Madame Curie w USA 1929

Bronisława Dłuska do Marii Skłodowskiej-Curie 25 lipca 1929 roku:

Napisz mi więc kiedy będziesz wiedzieć co do terminu podróży, a także, mniej więcej, oczywiście określ koszta podróży. Stanowczo nie chcę abyś Ty płaciła, bo to nie ma racji żadnej. Co innego Instytut [Radowy w Warszawie], co innego ja. Mam już trochę odłożonych pieniędzy po spłaceniu wszystkich długów. Dochody mam dobre, więc mogę wydać na rzecz, która mi zrobi przyjemność, nie mówiąc już Twym towarzystwie. Muszę też wiedzieć ile czasu potrwa ta impreza cała, bo czasu to tak bardzo wiele nie mam, a raczej nie mogę na bardzo długo porzucać moja Kasę Chorych bez niebezpieczeństwa, że przestaną płacić, gdy się ich przestanie pilnować. Kazimierz [Dłuski] bardzo mnie namawia, żeby jechać. Maria [gosposia] go dobrze odsługuje, więc nie potrzebowałabym się o niego obawiać. A więc drogie Dziecko, może się kropniemy do tej Ameryki. Boję się tylko morskiej podróży.

[Bibliothèque nationale de France, Pierre et Marie Curie. Lettres reçue, sygn. NAF 18848, k. 249–250]

Fragment listu Bronisławy Dłuskiej do Marii Skłodowskiej-Curie o planowanej podróży do USA w 1929 roku, [za:] Bibliothèque nationale de France, Pierre et Marie Curie. Lettres reçue, sygn. NAF 18848, k. 250

Niestety ze wspólnych planów nic nie wyszło, bowiem Bronisława:

Dowiedziała się od polskiego ekonomisty Theodore’a Abla, męża amerykańskiej psycholog i socjolog Theodory Mead Abel, która była przyjaciółką Dłuskiej i Curie, że jej „osoba jest krępująca”, gdyż Amerykanie „chcą zrobić prywatny prezent à Madame Curie i ktoś przypominający przeznaczenie tego daru jest raczej niepożądany”. Bronisława poinformowała więc Marię: „[…] zbierają pieniądze energicznie i mało co brakuje, a wręczy je Hoover jako dar prywatny. Obiecują, że Cię nie zmęczą i że tym razem program będzie minimalny. Ja osobiście wolę Cię zobaczyć w innych warunkach”.

[T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020, s. 301]

 

13 października „The Sunday Star Magazine” w artykule zatytułowanym Matka Radu powraca pisał: Kiedy Madame Maria Curie w tym miesiącu złoży drugą wizytę w Ameryce, liczne przyjaciółki i wielbiciele podarują jej kolejny gram cennego materiału, który odkryła, do wykorzystania w Polsce do walki przeciw chorobom.

Madame Curie i Herbert Hoover przed Białym Domem, 1929, ilustracja prasowa, Archiwum Eweliny Wajs

Podarowany gram pierwiastka Maria Curie złożyła jako dar dla Instytutu Radowego w Warszawie. Tym razem jednak nie otrzymała kluczyka i substancji w ozdobnej skrzyneczce, lecz weksel opiewający na pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Splendor sławy oraz wartość radu nieco malały… Gospodarz Białego Domu, prezydent Herbert Hoover, podczas uroczystości powiedział:

Jako substancja stosowana w leczeniu wielu chorób, zwłaszcza nowotworów, rad przyniósł setkom tysięcy ludzi ulgę w cierpieniach. Wyrazem wdzięczności i szacunku, żywionych przez nasz naród wobec pani Curie, jest hojność obywateli i obywatelek amerykańskich, którzy zachęceni przez Mrs. William Brown Meloney, zebrali środki na zakup grama radu. Pierwiastek ten zostanie przekazany warszawskiemu Instytutowi imienia Marii Curie. Jego stworzenie jest wielkim hołdem złożonym przez uczoną swemu rodzinnemu miastu i narodowi polskiemu, któremu naród amerykański ma przyjemność przysłużyć się w ten skromny sposób.

 

Maria podczas przemowy mówiła:

„W badaniach naukowych kryje się wielkie piękno i to ono jest największą nagrodą, dlatego moja praca daje mi szczęście. Szczęściem również jest świadomość, że moja praca może przynosić ulgę ludziom w ich cierpieniach”.

 

Przez kilka dni uczona była gościem prezydenta i mieszkała w Białym Domu. Wielki zaszczyt. W liście do Ewy napisała: Wręczono mi czek na 50 000 $, czyli równowartość aktualnej ceny grama radu. Następnie odbyła się kolacja w Białym Domu108. Ofiarowano mi małego słonia z kości słoniowej, bardzo jest przyjemny! Dostałam poza tym jeszcze drugiego, malusieńkiego. Dowiedziałam się, że to zwierzę jest symbolem partii republikańskiej i dlatego w całym Białym Domu pełno słoni różnej wielkości, poustawianych bądź grupami bądź pojedynczo…

 

Podróż po Stanach Zjednoczonych tym razem była bardziej męcząca dla sześćdziesięciodwuletniej Marii, choć równie, a może bardziej atrakcyjna. Donosiła Irenie: Wyprowadzono mnie kuchennymi schodami, żeby uniknąć 60 reporterów czekających przed głównym wejściem. Potem mieliśmy sensacyjny przejazd z Nowego Jorku na Long Island. Przed nami policjant na motocyklu, używając sygnału syreny, odsuwał energicznym ruchem jednej lub drugiej ręki na bok drogi wszystkie samochody, dzięki czemu gnaliśmy jak strażacki wóz pędzący do pożaru. Było to całkiem zabawne.

 

Natomiast Ewie zwierzała się:

Nie lubię być daleko od Was i nie znoszę się być przedmiotem nawet życzliwej ciekawości. Usiłuję jednak pokonać moją ogromną odrazę do tej całej inscenizacji i zrozumieć, że prawdziwym jej celem jest zbieranie funduszy na rzecz dzieła, które mnie interesuje. Moje kochanie, pomyśl o mnie trochę z życzliwością i z przekonaniem, że próbuję brać wszystko od dobrej strony i ustrzec się nadmiaru zmartwień.

Maria Skłodowska-Curie podczas wizyty na Uniwersytecie św. Wawrzyńca w Kantonie 26 października 1929 roku. Owen D. Young, dyrektor General Electric, poprawia Madame Curie biret przed przejściem do kaplicy uniwersyteckiej. Przyglądają się (od lewej do prawej): rektor uniwersytetu dr Richard Eddy Sykes, dr Bruce Brotherston z wydziału teologicznego oraz dziekan Uniwersytetu Columbia dr George B. Pegram. Vance Archive, Special Collections, St. Lawrence University Librarires, Canton, NY

Maria spotkała się między innymi z pionierem amerykańskiego lotnictwa Orville’em Wrightem, najbogatszym człowiekiem w historii Johnem Rockefellerem, zatrzymała się też na kilka dni w domu Henry’ego Forda oraz wzięła udział w jubileuszu mocno już schorowanego Thomasa Edisona. Sądzę jednak, że największe wrażenie zrobiła na Marii podróż do Schenectady, gdzie 26 października mogła zwiedzić i podziwiać laboratoria naukowo-badawcze koncernu General Electric. Uczona była oczarowana technologiami i nowoczesnością wyposażenia pracowni. Inicjatorem tej podróży był amerykański przedsiębiorca, prawnik i polityk Owen D. Young. Na kartach historii zapisał się jako negocjator rokowań w sprawie ustalenia wysokości odszkodowań niemieckich za pierwszą wojnę światową w 1929 roku. Young był zauroczony osobowością i dziełem Madame Curie. Podarował jej Instytutowi Radowemu sporo sprzętu specjalistycznego oraz pewne kwoty pieniężne na zakup minerałów radioaktywnych. Teraz Maria została zaproszona do domu państwa Youngów. Na prośbę gospodarza otworzyła budynek laboratorium chemicznego w St. Lawrence University w Cantonie, gdzie na jednej ze ścian „znajduje się cudowna płaskorzeźba w kamieniu: jej wizerunek”.

[T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020, s. 302–305.]

Maria Curie przemawia na schodach Hepburn Hall of Chemistry. Towarzyszą jej rektor Sykes, Owen Young, pani Harriet Hepburn (sfinansowała budowę budynku) oraz studenci: z flagą Polski John Strickland, z flagą Francji Charles Lemieux. Nad Marią w ścianie budynku widać płaskorzeźbę przedstawiającą uczoną. Vance Archive, Special Collections, St. Lawrence University Librarires, Canton, NY