibliotheque numerique du Cirad en agronomie tropicale, domena publiczna

 

Wejście do szkoły Fizyki i Chemii Przemysłowej przy ul. Lhomond 42 prowadzące na podwórze, gdzie mieściła się szopa-laboratorium małżonków Curie, ok. 1898. Musée Curie (Coll. ACJC)

W 1902 roku po serii bardzo żmudnych i ciężkich prac laboratoryjnych, udało się Marii pozyskać 1 decygram[14] chlorku radu (RaCl2) i wyznaczyć masę radu na 225±1 (dziś wiemy, że wynosi ona 226,025 u). Wszystkie prace małżonkowie Curie wykonywali w legendarnej, drewnianej szopie przy ulicy Lhomond 42 niedaleko Wyższej Szkoły Fizyki i Chemii Przemysłowej Miasta Paryża, gdzie wykładał Piotr. Nie było tam wentylacji, zimą było bardzo zimno, podczas deszczu przeciekał dach, a latem panował niewyobrażalny ukrop. Maria pisała:

 

Była to pozbawiona wszelkich sprzętów szopa z desek, o cementowej podłodze i oszklonym dachu, przez który miejscami przeciekał deszcz. Całe wyposażenie składało się ze zniszczonych drewnianych stołów, żelaznego pieca, dającego bardzo niedostateczne ciepło i z tablicy, na której Piotr chętnie pisał i rysował. Nie było tam wyciągu do robót, przy których wydzielają się szkodliwe gazy, trzeba było zatem wykonywać takie prace na podwórzu, gdy pogoda na to pozwalała. Podczas deszczu musieliśmy je prowadzić w szopie, przy otwartych drzwiach.[15]

 

________________________

[1] Maria, reż. A. Albrecht, Polska 2011.

[2] Rad leży w układzie okresowym pod barem. Oba pierwiastki należą do tej samej grupy berylowców.

[3] M. P. Curie, Mme. P. Curie, M. G. Bémont, Sur une nouvelle substance fortement radio-active, contenue dans la pechblende, CR 127, 1898, str. 1215–1217.

[4] E. Curie, Maria Curie, dz. cyt., str. 174.

[5] M. Skłodowska-Curie, Badanie ciał radioaktywnych, dz. cyt., str. <4>.

[6] F. Giroud, Maria Skłodowska-Curie, dz. cyt., str. 88.

[7] Linie w widmie emisyjnym są swoistymi odciskami palców pierwiastków chemicznych. Każdy z nich ma swoją własną, charakterystyczną dla siebie linię.

[8] Roztworzenie to zjawisko chemiczne, które polega na rozpuszczaniu ciała stałego przy jednoczesnej jego reakcji z rozpuszczalnikiem lub składnikiem roztworu. Po odparowaniu rozpuszczalnika nie powstanie substancja wyjściowa, ale produkt reakcji.

[9] Maria pisała: Można wydzielić radiopierwiastki z roztworu drogą elektrolizy lub osadzania na odpowiednio dobranym metalu, zanurzonym w roztworze. […] Tak np. w celu oddzielenia lub oczyszczenia polonu osadza się go zazwyczaj na miedzi lub srebrze. Zob. M. Skłodowska-Curie, Promieniotwórczość, reprint wydania z 1939, Oficyna Wydawnicza Politechniki Warszawskiej, Warszawa 2011, str. 340.

[10] S. Quinn, Życie Marii Curie, dz. cyt., str. 249–250.

[11] M. Fontani, M. Costa, M.V. Orna, The lost elements. The periodic table’s shadow side, Oxford University Press, New York, 2014, str. 472.

*W. Szekspir, Romeo i Julia, akt II, scena 3, przekład J. Iwaszkiewicz, Świat Książki, Warszawa 1999.

[12] I. Joliot-Curie, Naturalne pierwiastki, dz. cyt., str. 8.

[13] M. Skłodowska-Curie, Badanie ciał radioaktywnych, dz. cyt., str. 19.

[14] Decygram to 1/10 grama.

[15] M. Skłodowska-Curie, Autobiografia, dz. cyt., str. 117.

Świętuj z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza urodziny Marii Skłodowskiej-Curie 7 listopada 2023!

Projekt Gdy Nauka jest Kobietą UAM zaprasza na Konferencję Zostanę Noblistką. Kobiety w naukach ścisłych.
VI. Laboratorium Kobiet poświęcone będzie sytuacji kobiet w naukach ścisłych. Termin spotkania jest szczególny, bowiem 7 listopada przypada 156. rocznica urodzin Marii Skłodowskiej-Curie (1867–1934), 120. rocznica przyznania przyznania małżeństwu Curie Nagrody Nobla z fizyki i 112. rocznica samodzielnej Nagrody Nobla z chemii za odkrycie polonu i radu.

89. rocznica śmierci Marii Skłodowskiej-Curie

Rok 1934 był ostatnim w życiu Marii Skłodowskiej-Curie. Kilka lat wcześniej – być może kierowana dziwnym przeczuciem nadchodzącego kresu – uczona napisała:

Kiedy mi mówią o »moich wspaniałych pracach«, wydaje mi się, jakbym już umarła, jak gdybym siebie samą widziała na marach i wydaje mi się, iż usługi, które im mogę jeszcze oddać, nic ich nie obchodzą. Że byłoby im znaczne wygodniej mnie chwalić, gdybym nie żyła.

 

Maria Skłodowska-Curie. Był to ulubiony portret Maniusi Skłodowskiej, córki Józefa Skłodowskiego, brata Marii. Dzięki uprzejmości dr. inż. Piotra Chrząstowskiego.

Jednak jak zawsze starała się żyć intensywnie. Intensywnie na ile mogła. Wstawała przed ósmą rano, zjadała w śniadanie, zakładała kapelusz, płaszcz, brała swoją starą teczkę wychodziła przed kamienicę i czekała na samochód. Nadal pracowała eksperymentalnie, chociaż z coraz większą trudnością, prowadziła wykłady z fizyki i kierowała katedrą fizyki na Sorbonie. Przygotowywała materiały do książki i publikacji. Stan zdrowia zaczynał jednak się pogarszać. Doskwierało jej permanentne zmęczenie, reumatyzm nękający ramię, bezustanne szumy w uszach, kłopoty ze wzrokiem. Już w 1920 roku w liście do siostry Bronisławy Dłuskiej pisała:

Osobiste moje kłopoty przedstawiają się tak przede wszystkim, że źle jest z moimi oczami. Oczy są bardzo osłabione i radziłam się co do nich lekarza, prawdopodobnie nie wiele można im dopomóc. Co do uszu, to dokucza mi szum prawie nieustanny, a przynajmniej bardzo częsty – nieraz bardzo silny. Bardzo mnie niepokoją te objawy, bo mi to może prace utrudnić, a może i uniemożliwić. Może być, że jest jaki związek z radem, ale niepodobna mieć o tym opinię. Tylko proszę Cię, nie mów o tym nikomu.

Prawdopodobnie przez kłopoty ze wzrokiem poślizgnęła się i upadła w laboratorium w wyniku czego złamała nadgarstek. W grudniu 1933 roku zaczęła narzekać na bóle brzucha. Szczegółowe badania wykazały, że ma duży kamień w woreczku żółciowym. Maria nie zgodziła się jednak na operację lecz zastosowała drakońską dietę. Wkrótce jednak poczuła się na tyle dobrze, że pojechała do Ireny i Fryderyka Joliot-Curie przebywających w Sabaudii. Po latach Irena wspominała:

W 1934 r. kilka miesięcy przed śmiercią matka pojechała z nami na sporty zimowe do Notre Dame de Bellecombe. Mój mąż, nasza siedmioletnia wówczas córeczka i ja jeździliśmy na nartach. Matka ślizgała się ze mną i z moją córeczką i chodziła na rakietach śnieżnych. Pamiętam, że pewnego wieczoru z niepokojem oczekiwałam jej powrotu. Wróciła już po zmroku z dalekiego spaceru do miejsca, z którego widać było Mont Blanc w zachodzącym słońcu.

Maria Skłodowska-Curie w towarzystwie Ireny, Fryderyka, Piotra Augera Georges’a Gricouroff’a i jego siostry, Notre-Dame de Bellecombe, 1934, [za:] „Korespondencja Marii Skłodowskiej-Curie z córką Ireną. 1905–1934 wybór”, PIW, Warszawa 1978.
19 lutego 1934 roku w liście do Ewy Maria pisała, że miała piękną pogodę w Notre-Dame de Bellecombe, ale nie mogła jeździć na nartach z powodu nieustannie bolącego nadgarstka. Na Wielkanoc przyjechała do Paryża Bronisława. Siostry razem spędziły wspólne pięć tygodni. Pojechały do Montpellier, aby odwiedzić Jakuba Curie. Kiedy się żegnały na dworcu nie sądziły, że widzą się po raz ostatni. 26 marca 1934 roku w liście do Ireny, Maria pisała o swojej ostatniej woli:

Sporządziłam tymczasowe oświadczenie na piśmie, mające ważność testamentu, co do grama radu, zapakowałam to razem z dokumentami z Ameryki i czerwonym atramentem napisałam na wierzchu pakiecika, co zawiera. Wszystko razem znajduje się w szafce w pokoju bawialnym, pod szufladkami zamykanymi na klucz, tam gdzie jest teczka z ważnymi listami, którą wręczył mi Fred.

Cztery dni później, Irena odpisała matce w nieco żartobliwym tonie:

Mimo dokumentu sporządzonego w odniesieniu do radu mam nadzieję, że nie będziesz się czuła zwolniona z obowiązku zachowania ostrożności i jeździła samochodem po drogach wijących się zbyt dużymi zygzakami, pod pretekstem, że przejeżdżasz przez Masyw Centralny, Pireneje lub Alpy Nadmorskie.

Rękopis „Testamentu Radowego” Marii Skłodowskiej-Curie, [za:] „Marie Curie. Une femme dans son siecle”, Paris 2017, s. 228
Maria nie zwalniała tempa pracy. Miała plany zawodowe i osobiste. 8 maja napisała do Broni, że odczuwa potrzebę posiadania domu z ogrodem i gorąco pragnę, aby ten projekt doszedł do skutku. Kosztorys udało się obniżyć, odpowiednio do moich środków materialnych, wkrótce więc będzie można kłaść fundamenty. Nie doczekała jednak budowy nowego domu.

W maju 1934 roku Maria była ostatni raz w laboratorium. Mam gorączkę, wrócę do domu powiedziała. Przechodząc przez ogród, który sama zaprojektowała i o który od lat dbała zobaczyła chorą różę. Jerzy ten krzak jest wyraźnie chory, trzeba się nim teraz zająć! […] Jerzy, proszę zaopiekować się tą różą… – poprosiła ogrodnika.

Niestety sama Maria również była już poważnie chora. Temperatura ciała była podwyższona i wciąż się utrzymywała. Miała nieustanne dreszcze. Lekarze zdiagnozowali grypę, później bronchit. Zaproponowali, aby wyjechała do sanatorium. Wraz z Ewą Maria odbyła długą, ostatnią podróż do Sancellemoz. Podczas podróży snuła plany związane z Instytutem Radowym w Paryżu i w Warszawie. Mówiła, że ostatnie odkrycie Ireny i Freda zapewne przyniesie im Nagrodę Nobla. W Sancellemoz została jeszcze raz gruntownie przebadana. Zalecono nowe terapie, zaaplikowano leki. Z nikłym uśmiechem mówiła – Może być, że się trudzimy całkiem niepotrzebnie… W końcu lekarze znaleźli prawdziwą przyczynę osłabienia Madame Curie – anemia złośliwa o przebiegu piorunującym. Ewa nigdy nie okazała słabości przy matce i nie dała poznać po sobie, że wie iż to koniec. Płakała na korytarzu. W listach do rodziny w Polsce regularnie opisywała stan zdrowia matki. 6 czerwca informowała Józefa Skłodowskiego, że jest źle, że matka cierpi na jakąś chorobę z gorączką, dreszczami i bólem głowy. Brat chciał przyjechać do siostry w kolejnym tygodniu i rozpoczął starania o paszport i bilety. Jednakże w liście z 11 czerwca Ewa prosiła, aby jednak nie przyjeżdżał. Obawiała się, że obecność rodzeństwa uzmysłowi Marii, że odchodzi. Dziesięć dni później, 21 czerwca, prosiła Józefa i Bronkę, żeby przyjechali do Marii. Dłuska wyjechała 3 lipca, Skłodowski chciał wyjechać między 10 a 15 lipca. W ostatniej niemal chwili 2 lipca do sanatorium przyjechała Irena i Fred. Zawsze opanowana i spokojna starsza córka uczonej nie miała siły by patrzeć jak odchodzi jej ukochana matka.

Ewa wspominała, że Maria Skłodowska-Curie sama sprawdzała termometr i nie było możliwości, aby ją oszukać. 3 lipca 1934 roku temperatura nagle spadła. To nie lekarstwa mi pomogły, ale te góry – ta przestrzeń – powietrze – powiedziała do Ewy. Czasami szeptała: Paragrafy… tytuły rozdziałów… Wszystkie jednakowymi czcionkami… Myślałam nad tą książką. Kilka godzin przed śmiercią próbowała resztkami sił zamieszać herbatę i patrząc na łyżeczkę i pytała – Czy to jest z radu, czy z mezotoru? Później zdoła jeszcze zaprotestować przed zrobieniem zastrzyku – Nie chcę. Chcę, żeby zostawiono mnie w spokoju. Szeptem powiedziała kilka niezrozumiałych słów. W końcu o świcie, kiedy słońce wzeszło i rozświetliło pokój, znalazło cichutką postać na łóżku i rzuciło jasne błyski na jej głowę i twarz. Po raz ostatni słońce oświetliło twarz Wielkiej Uczonej. Maria Skłodowska-Curie odeszła o godzinie czwartej rano 4 lipca 1934 roku.

Ewa napisała:

Biało ubrana, z białymi włosami, z twarzą zastygłą w wyrazie powagi i męstwa, jak twarz bojownika z odkrytym wyniosłym czołem – jest w tej chwili najwyższym symbolem piękna i szlachetności.

Jej szorstkie, stwardniałe ręce, głęboko poparzone przez rad, straciły wreszcie zwykły tick nerwowy. Leżą, sztywno wyciągnięte na prześcieradle, w straszliwym bezruchu. Ręce, które tak pracowały.

Nazajutrz, 5 lipca świat dowiedział się o śmierci Madame Curie. Oficjalny komunikat głosił: Maria Curie zmarła w Sancellemoz dnia 4 lipca r. 1934, na skutek anemii złośliwej aplastycznej o przebiegu gwałtownym, gorączkowym. Szpik kostny nie zareagował prawdopodobnie dlatego, że zaszły w nim zmiany, spowodowane długoletnim wpływem promieni.

Hołd Jej pamięci składali naukowcy, pisarze, politycy, studenci.

Zjazd fizyków w Rzymie, od lewej: Robert Millikan, Maria Skłodowska-Curie, Arthur Compton, Guglielmo Marconi, Jean Perrin i Niels Bohr, 1931, [za:] https://www.insidescience.org/file/mariecurieotherscientistsjpg
Niels Bohr w liście do Ireny napisał:

Musi dla Pani być wielkim ukojeniem myśl o radości, jaką sprawiły Pani Curie wspaniałe odkrycia, których dokonaliście Państwo w ostatnich latach. Były one ukoronowaniem wielkiego dzieła jej życia.

Maria Skłodowska-Curie i Albert Einstein nad Jeziorem Genewskim, lipiec 1924, Domena publiczna

Albert Einstein powiedział:

Miałem to szczęście, że przez dwadzieścia lat łączyły mnie z panią Curie więzy wzniosłej i niczym niezmąconej przyjaźni. Podziwiałem coraz bardziej jej wielkość jako człowieka. Jej siła, czystość charakteru, surowość wymagań wobec siebie samej, obiektywizm, nieskazitelne poglądy, wszystkie te cechy były tak wysokiego gatunku, że rzadko spotyka się je razem, połączone u jednej osoby. Stale uważała, że jest w służbie społeczeństwa, a jej wyjątkowa skromność nie dopuszczała pochlebstw.

 

Prezydent RP Ignacy Mościcki sadzi pamiątkowe drzewo w ogrodzie Instytutu Radowego w Warszawie, 29 maja 1932, Narodowe Archiwum Cyfrowe sygn. 1–N–818–5

Prezydent RP Ignacy Mościcki w kondolencjach wysłanych Irenie Joliot-Curie napisał:

Polska traci w ś.p. Pani Curie-Skłodowskiej nie tylko uczoną, która imię swej ojczyzny wsławiła w całym świecie, ale i wielką obywatelkę, zawsze przez całe życie czujnie stojącą na straży interesów swojego narodu.

André Broca – jeden z studentów Marii – napisał: Myśl o tym, że wejdę do jej gabinetu i nie znajdę jej za stertą starannie poukładanych papierów, sprawiła, że płakałem jak dziecko. Inny student dodał: Jak wyobrazić sobie Instytut bez niej? I tę słynną klatkę schodową, gdzie tak rozmawiała z nami oparta o poręcz, z nieco pochylonym szerokim czołem i rękoma w ustawicznym ruchu. To w tym Instytucie […] pani Curie pierwszy raz odezwała się do mnie, z takim ciepłem i zrozumieniem […] Wydaje mi się, że nadal ją widzę w piwnicy, kiedy rozważa zalety kalorymetru; […] albo w czasie ostatniej Wigilii w laboratorium […], kiedy tak dużo rozmawialiśmy o przyszłości fizyki teoretycznej we Francji. Im więcej wspomnień ożywa w mej pamięci […], tym trudniej jest mi wyobrazić sobie bez niej ten budynek, w którym nadwerężała swe siły i zdrowie. I wydaje mi się, że kamienie i cegły się rozpadną.

Grób rodziny Curie na cmentarzu w Sceaux pod Paryżem, b.d., [za:] E. Curie, „Maria Curie”, Wydawnictwo J. Przeworskiego, Warszawa 1938.
W piątek, 6 lipca 1934 roku, w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół trumnę z ciałem Marii Skłodowskiej-Curie złożono w grobie na cmentarzu w Sceaux. Spoczęła obok Piotra Curie. Podczas ceremonii pogrzebowej nie przemawiano. Pochowano Ją tak jak żyła – cicho i skromnie. Bronia i Józef nie uzgadniając tego z sobą przywieźli z Polski garść ziemi, którą rzucili na trumnę siostry.

Maria Skłodowska-Curie na tarasie Instytutu Radowego w Paryżu, 1923, [za:] S. Quinn, „Życie Marii Curie”, Prószyński i S-ka., Warszawa 1997.
Pomnik Marii Skłodowskiej-Curie na Skarpie Warszawskiej, 2019, fot. Ewelina Wajs-Baryła

 

Róża posadzona przez Marię Skłodowską-Curie po dziś dzień rośnie przy Instytucie Radowym w Paryżu pod balkonem Laboratorium Curie…

Tomasz Pospieszny

Śladami Marii Skłodowskiej-Curie Curie i Piotra Curie w Paryżu

 

Na zaproszenie Dyrektora Musée Curie pana Renaud’a Huynh’a i jego zastępczyni dr Natalie Pigeard-Micault, w dniach od 9 do 14 maja 2023 roku, w Paryżu przebywała delegacja Polskiego Towarzystwa Chemicznego w składzie: prof. dr hab. Izabela Nowak (UAM) prezes PTChem, prof. dr hab. Robert Pietrzak (UAM) I wiceprezes PTChem i prof. dr hab. Agnieszka Nosal-Wiercińska (UMCS) skarbnik PTChem – reprezentujący Prezydium Zarządu Głównego oraz prof. UAM dr hab. Tomasz Pospieszny – biograf i badacz życia Marii Skłodowskiej-Curie i Ireny Joliot-Curie, a także mgr Ewelina Wajs-Baryła – redaktor naczelna „Bilutynu Zarządu Głównego PTChem”.

 

Fot. 1. Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs-Baryła pod pomnikiem małżonków Curie dłuta Marii Kwietniewskiej w ogrodzie Instytutu Curie.

 

Fot. 2. Od lewej: Tomasz Pospieszny, Ewelina Wajs-Baryła, Robert Pietrzak, Agnieszka Nosal-Wiercińska i Izabela Nowak.

 

W trakcie wizyty kilkukrotnie odwiedziliśmy Musée Curie, zapoznając się z organizacją pracy i unikatowymi zbiorami, a także szukając podobieństw i różnic pomiędzy paryską placówką, a Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie (które jest współprowadzone przez PTChem). Po muzeum członków delegacji oprowadziła pani dr Camilla Maiani, a najcenniejsze zbiory archiwum pokazała pani Aurélie Lemoine. Prof. Tomasz Pospieszny i mgr Ewelina Wajs-Baryła przeprowadzili w trakcie pobytu kwerendę w archiwum Musée Curie, poszukując polskich dokumentów do historii rodziny Skłodowskich i Curie.

Fot. 3. Rekonstrukcja laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie w Musée Curie w Paryżu.

 

Specjalnie dla nas uruchomiono rekonstruowaną aparaturę pomiarową z laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie i wspólnie z dyrektorem Musée Curie pomiarów radioaktywnej próbki „metodą Curie” dokonał prof. Tomasz Pospieszny.

Fot. 4. Renaud Huynh, Tomasz Pospieszny i Izabela Nowak przy aparaturze do pomiarów radioaktywności „metodą Curie”.

 

Członkowie delegacji spotkali się także z Marie-Laure Nave – dyrektorką Biura Głównego Instytutu Curie.

 

W towarzystwie gospodarzy odwiedziliśmy wszystkie ważne adresy, z którymi związana była Uczona w Paryżu i jego okolicach. Począwszy od jej mieszkań i domów, a skończywszy na jej laboratoriach.

Fot. 5. Ewelina Wajs-Baryła, Izabela Nowak, Robert Pietrzak, Agnieszka Nosal-Wiercińska i Tomasz Pospieszny w Pawilonie Curie na terenie Instytutu Fizyki.

 

Szlakiem Madame Curie odbyliśmy także podróż kolejką podmiejską z Paryża do Sceaux aby i tam szukać śladów rodzin Skłodowskich i Curie.

 

Fot. 6. Tomasz Pospieszny, Natalie Pigeard-Micault, Hélène Langevin-Joliot, Ewelina Wajs-Baryła, Aurélie Lemoine i Renaud Huynh przed domem Marii Skłodowskiej-Curie w Sceaux.

Fot. 7. Dworzec w Sceaux – stacja kolejki miejskiej RER.

Dzięki panu Renaud’owi Huynh’owi i jego zastępczyni – pani dr Natalie Pigeard-Micault delegacja Polskiego Towarzystwa Chemicznego miała sposobność spotkać się dwukrotnie z wnukami Marii Skłodowskiej-Curie, profesorem Pierre’em Joliot i jego żoną profesor Anne Joliot oraz profesor Hélène Langevin-Joliot.

Polskie Towarzystwo Chemiczne jest współwydawcą biografii Ireny Joliot-Curie – córki Madame Curie – pod tytułem Irena Joliot-Curie. Radowa dziedziczka autorstwa Tomasza Pospiesznego, która miała premierę pod koniec kwietnia 2023 roku. Książkę wraz z pierwszym polskim wydaniem Pamiętników Władysława, Józefa i Marii Skłodowskich i francuskim suplementem autorstwa prof. Tomasza Pospiesznego, dr. inż. Piotra Chrząstowskiego (prawnuka Józefa Skłodowskiego – brata Marii Skłodowskiej-Curie) i mgr Eweliny Wajs-Baryły uroczyście wręczono prof. Pierre’owi Joliot oraz prof. Hélène Langevin-Joliot w jej domu w Antony pod Paryżem. Spotkania te dostarczyły niezwykłych wzruszeń.

 

Fot. 8. Spotkanie z prof. Pierre’em Joliot i prof. Anne Joliot.

 

Fot. 9. Prof. Hélène Langevin-Joliot z zaciekawieniem przeglądała najnowszą biografię swojej matki – Ireny Joliot-Curie i prezentowała zdjęcia z rodzinnych albumów

Fot. 10. Hélène Langevin-Joliot w towarzystwie Tomasza Pospiesznego – autora biografii Ireny Joliot-Curie – i Eweliny Wajs-Baryły – wydawcy książki.

 

W domu rodzinnym profesor Hélène Langevin-Joliot odnaleźliśmy także wiele akcentów polskich, związanych m.in. z wizytami potomków Noblistki w jej ojczyźnie.

 

W ostatnim dniu pobytu w Paryżu wspólnie odwiedziliśmy Cmentarz Montparnasse, aby oddać hołd pamięci profesora Józefa Hurwica – polskiego chemika, byłego prezesa PTChem i historyka nauki. To dzięki staraniom prof. Hurwica w 1967 roku w Warszawie, przy ulicy Freta 16, powstało Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w domu, w którym urodziła się Noblistka.

Fot. 11. Przedstawiciele Prezydium Zarządu Głównego PTChem przy grobie prof. Józefa Hurwica. Od lewej: Agnieszka Nosal-Wiercińska, Izabela Nowak i Robert Pietrzak.

 

Rozmowy z Renaud’em Huynh’em, dyrektorem Musée Curie w Paryżu, zaowocowały omówieniem dalszej współpracy. Zaplanowano kilka wspólnych, polsko-francuskich projektów edukacyjnych, które będą popularyzowały odkrycie radioaktywności i prace małżonków Curie. Na najbliższe miesiące przewidziane jest także podpisanie oficjalnego porozumienia o współpracy pomiędzy Polskim Towarzystwem Chemicznym i Musée Curie w Paryżu.

Serdecznie dziękujemy Renaud’owi Huynh’owi i dr Natalie Pigeard-Micault za umożliwienie przeprowadzenia kwerend biograficznych w archiwum Musée Curie.

Ponadto składamy podziękowania prof. Izabeli Nowak i prof. Robertowi Pietrzakowi za możliwość wzięcia udziału w wyjeździe naukowym do Paryża.

 

O pierwiastkach chemicznych odkrytych przez kobiety

W układzie okresowym pierwiastków chemicznych jest dzisiaj 118 pierwiastków (lipiec 2022 roku). Spośród tych podstawowych cegiełek Wszechświata tylko kilka zostało odkrytych przez kobiety. Jednak historia tych odkryć jest nader fascynująca.

Maria Skłodowskiej-Curie i polon oraz rad (1898)

Pierwszą kobietą, której nazwisko na trwałe wpisało się w historię odkryć pierwiastków chemicznych jest Maria Skłodowska-Curie. Badając fascynujące promieniowanie uranu odkryte przez Becquerela stwierdziła, że niektóre minerały zawierające ten pierwiastek np. blenda smolista, chalkolit czy autunit wysyłają znacznie silniejsze promieniowanie niż wynikało to z zawartości w ich składzie uranu. Uczona dokonała fenomelnego zabiegu – przeprowadziła syntezę chalkolitu i stwierdziła, że wykazuje on normalną promieniotwórczość, czyli taką jakiej należy się spodziewać ze względu na zawartość uranu w próbce. W związku z powyższym w naturalnym minerale musiała istnieć domieszka nowego, nieznanego nauce pierwiastka. Maria zanotowała: Obie rudy uranu: blenda smolista (tlenek uranu) i chalkolit (fosfat miedzi i uranylu) są o wiele bardziej aktywne niż sam uran. Fakt ów jest godny uwagi i pozwala sądzić, że te minerały mogą zawierać pierwiastek o wiele bardziej aktywny niż uran. Niestety Maria i Piotr nie byli w stanie wyodrębnić potencjalnych pierwiastków chemicznych znanymi wówczas metodami. Ich córka Irena Joliot-Curie wyjaśniała po latach:

Irena Joliot-Curie, b.d., Musée Curie, col. ACJC

Ze względu na to, że jedyną znaną właściwością hipotetycznego ciała [nowego pierwiastka] była jego promieniotwórczość, Piotr i Maria Curie wprowadzili nową metodę pracy, która stała się podstawową w całej radiochemii. Przeprowadzali oni chemiczne rozdzielanie różnych ciał zawartych w minerale i mierzyli promieniotwórczość każdej frakcji. Wkrótce stwierdzili, że promieniotwórczość koncentruje się z jednej strony w siarczkach strącanych z kwaśnych roztworów, z drugiej – w pierwiastkach ziem alkalicznych i niebawem przekonali się o istnieniu dwóch nowych pierwiastków promieniotwórczych: polonu i radu […], wyższych homologów telluru i baru.

Upór Madame Curie doprowadził ją do odkrycia, które zrewolucjonizowała spojrzenie na teorię materii. 18 lipca 1898 roku małżonkowie Curie ogłosili, że odkryli nowy pierwiastek chemiczny, który nazywali polonem (symbol Po, liczba atomowa 84). Donosili:

Przypuszczamy, że ciało, które wyodrębniliśmy ze smółki uranowej, zawiera nieznany jeszcze metal, zbliżony do bizmutu ze swoich właściwości chemicznych. Jeśli istnienie tego metalu się potwierdzi, proponujemy dla niego nazwę polon – od imienia ojczyzny jednego z nas.

Maria i Piotr Curie w laboratorium przy ulicy Cuvier, 1904, Musée Curie, col. ACJC

Jednak na tym nie koniec. W połowie listopada przeprowadzili eksperymenty, dzięki którym otrzymali bardzo promieniotwórczy produkt. Wraz z Gustawem Bémontem otrzymali próbkę zawierającą bar, która była dziewięćset razy bardziej promieniotwórcza niż uran. 26 grudnia 1898 roku ogłosili, że odkryli drugi pierwiastek chemiczny, który nazwali radem (symbol Ra, liczba atomowa 88). W pracy pt. „O nowej silnie radioaktywnej substancji zawartej w blendzie smolistej” napisali:

Wyżej wyszczególnione fakty każą nam przypuszczać, że w tym nowym związku promieniotwórczym znajduje się nowy pierwiastek, który proponujemy nazwać radem. Nowy ten związek zawiera na pewno znaczną ilość baru, mimo to jednak jest on silnie promieniotwórczy. Promieniotwórczość radu musi być, zatem ogromna.

Tak zrodziła się legenda godna najwybitniejszej uczonej.

 

Harriet Brooks i radon (1901)

Harriet Brooks, 1898, McCord Museum, Montreal, Quebec

Ernest Rutherford zauważył, że związki toru nieustannie emitują radioaktywny gaz, który zachowuje właściwości promieniotwórcze przez kilka minut. Nazwał to zjawisko emanacją gazu, a później emanacją torową (ThEm). Uczony pisał: promieniowanie z tlenku toru nie było stałe, ale zmieniało się w najbardziej kapryśny sposób, podczas gdy wszystkie związki uranu emitują promieniowanie w sposób niezwykle stały. Pod kierunkiem Rutherforda ( a właściwie na jego prośbę) Harriet Brooks przeprowadziła serię eksperymentów mających na celu określenie charakteru radioaktywnych emisji toru. Wykazała także, że emanację wysyła również rad. Jej prace dowiodły, że emanacja była gazem o specyficznych właściwościach fizycznych, takich jak na przykład mniejsza masa cząsteczkowa niż masa radu. Brooks wspólnie z Rutherfordem zmierzyła szybkość dyfuzji cząsteczek gazu w powietrza. W 1901 roku uczeni ogłosili pracę pt. „Nowy gaz z raduˮ (Trans. R. Soc. Can., 7, str. 21–25), w której pisali: termin „emanacjaˮ został zastosowany do substancji emitowanej w ten sposób, ponieważ w tamtym czasie nie było dowodów, czy emisja materii była parą substancji, radioaktywnym gazem (nasze podkreślenie) czyli cząstkami materii, z których każda zawiera dużą liczbę cząsteczek. […] Musimy zatem stwierdzić, że emanacja jest w rzeczywistości ciężkimi radioaktywnymi oparami lub gazem. […] specjalne eksperymenty pokazują, że szybko się rozprasza, a także ma charakter gazowy.

Ernest Rutherford, 1908, domena publiczna

Nie ulega wątpliwości, że w 1901 roku Harriet Brooks i Ernest Rutherford udowodnili, że emanacja (dziś zwana radonem, pierwiastek 86) jest radioaktywnym gazem. Należy zauważyć, że Rutherford i Brooks […] opisali swoje wysiłki, aby określić naturę emanacji. Nie można było wyizolować znacznej objętości gazu ani zidentyfikować żadnych nowych linii widmowych. W rezultacie doszli do wniosku, że objętość jakiegokolwiek gazu była niewielka. Wykorzystali urządzenie do dyfuzji gazów jako środek nie tylko potwierdzający, że emanacja jest gazem, ale także w celu uzyskania przybliżonej wartości jego masy cząsteczkowej. Podali (błędnie), że gaz miał masę atomową między 40 a 100. Niemniej jednak fakt, że wartość była znacznie mniejsza niż wartość toru, przekonał ich, że emanacja była wcześniej nieznanym gazem. Nie twierdzili wówczas, że jest to nowy pierwiastek, choć wydaje się, że tę implikację pozostawili czytelnikowi. Jak podkreślają małżonkowie Reyner-Canhamowie (badacze historii odkrycia radonu, biografowie Brooks) Rutherford został przekonany o gazowej naturze emanacji w 1901 roku w wyniku badań przeprowadzonych przez jego pierwszą studentkę, Harriet Brooks.

 

Lise Meitner i protaktyn (1918)

W 1899 roku André-Louis Debierne odkrył pierwiastek, który nazwał aktynem (89Ac). Był to niezwykle tajemniczy pierwiastek, bowiem charakteryzował się dość krótkim czasem połowicznego zaniku, wynoszący zaledwie trzynaście i pół lat. Powinien zatem już dawno zniknąć z powierzchni Ziemi. Ponieważ jednak wciąż zdradza swoją obecność musiał powstawać w wyniku przemiany promieniotwórczej z innego nieznanego dotąd pierwiastka chemicznego. Pierwiastek ten powinien znajdować się w układzie okresowym pomiędzy torem i uranem (90Th  9192U).

Lise Meitner i Otto Hahn w laboratorium, Beriln 1912, domena publiczna

W 1900 roku William Crookes wyizolował nowy pierwiastek jako materiał o wysokim stopniu radioaktywności z uranu. Nie potrafił jednak scharakteryzować go jako nowego pierwiastka chemicznego. Nadał mu nazwę uran X (UX). Nie odniósł on sukcesu bowiem rozpuszczał azotan uranu w eterze, zaś pozostałość roztworu wodnego zawierała w większości mieszaninę dwóch pierwiastków: toru-234 i szukanego protaktynu-234.

W 1909 roku Frederick Soddy z 50 kg uwodnionego azotanu(V) uranylowego otrzymał osad, który wykazywał radioaktywność i emitował cząstki alfa. Według dedukcji uczonego z osadu powstawał w niewielkiej ilości produkt, którego ilość stale i regularnie rosła. Soddy zidentyfikował go jako aktyn (jego obserwacje trwały cztery lata!). Jednak nie potrafił on wyizolować szukanego pierwiastka i podać jego właściwości fizycznych i chemicznych. Warto zauważyć, że cztery lata później Soddy (i niezależnie od niego Polak Kazimierz Fajans) odkrył prawo przesunięć, na podstawie, którego stało się jasne, że pierwiastkiem, z którego powstawał obserwowany przez niego aktyn był poszukiwany pierwiastek 91.

Kazimierz Fajans, 1931, Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1–Z–830

W 1913 roku wspomniany Kazimierz Fajans zaczął prace nad uranem X. Wraz ze swoim doktorantem Osvaldem H. Göhringiem doszedł do wniosku, że jest to mieszanina pierwiastków. Nazwał je uranem X1 i uranem X2. Pierwszy z nich zidentyfikowali jako izotop toru-234, natomiast drugi izotop wchodził w skład szeregu uranowo-radowego i powstaje w wyniku przemiany beta z zidentyfikowanego izotopu toru-234. W związku z tym uran X2 powinien znajdować się dokładnie za torem, a przed uranem, czyli powinien być nowym pierwiastkiem 91. Za pomocą metod analitycznych Fajansowi udało się rozdzielić i wyizolować oba izotopy. Pierwiastek 91 charakteryzował się krótkim czasem połowicznego zaniku, wynoszącym około 1,1 minuty, dlatego uczeni nazwali go brewium (ang. Brevium) od łacińskiej nazwy brevis czyli krótki.

Otto Hahn, 1933, Archiv der Max-Planck_Gesellschaft, Berlin-Dahlem

Wszystkie te zagadki zaczęły w szczególności interesować Lise Meitner, która wspólnie z Ottonem Hahnem rozpoczęła poszukiwania pierwiastka 91. Nadała mu nawet nazwę – Abrakadabra. Meitner i Hahn udoskonalili technikę rozdziału oraz założyli, że nowy pierwiastek powinien mieć właściwości zbliżone do tantalu (pierwiastek 73). Zaczęli – wzorem Marii Skłodowskiej-Curie – badać pechblendę, w której pokładali dużą nadzieję. Hahn i Meitner odkryli nową metodę analityczną umożliwiającą oddzielanie wyizolowanych z pechblendy pierwiastków należących do grupy tantalu z minimalnymi ilościami innych substancji promieniotwórczych.

Lise Meitner, 1912, Archiv der Max-Planck-Gesellschaft, Berlin-Dahlem

Kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa Hahn pojechał na front, zaś główne prace nad pierwiastkiem Abrakadabra wykonywała Lise Meitner. W listach do Hahna donosiła o postępach pracy. Pisała między innymi, że otrzymała wystarczającą ilość materiału do badań, że zamówiła specjalne platynowe naczynia odporne na działanie fluorowodoru, że jedna z próbek wykazuje znaczną aktywność, której nie można przypisać żadnemu znanemu pierwiastkowi. Praca, którą wykonała Lise Meitner polegała na izolacji oraz zbadaniu właściwości fizycznych i chemicznych nowego pierwiastka chemicznego, a także wykazaniu, że jest on pierwiastkiem macierzystym aktynu. Uczona długo i bardzo skrupulatnie mierzyła wysyłane promieniowanie przez protaktyn. Na podstawie pomiarów doszła do wniosku, że w wyniku przemiany alfa nowy pierwiastek przekształca się w izotop aktynu. Po żmudnych i bardzo trudnych eksperymentach chemicznych Meitner 19 czerwca 1917 roku napisała do Hahna: Mam dobre wiadomości dotyczące naszej pracy. Preparat nr 9 naprawdę wydaje się istotny, aktywność alfa jest najwidoczniej już stała. Myślę, że mamy tę substancję w ręku. 17 stycznia 1918 roku donosiła: […] aktywność [pierwiastka] jest bardzo słaba, ale można ją zmierzyć z całkowitą pewnością i może być zweryfikowana przez prędkość zaniku… W każdym razie teraz możemy myśleć o bardzo szybkiej publikacji. 16 marca 1918 roku w prestiżowym niemieckim czasopiśmie naukowym, Physikalische Zeitschrift, Lise Meitner i Otto Hahn przedstawili artykuł pt. Macierzysta substancja aktynu, nowy pierwiastek radioaktywny o długim okresie półtrwania. Napisali między innymi: Przypuszczenie, że pechblenda była odpowiednim materiałem wyjściowym okazało się w pełni uzasadnione. Udało nam się odkryć nowy pierwiastek radioaktywny, wykazując jednocześnie, że jest to substancja macierzysta aktynu. Dlatego też proponujemy dla niego nazwę protaktyn. Później nazwę zmienili na protaktyn. Chociaż nie od razu była ona oczywista.

Stefan Meyer, b.d., Archiv der Uniwersitat Wien

Stefan Meyer w liście do Lise pisał: Z Twojego listu wynikają strasznie trudne pytania o protaktyn. Wolałbym nazwy Lisonium, Lisottonium, etc. W związku z tym proponuję symbol Lo, ale niestety one się nie nadają, jeśli ktoś pragnie ogólnej akceptacji… Chociaż mimo iż nadal wolę Lisotto, to wiele bardziej znaczące jest, że został odkryty Pa lub Pn, niż pojawiające się najpiękniejszej nazwy. Otto Hahn wspominał: Z powodu wybuchu wojny nie znaliśmy publikacji Soddy’ego i J. A. Cranstona, która ukazała się w tym samym czasie co nasza i donosiła o substancji macierzystej aktynu. Soddy i Cranston próbowali otrzymać tą substancję z pechblendy poprzez sublimację. Preparaty otrzymywali w wyniku zwiększenia ilości emanacji aktynowej, wykazując wzrastające stężenie aktynu. Przy pewnych założeniach, Soddy i Cranston wyliczyli w przybliżeniu czas półtrwania dla aktynu na 3500 lat. […] Nie mogli jednak określić żadnych informacji o charakterystycznych właściwościach nowej substancji. […] Oryginalnymi odkrywcami pierwiastka byli Fajans i Göhring, dlatego mieli prawo do nadania mu nazwy brewium, ze względu na krótki czas półtrwania. Ale Międzynarodowa Komisja Atomowa nie mogła stosować tej nazwy dla pierwiastka, który my odkryliśmy, ponieważ miał on czas półtrwania wielu tysięcy lat. W związku z tym, w pełni uzasadnione okazało się nazwanie długowiecznego izotopu brewium protaktynem (Pa).

Lise Meitner w laboratorium, Berlin, 1912, Archiv der Max-Planck-Gesellschaft, Berlin-Dahlem

Po długich i trudnych dyskusjach z Fajansem ustalono, że nowy pierwiastek będzie nazywał się protaktyn. A dziś, chociaż doskonale wiadomo, że całą pracę wykonała Lise Meitner, tylko dzięki jej uprzejmości i lojalności wraz z nią za odkrywcę pierwiastka 91 uważa się Ottona Hahna.

 

Ida Tacke-Noddack oraz mazur i ren (1925/1926)

György von Hevesy, b.d., domena publiczna
Dirk Coster, b.d., domena publiczna

W 1913 roku brytyjski uczony Henry Moseley przeprowadził systematyczne badania widma promieniowania rentgenowskiego emitowanego przez uprzednio wzbudzone pierwiastki chemiczne. W oparciu o otrzymane wyniki przewidział istnienie brakujących w układzie okresowym pierwiastków o liczbach atomowych 42, 43, 72 i 75. Dzięki jego badaniom Holender Dirk Coster oraz Węgier György von Hevesy pracujący w instytucie Bohra w Kopenhadze odkryli hafn (Hf, liczba atomowa72).

 

Ida i Walter Noddackowie w laboratorium Physikalisch-Technische Reichsamstalt, Berlin, lata dwudzieste XX wieku, Stadtarchiv Wesel

Ida Tacke-Noddack i jej mąż Walter skupili się na pierwiastkach chemicznych o numerach 43 i 75. Szczególnie ciekawym pierwiastkiem był pierwiastek 43. Na przestrzeni lat wielokrotnie donoszono o jego odkryciu i proponowano różne nazwy: w 1818 roku Polinium (gr. szary), w 1844 roku Pelopium (na cześć Pelopsa syna Tantala), w 1846 roku Ilmenium (od gór Ilmensky), w 1877 roku Davyum (na cześć wybitnego chemika Humphrey’a Davy’ego), w 1896 roku lucium (łac. lux, świato) czy w 1908 roku nipponium (jap. Japonia). Ida przystąpiła do pracy analizując dostępną literaturę naukową. Wspominała – Od wiosny 1923 r. spędziłam dziesięć miesięcy, od wczesnego rana do późnej nocy w Państwowej Bibliotece w Berlinie przeszukując prawie sto lat literatury dotyczącej chemii nieorganicznej. Niemieckie małżeństwo uczonych zaczęło badać rudy manganu i platyny. Ida i Walter najpierw mozolnie rozpuszczali, następnie wytrącali, ekstrahowali i zatężali roztwory zawierające nowe pierwiastki. Później wytrącali je w postaci osadów (siarczków), które redukowali gazowym wodorem, następnie ogrzewali w tlenie otrzymując sublimaty bogate w ren, ale nie mazur. Przy udziale Ottona Berga zastosowali analizę opartą na spektroskopii rentgenowskiej. Otrzymane wyniki wskazywały na obecność obu pierwiastków 43 i 75 w badanych rudach. 11 czerwca 1925 roku Walther Nernst przedstawił wyniki pracy w Pruskiej Akademii Nauk. Komunikat donosił o odkryciu w niobicie i tantalicie nowych pierwiastków 43 i 75, których ilości były rzędu 10–6 do 10–7 grama. Pierwiastek 43 uczeni nazwali Masurium (mazur, symbol Ma) dla uczczenia Mazur ojczystego kraju przodków W. Noddacka, zaś pierwiastek 75 Rhenium (ren, symbol Re) od rzeki Ren (łac. Rhenus) w Nadrenii miejsca urodzenia I. Tacke.

Ida Noddack, b.d., Stadtarchiv Wesel

Warto zauważyć, że równolegle z odkryciem Idy i Waltera nowy pierwiastek znaleźli Anglicy i Czesi. Podczas, gdy ci pierwsi uznali odkrycie Niemców, Czesi byli uparci i zaproponowali dla pierwiastka 75 nazwę pragium (na cześć Pragi). Musieli jednak w końcu ulec, gdyż Ida wysłała im swoje próbki, w których potwierdzono obecność pierwiastka Noddacków. W 1926 roku Ida i Walter wydzielili 2 miligramy czystego renu. Roku później Ida wydzieliła 120 miligramów tego metalu z molibdenitu, a w1928 roku z 660 kg molibdenitu gram renu. Noddackowie określili właściwości pierwiastka i zbadali jego związki. Nie zdołali jednak wydzielić czystego mazuru, ani – co gorsze –odtworzyć jego widma. Ernest O. Lawrence nazwał prawa Noddacków do odkrycia mazuru widocznymi urojeniami i dodawał, że najwyraźniej sobie ten fakt wmówili. Jednakże mazur figurował jako pierwiastek chemiczny w tablicy Mendelejewa i podręcznikach do chemii aż do 1949 roku, kiedy to w Amsterdamie podczas ustaleń konferencji Międzynarodowej Unii Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC) skreślono go z listy pierwiastków. W 1937 roku Carlo Perrier i Emilio Segrè otrzymali pierwiastek 43 w wyniku reakcji syntezy jądrowej, poprzez bombardowanie metalicznego molibdenu (pierwiastek 42) deuteronami (izotopami wodoru) lub neutronami. Nazwali go technetem (symbol Tc, z gr. technetos – sztuczny). W 1967 roku Segrè twierdził, że Noddackowie w kwestii mazuru byli zwyczajnie nieuczciwi.

Ida Noddack w laboratorium, b.d., Stadtarchiv Wesel

Historyk nauki William H. Brock wyjaśnił konkretnie, dlaczego Ida i Walter powinni zostać uznanymi odkrywcami mazuru. W książce Historia chemii napisał:

Ren został łatwo uznany i niezależnie odkryty w tym samym roku przez innych badaczy, natomiast odkrycie mazuru okazało się wątpliwe. Małżonkowie Noddack zdołali wydzielić miligramowe próbki renu z setek kilogramów rud, nie udało się to jednak w przypadku mazuru. W latach trzydziestych, mimo wzmianek o mazurze w podręcznikach i umieszczaniu go w zestawieniach pierwiastków, na ogół uważano, że dane rentgenowskie nie stanowią dostatecznego dowodu istnienia tego pierwiastka. Sądzono, że Noddackowie pośpieszyli się z ogłoszeniem swego odkrycia. Jak dziś wiadomo, pierwiastek 43 (technet) jest produktem rozszczepienia uranu i wykazano, że rudy badane przez Noddacków zawierały uran w ilości umożliwiającej pojawienie się linii mazuru (technetu) w widmach rentgenowskich.

Z perspektywy czasu wydaje się więc słusznym przywrócić mazur do układu okresowego i przypisać pierwszeństwo odkrycia pierwiastka 43 Idzie i Walterowi Noddackom. Czy jest to jednak możliwe?

 

Marguerite Perey i frans (1939)

Pracownicy Instytutu Radowego w Paryżu w bibliotece, 1930. Siedzą, od lewej: Marguerite Perey, Leonie Razet, Marie-Isabelle Archinard i Sonia Cotelle. Stojący od lewej: Andre Régnier, Alexis Yakimach, Raymond Grégoire, Renée Galabert, Tcheng-Da-Tchang i Frederic Joliot-Curie, Musée Curie, coll. ACJC

Poszukiwania fransu nazywanego eka-cezem były równie długie jak poszukiwanie pierwiastków Noddacków. W 1925 roku Radziecki chemik D. K. Dobroserdov twierdził, że znalazł eka-cez w próbce potasu (radioaktywność z próbki pochodziła z naturalnie występującego radioizotopu potasu-40). Opublikował wyniki pracy, a pierwiastek nazwał russium. Rok później angielscy chemicy Gerald J. F. Druce i Frederick H. Loring analizowali zdjęcia rentgenowskie siarczanu manganu(II). Zaobserwowali linie spektralne, które uważali za eka-cez. Zapowiedzieli odkrycie pierwiastka 87 i zaproponowali nazwę alkalium, gdyż byłby to najcięższy metal alkaliczny. W 1930 roku Fred Allison z Alabama Polytechnic Institute twierdził, że odkrył pierwiastek 87 podczas analizy minerałów polucytu i lepidolitu i zaproponował nazwę virginium. Cztery lata później H. G. MacPherson z UC Berkeley podważył i obalił odkrycie Allisona, co doprowadziło do otwartego sporu uczonych. W 1936 roku rumuński fizyk Horia Hulubei i jego koleżanka Yvette Cauchois przeanalizowali polucyt używając aparat rentgenowski o wysokiej rozdzielczości. Zauważyli kilka słabych linii emisyjnych, które przypuszczalnie należały do pierwiastka 87. Zgłosili swoje odkrycie i zaproponowali nazwę moldavium. Rok później prace Hulubeia zostały skrytykowane przez amerykańskiego fizyka F. H. Hirsha Jr., który odrzucił metody badawcze Hulubeja i Cauchois twierdząc, że analizowali oni linie rtęci lub bizmutu.

Marguerite Perey, 1940, Musée Curie, col. ACJC

W 1935 roku Marguerite Perey uczennica Marii Skłodowskiej-Curie przeczytała artykuł amerykańskich naukowców, którzy donosili, że odkryli promieniowanie beta wysyłane przez aktyn. Perey była sceptyczna względem ich doniesień, bowiem energia cząstek beta nie pasowała do cząstek emitowanych przez aktyn. Miała ona spore doświadczenie z aktynem, gdyż pracowała z nim już ponad siedem lat. Domyślała się, że amerykanie muszą dysponować zanieczyszczoną próbką, w której cząstki beta emituje atom potomny tj. taki, który powstaje z aktynu i pozostaje w badanej przez nich próbce. Chcąc udowodnić swoją hipotezę przystąpiła do pracy przygotowując niezwykle czystą próbkę aktynu-227. Zadanie było czasochłonne i bardzo precyzyjne. Uczona musiała działać szybko, aby w próbce nie powstawały atomy potomne. Jej finezyjne badanie polegało na spostrzeżeniu, że niewielka część – około 1,2% – całkowitej radioaktywności aktynu pochodziła z emisji cząstek alfa. Nikt nie podejrzewał, że aktyn-227 emituje cząstki alfa przekształcając się w pierwiastek 87 o czasie połowicznego zaniku 22 minuty i jednocześnie cząstki beta (98,8%) przechodząc w izotop toru-227 (chociaż pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się już w 1914 roku). Jest to tzw. rozgałęzienie. Powstający w ten sposób izotop pierwiastka 227 Perey nazwała aktynem K (Ac-K).

Andre Debierne, 1940, Musée Curie, col. ACJC

Jej bezpośrednim przełożonym był Debierne, chociaż pracowała w laboratorium kierowanym przez Irène Joliot-Curie. Dlatego też o swoim zaskakującym odkryciu poinformowała najpierw Irène. Zaproponowała nawet nazwę catium, ale Joliot-Curie odradziła jej ją, gdyż mylnie by się mogła kojarzyć z kationem. Idąc wzorem Marii Skłodowskiej-Curie Perey zaproponowała więc nazwę dla nowego pierwiastka frans. W tym samy czasie o odkryciu dowiedział się Debierne. Uważał, że jego pracownica powinna najpierw poinformować o odkryciu jego i poczuł się urażony. Jego złość była tak potężna, że nie chciał uznać odkrycia Perey. Nie trafiały do niego żadne argumenty. Konflikt trwał kilka miesięcy. Ostatecznie zgodził się, aby uznać Perey za odkrywczynię pierwiastka i zaakceptował proponowaną przez nią nazwę frans (87Fr). Uczona w jednym z listów pisała: Mam wielką nadzieję, że frans przyda się do leczenia wcześnie rozpoznanego raka. Moim największym życzeniem jest, aby wykonać to zadanie w przyszłości. Niestety sama padła ofiarą radioaktywności – zmarła na nowotwór 15 maja 1975 roku…

 

Zalecana literatura:

  1. T. Pospieszny, Pasja i geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa, 2019.
  2. M. Fontani, M. Costa, M. V. Orna, The lost elements. The periodic table’s shadow side, Oxford University Press, New York, 2014.
  3. I. Eichstaedt, Księga pierwiastków, Wiedza Powszechna, Warszawa 1970.
  4. S. Kean, Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści chemicznej treści, Ferria Science, Łódź, 2017.

Artykuł o uroczystościach w Poznaniu w „Postępach Techniki Jądrowej”

 

W najnowszym numerze kwartalnika „Postępy Techniki Jądrowej” wydawanego przez Instytut Chemii i Techniki Jądrowej w Warszawie ukazał się właśnie artykuł prof. Tomasza Pospiesznego pt. Setna rocznica przyznania Marii Skłodowskiej-Curie doktoratu honorowego Uniwersytetu Poznańskiego, do którego lektury serdecznie Państwa zapraszamy! KLIK

 

 

Maria Skłodowska-Curie we wspomnieniach najbliższych

 

 /   Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs-Baryła   /

Zaktualizowano 11 grudnia 2022 r.

 

 

 

Susan Quinn, Życie Marii Curie, Prószyński i Ska, Warszawa 1997

Susan Quinn – autorka doskonałej biografii Marii Skłodowskiej-Curie (Warszawa 1997) – we wstępie swojej książki napisała:

Maria Curie wywodziła się z rodziny kronikarzy. Jej ojciec, Władysław Skłodowski, spisał dzieje swojej rodziny, a jej brat, Józef, dokonał tego jeszcze raz, uzupełniając je o historię swojego pokolenia. Siostra Marii, Helena, prowadziła pamiętniki, które potem opublikowała. Sama Maria sporządziła biografię Piotra Curie oraz krótką autobiografię. O swojej sławnej matce pisały obie jej córki. W 1937 roku młodsza, Ewa, wydała po francusku jedną z najbardziej popularnych biografii wszech czasów, zatytułowaną „Madame Curie”.

Dziś chcielibyśmy Państwu przedstawić wspomnienia rodziny Skłodowskich i Curie, oraz ich przyjaciół, które na tle epoki opowiadają fascynujące historie ich życia.

 

 

 

1. Pamiętnik Władysława Skłodowskiego, ojca Marii

Władysław Skłodowski, Pamiętnik (1832–1902), materiał niepublikowany, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

 

Pierwsza strona maszynopisu Pamiętnika Władysława Skłodowskiego, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

Władysław Skłodowski, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Ojciec uczonej, Władysław Skłodowski, jest swoistym kronikarzem rodziny. Według prawnuka Józefa Skłodowskiego dr. Piotra Chrząstowskiego Władysław opisywał przodków i wszystko to co wiedział o pochodzeniu rodziny. Skupiał się także na wydarzeniach z życia, które wydawały mu się najbardziej inspirujące. Dużo miejsca poświęcił swojej pracy nauczyciela, na końcu wspomnień opisał pensje w Warszawie. Jego wspomnienia są niezwykle cenne, gdyż można z nich czerpać informacje o całej rodzinie Skłodowskich, o jej pochodzeniu, działalności, udziałach w powstaniach narodowych oraz trudach życia w czasach zaborów. Jak twierdzi dr Piotr Chrząstowski pamiętniki te nie stanowią systematycznej całość – być może stanowią fragment większej całości, która się niestety nie zachowała.

 

Materiały Wydawnictwa Sophia

 

Nakładem Wydawnictwa Sophia, we współpracy z potomkami rodziny Skłodowskich — Panią Jadwigą Chrząstowską i Panem dr. inż. Piotrem Chrząstowskim, Pamiętnik Władysława Skłodowskiego ukaże się drukiem w 2023 roku.

 

2. Pamiętniki Józefa Skłodowskiego, brata Marii

Strona tytułowa Wspomnień d-ra Józefa Skłodowskiego (1926–1936), materiał niepublikowany, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

Józef Skłodowski, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Józef swoimi wspomnieniami uzupełnił pamiętnik ojca, Władysława Skłodowskiego. Wspomnienia brata Marii stanowią ważny materiał biograficzny, z którego można wiele dowiedzieć się o rodzicach uczonej, rodzeństwie i jej dzieciństwie. Ważną częścią wspomnień jest również medyczny opis choroby Marii, jej śmierci i pogrzebu. W pamiętniku znajduje się też sporo informacji związanych z warszawskim środowiskiem lekarskim. Józef skończył spisywać wspomnienia po 1935 roku, na dwa lata przed śmiercią.

 

Materiały Wydawnictwa Sophia

Nakładem Wydawnictwa Sophia, we współpracy z potomkami rodziny Skłodowskich — Panią Jadwigą Chrząstowską i Panem dr. inż. Piotrem Chrząstowskim, Wspomnienia Józefa Skłodowskiego ukażą się drukiem w 2023 roku.

 

 

 

3. Wspomnienia Bronisławy Dłuskiej, siostry Marii

Bronisława Dłuska, Marja Skłodowska-Curie. Życiorys i działalność naukowa gienjalnej Polki, Dziennik Ludowy, Chicago 1921, strona tytułowa książki ze zbiorów Biblioteki Narodowej
Bronisława Dłuska, 1891, domena publiczna

Jest to niewielka książeczka licząca raptem 15 stron, z której dochód został przeznaczony w myśl życzenia uczonej na pracownię radiologiczną w Warszawie. Książkę wydano w 1921 roku, kiedy Maria Skłodowska-Curie wraz z córkami odbyła pierwszą podróż do USA. W tym czasie w redakcji „Dziennika Ludowego” pracowała córka Bronisławy – Helena Dłuska. Prawdopodobnie książeczka miała przybliżyć Polonii amerykańskiej sylwetkę polskiej Uczonej. Autorka skupia się w niej na pochodzeniu rodziny, dzieciństwie i młodości Marii, ale także opisuje jej wielkie odkrycie i trudną pracę. Jedyny znany egzemplarz znajduje się w Bibliotece Narodowej w Warszawie.

 

4. Wspomnienia Heleny Skłodowskiej-Szalay, siostry Marii

Helena Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień o Marii Skłodowskiej-Curie, Nasza księgarnia, Warszawa 1958. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Wydanie nowe: Helena Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień o Marii Skłodowskiej-Curie. Pamiątkowe wiersze, złapane chwile, Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Warszawa 2019. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Helena Skłodowska-Szalay, ok. 1900, domena publiczna

W tej niezwykłej książce siostra Marii wspomina dzieciństwo, wspólnie spędzone wakacje w 1883 roku, pobyt Marii w Paryżu, jej małżeństwo z Piotrem Curie oraz ostatnie lato Piotra Curie, spędzone wspólnie na francuskim wybrzeżu.

Nowe wydanie książki w 2019 roku powstało z inicjatywy prawnuczki Heleny Skłodowskiej-Szalay — Hanny Karczewskiej. Zostało ono uzupełnione wierszami oraz anegdotami, które Helena zapisywała przez lata, a także interesującymi fotografiami.

 

 

5. Autobiografia Marii Skłodowskiej-Curie.

Maria Skłodowska-Curie, Marja Skłodowska-Curie o swojem życiu i pracach, Towarzystwo Instytutu Radowego im. M. Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1935, ze zbiorów Biblioteki Narodowej

 

Edycja specjalna: Maria Skłodowska-Curie, Autobiografia i wspomnienia o Piotrze Curie, Dom Wydawniczo-Promocyjny GAL, Warszawa 2011

Autobiografia Marii Skłodowskiej-Curie i jej wspomnienia o Piotrze Curie powstały w wyniku inicjatywy amerykańskiej dziennikarki i późniejszej przyjaciółki Marii, Marie M. Meloney (Missy). Była ona inicjatorką podróży do USA, podczas której Maria wygłaszała wykłady umożliwiające jej zdobycie środków finansowych na zakup grama radu i wyposażenie paryskiego laboratorium. Maria była początkowo bardzo sceptyczna wobec pomysłu pisania. Jednak w 1923 roku nakładem wydawnictwa Macmillan Company ukazała się książka zatytułowana Pierre Curie. Na książkę składała się biografia Piotra oraz szkic autobiografii Marii. Co ciekawe, wnuczka uczonej, Helena Joliot-Curie w wywiadzie udzielonym w 2012 roku Shelly Emling zasugerowała, że cześć autobiografii mogła napisać Missy. Może o tym świadczyć chociażby błąd dotyczący wieku Józefa i Marii w roku śmierci ich matki. Książka dla badaczy życia Marii jest niezwykle cenna zwłaszcza w kontekście opisów odkrycia polonu i radu.

 

6. Wspomnienia Marii o Piotrze Curie.

Maria Skłodowska-Curie, Piotr Curie: wyjątki ze wspomnień Marji Skłodowskiej-Curie o jej mężu, Komitet Daru Narodowego dla Marji Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1925, ze zbiorów Biblioteki Narodowej

 

Najnowsze wydanie: Maria Skłodowska-Curie, Autobiografia i wspomnienia o Piotrze Curie, Dom Wydawniczo-Promocyjny GAL, Warszawa 2017.

W książce Maria opisała dzieciństwo i młodość Piotra Curie, jego rodzinę oraz pracę naukową. Jest to wartościowe źródło informacji o uczonym.

 

7. Dziennik żałobny Marii Skłodowskiej-Curie.

Maria Skłodowska-Curie, Odkąd przestałeś istnieć, „Magazyn Gazety Wyborczej”, 31 maja 2001

 

Niewielkie fragmenty Dziennika żałobnego znalazły się w książce Ewy Curie. W 1990 roku rodzina Curie udostępniła dziennik Bibliotece Narodowej w Paryżu. Obszerniejsze jego fragmenty można znaleźć w książce Susan Quinn Życie Marii Curie. We Francji dziennik ukazał się nakładem wydawnictwa Odile Jacob w roku 1996. W Polsce treść dziennika została opublikowana w tłumaczeniu Sławomira Zagórskiego na łamach „Magazynu Gazety Wyborczej” w 2001 roku.

Najnowsze wydanie: T. Pospieszny, E. Wajs-Baryła [red.], Piotrze, mój Piotrze. Dziennik żałobny Marii Skłodowskiej-Curie / Pierre, mon Pierre, Journail de deuil de Marie Sklodowska-Curie, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2022.

W 2022 roku, we współpracy z Wydawnictwem Sophia oraz tłumaczką Agatą Tomaszewską, podjęliśmy się przygotowania do druku po raz pierwszy w formie książkowej w formie książkowej Dziennika żałobnego Marii Skłodowskiej-Curie. Publikacja jest w całości dwujęzyczna – polsko-francuska. Ten niezwykły wyraz żalu, bólu i tęsknoty po śmierci Piotra Maria prowadziła przez rok. Pierwszego wpisu dokonała 30 kwietnia 1906 roku. Kolejnych 1, 7, 11, 14 maja, 10 czerwca, 6 listopada, ostatniego w kwietniu 1907 roku. Wpisy Marii są niezwykle wzruszające i poruszające. Publikacja zawiera także notę biograficzną Piotra Curie oraz wybór fotografii z albumów rodzinnych Skłodowskich i Curie. Książka ukazała się w serii „MS”.

 

 

8. Wspomnienia Marii Skłodowskiej-Curie z czasów pierwszej wojny światowej.

Maria Curie, La radiologie et la guerre, Librairie Félix Alcan, Paris 1921, strona tytułowa książki ze zbiorów Bibliothèque nationale de France

 

Książka niestety nigdy nie ukazała się w języku polskim. Poza wieloma fachowymi opisami technicznymi w książce znalazły się też refleksje uczonej dotyczące okrucieństwa wojny. Kilka fragmentów książki można znaleźć we wspomnieniach Ireny Joliot-Curie.

 

9. Wspomnienia Ireny Joliot-Curie, starszej córki Marii.

W Polsce po raz pierwszy tekst ukazał się w czasopiśmie „Postępy Fizyki” w 1956 roku.

Nadbitka: I. Joliot-Curie, Wspomnienia o Marii Skłodowskiej-Curie, „Postępy Fizyki”, T. VI, 1956, Z. 1. Kolekcja Eweliny Wajs-Baryły

Irena Joliot-Curie, Maria Curie, moja matka, Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Warszawa 2020

Irena Joliot-Curie, 1936, Narodowe Archiwum Cyfrowe

W 2020 roku ukazało się pierwsze książkowe wydanie wspomnień autorki o genialnej matce. Tekst został opracowany w oparciu o artykuł autorstwa Ireny Joliot-Curie z 1954 roku opublikowany w czasopiśmie „Europeˮ. Stanowi ono uzupełnienie biografii autorstwa Ewy Curie, przez co czytelnik otrzymuje kompatybilny obraz Marii Skłodowskiej-Curie. Dodatkowym atutem publikacji są unikatowe zdjęcia z Musée Curie w Paryżu. Autorem wstępu oraz konsultantem naukowym książki jest Tomasz Pospieszny.

 

 

Książka: I. Joliot-Curie, Maria Curie, moja matka. Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Warszawa 2020. Kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

 

10. Wspomnienia Ewy Curie, młodszej córki Marii.

Pierwsze wydanie: Ewa Curie, Maria Curie, Wydawnictwo J. Przeworskiego, Warszawa 1938

 

Najnowsze wydanie:Ewa Curie, Maria Curie, WAB, Warszawa 2021. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Ewa Curie, lata 20. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Ewa Curie pracowała nad biografią matki trzy lata. Jak sama przyznała w 1988 roku, śpieszyła się bowiem nie chciała by ktoś inny ją ubiegł i zrobił to niewłaściwie. W 1937 roku książka została wydana we Francji pod tytułem Madame Curie. Biografia uczonej od początku cieszyła wielką popularnością – w 1937 roku przyznano jej amerykańską National Book Award w kategorii literatura faktu, a w 1943 roku została sfilmowana przez wytwórnię Metro-Goldwyn-Mayer. W roli tytułowej wystąpiła Greer Garson, która za tę rolę otrzymała nominację do Oscara.

Wiele listów, notatek i dokumentów które cytuje Ewa uległo zniszczeniu lub zagubieniu podczas drugiej wojny światowej, dlatego książka ta stanowi kopalnię wiedzy związaną z życiem uczonej. Niektórzy historycy nauki uważają jednak, że w książce Maria została przedstawiona w świetle hagiograficznym, a kilka wątków z jej życia jak np. romans Marii z Paulem Langevinem zostały przemilczane (Ewa ograniczyła się w tej kwestii do jednego zdania i nie wymieniła uczonego z nazwiska). W Polsce książka ukazała się w 1938 roku (miała w tym roku dwa wydania) w tłumaczeniu siostrzenicy Marii, Hanny Szyllerowej (córki Heleny). Co ciekawe książka nigdy nie ukazała się w całości w języku polskim. Brakuje w niej niektórych listów czy ich fragmentów, które są obecne w innych wersjach językowych np. niemieckiej czy angielskiej. Niemniej jednak jest to książka wzruszająca i wyjątkowa pod wieloma względami.

W 2021 roku nakładem wydawnictwa WAB ukazało się kolejne wydanie, w którym uzupełniono brakujące fragmenty korespondencji. Naszą recenzję znajdziecie państwo TUTAJ:

Ewa Curie

 

11. Wspomnienia Marii Goetel-Szancenbachowej, bratanicy Marii.

Pierwsza strona wspomnień Marii Goetel-Szancenbachowej  Aby ocalić od zapomnienia, 1967, materiał niepublikowany, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

Maria ze Skłodowskich Goetel-Szancenbachowa, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Rękopis wspomnień bratanicy Marii Skłodowskiej-Curie liczy 58 stron. Wspomnienia przedstawiają jej wielką ciotkę jako niezwykle cichą i skromną osobę. Ich treść jest bardzo intymna i osobista, przywołują Marię Skłodowską-Curie jako osobę niezwykle rodzinną. Według informacji pozyskanych od dr. Piotra Chrząstowskiego ostateczną wersję wspomnień jego babcia napisała w 1967 roku (zmarła w październiku 1976 roku). Ich większą część zajmują wspomnienia związane z Marią Skłodowską-Curie, co wyraźnie wskazuje, że Maria Goetel-Szancenbach była zafascynowana ciotką.

 

Materiały Wydawnictwa Sophia

Nakładem Wydawnictwa Sophia, we współpracy z potomkami rodziny Skłodowskich — Panią Jadwigą Chrząstowską i Panem dr. inż. Piotrem Chrząstowskim, zapiski Marii ze Skłodowskich Goetel-Szancenbachowej ukażą się drukiem w 2023 roku.

 

 

12. Wspomnienia dr Marii Felauer, kuzynki Marii Skłodowskiej-Curie

Książka: M. Felauer, Życiorys Marji Skłodowskiej-Curie i znaczenie Radu w lecznictwie, Warszawa 1926. Kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

Doktor Maria (a właściwie Marianna) Felauer była kuzynką Marii Skłodowskiej-Curie; córką Wisławy Skłodowskiej (młodszej siostry Władysława Skłodowskiego) i Henryka Felauera. Wykształcenie medyczne zdobyła w Paryżu, a potem mieszkała i leczyła m.in. we Lwowie i w Łodzi. Odbyła także staż medyczny w zakresie radioterapii w medycznej części paryskiego Instytutu Radowego – dzięki wsparciu finansowemu i poparciu Madame Curie. Nigdy nie wyszła za mąż. Kiedy nazwisko Skłodowska-Curie stało się znane na całym świecie, zdarzało jej się używać nazwiska Felauer-Skłodowska. Zmarła tragicznie w 1928 roku.

W 1926 roku na zlecenie Komitetu Daru Narodowego dla Marji Skłodowskiej-Curie napisała książeczkę pt. Życiorys Marji Skłodowskiej-Curie i znaczenie Radu w lecznictwie. Książka sprzedawana jako cegiełka na rzecz budowy Instytutu Radowego w Warszawie.

 

 

Pierwsza strona książki dr Marii Felauer, Życiorys Marji Skłodowskiej-Curie i znaczenie Radu w lecznictwie, Warszawa 1926. Kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

 

 

 

13. Wspomnienia Walerego Goetla, pierwszego męża Marii Goetel-Szancenbachowej

Walery Goetel, Pod znakiem optymizmu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Walery Goetel, Muzeum Miejskiej Suchej Beskidzkiej

Walery Goetel spisując swoje wspomnienia u schyłku życia zawarł w nich barwny opis wycieczki w Tatry, którą wraz z Bronisławą i Kazimierzem Dłuskimi zorganizował latem 1911 roku dla Marii Skłodowskiej-Curie i jej córek: Ireny i Ewy. Zaledwie dwa lata po tej wyprawie w góry Walery poślubił Maniusię Skłodowską – bratanicę Marii. Szerzej o Walerym Goetlu i wyprawie w Tatry z Marią Skłodowską–Curie pisaliśmy TUTAJ.

Tę samą wyprawę w Tatry opisuje Irena Pawlewska-Szydłowska, córka kuzynki Marii — Henryki. Artykuł można odnaleźć w czasopiśmie „Turystyka”: I. Szydłowska-Pawlewska, Z Marią Skłodowską-Curie w Tatrach, „Turysta” 11,1954, s. 5.

 

 

 

14. Wspomnienia Eugenii Cotton, uczennicy Marii.

Eugénie Cotton, Rodzina Curie i promieniotwórczość, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965. Księgozbiór Eweliny Wajs-Baryły
Eugenie Cotton, domena publiczna

Niestety niewznawiana i mało znana, jednak bardzo interesująca pozycja książkowa. Była uczennica Marii, a później przyjaciółka domu rodziny Curie – Eugenie Feytis-Cotton – kreśli intymny portret Marii i Piotra Curie oraz Ireny i Fryderyka Joliot-Curie. Autorka przywołuje wiele wspomnień z ważnych wydarzeń w życiu rodziny Curie, których była świadkiem.

 

 

 

 

 

15. Wspomnienia Alicji Dorabialskiej, studentki Marii

Strona tytułowa pierwszego wydania: Alicja Dorabialska, Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie. Zarys życia i pracy na tle elementarnego wykładu nauki o promieniotwórczości, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1935. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Drugie wydanie: Alicja Dorabialska, Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie. Zarys życia i pracy na tle elementarnego wykładu nauki o promieniotwórczości, Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1948. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Alicja Dorabialska, domena publiczna

Autorka przeszła do historii jako „żaczek Madame Curie”. W tej książce Alicja Dorabialska opowiada historię życia Marii i Piotra Curie oraz ich odkrycia i badań naukowych. Skupia się także na aspekcie naukowym związanym z radioaktywnością, robi to jednak bardzo prosto i przyjemnie. Więcej osobistych refleksji związanych z Marią Skłodowską-Curie Dorabialska umieściła w autobiografii pt. Jeszcze jedno życie (Fundacja Badań Radiacyjnych, Łódź 1998). Opisuje tam swoje dwa pobyty na stażach w Instytucie Radowym w Paryżu – atmosferę miejsca i pracy, którą stworzyła w laboratorium Maria Skłodowska-Curie, a także sylwetki Ireny i Fryderyka Joliot-Curie.

Alicja Dorabialska, Jeszcze jedno życie, Fundacja Badań Radiacyjnych, Łódź 1998. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

16. Wspomnienia Bronisława Sabata, studenta małżonków Curie

Bronisław Sabat, Na kanwie moich wspomnień o Marii z Skłodowskich i Piotrze Curie, odbitka czasopisma „Służba Zdrowia” 16, 1950. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Bronisław Sabat, domena publiczna

 

Niewielka książeczka licząca 15 stron, bardzo rzadka i zupełnie zapomniana pozycja. Autor, który przebywał w 1904 roku w laboratorium państwa Curie i miał okazję poznać ich osobiście i pracować z nimi, wspomina zarówno uczonych jak i ich pracę naukową.

 

 

 

 

 

***

 

Warto zauważyć jeszcze jeden ciekawy rys, charakterystyczny dla rodziny Skłodowskich — niezwykłą wrażliwość społeczną i działalność filantropijną. Siostry Skłodowskie dochód ze sprzedaży swoich wspomnień przekazały na konkretne cele naukowe i społeczne. Bronisława, Helena i Maria wspierały wzajemnie swoje projekty, nie tylko organizacyjnie, ale również finansowo. W 1921 roku Bronisława Dłuska dochód ze sprzedaży wśród Polonii w USA wspomnień o siostrze Marii przeznaczyła – zgodnie z życzeniem Uczonej – na Pracownię Radiologiczną im. Mirosława Kernbauma w Warszawie. W 1925 roku Maria Skłodowska-Curie dochód ze sprzedaży wspomnień o Piotrze Curie przeznaczyła dla komitetu budowy Instytutu Radowego w Warszawie, któremu przewodniczyła jej siostra Bronisława. Gdy w 1958 roku Helena Skłodowska-Szalay wydała swoje wspomnienia o siostrze Marii honorarium przeznaczyła na odbudowę domu sierot w Helenowie pod Warszawą, który powstał w 1922 roku z inicjatywy Bronisławy Dłuskiej.

Serdecznie dziękujemy Panu doktorowi Piotrowi Chrząstowskiemu i Pani Jadwidze Chrząstowskiej za udostępnienie niepublikowanych materiałów z archiwum rodzinnego.

 

 

 

„Robaczki świętojańskie” — fragment książki profesora Tomasza Pospiesznego pt. „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce”.​

Splendor sławy nadszedł z końcem 1903 roku, kiedy prace Marii i Piotra Curie zostały uhonorowane Nagrodą Nobla z fizyki „w uznaniu nadzwyczajnych zasług w ich wspólnych badaniach nad zjawiskiem promieniowania wykrytym przez profesora Henriego Becquerela”. Otrzymali ją wspólnie z Becquerelem, który nagrodę dostał „w uznaniu za odkrycie promieniotwórczości naturalnej”. Wydaje się, że Becquerel został wyróżniony w dużej mierze ze względu na swoją pozycję naukową.

Ernest Rutherford, b.d., Kolekcja Tomasza Pospiesznego

Już w 1898 roku Rutherford – wschodząca gwiazda nauki – zaznaczał, że Becquerel – uznany autorytet w kręgach nauki, może się mylić:

Wyniki doświadczeń Becquerela wykazują, iż promieniowanie Röntgena i promieniowanie uranowe są bardzo podobne pod względem przenikania przez ciała stałe i wywoływania przewodnictwa elektrycznego w gazie, przez który przechodzą; jednak między tymi dwoma rodzajami promieniowania istnieje zasadnicza różnica. Becquerel stwierdził, że promieniowanie uranu można załamywać i polaryzować, podczas gdy nie uzyskano żadnych pewnych wyników dotyczących polaryzacji i załamania promieni Röntgena. Wszystkie otrzymane wyniki wykazują, że uran wysyła jakieś promieniowanie, które pod względem działania na gaz jest podobne do promieni Röntgena i wtórnego promieniowania wysyłanego przez metale przy padaniu na nie promieni Röntgena. Jeśli okaże się, że promienie wysyłane przez uran nie ulegają polaryzacji i załamaniu, to podobieństwo będzie zupełne.

Poza wcześniejszymi błędami, w dwa lata po otrzymaniu Nagrody Nobla, uczony dalej publikował błędne wyniki. Ernest Rutherford, nie przebierając w słowach, w liście do Williama Bragga napisał:

Zapewne spostrzegł Pan już, że Becquerel oszalał… On napisał, że promienie radu są jednorodne i przy przejściu przez materię nie zmniejszają, lecz raczej zwiększają prędkość!!! Nigdy nie widziałem tak przerażającej impotencji intelektualnej u kogoś, kto uważa się za lidera nauki… Uważam, że Becquerel to osioł pierwszej klasy…

 

Antoine Henri Becquerel, 1904, Library of Congres

10 grudnia 1903 roku na uroczystość wręczenia Nagrody Nobla do Sztokholmu Becquerel pojechał sam. Zgodnie z przyjętym zwyczajem wygłosił wykład pt. O radioaktywności, nowej właściwości materii. Rozpoczął go słowami:

Temat, który proponuję, stał się w ciągu zaledwie kilku lat tak obszerny, że aby zamknąć go w jednym wykładzie, jestem zmuszony ograniczyć się do wymienienia jedynie głównych odkryć w porządku chronologicznym. Na początku należałoby przedstawić znakomitą pracę nad radem państwa Curie, aby później podsumować moje własne badania.

 

Dyplom Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki dla Piotra i Marii Curie. Warto zauważyć, że wers dzielący imiona i nazwisko małożnków znaczy — "i jego żony". Zatem w opinii Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk Maria była jedynie żoną, wsparciem i pomocą Piotra, a nie samodzielnym naukowcem.

Podczas bardzo uroczystej ceremonii (wręczenie nagród odbywało się dopiero po raz trzeci) prezydent Szwedzkiej Akademii Nauk doktor Henricus Ragnar Tornebladh po wychwalaniu geniuszu Becquerela powiedział:

Wielki sukces profesora i Madame Curie jest najlepszą ilustracją starego przysłowia […] zjednoczenie jest siłą. To pozwala nam spojrzeć na słowo Boga w zupełnie nowym świetle: – Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; Uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.

Maria Skłodowska-Curie w dniu obrony doktoratu, 1903, Archiwum Piotra Chrząstowskiego

Doktor Maria Curie, uczona, została przedstawiona jako Madame Curie i tylko odpowiednia pomoc! Ta, od której wszystko się rozpoczęło, ta, dzięki której Becquerel mógł pojechać do Sztokholmu, ta, która stanowiła intelektualny autorytet w tematyce promieniotwórczości! Echa umniejszania zasług Madame Curie znalazły także odbicie w prasie, gdzie często pisano o niej jako współpracownicy czy pomocnicy Piotra. Bardzo rzadko uważano ją za samodzielną uczoną z własnym warsztatem badawczym, osiągnięciami czy pomysłami. Wyraz tego można znaleźć także na dyplomie Nagrody Nobla, gdzie pod nazwiskiem Piotra Curie dodano napis „i jego żony Marii Curie”. Dziwić może także, że nazwisko Piotra jest wymienione w pierwszej kolejności. Cóż, szowinistyczne poglądy Szwedzkiej Akademii Nauk będziemy mieli okazję podziwiać jeszcze wiele razy. Należy jednak przyznać, że były też komentarze pozytywne – „Maria, będąc naukowcem i towarzyszem prac badawczych swojego męża, jest jednocześnie żoną, matką, panią domu. […] w żaden sposób te dwie role nie wykluczają się i nie kłócą”. Niestety wypowiedzi takie były raczej sporadyczne.

 

Ilustracja prasowa z 1905 roku — Państwo Curie z wizytą w Sztokholmie, dzięki uprzejmości Karin Blanc

Małżonkowie Curie przebywali w Sztokholmie w dniach od 3 do 6 czerwca 1905 roku. Jak podaje Karin Blanc:

 

[…] podczas swojego pobytu poprowadzą wykład na uniwersytecie, spędzą dzień w Uppsali z profesorem Knutem Angstromem i, wbrew powszechnym opiniom, wspólnie zasiądą na scenie królewskiej Akademii Muzycznej, gdzie wygłoszą przemówienie noblowskie. Maria Curie usłyszy ponadto pochwały ze strony szwedzkiej Ligi Kobiet.

 

Warto w tym miejscu podkreślić, że Maria nigdy nie była sufrażystką ani feministką. Uważała, że równość płci polega nie tyle na równości praw, ile na równości obowiązków. Skoro mężczyzna może wykonywać jakąś pracę, może ją również wykonywać kobieta.

 

Według Karin Blanc Maria Curie miała demonstrować w trakcie wystąpienia Piotra pokazy eksperymentów z radem. Kiedy jedno z doświadczeń zakończyło się niepowodzeniem, Piotr wykrzyknął: „Przeklęty rad!”.

Państwo Curie w roku odebrania Nagrody Nobla z fizyki, 1905, Zbiór Korotyńskich, Archiwum Państwowe w Warszawie

6 czerwca 1905 roku w wykładzie pt. Substancje radioaktywne, w szczególności rad Piotr Curie mówił:

Proszę pozwolić, że przede wszystkim wyrażę swoją wdzięczność za to, że mogę dziś przemawiać przed Akademią Nauk, która obdarzyła Madame Curie i mnie wielkim zaszczytem przyznania nam Nagrody Nobla. Musimy również przeprosić za opóźnienie wizyty w Sztokholmie z przyczyn niezależnych od nas. […] Można przypuścić, iż w rękach zbrodniczych rad mógłby stać się bardzo niebezpieczny. Nasuwa się więc pytanie, czy poznawanie tajników natury jest pożyteczne dla ludzkości. Czy jest ona dość dojrzała, aby z nich korzystać? Czy też – przeciwnie – poznanie to przyniesie jej szkodę? Charakterystyczny jest przykład wynalazków Nobla. Potężne materiały wybuchowe pozwoliły ludziom dokonać prac godnych podziwu, ale są one równocześnie straszliwym środkiem zniszczenia w rękach wielkich zbrodniarzy, którzy prowadzą narody ku wojnie. Należę do tych, którzy wraz z Noblem myślą, że ludzkość wyciągnie więcej dobra niż szkody z nowych wynalazków.

***

Tomasz Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce,
Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020,
s. 143–145 i 153–154.

Splendor sławy nadszedł z końcem 1903 roku, kiedy prace Marii i Piotra Curie zostały uhonorowane Nagrodą Nobla z fizyki „w uznaniu nadzwyczajnych zasług w ich wspólnych badaniach nad zjawiskiem promieniowania wykrytym przez profesora Henriego Becquerela”. Otrzymali ją wspólnie z Becquerelem, który nagrodę dostał „w uznaniu za odkrycie promieniotwórczości naturalnej”. Wydaje się, że Becquerel został wyróżniony w dużej mierze ze względu na swoją pozycję naukową.

Ernest Rutherford, b.d., Kolekcja Tomasza Pospiesznego

Już w 1898 roku Rutherford – wschodząca gwiazda nauki – zaznaczał, że Becquerel – uznany autorytet w kręgach nauki, może się mylić:

Wyniki doświadczeń Becquerela wykazują, iż promieniowanie Röntgena i promieniowanie uranowe są bardzo podobne pod względem przenikania przez ciała stałe i wywoływania przewodnictwa elektrycznego w gazie, przez który przechodzą; jednak między tymi dwoma rodzajami promieniowania istnieje zasadnicza różnica. Becquerel stwierdził, że promieniowanie uranu można załamywać i polaryzować, podczas gdy nie uzyskano żadnych pewnych wyników dotyczących polaryzacji i załamania promieni Röntgena. Wszystkie otrzymane wyniki wykazują, że uran wysyła jakieś promieniowanie, które pod względem działania na gaz jest podobne do promieni Röntgena i wtórnego promieniowania wysyłanego przez metale przy padaniu na nie promieni Röntgena. Jeśli okaże się, że promienie wysyłane przez uran nie ulegają polaryzacji i załamaniu, to podobieństwo będzie zupełne.

Poza wcześniejszymi błędami, w dwa lata po otrzymaniu Nagrody Nobla, uczony dalej publikował błędne wyniki. Ernest Rutherford, nie przebierając w słowach, w liście do Williama Bragga napisał:

Zapewne spostrzegł Pan już, że Becquerel oszalał… On napisał, że promienie radu są jednorodne i przy przejściu przez materię nie zmniejszają, lecz raczej zwiększają prędkość!!! Nigdy nie widziałem tak przerażającej impotencji intelektualnej u kogoś, kto uważa się za lidera nauki… Uważam, że Becquerel to osioł pierwszej klasy…

 

Antoine Henri Becquerel, 1904, Library of Congres

10 grudnia 1903 roku na uroczystość wręczenia Nagrody Nobla do Sztokholmu Becquerel pojechał sam. Zgodnie z przyjętym zwyczajem wygłosił wykład pt. O radioaktywności, nowej właściwości materii. Rozpoczął go słowami:

Temat, który proponuję, stał się w ciągu zaledwie kilku lat tak obszerny, że aby zamknąć go w jednym wykładzie, jestem zmuszony ograniczyć się do wymienienia jedynie głównych odkryć w porządku chronologicznym. Na początku należałoby przedstawić znakomitą pracę nad radem państwa Curie, aby później podsumować moje własne badania.

 

Dyplom Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki dla Piotra i Marii Curie. Warto zauważyć, że wers dzielący imiona i nazwisko małożnków znaczy — "i jego żony". Zatem w opinii Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk Maria była jedynie żoną, wsparciem i pomocą Piotra, a nie samodzielnym naukowcem.

Podczas bardzo uroczystej ceremonii (wręczenie nagród odbywało się dopiero po raz trzeci) prezydent Szwedzkiej Akademii Nauk doktor Henricus Ragnar Tornebladh po wychwalaniu geniuszu Becquerela powiedział:

Wielki sukces profesora i Madame Curie jest najlepszą ilustracją starego przysłowia […] zjednoczenie jest siłą. To pozwala nam spojrzeć na słowo Boga w zupełnie nowym świetle: – Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; Uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.

Maria Skłodowska-Curie w dniu obrony doktoratu, 1903, Archiwum Piotra Chrząstowskiego

Doktor Maria Curie, uczona, została przedstawiona jako Madame Curie i tylko odpowiednia pomoc! Ta, od której wszystko się rozpoczęło, ta, dzięki której Becquerel mógł pojechać do Sztokholmu, ta, która stanowiła intelektualny autorytet w tematyce promieniotwórczości! Echa umniejszania zasług Madame Curie znalazły także odbicie w prasie, gdzie często pisano o niej jako współpracownicy czy pomocnicy Piotra. Bardzo rzadko uważano ją za samodzielną uczoną z własnym warsztatem badawczym, osiągnięciami czy pomysłami. Wyraz tego można znaleźć także na dyplomie Nagrody Nobla, gdzie pod nazwiskiem Piotra Curie dodano napis „i jego żony Marii Curie”. Dziwić może także, że nazwisko Piotra jest wymienione w pierwszej kolejności. Cóż, szowinistyczne poglądy Szwedzkiej Akademii Nauk będziemy mieli okazję podziwiać jeszcze wiele razy. Należy jednak przyznać, że były też komentarze pozytywne – „Maria, będąc naukowcem i towarzyszem prac badawczych swojego męża, jest jednocześnie żoną, matką, panią domu. […] w żaden sposób te dwie role nie wykluczają się i nie kłócą”. Niestety wypowiedzi takie były raczej sporadyczne.

 

Ilustracja prasowa z 1905 roku — Państwo Curie z wizytą w Sztokholmie, dzięki uprzejmości Karin Blanc

Małżonkowie Curie przebywali w Sztokholmie w dniach od 3 do 6 czerwca 1905 roku. Jak podaje Karin Blanc:

 

[…] podczas swojego pobytu poprowadzą wykład na uniwersytecie, spędzą dzień w Uppsali z profesorem Knutem Angstromem i, wbrew powszechnym opiniom, wspólnie zasiądą na scenie królewskiej Akademii Muzycznej, gdzie wygłoszą przemówienie noblowskie. Maria Curie usłyszy ponadto pochwały ze strony szwedzkiej Ligi Kobiet.

 

Warto w tym miejscu podkreślić, że Maria nigdy nie była sufrażystką ani feministką. Uważała, że równość płci polega nie tyle na równości praw, ile na równości obowiązków. Skoro mężczyzna może wykonywać jakąś pracę, może ją również wykonywać kobieta.

 

Według Karin Blanc Maria Curie miała demonstrować w trakcie wystąpienia Piotra pokazy eksperymentów z radem. Kiedy jedno z doświadczeń zakończyło się niepowodzeniem, Piotr wykrzyknął: „Przeklęty rad!”.

Państwo Curie w roku odebrania Nagrody Nobla z fizyki, 1905, Zbiór Korotyńskich, Archiwum Państwowe w Warszawie

6 czerwca 1905 roku w wykładzie pt. Substancje radioaktywne, w szczególności rad Piotr Curie mówił:

Proszę pozwolić, że przede wszystkim wyrażę swoją wdzięczność za to, że mogę dziś przemawiać przed Akademią Nauk, która obdarzyła Madame Curie i mnie wielkim zaszczytem przyznania nam Nagrody Nobla. Musimy również przeprosić za opóźnienie wizyty w Sztokholmie z przyczyn niezależnych od nas. […] Można przypuścić, iż w rękach zbrodniczych rad mógłby stać się bardzo niebezpieczny. Nasuwa się więc pytanie, czy poznawanie tajników natury jest pożyteczne dla ludzkości. Czy jest ona dość dojrzała, aby z nich korzystać? Czy też – przeciwnie – poznanie to przyniesie jej szkodę? Charakterystyczny jest przykład wynalazków Nobla. Potężne materiały wybuchowe pozwoliły ludziom dokonać prac godnych podziwu, ale są one równocześnie straszliwym środkiem zniszczenia w rękach wielkich zbrodniarzy, którzy prowadzą narody ku wojnie. Należę do tych, którzy wraz z Noblem myślą, że ludzkość wyciągnie więcej dobra niż szkody z nowych wynalazków.

***

Tomasz Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce,
Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020,
s. 143–145 i 153–154.

Uroczyste obchody w Poznaniu

   

W dniach 8 i 9 listopada 2022 odbywały się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza uroczystości związane z 100. rocznicą przyznania Marii Skłodowskiej-Curie doktoratu honorowego Uniwersytetu Poznańskiego.

100. rocznica okazała się być także doskonałym pretekstem do zorganizowania „zjazdu rodzinnego” potomków Marii Skłodowskiej-Curie i jej rodzeństwa.

Z Paryża przybyła wnuczka Uczonej – Pani Hélène Langevin-Joliot wraz z dyrektorem Musée Curie Panem Renaud Huynh i jego zastępczynią Panią dr Natalie Pigeard-Micault.

Z Seattle (USA) przybyła prawnuczka Heleny Skłodowskiej-Szalay Pani Hanna Karczewska z mężem Mateuszem.

Z Krakowa przyjechał prawnuk Józefa Skłodowskiego – Pan dr inż. Piotr Chrząstowski.

Przed uroczystym spotkaniem w Collegium Minus w radosnych nastrojach siedzą od lewej: Ewelina Wajs-Baryła, Natalie Pigeard-Micault, Renaud Huynh, Hélène Langevin-Joliot, Piotr Chrząstowski i Tomasz Pospieszny. Fot. Krzysztof Baryła

8 listopada

Collegium Minus

W poznańskim Collegiu Minus, siedzibie JM Rektor prof. Bogumiły Kaniewskiej, w Sali Lubrańskiego, miało miejsce uroczyste przekazania doktoratu honorowego.

Od lewej: JM Rektor prof. Bogumiła Kaniewska, prof. Hélène Langevin-Joliot, Dziekan Wydziału Chemii UAM prof. Renata Jastrząb i prof. Tomasz Pospieszny.
Dyplom doktora honoris causa przekazany na ręce Pani prof. Hélène Langevin-Joliot
Tekst dyplomu honorowego dla Marii Skłodowskiej-Curie uroczyście odczytał zebranym jej promotor prof. Tomasz Pospieszny. Fot. Adrian Wykrota / UAM
Płomienne przemówienie wygłosiła wnuczka Marii Skłodowskiej-Curie — Pani prof. Hélène Langevin-Joliot. Fot. Adrian Wykrota / UAM
Od lewej siedzą: dr Natalie Pigeard-Micault, Tłumaczka, Renaud Huynh, Piotr Chrząstowski oraz Hanna i Mateusz Karczewscy. Fot. Adrian Wykrota / UAM

9 listopada

Collegium chemicum

Na Wydziale Chemii UAM odbył się wernisaż wystawy „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce” oraz sympozjum naukowe poświęcone największej polskiej Uczonej.

Jedną z niespodzianek było nadanie godoności członka honorowego Polskiego Towarzystwa Chemicznego Pani prof. Hélène Langevin-Joliot i jej bratu prof. Pierre Joliot. Dyplomy wręczyła Prezes PTCHem Pani prof. Izabela Nowak. Fot. Malwina Gabryel-Skrodzka

Fot. Malwina Gabryel-Skrodzka

Wystawa pt. „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce” autorstwa prof. Tomasza Pospiesznego i mgr Eweliny Wajs-Baryły została dzięki uprzejmości Pani Jadwigi Chrząstowskiej i Pana dr. inż. Piotra Chrząstowskiego wzbogacona o wyjątkowe pamiątki, listy, fotografie, wycinki prasowe i książki z rodzinnego archiwum.

Pani Jadwiga i Pan Piotr są prawnukami doktora medycyny Józefa Skłodowskiego – brata Marii Skłodowskiej-Curie.

Po wystawie Panią prof. Hélène Langevin-Joliot oprowadził dr inż. Piotr Chrząstowski
Profesor Tomasz Pospieszny prowadzi wykład w trakcie sympozjum naukowego poświęconego Marii Skłodowskiej-Curie. Fot. Malwina Gabryel-Skrodzka