Recenzujemy — Emma Chapman „Pierwsze światło”

Opublikowano 30 czerwca 2001 r.

Wydawnictwo Muza przygotowało książkę autorstwa brytyjskiej fizyczki doktor Emmy Chapman pracującej w Towarzystwie Królewskim. Doktor Chapman jest członkinią Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, stypendystką dwóch najbardziej prestiżowych stypendiów naukowych przyznawanych w Wielkiej Brytanii: Royal Society Dorothy Hodking oraz STFC Ernest Rutherford Fellowship. Nie mogło być lepszej reklamy dla recenzowanej książki.

W swojej książce Chapman doskonale tłumaczy problemy, które starają się rozwiązać astronomowie. Autorka bardzo umiejętnie wprowadza nas w świat astronomii. Opowiada o tym jak tworzyła się wiedza o gwiazdach, z czego są zbudowane i w jaki sposób można je klasyfikować. Przeprowadza nas przez wszystko to z czym najczęściej kojarzymy Wszechświat – jego początki, erę pierwszych gwiazd, czarną materię, czarne dziury, galaktyki… Co ciekawe Chapman omawia też w prosty sposób między innymi mechanizm zaćmienia Słońca, porusza zagadnienia związane ze światłem (Rysunek 4 na str. 31 byłby zdecydowanie lepszy, gdyby pokazano go w kolorze, tak jak w wersji oryginalnej), widmami gwiazd, prędkością światła, temperaturą gwiazd, klasyfikacją gwiazd. W książce pojawiają się wykresy i rysunki, które ułatwiają zrozumienie opowiadania Chapman. Na uwagę zasługuje opis pracy Cecilii Payne-Gaposchkin (o Uczonej pisaliśmy dla Państwa TUTAJ). Być może krótka opowieść o jej interesującym życiu i fascynującej pracy skłoni polskich wydawców do przetłumaczenia jej biografii lub autobiografii, co w moim odczuciu wypełniłoby od dawna brakującą lukę w polskiej bibliografii.

Z dużą przyjemnością oglądałem fotografie umieszczone w książce. Są one niewątpliwym smaczkiem tej interesującej pozycji. Jako chemik poczułem pewien niesmak patrząc na układ okresowy pierwiastków umieszczony na stronie 15. Ktoś niewtajemniczony może sądzić, że znajdują się w nim tylko metale. Autorka wprawdzie wyjaśnia, które pierwiastki są ważne z punktu widzenia astrofizyka (przede wszystkim gazy – wodór i hel), ale trudno zaakceptować jej stwierdzenie, że wszystkie pierwiastki poza wodorem i helem będę w tej książce nazywać metalami (s. 16).

Książa liczy 318 stron, podzielona została na wprowadzenie, 11 rozdziałów (w ich obrębie znajdują się podrozdziały, które ułatwiają zapoznawanie się z treścią książki), przypisy końcowe (sądzę, że brakuje dodatkowej, krótkiej listy kilku pozycji lub opracowań w języku polskim), podziękowania. Dodatkowo publikacja zawiera kolorową wklejkę i 26 rysunków umieszczonych w tekście.

Książa jest napisana w sposób prosty i zrozumiały. Często pomiędzy naukowy język autorka wplata anegdotki i dykteryjki, które sprawiają, że jej opowieść nabiera bardzo dużej lekkości. Sądzę, że każdy znajdzie w książce Chapman coś dla siebie. Autorka w niezwykle umiejętny sposób zabiera czytelników w podróż po Wszechświecie. Wspomnienia z tej podróży na długo pozostają w pamięci. Po lekturze jej książki z pewnością zupełnie inaczej będziemy spoglądali w cudownie piękne nocne Niebo.

 

Piękniejsza Strona Nauki dziękuje za egzemplarz recenzencki.

            Tomasz Pospieszny

115. rocznica urodzin Marii Goeppert-Mayer

 

/   Tomasz Pospieszny  /

 

Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego.

(Maria Goeppert-Mayer)

  • Maria Goeppert-Mayer urodziła się 28 czerwca 1906 roku w Katowicach, gdzie spędziła pierwsze cztery lata życia;
  • pochodziła z niezwykle znanej i zasłużonej dla Śląska rodziny profesorskiej:
    • ojciec – Friedrich Göppert był lekarzem i profesorem pediatrii, przyczynił się do zwalczenia epidemii zapalenia opon mózgowych;
    • dziadek – Heinrich Robert Göppert był profesorem prawa;
    • pradziadek – Johann Heinrich Robert Göppert był profesorem botaniki, twórcą Muzeum Botanicznego we Wrocławiu.
  • ze strony rodziny ojca Maria była siódmą generacją profesorów uniwersyteckich;
  • zmieniła pisownię nazwiska na angielską, kiedy przeniosła się do Stanów Zjednoczonych;
  • słynęła z urody. Uważano ją za najpiękniejszą kobietę w Getyndze. Victor Weisskopf wspominał, że kochali się w niej wszyscy, a ona była wielką flirciarą i każdego umiała sobie owinąć wokół palca. Sama Maria mówiła: Nie byłam wcale piękna. Getynga była klasycznym europejskim miastem uniwersyteckim, w którym córki profesorskie były na szczytach towarzyskich, były też straszliwie rozpieszczane i popularne.
  • do końca życia ceniła i przyjaźniła się ze swoim mistrzem i mentorem Maxem Bornem;
  • praca doktorska, którą obroniła w 1930 roku zawierała tezy, które znalazły potwierdzenie praktyczne dopiero w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku przy pomocy nowo odkrytych wówczas laserów;
  • była niezwykle uzdolniona matematycznie – Enrico Fermi i Edward Teller byli pod ogromnym wrażeniem jej zdolności – jednak jako dziedzinę studiów wybrała fizykę;
  • mężem Marii był Joe Meyer amerykański chemik, który nieustannie wspierał ją w pracy. Kiedy Maria wątpiła w realizacją swojego doktoratu Joe powiedział: Gosposie w Stanach Zjednoczonych są niezwykle drogie, ale obiecuję je wynająć… jeśli tylko pozostaniesz nadal fizykiem!
  • była niezwykle oddana pracy naukowej. Jej córka Marie-Anne powiedziała kiedyś Dwóch naukowców w rodzinie to o półtora za dużo.
  • pracowała bez wynagrodzenia na Johns Hopkins University (1931–1939), Columbia University (1939–1946);
  • w czasie drugiej wojny światowej brała udział w pracy nad bombą atomową w ramach Projektu Manhattan;
  • od 1946 była profesorem w Institute of Nuclear Studies przy University of Chicago, gdzie pracowała m. in. z Enrico Fermim, Edward Tellerem i Haroldem Ureyem;
  • pracę, która przyniosła jej Nagrodę Nobla, wykonała, gdy pracowała na część etatu w Argonne National Laboratory w okresie pobytu w Chicago. Od 1960 była profesorem Uniwersytetu Kalifornijskiego w La Jolla, San Diego;
  • jest drugą kobietą uhonorowaną Nagrodą Nobla z fizyki (1963 rok), a pierwszą, która otrzymała to wyróżnienie za prace teoretyczne;
  • Nagrodę Nobla otrzymała sześćdziesiąt lat po Marii Skłodowskiej-Curie;
  • po otrzymaniu Nagrody Nobla powiedziała: Ku mojemu zaskoczeniu zdobycie nagrody nie było aż tak ekscytujące, jak wykonanie samej pracy. To była fajna zabawa, widząc, jak to działa. […] Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego;
  • paliła ogromne ilości papierosów. Często podczas wykładów myliła się i próbowała pisać na tablicy papierosem, a zaciągnąć się kredą;
  • podczas drugiej wojny światowej pomagała kolegom z Niemiec. Jedna z emigrantek mieszkała w jej domu przez dwa lata;
  • Po dojściu Hitlera do władzy pisała do Borna: Jestem Niemką, która nie chciała uwierzyć, że ludzie, których znałam i lubiłam, mogli się tak zmienić nawet za czasów nazistów;
  • w 1951 roku poznała Johannesa Hansa Daniela Jensean, który niezależnie od niej doszedł do podobnych wniosków związanych z powłokowym modelem jądra atomowego. Uczeni niemal natychmiast się zaprzyjaźnili. Biograf uczonej Joseph Ferry twierdzi, że Maria znalazła w Jensenie brata, którego nigdy nie miała. Podczas gdy Joe mógł być twardy i arogancki, Jensen był łagodny i przyjazny. Maria i Jensen dzielili miłość do muzyki, podczas gdy Joe był na nią nieczuły. Znaleźli także szczególne znaczenie w tym, że obchodzili wspólnie urodziny i potrzebowali okularów. Czasami żartowali, że są bliźniętami, które zostały rozdzielone w chwili urodzenia. Jensen nawet podpisał swoje listy do Marii „z miłością, Twój brat bliźniakˮ;
  • Wolfgang Pauli nazywał ją Cebulową Madonną;
  • jest współautorką dwóch niezwykle ważnych książek Statistical Mechanics (John Wiley and Sons, New York, 1940) wraz z mężem Josephem E. Mayerem oraz Elementary Theory of Nuclear Shell Structure (John Wiley and Sons, London, 1955) wraz z J. H. D. Jensenem;
  • w październiku 1959 roku Maria przeszła wylew krwi do mózgu, w wyniku czego doznała paraliżu lewej części ciała. Miała problemy z mówieniem i poruszaniem ręka. Straciła też słuch w lewym uchu. Nie zrezygnowała jednak z palenia papierosów;
  • w październiku 1967 roku z okazji setnej rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie uczona przyjechała do Polski. Zapytana przez sekretarza naukowego PAN profesora Henryka Jabłońskiego, czy ma jakieś szczególne życzenia, odparła bez namysłu: Chcę odwiedzić Katowice. Niestety miasta nie miała okazji zobaczyć;
  • jej koncepcja powłokowego modelu jądra atomowego oparta jest na tzw. liczbach magicznych. Uczona zauważyła, że niektóre pierwiastki chemiczne np. hel, tlen, wapń czy cyna są szczególnie trwałe. Zorientowała się, że one mają określone liczby protonów lub neutronów (2, 8, 20, 28, 50, 82, 126, a dla samych neutronów także 184. Dla protonów magiczna może być liczba 114, 120, 126);
  • swoje spostrzeżenie opisała w następujący sposób: Wyobraź sobie salę pełną tańczących walca. Tancerze przesuwają się dookoła tej sali w koncentrycznych kołach. Dalej pomyśl, że w każdym kole możesz zmieścić dwa razy więcej tancerzy jeśli jedna para wiruje w kierunku ruchu wskazówek zegara, a druga w przeciwnym. A potem dodatkowa wariacja: pomyśl, że ci tancerze wirują w porywach, jak mistrzowie. Niektóre z tych par, które wirują w kierunku wskazówek zegara robią porywy w tym samym kierunku. Porywy pozostałych par są w kierunku przeciwnym. Tak samo z parami wirującymi w kierunku przeciwnym do kierunku wskazówek zegara – niektóre wykonują zrywy w tym samym kierunku, inne w przeciwnym;
  • słynęła z urządzania niezwykle wystawnych przyjęć bożonarodzeniowych;
  • prawie przez całe życie była dyskryminowana ze względu na płeć. Uważano, że jest zbyt ładna by być mądrą;
  • uczona zmarła w 1972 roku na rozległy zawał serca;
  • w Katowicach znajduje się mural poświęcony jej pamięci zatytułowany –Tańcząca z atomami.

Zapraszamy na fragment książki Tomasza Pospiesznego pt. „Pasja & geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla”, poświęcony Marii Goeppert-Mayer.

151. rocznica urodzin Clary Immerwahr-Haber — fragment książki „Pasja i geniusz”

 

***

Ojcem Clary był Philipp Immerwahr (1839–1900), doktor chemii, którą studiował we Wrocławiu i w Heidelbergu, między innymi u Roberta Bunsena. Człowiek oczytany, wykształcony, który pragnął wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce. Opisywano go jako miłego, bardzo przyjaznego, niezwykle przywiązanego do żony i córek. Pełnił funkcję sędziego komercyjnego, a przez krótki czas pracował też w aptece. Po studiach rozpoczął pracę w rodzinnej firmie, którą założył jego kuzyn Georg Lunge. Firma zajmowała się produkcją sody, salmiaku (chlorku amonu), kwasu winowego i soli ołowiu. Niestety fabryka nie utrzymała się zbyt długo na rynku i po zamknięciu produkcji Philipp zajął się handlem. Wkrótce mógł otworzyć sklep w Breslau, specjalizując się w sprzedaży kosztownych tkanin i dywanów angielskich i perskich. Wydaje się, że ojciec Clary był faktycznie obdarzony zmysłem kupieckim, gdyż firma bazowała nie tylko na produkcji własnej, ale również eksporcie wszelakich tkanin i materiałów. Ponadto zaczął interesować się agronomią. Początkowo dzierżawił gospodarstwo rolne, a następnie wykupił ziemię i został właścicielem cukrowni oraz majątku we wsi Polkendorf niedaleko Środy Śląskiej, trzydzieści kilometrów od Breslau. Philipp ożenił się ze swoją kuzynką Anną Krohn (1846–1890), której zamożni rodzice byli wiedeńskimi kupcami. Określano ją jako kobietę o niezwykłej życzliwości, dobroci i zdolności zjednywania sobie ludzi. Państwo młodzi otrzymali od matki Philippa Liny Immerwahr mieszkanie w Breslau, w którym przebywali podczas częstych wizyt w mieście i w którym w przyszłości podczas studiów będzie mieszkać Clara. Większość roku rodzina Immerwahrów spędzała na gospodarstwie rolnym, na okres zimowy natomiast zawsze zjeżdżali do matki Philippa do Breslau.

Clara przyszła na świat 21 czerwca 1870 roku w majątku Polkendorf. Była najmłodsza z rodzeństwa – miała dwie siostry: Elsbeth (Elli) i Gertrud Rosalie (Lotte lub Rose) oraz brata Paula. Rodzice przykładali niezwykłą wagę do wykształcenia swoich dzieci. I co dość dziwne w tamtych czasach, uważali, że nie tylko Paul powinien zdobyć podstawową edukację. Tak więc poza wpajaniem podstawowych cnót – prostoty, umiaru i skromności, w domu kładziono szczególny akcent na naukę, zainteresowanie którą Clara wykazywała od najmłodszych lat. Podczas gdy jej starsze siostry uczyły się, gdyż tak kazali rodzice, ona robiła to z przyjemnością. Z czasem zaczęła patrzeć z zazdrością na brata, który z wolna wkraczał w tajniki nauk ścisłych. Początkowo wszystkie trzy panny były posyłane do sąsiedniej wsi, gdzie na prywatnych lekcjach nauczyciel Robert Hoppe wprowadzał je w tajniki nauki. Clara była niezwykle ciekawa, wykazywała się dużą cierpliwością, gorliwością, a co najważniejsze, zadawała pytania, za czym szło swego rodzaju odkrywanie świata. Jej wielkim marzeniem było pójść w ślady brata i dostać się do gimnazjum. Po prywatnych lekcjach Clara wraz z siostrami trafiła do szkoły dla panien z tzw. dobrych domów. Jej fascynacja naukami ścisłymi doprowadzała „wykładowców” podstawowych umiejętności gospodarczych, na przykład szycia, haftu, gotowania, do pasji. Nauczycielka robót ręcznych zwykła mawiać, że „śpiewanie jest dla dziewcząt, elokwencja jest dla mężczyzn”. Podobna dewiza przyświecała siostrom Clary, które myślały raczej o szybkim zamążpójściu niż nauce. Pomimo skupienia całej uwagi na nauce Clara wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Lise Meffert uczęszczała na lekcje tańca. Poznała tam dwudziestodwuletniego przystojnego, obdarzonego gęstą czupryną i skupionym spojrzeniem zza binokli Fritza Habera. […]

Wydaje się, że Clara zauroczyła Fritza od pierwszego wejrzenia. Chciał się z nią ożenić jak najszybciej, ale dziewczyna nie była przekonana, czy to rzeczywiście dobry kandydat. Na przeszkodzie stanęli także jej rodzice, którzy chcieli wiedzieć, jak starszy od ich córki o zaledwie dwa lata Fritz, bez wykształcenia i pracy, chciałby utrzymać siebie, żonę i ewentualne dzieci. Ponadto dość szorstka powierzchowność kandydata do ręki ich córki pozostawiała także wiele do życzenia. Lisa Meffert, z którą Clara w dzieciństwie przysięgła mówić sobie zawsze prawdę – nawet tę najgorszą i niewygodną – i z którą mogła rozmawiać o wszystkim, szczerzej niż z rodzeństwem, powiedziała, że Fritz jest być może „błyskotliwy, ale to pozerski zarozumialec”. Wydawał się Clarze również „zbyt pewny siebie, jeśli nie arogancki”. Z drugiej strony, jak twierdzi Joanna Hytrek-Hryciuk, Clara: „ […] nie chciała rezygnować z tego uczucia. Chociaż miała wątpliwości, czy nadaje się do roli żony i matki, to była zakochana. Co równie ważne, bała się samotności, ówczesny świat nie miał bowiem zbyt wiele do zaoferowania niezamężnej kobiecie.” Przygnieciony ciężarem zarzutów Fritz musiał się jednak poddać. W 1886 roku wyjechał do Berlina, by podjąć studia chemiczne. W wyniku nacisków ojca przeniósł się na politechnikę, gdzie w 1891 roku pod kierunkiem profesora Carla Libermanna (1842–1914) uzyskał doktorat.

Fraulein Immerwahr mogła skupić się teraz całkowicie na wyznaczonym celu – nauce. Wydaje się, że przyszła uczona była szczególnie zainteresowana naukami biologicznymi i chemicznymi. Niestety zdobycie wymarzonej profesji w dziedzinie chemii czy biologii stało pod znakiem zapytania. Tym bardziej, że z wielkim politowaniem i drwiną spoglądał na nią nawet wuj Wilhelm Alexander Freund (1833–1917), uznany profesor ginekologii w Breslau, który 1878 roku dokonał pierwszego wycięcia nowotworowej macicy. Jak się okazuje, nawet oświeceni ludzie miewają konserwatywne poglądy. Szczególne zdolności wykazywała w naukach ścisłych. Można powiedzieć, że już na tak wczesnym etapie nauki przyrodnicze były jej dobrze znane. Należy podkreślić, że podobnie jak Maria Skłodowska Clara dużo czasu poświęcała na naukę w samotności. To, co było dla niej niedostępne w szkole, studiowała samodzielnie. Oczywiście seminarium nauczycielskie dawało możliwość poznawania języków obcych, z czego panna Immerwahr skorzystała. Łatwo przychodziła jej nauka języka angielskiego i francuskiego – to właśnie te języki miałby w przyszłości zapewnić jej nauczycielski byt. Zresztą zaraz po skończeniu nauki Clara krótko pracowała jako guwernantka. W seminarium nauczycielskim miała też szczęście spotkać pannę Hedwig Knittel, wykształconą podróżniczkę, która doceniła jej potencjał i jednocześnie stanowiła dla niej inspirację intelektualną. To najprawdopodobniej ona podarowała Clarze podręcznik dla dziewcząt autorstwa Jane Marcet z 1806 roku pod tytułem Rozmowy o chemii. I to właśnie ta książka całkowicie zmieniła spojrzenie przyszłej uczonej na nauki chemiczne…

***

Tomasz Pospieszny, Pasja i geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2019

Profesorowie Braga & Nascimento o książce „Maria Skłodowska-Curie w Brazylii”

Opublikowano 16 czerwca 2021 r.

Specjalnie dla Piękniejszej Strony Nauki autorzy książki o podróży Marii Skłodowskiej-Curie do Brazylii — profesorowie João Pedro Braga i Cássius Klay Nascimento — podzielili się z Państwem i z nami swoimi refleksjami. Zapraszamy do lektury!

 

*****

João Pedro Braga & Cássius Klay Nascimento

 

Madame Curie w Brazylijskiej Narodowej Akademii Medycznej, „Revista da Semana”, 28 sierpnia 1926, Archiwum Autorów

 

 

Dorobek wielkiej uczonej Marii Skłodowskiej-Curie, laureatki dwóch Nagród Nobla, jest powszechnie znany. Mniej znanym faktem jest trwająca 45 dni podróż tej wybitnej uczonej po Brazylii. W 2011 roku byliśmy współautorami pracy poświęconej wizycie Marii Curie w mieście Belo Horizonte w stanie Minas Gerais, a pozyskane wyniki badań dały nam jeszcze większą motywację do dalszego poszukiwania śladów pobytu wielkiej badaczki w naszej ojczyźnie. Dodatkowym bodźcem była obchodzona w 2017 roku 150. rocznica urodzin Marii Skłodowskiej-Curie. W rezultacie powstała książka A visita de Marie Curie ao Brasil [Maria Skłodowska-Curie w Brazylii].

Okładka książki „A vista de Marie Curie ao Brasil”, Editora Livraria da Física, 2016

Maria Skłodowska-Curie pdróżowała pociągiem w specjalnym wagonie do ówczesnych głównych miast Brazylii: Rio de Janeiro, Belo Horizonte i São Paulo, pokonując łącznie ponad 1500 km. Odwiedziła kilka ośrodków naukowych: Uniwersytet w Rio de Janeiro, Uniwersytet w São Paulo i Uniwersytet Minas Gerais w Belo Horizonte. Dla Instytutu Radowego Wydziału Lekarskiego w Belo Horizonte istotne było rozpoczęcie walki z rakiem przy pomocy pionierskiego w Ameryce Łacińskiej leczenia radioaktywnością. Na ścianie w izbie pamięci Instytutu nadal znajduje się oprawiony w ramkę podpis uczonej. Marii Curie towarzyszyła w podróży komisja złożona z kobiet zaangażowanych w naukę i politykę, należących do Brazylijskiego Ruchu na rzecz Postępu Kobiet.

Maria i Irena w towarzystwie członkiń Brazylijskiej Federacji na Rzecz Rozwoju Kobiet w trakcie wycieczki na Pão de Açúcar [Głowę Cukru] w Rio de Janeiro, 21 sierpnia 1926; od lewej stoją: Nininha Bastos, dr Aerco, pani Hazard, Stella Duval, Maria Skłodowska-Curie, Jeronyma Mesquita, Irena Curie, Carlota de Queiroz, Esther Pego R. William, Augusto Ramos, Bertha Lutz, Maria Pereira de Queiroz, Maria dos Reis Santos, Public domain / Arquivo Nacional Collection
Naszą główną intencją była próba pokazania czytelnikowi życia i dorobku Marii Curie — kobiety i naukowca. Ważne było przedstawienie wyzwań, którym musiała sprostać i strat, z którymi musiała się zmierzyć. Maria Curie była zwykłym człowiekiem — jak my wszyscy — a to, co osiągnęła z pewnością wynikało nie tylko z jej zdolności do nauki, ale także w dużej mierze z uporu i wytrwałości w prowadzeniu badań.

 

Po przedstawieniu znakomitej postaci, konieczne było odkrycie, co skłoniło tego ważnego naukowca do podróży do Brazylii, kraju znajdującego się poza półkulą północną. W związku z tym pojawiły się pytania: w jaki sposób zostało wysłane zaproszenie i przez kogo? Jakie było stanowisko władz politycznych w Brazylii? Jaki był powód goszczenia tej wspaniałej kobiety na naszych ziemiach? W jakie miejsca udała się badaczka i jak została przyjęta? Jakie było dziedzictwo Marii Curie dla nauki i medycyny naszego kraju? Jaki jest jej wkład w walkę o prawa kobiet? Odpowiedzi na te pytania były niezbędne do napisania książki.

Okładka elektronicznego wydania książki pt. „A visita de Marie Curie ao Brasil”

W naszym pierwotnym założeniu podjęliśmy temat z myślą o licealistach, studentach, doktorantach, badaczach i nauczycielach, czyli głównie osobach bezpośrednio lub pośrednio związanych z chemią i fizyką. Z czasem jednak zdaliśmy sobie sprawę, że nasza książka można zostać doceniona także przez czytelników zainteresowanych socjologią i historią, walką o równe prawa kobiet i mężczyzn w Brazylii i na świecie lub po prostu przez kogoś, kto lubi czytać. Jest to jak dotąd jedyna pozycja poświęcona obecności Marii Curie w Brazylii.

 

Wizyta Marii Curie w Brazylii była kamieniem milowym nie tylko w badaniach nad promieniotwórczością i jej zastosowaniami w naszym kraju, co samo w sobie jest nie do przecenienia, ale także pomogła wzmocnić potrzebę powiązania nauki krajowej z najbardziej zaawansowanymi badaniami na świecie.

Okładka polskiego wydania książki pt. „Maria Skłodowska-Curie w Brazylii”, w tłumaczeniu Anny Pawłowskiej-Zampino.

W 2017 roku, dzięki staraniom Gliwickiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Chemicznego oraz Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych PAN w Zabrzu, zostało wydane polskie tłumaczenie książki João Pedro Bragi i Cassiusa Klaya Nascimento o wizycie Marii Curie w Brazylii. Fragment książki został także opublikowany w czasopiśmie naukowym „Nature” pod tytułem Trailblazer: When Marie Curie went to Brazil, 551, strona 440 (2017).

*****

João Pedro Braga z wizytą w warszawskim Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w listopadzie 2017 roku, Archiwum Autorów

João Pedro Braga — profesor Wydziału Chemii Uniwersytetu Federalnego w Minas Gerais. Ukończył chemię (1979) i fizykę (1982) na Uniwersytecie Federalnym Minas Gerais, doktorat z chemii uzyskał na Uniwersytecie Sussex w Anglii (1986) oraz na Uniwersytecie Princeton w Stanach Zjednoczone (1996). Obecnie jest profesorem zwyczajnym na Uniwersytecie Federalnym w Minas Gerais. Posiada doświadczenie w dziedzinie chemii, ze szczególnym uwzględnieniem chemii fizycznej. Jest autorem książek: Chemia fizyczna (wyd. UFV, 2002, 2004 i 2013 ), Podstawy chemii kwantowej (wyd. UFV, 2007) oraz Statystyczna termodynamika atomu i cząsteczek (wyd. Livraria da Física, 2014 i 2021).

 

Cássius Klay Nascimento w trakcie wizyty w warszawskim Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie, listopad 2017, Archiwum Autorów

 

Cássius Klay Nascimento — profesor i wykładowca chemii w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Barbacena. Ukończył chemię (1992) na Uniwersytecie Federalnym Viçosa oraz chemię fizyczną (2004). Doktorat z chemii uzyskał na Uniwersytecie Federalnym Minas Gerais (2013; z okresowym pobytem na Uniwersytecie w Le Mans we Francji). Habilitował się w dziedzinie nauk chemicznych na Uniwersytecie Federalnym Minas Gerais (2016–2017). Od 1997 roku jest profesorem chemii w Szkole Podchorążych Lotnictwa. Ma doświadczenie w edukacji w zakresie chemii, spektroskopii mössbauerowskiej oraz historii nauki.

 

Tłum. Joanna Schubert

English version HERE

Zapomniana biografia Madame Curie

opublikowano 2 czerwca 2021 r.

/   Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs   /

 

Jakiś czas temu usłyszeliśmy od pewnego profesora zajmującego się wybranymi wątkami życia Marii Skłodowskiej-Curie, że wszystko o Uczonej już wiadomo i dlatego nie warto badać jej życia. My jednak nie posłuchaliśmy tej rady…

Według wielu opinii biografia Marii Skłodowskiej-Curie autorstwa Ewy Curie była pierwszą, którą napisano i wydano na świecie. Biografista i uznany pisarz francuski André Maurois opowiadał, że Ewa Curie przyszła do niego po radę. Wydawcy amerykańscy nalegają, żebym napisała życie mojej matki. Sama o tym często myślałam. Gdybym była zdolna to zrobić, kochałabym tę pracę. Posiadam bardzo dużo materiałów, jej listy, dzienniki, wspomnienia. Zdaje mi się, że wszystko co o niej powiedziano jest tak dalekie od rzeczywistości. Jeżeli nie napiszę Jej książki, pewne jest, że napiszą ją inni. Czy napiszą ją tak jakbym sobie tego życzyła? Boję się, że nie. Kusi mnię to i przeraża jednocześnie – wspominał pisarz wypowiedź Ewy [A. Maurois, Mademoiselle Eve Curie, „Vogue”, Vol. 91, 1938, s. 74–77].

Natomiast Susan Quinn, autorka jednej z najlepszych biografii uczonej, wspominała, że w 1988 roku przeprowadziła wywiad z Ewą. Kiedy zapytała ją, dlaczego napisała biografię matki tak szybko usłyszała odpowiedź, że Ewa obawiała się, iż ktoś inny ją ubiegnie i nie zrobi tego właściwie [S. Quinn, 1997, s. 12].

Czy rzeczywiście książka Ewy Curie pod tytułem Madame Curie (wyd. polskie Maria Curie, Warszawa 1938) była pierwszą biografią uczonej? Okazuje się, że ktoś uprzedził Ewę Curie, i co znamienne była to osoba, która poznała zarówno Marię jak i Ewę. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że pierwsza książka powstała z potrzeby serca, a nie jak w przypadku panny Curie na zlecenie amerykańskiego wydawcy.

Pierwsze wydanie książki autorstwa M.L. Morales pt. „Madame Curie”, Barcelona 1936, fot. T. Pospieszny

Z przeprowadzonej przez nas żmudnej i czasochłonnej kwerendy wynika, że pierwsza książkowa biografia Marii Skłodowskiej-Curie ukazała sie w Hiszpanii w 1936 roku, a więc dwa lata po śmierci uczonej i rok przed publikacją Ewy Curie. Autorką liczącej 108 stron biografii Marii Curie jest María Luz Morales.

María Luz Morales [za:] http://www.escritorasenlaprensa.es

Autorka urodziła się 23 kwietnia 1889 roku w Marineda w hiszpańskiej Galicji. Była pionierką kobiecego dziennikarstwa w Hiszpanii. W 1910 roku rodzina przeniosła się do Barcelony. Po ukończeniu studiów na wydziale pedagogiki, filozofii i literatury postanowiła zostać pisarką i dziennikarką, co w tamtym czasie było dość niezwykłym zawodem dla kobiet, które wprawdzie pisywały artykuły w czasopismach, ale nie uprawiały aktywnego dziennikarstwa.

María Luz Morales, domena publiczna

Były to także czasy, kiedy kobiety w Hiszpanii albo pracowały, albo zakładały rodziny. Morales wybrała karierę zawodową. Początkowo zajmowała się opisywaniem kobiecej mody, później krytyką filmową i teatralną pod męskim pseudonimem Felipe Centeno. Była niezwykle charyzmatyczna i wojownicza, a jej teksty świeże, dowcipne i trafne.

 

Grupa hiszpańskich dziennikarzy filmowych wita aktorkę Rositę Moreno [w środku], María Luz Morales siedzi po lewej stronie, wrzesień 1931 roku, [za:] „El Espanol”, www.elespanol.com

Zaangażowała się między innymi w Międzynarodową Rezydencję Młodych Studentów w Barcelonie, Konferencję Klubu Isabel Llorach, równocześnie prowadziła intensywną działalność literacką, w tym także pisząc książki dla dzieci.

 

Pierwsza z prawej María Morales, [za:] „La Opinión de La Coruña”, https://www.laopinioncoruna.es

 

W latach 1936–1937 kierowała ogólnokrajową hiszpańską gazetą „La Vanguardiaˮ. Była pierwszą kobietą w Hiszpanii, która tego dokonała. Znała języki: angielski, francuski, portugalski, kataloński i włoski – tłumaczyła sztuki teatralne, poezję i literaturę piękną. Dokonała między innymi pierwszego hiszpańskiego tłumaczenia Piotrusia Pana (Peter Pan y Wendy: la historia del niño que no quiso crecer, de J. M. Barrie, traducción de María Luz Morales, editorial Salvat, Barcelona 1925).

 

María Luz Morales, [za:] Real Academia de la Historia, http://dbe.rah.es

Współpracowała także z amerykańską wytwórnią Paramount Pictures jako konsultant literacki – jej zadaniem było tłumaczenie i adaptacja tekstów, a także układanie dialogów dla hiszpańskojęzycznych widzów. Jej obiecującą karierę przerwała wojna domowa. Do lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku miała oficjalny zakaz pracy w zawodzie dziennikarza i publikowała teksty pod kilkoma pseudonimami.

Niedatowane zdjęcie z wieczoru autorskiego, [za:] „El Espanol”, www.elespanol.com

W 1950 roku napisała trzytomowe dzieło Kino. Ilustrowana historia siódmej sztuki. W 1965 roku była współautorką leksykonu Kino. Od Lumière do kinematografii. Dziś uznaje się ją za osobę, która przez swoje zaangażowanie umożliwiła Hiszpankom działalność zarówno dziennikarską jak i literacką. María mawiała: Ale izmy! Nie ma mowy. Ani feminizm, ani masculinizm. Sama Morales napisała między innymi biografie: Edisona (1934), Juliusza Cezara (1936) czy Marii Antoniny (1943). Jako autorka była niezwykle ceniona w Hiszpanii o czym mogą świadczyć nagrody: Orden de las Palmas Académicas (1956), Premio Nacional de Teatro (1962), Lazo de Isabel la Católica (1971). María Luz Morales zamarła w wieku 91 lat 22 września w 1980 roku.

María Luz Morales na inauguracji dawnego teatru Calderón de la Barca w Barcelonie w 1968 roku, [za:] „La Vanguardia”, https://www.lavanguardia.com

[za:] www.amazon.de
W 2017 roku dziennikarka doczekała się własnej biografii autorstwa Maríi Ángeles Cabré pt. María Luz Morales: pionera del periodismo (La Vanguardia, Barcelona 2017).

 

Film dokumentalny o Maríi Luz Morales, zrealizowany w 2004 roku przez hiszpańską stację telewizyjną rTVe.

 

 

Maríia Luz Morales poznała Marię Curie w Madrycie w 1931 roku. Madame Curie została zaproszona przez Wyższą Radę ds. Badań Naukowych do wygłoszenia serii wykładów. Panie spotkały się w Rezydencji dla Młodych Dam w kierowanej przez Marię de Maeztu, gdzie Uczona zatrzymała się wraz z córką Ewą. Wkrótce Morales została przewodniczką pań Curie po Madrycie i okolicach. W jednej z publikacji pisarka wspomina uczoną jako kruchą staruszkę, ubraną na czarno, skromnie, prawie biednie, z kapeluszem na głowie, którego francuskie wieśniaczki dawno by już nie nosiły. Nie udało się jej jednak przekonać Marii Curie do zwierzeń, bowiem uczona zawsze milczała, nie interesowała się sztuką, chociaż była oczarowana ogrodami. W eseju Kobiety i polityka (Mujeres en la política, „El Sol”, 18 lipca 1931, s. 9) Morales wspominała rozmowę z Madame Curie w Hiszpanii w kilkanaście dni po ustanowieniu II Republiki, kiedy Uczona miała zauważyć, że Republika w dużej mierze swoją popularność wśród obywateli zawdzięcza entuzjazmowi, z jakim witają ją hiszpańskie kobiety. […] Ewa Curie była podobnego zdania.

 

Pierwsza biografia Uczonej napisana po jej śmierci w 1934 roku – książka Maríi Luz Morales – ukazała się w serii Życie znamienitych kobiet, nakładem wydawnictwa I. G. Seix y Barral Hnos., S. A. w Barcelonie 1936 roku. Książka została wydana w twardej okładce, z pięknymi złotymi tłoczeniami.

Fot. T. Pospieszny

 

Fot. T. Pospieszny

Zawiera Przedmowę wydawców, liczy 10 rozdziałów (Warszawa 1867, Paryż 1892, Ona i On, Życie intymne, Cud, Chwała, Tragedia, Potrójne pudełko, Madame Curie w Hiszpanii, Wieczna obecność) oraz zawiera 5 fotografii. Oczywiście nie obejmuje ona tylu informacji (wspomnień osobistych, listów, notatek), które zostały ujęte w książce Ewy Curie, jednak stanowi podstawowe źródło informacji o uczonej. O sukcesie książki może świadczyć fakt, że została ona wydana w Hiszpanii trzy razy – po raz ostatni w 1957. Warto odnotować, że ostatnie wydanie ma przepiękną okładkę z rzadko pokazywaną fotografią portretową uczonej.

Trzecie wydanie książki z 1957 roku, fot. E. Wajs

Książka Morales nadal pozostaje wysoko ceniona w Hiszpanii. Jest cytowana między innymi przez hiszpańskie biografki Uczonej – Sonnię L. Rivas-Caballero i Maríę Belén Yuste w książce pt. María Skłodowska-Curie. Ella Misma (Ediciones Palabra, Madrid 2016).

Fot. E. Wajs

Rozdział poświęcony Madame Curie w Hiszpanii otwierają wspomnienia Autorki o ich pierwszym spotkaniu i wrażeniu, jakie odniosła:

Fot. E. Wajs

Madame Curie poznałam w kwietniu 1931 roku, kiedy słynna współodkrywczyni radu przyjechała do Madrytu, aby wygłosić wykład i odwiedzić instytucje naukowe stolicy Hiszpanii. Jej czcigodna postać wywarła na mnie głębokie wrażenie, które pozostało ze mną na zawsze. Była postacią charakterystyczną, obdarzoną wielką, skoncentrowaną, wewnętrzną energią: mała, szczupła, z małą głową, przysłoniętą przez koronę bardzo białych włosów; jasne, głęboko osadzone i przenikliwe oczy, piękne usta, już wychudzone policzki i szerokie kości policzkowe – ukazujące jej słowiańskie pochodzenie. Niezwykle wyczerpana po chwalebnych sześćdziesięciu latach życia, podtrzymywana jedynie temperamentem i wolą, ogromną siłą ducha. Z zaciekawieniem kontemplowałam ją w jej charakterystycznym bezruchu i milczeniu – patrząc w jej oczy, jej twarz. […]

Kiedy ją spotkałam, w tym historycznym kwietniu 1931 roku, jej zwyczajowe zachowanie można określić jako „ciągłe oszczędzanie wysiłku”. W godnym podziwu i ofiarnym zadaniu dla każdego żywiołowego młodego człowieka, tak dalekim od dziedziny naukowej i artystycznej, jej córka Ewa była odpowiedzialna za weryfikację planu zajęć matki, każdej z godzin i minut. Ja sama dążyłam przede wszystkim do chronienia wyczerpanej ciągłym wysiłkiem tylu owocnych lat od wszystkich tych bezużytecznych i męczących rzeczy które niesie ze sobą bycie celebrytką. W konsekwencji Madame Curie nie podpisywała albumów, nie rozdawała autografów, nie odpowiadała na ankiety, nie udzielała wywiadów. Nigdy nie opowiadała swojej biografii, nie mówiła o sobie, nie lubiła zadawania jej pytań o jej opinię o feminizmie – z pewnością bezzasadnych, skoro całe życie na nie nie odpowiada! Nie przyjmowała także zaproszeń na posiłki, w których uczestniczyło więcej niż pięć osób. Na tych kameralnych bankietach jadła zaledwie kęs i odbywały się one w całkowitej ciszy; ale nie w ponurym czy wyniosłym nastroju, ale pełnym szacunku milczeniu, które było niezwykle uprzejme i uważne na rozmowę toczoną wokół nich, a także cieszące się rozmowami innych. Podczas swojej podróży do Hiszpanii Madame Curie okazywała w kilku oszczędnych słowach niemal dziecięcą ciekawość wszystkiego; chciała, aby wszystko zostało jej dokładnie wyjaśnione. Po wysłuchaniu objaśnień osób, które jej towarzyszyły, [Uczona] odwrócała wzrok w stronę swojej córki Ewy, która z godną podziwu żarliwą intuicją zawsze znajdowała zagadnienie, którego wyjaśnieniem lub podkreśleniem jej matka była zainteresowana. Rzadko komentowała. […]

Madame Curie na schodach Rezydencji Młodych Dam niecierpliwie pozuje natrętnemu fotoreporterowi czasopisma „Ahora”. Prośbę o wywiad odrzuca, mówiąc, że ma w zwyczaju unikanie rozmów z prasą. Skoro konsekwentnie odmawiała dziennikarzom w USA, nie może w Hiszpanii postąpić inaczej, „Ahora” 23.IV.1931, [za:] http://hemerotecadigital.bne.es
Widziałem ją na czarnym tle, wymazującym jej czarną sukienkę jak w „tricku” camera obscura, został jedynie kontur sylwetki. Pozostała tylko głowa, głos i ręce, zwrócone ku gorącemu zainteresowaniu i gorliwej uwadze publiczności, która przyszła wysłuchać wykładu na temat „Radioaktywności i ewolucji nauki”. Głowa, cera biała i bezkrwista, włosy. […]

Słaby i monotonny głos, jakby ostre, przezroczyste dłonie … Nagle głos jest taki słaby, postać jest tak oddalona, a sala jest taka ogromna. Jest w niej tyle osób, że boję się uronić cokolwiek. Lękam się, że ta owocna lekcja zostanie zaprzepaszczona. Ale wkrótce tylko ta głowa, ten głos i te ręce dominują w zatłoczonym, niespokojnym tłumie. Cisza staje się absolutna. Pod okularami z szylkretu, które wypełniają całą małą twarz, lśni żar oczu w zapadniętych oczodołach. Głos, nadal monotonny, ożywia cały dziwny świat, nowy i wspaniały: atomy, protony, elektrony; promienie alfa, beta i gamma; pierwiastki radioaktywne, radioaktywność… Na twarzach wtajemniczonych widać świetliste działanie idei i słów. Magia i profanum wyostrzają moce i zmysły. Chwytać! Rozumieć!… A gdy głos staje się lekki, te bezkrwawe ręce – jakby zgromadziła w nich cała witalność, cała aktywność nieruchomego i rozmytego ciała – podrygują się energicznie i żywiołowo. Jak lot białych motyli, jak zwinięty niewidzialny motek czy brzdąkające cicho struny harfy…

[María Luz Morales, Madame Curie, Editorial Seix Barral S.A., Barcelona 1957, s. 84–88]

 

Niezwykle interesujący jest również fakt, że obie panie i Maríę Morales i Ewę Curie łączyło bardzo wiele wspólnych cech. Były doskonale wykształcone, miały niezwykle dobre pióro, były spostrzegawcze, inteligentne, niezależne, odważne. Cechowała je niezwykła elegancja i subtelność. Miały podobne zainteresowania – kino, teatr, polityka, sprawy kobiet. Obie przeszły do historii jako wybitne osobowości swoich czasów.

 

Czy Ewa Curie nie wiedziała o istnieniu biografii matki? Czy może nie traktowała tej pozycji zbyt poważnie? Na te pytanie nie znajdziemy odpowiedzi. Pewne jest jednak, że Morales pierwsza podjęła się próby sportretowania najwybitniejszej Uczonej wszechczasów. I wyszło jej to bardzo dobrze.