Kategoria: #inspirujemy
Nasze książki
„Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć” – to chyba najbardziej znane słowaMarii Skłodowskiej-Curie. Coraz częściej powtarzają je również młode badaczki, które niezależnie od trudności wybierają życie z nauką. Zwłaszcza współcześnie, kiedy racjonalizm zastępowany jest często demagogią i fake newsem warto poznać życie kobiety, dzięki której więcej wiemy, a mniej się boimy.
dr Sylwia Chutnik,
pisarka, felietonistka i aktywistka
Tomasz Pospieszny, zafascynowany od dzieciństwa postacią wielkiej uczonej, z wielką atencją, ale również dbałością o wiarygodne udokumentowanie każdej informacji, pozwala wejrzeć czytelnikom w tę sferę jej życia. Jednocześnie posiadając kompetencje w zakresie nauk ścisłych, w sposób przystępny, opisuje znaczeniei miejsce odkryć i osiągnięć Marii Skłodowskiej-Curie na tle innych badań i stanu wiedzy jej współczesnych. To stanowi o szczególnych walorach tej książki.
dr inż. Piotr Chrząstowski,
prawnuk Józefa Skłodowskiego
Maria Skłodowska-Curie… mądrość… serce… diamentowy charakter… Tomasz Pospieszny… odkrywca zakamarków Jej umysłu, serca i duszy… Nigdy wcześniej Maria Skłodowska-Curie nie była mi tak bliska, jak po przeczytaniu książki Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce…
prof. dr hab. Bogumił Brycki,
Wydział Chemii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Autor: Tomasz Pospieszny
Tytuł: Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Data premiery: 5 kwietnia 2022 roku
Format: 16,5 x 23,5 cm, papier Munken Print Cream by Arctic Paper.
Ilość stron: 472.
Ilość ilustracji: 128.
Oprawa: twarda, szyta.
Seria: MS — Maria Skłodowska
ISBN 978-83-963601-0-6
Patroni medialni: Radio Kraków, Piękniejsza Strona Nauki, portal Nuclear.pl.
Patron honorowy: Prezydent Miasta Poznania Pan Jacek Jaśkowiak.
Patroni: Polskie Towarzystwo Chemiczne, Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Fundacja Kobiety Nauki, Narodowy Instytut Onkologii – Państwowy Instytut Badawczy im. Marii Skłodowskiej-
-Curie, Instytut Francuski w Warszawie, czasopismo „Foton”, Muzeum Łazienki Królewskie, Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi, Teatr Papahema, Piękniejsza Strona Nauki.
„Drogi Józiu. Listy Marii Skłodowskiej-Curie do rodziny w Polsce” to druga pozycja w serii wydawniczej „MS” Wydawnictwo Sophia.
Ekskluzywne wydanie dotąd nie publikowanych listów noblistki z lat 1913–1928 do brata Józefa i jego rodziny oraz dopiski córek Curie i krótki list dr Bronisławy ze Skłodowskich Dłuskiej. W książce zamieszczono również pięć unikatowych, pisanych w latach 1873–1877 przez rodziców – Bronisławę i Władysława Skłodowskich, listów do małego Józia.
W publikacji znajdziemy kilka szkiców zrobionych w domu Marii Skłodowskiej-Curie w Sceaux pod Paryżem w 1910 i 1911 roku przez Maniusię Skłodowską, bratanicę Marii. Dodatkowo wszystkie listy zostały przetłumaczone na język francuski i w formie appendixu, umieszczone na końcu publikacji.
Ogromną wartością dodaną są fotografie oraz liczne zdjęcia z prywatnych albumów potomków rodzin Skłodowskich z Krakowa i Curie z Paryża.
Paulina Podgórska
Autorzy: Piotr Chrząstowski, Tomasz Pospieszny, Ewelina Wajs-Baryła
Tytuł: Drogi Józiu. Listy Marii Skłodowskiej-Curie do rodziny w Polsce.
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Data premiery: 25 maja 2022 roku
Format: 14,5 x 21 cm, papier Alto Blanc 90g, vol. 1,5.
Ilość stron: 168.
Ilość ilustracji: 74 + 2 na wyklejkach.
Oprawa: twarda, szyta.
Seria: MS — Maria Skłodowska
ISBN 978-83-963601-2-0
Patroni: Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie, Piękniejsza strona Nauki
Nowa Alchemia czyli historia radioaktywności jest książką niezwykłą. Dla wszystkich. Dla osób zainteresowanych naukami ścisłymi i dla osób patrzących na rozwój ludzkości przez pryzmat osiągnięć naukowych. Jest to książka fascynująca. […] jest znakomitym kompendium wiedzy o radioaktywności. Fizycy i chemicy, czytając tę książkę, poczują bliskość osób znanych im dotychczas ze wzorów, równań i wykresów. Inni czytelnicy wezmą udział w alchemicznym kręgu. Poczują magię odkrywania.
prof. dr hab. Bogumił Brycki,
Wydział Chemii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
W tym wykładzie pokrótce przedstawię współczesną pracę nad transmutacją pierwiastków. Tytuł ma sugerować kontrast do tej starożytnej formy alchemii, która przez prawie dwa tysiące lat fascynowała ludzki umysł. Wiara w możliwość transmutacji materii powstała na początku ery chrześcijańskiej. Poszukiwania Kamienia Filozoficznego, aby przemienić jeden pierwiastek w drugi, a zwłaszcza wytworzyć złoto i srebro ze zwykłych metali, były nieustannie prowadzone w średniowieczu. Istnienie tej idei na przestrzeni wieków w dużej mierze wynikało z filozoficznej koncepcji natury materii opartej na autorytecie Arystotelesa.
Ernest Rutherford, The Newer Alchemy, 1937
Średniowieczna alchemja wierzyła w możliwość przemiany podłych kruszców w szlachetne złoto. Była to idea fantastyczna i naiwna, a jednak ludzie poświęcali jej majątek, a nawet życie. Ścisła, realna chemja rozdzieliła materję na szereg pierwiastków niezmiennych, utworzonych z atomów swoistych, a niepodzielnych. Przejście od jednego z tych pierwiastków do drugiego wydawało się utopją, wprost absurdem. A jednak ostatnie lata przekonały nas, że tak nie jest. Wiemy dziś, że atomy mogą się rozpadać, a pierwiastki mogą się przeobrażać w drugie.
dr Józef Skłodowski, Pamiętnik, 1935
Książka nominowana do Złotej Róży – nagrody przyznawanej przez Warszawski Festiwal Nauki, Instytut Książki i Redakcję czasopisma „Nowe Książki”.
Autor: Tomasz Pospieszny
Tytuł: Nowa Alchemia czyli historia radioaktywności.
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Data premiery: 18 sierpnia 2022 roku
Format: 16,5 x 23,5 cm, papier Munken Print White by Arctic Paper.
Ilość stron: 616.
Ilość ilustracji: 142.
Oprawa: twarda, szyta.
ISBN 978-83-963601-1-3
Patroni: Polskie Towarzystwo Chemiczne, Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Fundacja Kobiety Nauki, Narodowy Instytut Onkologii – Państwowy Instytut Badawczy im. Marii Skłodowskiej–Curie, czasopismo „Foton”, Portal nuclear.pl, Zielony Atom, Polskie Towarzystwo Elektroradiologii, Piękniejsza Strona Nauki.
Pierwsze polskie wydanie książkowe „Dziennika żałobnego Marii Skłodowskiej-Curie” w opracowaniu Tomasza Pospiesznego i Eweliny Wajs-Baryły, w tłumaczeniu Agaty Tomaszewskiej.
Książka w całości dwujęzyczna polsko-francuska.
***
Czwartek 19 kwietnia 1906 roku był chyba najbardziej tragicznym dniem w życiu Marii Skłodowskiej-Curie. Piotr Curie, przechodząc przez mokrą od deszczu ulicę Dauphine, wpadł pod ciężki wóz załadowany materiałami na mundury, ciągnięty przez dwa perszerony. Lewe tylne koło wjechało prosto na jego głowę. Ciężar wozu zmiażdżył ją natychmiast. Piotr zginął na miejscu. Gdy Maria dowiedziała się o tragedii,
z niedowierzaniem szeptała: „Piotr nie żyje? Zupełnie nie żyje?”. Została wdową, mając trzydzieści
osiem lat…
30 kwietnia Maria Skłodowska-Curie usiadła przy biurku i zaczęła przelewać na papier swoje uczucia: ból, tęsknotę i żal. Tak powstał jeden z najbardziej wzruszających i przejmujących dokumentów w dziejach – „Dziennik żałobny Marii Skłodowskiej-Curie”.
Autor: Tomasz Pospieszny, Ewelina Wajs-Baryła
Tytuł: Piotrze, mój Piotrze. Dziennik żałobny Marii Skłodowskiej-Curie / Pierre, mon Pierre. Journal de deuil de Marie Skłodowska-Curie
Tłumacz: Agata Tomaszewska
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Data premiery: 18 października 2022 roku
Format: 14,5 x 21 cm, papier Munken Print White by Arctic Paper.
Ilość stron: 216.
Ilość ilustracji: 37.
Oprawa: twarda, szyta / francuskojęzyczna obwoluta.
Seria: MS — Maria Skłodowska
ISBN 978-83-963601-3-7
Patroni: Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie, Piękniejsza strona Nauki
Radowa dziedziczka… Irena Joliot-Curie jako spadkobierczyni wybitnej pary noblistów znalazła się w trudnym położeniu – czy była z góry skazana na sukces, czy też czuła się zobowiązana
do zrealizowania pokładanych w niej nadziei naukowych? Czy stały przed nią otworem te drzwi, które wcześniej pozostawały zamknięte przed Marią Skłodowską-Curie? Czy Irena czuła presję, bo oczekiwano od niej, że dorówna wybitnej matce? Prof. Tomasz Pospieszny, w oparciu o nowe materiały źródłowe i niepublikowane dotąd fotografie, odpowiada na wszystkie zadane powyżej pytania i daje pełen obraz tej wybitnej kobiety, naukowca, drugiej w historii laureatki Nagrody Nobla z chemii. Pierwszą taką nagrodę zdobyła jej matka. A więc druga – ale czy zawsze druga, czy jednak w niektórych sprawach pierwsza…? Czy Irenie udało się wyjść z luminescencyjnego cienia własnej matki?
Dzięki książce Radowa dziedziczka dostajemy szansę poznania tej nietuzinkowej osobowości i wniknięcia w jej świat, również w tych bardzo prywatnych odsłonach.
prof. dr hab. Izabela Nowak, Prezes Polskiego Towarzystwa Chemicznego
Miała silną osobowość. Była prosta, bezpośrednia i niezależna. Znała swój umysł i wyrażała swoje myśli, czasami być może z druzgocącą szczerością, ale jej uwagi były wypowiadane z takim szacunkiem
dla prawdy naukowej i z tak widoczną szczerością, że budziły najwyższy szacunek w każdych okolicznościach. W całej swojej pracy, zarówno w laboratorium, jak i podczas dyskusji
lub pracy w komisji, stawiała sobie najwyższe standardy i była najbardziej sumienną w wypełnianiu wszelkich obowiązków, których się podjęła.
Sir James Chadwick, laureat Nagrody Nobla z fizyki w 1935 roku
W niniejszej książce historię życia Ireny Joliot-Curie i jej epokowych odkryć opisano ciekawie, rzetelnie i z emocjonalnym zaangażowaniem. Duża ilość materiałów źródłowych i zamieszczonych fotografii sprawi bez wątpienia, że czytelnik przeczyta ją z satysfakcją i zainteresowaniem. Zapraszam do lektury książki Tomasza Pospiesznego o kobiecie mądrej i szlachetnej – prawdziwej Radowej dziedziczce w rodzinie Curie.
dr inż. Piotr Chrząstowski, prawnuk Józefa Skłodowskiego
Autor: Tomasz Pospieszny
Tytuł: Irena Joliot-Curie. Radowa dziedziczka.
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Współwydawca: Polskie Towarzystwo Chemiczne
Data premiery: 28 kwietnia 2023 roku
Format: 16,5 x 23,5 cm, papier Munken Print Cream by Arctic Paper.
Ilość stron: 400.
Ilość ilustracji: 138.
Oprawa: twarda, szyta.
ISBN 978-83-963601-6-8
Patroni: Polskie Towarzystwo Chemiczne, Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Fundacja Kobiety Nauki, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Narodowy Instytut Onkologii – Państwowy Instytut Badawczy im. Marii Skłodowskiej-Curie, czasopismo „Foton”, Portal nuclear.pl, Zielony Atom, Polskie Towarzystwo Elektroradiologii, Polskie Stowarzyszenie Techników Elektroradiologii, Piękniejsza Strona Nauki.
Aby ocalić od zapomnienia. Pamiętniki Władysława, Józefa i Marii Skłodowskich zostały wydane w opracowaniu Tomasza Pospiesznego – biografa Marii Skłodowskiej-Curie i Ireny Joliot-Curie, Eweliny Wajs-Baryły – biografki Bronisławy ze Skłodowskich Dłuskiej oraz Piotra Chrząstowskiego – prawnuka Józefa Skłodowskiego i wnuka Marii ze Skłodowskich Goetel-Szancenbachowej.
Edycja i wydawnictwo materiału źródłowego, w postaci pamiętników przedstawicieli rodziny Skłodowskich, z pewnością stanowić będzie nieocenioną pomoc dla badaczy dziejów polskiej nauki i kultury.
prof. dr hab. Tomasz Pudłocki, dyrektor Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie
Władysław Skłodowski — Nauczyciel, pedagog, przyrodnik, poliglota, tłumacz i encyklopedysta. W 1887 roku rozpoczął, na podstawie luźnych zapisków gromadzonych przez lata, spisywanie swojego Pamiętnika, który doprowadził do roku 1859. Ojciec Marii Skłodowskiej-Curie.
Józef Skłodowski — Lekarz, wieloletni ordynator oddziału wewnętrznego warszawskiego Szpitala Dzieciątka Jezus. Tłumaczył liczne prace naukowe z języków obcych. Przetłumaczył także i wydał własnym sumptem Demona Michała Lermontowa i Hamleta Wiliama Szekspira. W latach 1925–1935 spisywał Wspomnienia. Brat Marii Skłodowskiej-Curie.
Maria ze Skłodowskich Goetel-Szancenbachowa — Studiowała malarstwo w Paryżu w pracowni Olgi Boznańskiej, a następnie ukończyła szkołę sztuk pięknych Marii Niedzielskiej w Krakowie. Była kustoszką rodzinnych pamiątek, które przetrwały II wojnę światową w jej krakowskim mieszkaniu. W 1967 roku spisała wspomnienia Aby ocalić od zapomnienia. Bratanica Marii Skłodowskiej-Curie.
Autorzy: Tomasz Pospieszny, Ewelina Wajs-Baryła, Piotr Chrząstowski
Tytuł: Aby ocalić od zapomnienia. Pamiętniki Władysława, Józefa i Marii Skłodowskich.
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Data premiery: 15 maja 2023 roku
Format: 16,5 x 23,5 cm, papier Munken Print Cream by Arctic Paper.
Ilość stron: 544.
Ilość ilustracji: 133.
Oprawa: twarda, szyta.
ISBN 978-83-963601-4-4
Patroni: Polskie Towarzystwo Chemiczne, Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie, Piękniejsza Strona Nauki, Fundacja Teatr Papahema.
„Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć” – to chyba najbardziej znane słowa Marii Skłodowskiej-Curie. Coraz częściej powtarzają je również młode badaczki, które niezależnie od trudności wybierają życie z nauką. Zwłaszcza współcześnie, kiedy racjonalizm zastępowany jest często demagogią i fake newsem warto poznać życie kobiety, dzięki której więcej wiemy, a mniej się boimy.
dr Sylwia Chutnik,
pisarka, felietonistka i aktywistka
Tomasz Pospieszny, zafascynowany od dzieciństwa postacią wielkiej uczonej, z wielką atencją, ale również dbałością o wiarygodne udokumentowanie każdej informacji, pozwala wejrzeć czytelnikom
w tę sferę jej życia. Jednocześnie posiadając kompetencje w zakresie nauk ścisłych, w sposób przystępny, opisuje znaczenie i miejsce odkryć i osiągnięć Marii Skłodowskiej-Curie na tle innych badań
i stanu wiedzy jej współczesnych. To stanowi o szczególnych walorach tej książki.
dr inż. Piotr Chrząstowski,
prawnuk Józefa Skłodowskiego
Maria Skłodowska-Curie… mądrość… serce… diamentowy charakter… Tomasz Pospieszny… odkrywca zakamarków Jej umysłu, serca i duszy… Nigdy wcześniej Maria Skłodowska-Curie nie była mi tak bliska, jak po przeczytaniu książki Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce…
prof. dr hab. Bogumił Brycki,
Wydział Chemii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Książka, którą mają Państwo przed sobą, to praca wyjątkowa, zaś Polskie Towarzystwo Chemiczne jest ogromnie dumne, że jest jej współwydawcą. Z radością i zadowoleniem oddaję w Państwa ręce publikację napisaną przystępnym językiem, wzbogaconą licznymi przykładami i osadzoną w bogatej literaturze. Uważam, że będzie służyła nie tylko nam, ale i kolejnym pokoleniom. W książce przywołano wiele cennych informacji dotyczących życia wybitnej uczonej, które wcześniej nie zostały opublikowane.
prof. dr hab. Izabela Nowak, Prezes Polskiego Towarzystwa Chemicznego
Autor: Tomasz Pospieszny
Tytuł: Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce.
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Współwydawca: Polskie Towarzystwo Chemiczne
Data prapremiery: 7 listopada 2023 roku
Format: 16,5 x 23,5 cm, papier Munken Print Cream by Arctic Paper.
Ilość stron: 560.
Ilość ilustracji: 170.
Oprawa: twarda, szyta.
ISBN 978-83-963601-9-9
Patroni: Polskie Towarzystwo Chemiczne, Archiwum Nauki PAN i PAU, Miasto Poznań, Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Fundacja Kobiety Nauki, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Narodowy Instytut Onkologii – Państwowy Instytut Badawczy im. Marii Skłodowskiej-Curie,
Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczychm, czasopismo „Foton”, Portal nuclear.pl, Polskie Stowarzyszenie Techników Elektroradiologii, Piękniejsza Strona Nauki, Teatr Papahema.
126. rocznica urodzin Irène Joliot-Curie
Z okazji urodzin drugiej w historii nauki laureatki Nagrody Nobla z chemii zapraszamy do przeczytania fragmentu książki Tomasza Pospiesznego pt. Pasja i geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla.
Irène Joliot-Curie przyszła na świat 12 września 1897 roku w Paryżu. Nieco ponad rok później jej rodzice, Maria Skłodowska-Curie i Pierre Curie, ogłosili odkrycie dwóch nowych cudownych pierwiastków radioaktywnych – polonu i radu. Sądzę, że można śmiało wysunąć wniosek, iż Irène urodziła się w przededniu naukowej rewolucji. Z listu Marii do siostry Heleny wiadomo, że poród nastąpił „przynajmniej o 15 dni za wcześnie; przyspieszyło go zmęczenie przy porządkowaniu mieszkania i rzeczy zimowych, dreptałam za wiele przez ostatnie dni”1. Poród odebrał teść Marii – Eugènie Curie. Kilka dni później, 27 września, na raka piersi zmarła matka Pierre’a Sophie-Claire. Eugène zamieszkał z rodziną syna i wydaje się, że od tego momentu był „najlepszym przyjacielem dziewczynki, najtkliwszym jej wychowawcą”2. Irène, wspominając dziadka, pisała, że był człowiekiem:
[…] o postępowych poglądach, wolnomyślicielem i antyklerykałem3. […] Jestem przekonana, że w niektórych kwestiach politycznych dziadek miałby te same poglądy co ja, ponieważ mój sąd opiera się na prostych zasadach, które on mi wszczepił. Moje nastawienie w stosunku do spraw politycznych i religijnych zawdzięczam w znacznie większym stopniu jemu niż matce4.
Jej siostra Ève Curie wspominała z kolei, że:
[…] jemu to niewątpliwie zawdzięcza późniejsza Irena Joliot-Curie równowagę psychiczną,
on ją nauczył stronić od wszelkiego smutku i bezgranicznie kochać rzeczywistość, on jej przekazał swój antyklerykalizm, a nawet swoje sympatie polityczne5.
Sama uczona zaś dodawała:
W początkach mego wykształcenia ważną rolę odegrał dziadek, dawał mi dużo książek i kazał się uczyć wierszy, które nie bardzo jeszcze rozumiałam, ale których piękno już odgadywałam. Z tych czasów pozostało mi zamiłowanie do uczenia się poezji6.
Nie powinno to dziwić, gdyż doktor Curie miał więcej czasu niż synowa, a jednocześnie był bardziej antyklerykalny niż ona. Irène przejęła nieprzejednany stosunek dziadka do religii. Dopóki żyła, nigdy nie weszła do kościoła, nawet żeby podziwiać dzieła sztuki sakralnej7. We wspomnieniach poświęconych matce napisała:
Matka, która nigdy nie była wierząca, mówiła nam niekiedy: „Wychowuję was bez religii. Później, kiedy będziecie dorosłe, będziecie mogły, o ile zechcecie, przyjąć religię, która by wam odpowiadała”. Dziadek, stary wolnomyśliciel, nie ochrzcił swoich synów, co było rzeczą rzadką w tamtym czasie. Na pewno nie mógłby zrozumieć ani uznać, że synowie jego mogliby się nawrócić na jakąś religię. Ja zajmuję to samo stanowisko i chociaż szanuję szczerze wiarę, nie mogłabym współżyć blisko ze swoim dzieckiem, którego pojęcia tak bardzo odbiegałyby od moich8.
Bronisława Dłuska w liście do Ludwika Wertensteina pisała, że Irène:
[…] namiętnie kochała matkę i uważała ją za swoją wyłączną własność. Nikt inny nie miał
na nią wpływu z wyjątkiem dziadka, dr. Eugeniusza Curie, który po śmierci żony zamieszkał
z rodzicami Ireny. Był to człowiek niezwykle wykształcony i niezmiernej dobroci. […] Mając
dużo wolnego czasu, dziadek opiekował się troskliwie i mądrze małą Ireną. Uczył ją czytać
i pisać, chodził z nią na spacery i rozmawiał całymi godzinami. Wpływ matki i dziadka odbił
się wcześnie na dziecku, urabiając w nim poważny stosunek do życia i do lekceważenia błahszych jego stron9.
Maria była oddaną, kochającą i troskliwą matką. W listopadzie 1897 roku w jednym z listów do Władysława Skłodowskiego pisała:
Nadal karmię moją małą królewnę, ale niedawno obawialiśmy się, że będę musiała przestać. W ciągu ostatnich trzech tygodni Irena nagle spadła na wadze, wyglądała niezdrowo, była bez ochoty do życia i smutna. Teraz idzie jednak ku lepszemu. Jeśli Irena będzie normalnie przybierała na wadze, będę nadal karmić ją sama. Jeśli nie, wezmę mamkę, mimo przykrości, jaką mi to sprawi, i mimo kosztów: za nic na świecie nie chciałabym zaszkodzić rozwojowi mojego dziecka10.
Natomiast w grudniu 1898 roku do Bronisławy Dłuskiej donosiła, że z Irène „robi się coraz większy łobuz, co do żywienia jest bardzo wybredna i, oprócz tapioki na mleku, nic prawie regularnie jeść nie chce, nawet jajek”11. W notatniku notowała etapy rozwoju córki:
Styczeń 1898 roku: Chowa się dobrze i zaczyna przekręcać się w łóżeczku na bok.
Luty: Zaczyna bać się obcych ludzi i rzeczy, podniesionych głosów itp.12
20 lipca: […] robi „pa” rączką – zupełnie już dobrze chodzi na czworakach i mówi „gogli – gogli – go”. Przez cały dzień przebywa w ogrodzie w Sceaux, na dywanie. Tacza się po nim, wstaje, siada…
15 sierpnia: […] wyrznął się siódmy ząbek, na dole z lewej strony. Może się utrzymać, stojąc pół minuty bez niczyjej pomocy. Od trzech dni kąpiemy ją w rzece. Krzyczy przy tym, ale dzisiaj (czwarta kąpiel) przestała krzyczeć i zaczęła się bawić, uderzając rączkami o wodę. Bawi się z kotem i goni go z bojowymi okrzykami. Nie boi się już obcych. Dużo śpiewa.
Z krzesła potrafi sama wdrapać się na stół.
17 października: […] chodzi bardzo dobrze, zupełnie już nie biega na czworakach.
5 stycznia 1899 roku: […] ma piętnaście zębów13.
Należy pamiętać, że w czasie gdy Irène stawiała dzielnie pierwsze kroki i poznawała świat na swój własny dziecięcy sposób, jej rodzice poznawali mistyczny świat atomów. Wnuczka Marii Hélene Langevin-Joliot podkreśliła:
Moja matka […] mówiła, że były dwie Marie, jedna ta z laboratorium i druga w domu. W domu pełniła rolę matki, która troszczy się o dzieci. Piotr dużo mniej zajmował się córkami,
więc w ich domu panował tradycyjny w owych czasach podział ról. Oczywiście mieli w domu pomoc, kogoś, kto gotował, pilnował dzieci. Ojciec Piotra mieszkał z nimi i w dużej mierze przejął opiekę nad dziećmi, szczególnie moją matką, co było ogromnie ważne, zwłaszcza po śmierci Piotra14.
Irène podobnie jak jej ojciec niewiele mówiła, była uparta, nieśmiała i skryta, myślała wolno, ale dogłębnie, cechowała ją wielka inteligencja. Uczennica Marii Eugénie Cotton podaje, że kiedy Irène w gabinecie przyrodniczym w Sevres zobaczyła gipsowy odlew ciosu mamuta, zapytała ją, czy kiedykolwiek widziała mamuta. Gdy Cotton wyjaśniła, że mamuty żyły bardzo dawno, zaintrygowana Irene powiedziała: „No to spytam się dziadzi, jest stary. Musiał przecież kiedyś je widzieć”15. Dziadek nauczył ją też wrażliwości. Kiedyś zobaczyła obraz Rembrandta przedstawiający starą biedną kobietę i wykrzyknęła, zanosząc się płaczem: „Och, moja biedna staruszko!”16. Wykazywała dziecinną nieśmiałość i zuchwałość. Kiedy Maria zapraszała nielicznych przyjaciół do domu, Irène ukrywała się za jej spódnicą i od czasu do czasu upominała się „Musisz zwrócić na mnie uwagę”17. Zagadywana na plaży przez znajomą matki powiedziała ostrożnie: „Nie bardzo cię znam”18. Nie bez powodu Maria nazywała ją małą królewną lub małym dzikusem19.
Od wczesnych lat wykazywała znaczne zainteresowanie i zdolności do nauki. Splendor, który spadł na rodzinę Curie w 1903 roku w związku z przyznaniem Marii i Pierre’owi Nagrody Nobla z fizyki, dotknął także bezpośrednio sześcioletnią Irène. Dziennikarze podchodzili pod ogród państwa Curie i ukradkiem próbowali rozmawiać z ich córką. Zapytana przez jednego z nich: „Gdzie są twoi rodzice?”, odpowiedziała poważnie: „W laboratorium”20. Hélene Langevin-Joliot wspominała:
Mama opowiadała mi, że uwielbiała spędzać czas z rodzicami, ale nie zawsze było to możliwe. Lubiła też bawić się z dziećmi, a Nagroda Nobla była jedną z jej ulubionych zabawek21.
Eugénie Cotton pisała z kolei, że Irène:
[…] do ósmego roku życia wzrastała w szczęśliwym domu rodzinnym. Rodziców swoich, rzecz prosta, widywała za dnia bardzo rzadko, ale wieczorami, w niedzielę, podczas wakacji otoczona była ich czułą miłością i pozostały jej piękne wspomnienia wspólnych spacerów w lesie, nad morzem. Często obijały się o jej uszy wyrazy takie jak laboratorium, rad, polon, emanacja. […] [Irene] bawiła się pięknym złotym medalem Davy’ego, który otrzymali jej rodzice, widziała, jak rad świeci w ciemności […]22.
Bibliografia
1. K. Kabzińska, M.H. Malewicz, J. Piskurewicz, J. Róziewicz, Korespondencja polska Marii Skłodowskiej-Curie. 1881−1934, Instytut Historii Nauki PAN, Polskie Towarzystwo Chemiczne, Warszawa 1994, s. 27.
2. E. Curie, Maria Curie, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1997, s. 160.
3. I. Joliot-Curie, Wspomnienia o Marii Skłodowskiej-Curie, „Postępy Fizyki” 6, 1955, s. 40–65.
4. Tamże, s. 57.
5. S. Quinn, Życie Marii Curie, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997, s. 358.
6. I. Joliot-Curie, Wspomnienia, dz. cyt., s. 44.
7. S. Bertsch McGrayne, Nobel Prize Women in Science. Their Lives, Struggles, and Momentous Discoveries, wyd. 2, Joseph Henry Press, Washington 2006, s. 121.
8. I. Joliot-Curie, Wspomnienia, dz. cyt., s. 57.
9. E. Wajs-Baryła, List Bronisławy Dłuskiej do Ludwika Wertensteina z charakterystyką Ireny Joliot-Curie – po otrzymaniu Nagrody Nobla, „Nauka Polska. Jej Potrzeby, Organizacja i Rozwój” 27 (52), 2018, s. 13–24.
10. S. Quinn, Życie Marii Curie, dz. cyt., s. 189.
11. E. Curie, Maria Curie, dz. cyt., s. 173.
12. S. Quinn, Życie Marii Curie, dz. cyt., s. 189.
13. E. Curie, Maria Curie, dz. cyt., s. 173–174.
14. A. Albrecht, Maria Skłodowska-Curie. Listy, Drzewo Babel, Warszawa 2012, s. 47.
15. S. Bertsch McGrayne, Nobel Prize Women in Science, dz. cyt., s. 122.
16. Tamże, s. 122.
17. Tamże.
18. Tamże.
19. W. Conkling, Radioactive! How Irene Curie and Lise Meitner Revolutionized Science and Changed the World, Algonquin Young Readers, Chapel Hill 2016, s. 20.
20. S. Bertsch McGrayne, Nobel Prize Women in Science, dz. cyt., s. 122.
21. Cytat z filmu: Wyjście z cienia – historia Ireny i Fryderyka Joliot-Curie, reż. R. Reed, USA 2009.
22. E. Cotton, Rodzina Curie i promieniotwórczość, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965, s. 97.
134. rocznica urodzin Jadwigi Szmidt
Jadwiga Szmidt jest kobietą, która jak inne opisane w felietonach na łamach Piękniejszej Strony Nauki, poświęciły swoje życie dla nauki. Jak wiele z nich musiała opuścić dom rodzinny, aby móc poznawać tajniki najpiękniejszej tajemnicy Matki Przyrody – tajemnice fizyki i chemii. Szmidt miała możliwość uczyć się od najlepszych. Pracowała zarówno z Marią Skłodowską-Curie jak i Ernestem Rutherfordem.
Jadwiga Szmidt przyszła na świat 8 września 1889 roku w Łodzi w polskiej rodzinie. Wiadomo, że jej ojciec miał na imię Ryszard. Co dość istotne była wychowana w wierze ewangelickiej. Jej ścieżka edukacyjna była dość typowa dla czasów, w których przyszło jej żyć. Początkowe nauki pobierała w Warszawie, a następnie w 1905 roku rozpoczęła studia nauczycielskie w Żeńskim Instytucie Pedagogicznym w Petersburgu. Nauczanie było wtedy jedną z niewielu opcji dostępnych dla kobiet zainteresowanych nauką.
Po ukończeniu studiów w 1909 roku (inne źródła podają 1911 rok) Szmidt przyjęła etat w Żeńskim Gimnazjum Tagantsewa w Sankt Petersburgu, gdzie przez dwa lata uczyła fizyki. To właśnie tutaj Jadwiga poznała i zaprzyjaźniła się między innymi z Paulem Ehrenfestem i jego żoną Tatianą Afanasjewą [felieton Tomasza Pospiesznego o Tatianie], Abramem Joffem czy Dmitrijem Roschdestwenskim. Warto odnotować, że poza zwykłymi zajęciami prowadziła także zajęcie laboratoryjne. W 1911 roku wyjechała do Paryża na półroczne szkolenie nauczycieli na Sorbonie. Dzięki wstawiennictwu Jana Danysza, Szmidt, pomimo braku licencjatu, otrzymała zgodę na odbycie stażu w semestrze wiosennym w laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie. Jak się później okazało był to dość wyjątkowy czas dla laboratorium Curie, gdyż w tym samym czasie co ona pracowały tam również May Sybil Leslie (angielska chemiczka; zajmowała się chemią toru i aktynu), Ellen Gleditsch (norweska radiochemiczka; ustaliła okres półtrwania radu i pomogła udowodnić istnienie izotopów) i Eva Ramstedt (szwedka chemiczka; specjalistka z zakresu radiologii). Szmidt zaprzyjaźniła się szczególnie z Leslie i Gleditsch, a ich znajomość przetrwała przez długie lata.
Po powrocie do Petersburga Jadwiga ponownie zaczęła nauczać fizyki, ale jak sie wydaje jej pobyt w laboratorium Marii Curie obudził w niej chęć do pracy naukowej. Po rozmowie z profesorem Aleksandrem Lwowiczem Grishunem, który uczył ją Żeńskim Instytucie Pedagogicznym w Petersburgu, i jego aprobacie, zaczęła badania związane z optotechniką w kierowanym przez niego laboratorium.
W 1913 roku Szmidt odbyła podróż do laboratorium Ernesta Rutherforda w University of Manchester. Rok pobytu w Wielkiej Brytanii był dla niej niezwykle produktywny, zwłaszcza że nie posiadała formalnego dyplomu z fizyki i chemii. Prawdopodobnie wynikało to w dużej mierze ze sposobu w jaki Rutherford prowadził laboratorium. Wiadomo, że pomimo ukrytych bezwzględnych założeń kulturowych tamtych czasów, szczery i entuzjastyczny Rutherford wspierał kobiety zajmujące się nauką. Wiele kobiet prowadziło badania w jego laboratoriach w McGill i Manchesterze. [Rutherford] Przebywając jeszcze w Cambridge, zawsze wspomagał sprawę kobiet na uniwersytecie. Zaraz po tym, jak objął tam profesurę, sytuacja kobiet uległa radykalnej zmianie. Upierał się, aby były pełnoprawnymi członkiniami uniwersytetu. W przeciwieństwie do Thomsona, który był konserwatystą i obstawał przy pewnych ograniczeniach, Rutherford uważał, że kobiety mogą pracować na równi z mężczyznami. Fotografie grupowe badaczy z Laboratorium Cavendisha z lat 1921 i 1923 pokazują po jednej kobiecie na 29 i 25 osób, w 1932 roku – 2 na 39 osób. Jak widać, była to trudna walka. Szmidt rozpoczęła badania związane z porównaniem promieniowania gamma emitowanego przez różne pierwiastki promieniotwórcze, a następnie jego absorpcji przez różne gazy. Ta z pozoru prosta praca okazała się niemal ostatnią dla uczonej. Okoliczności wypadku, który omal nie uśmiercił badaczki podaje jeden z pracowników laboratorium Rutherforda: […] wypadek miał miejsce, gdy [Szmidt] sama w laboratorium próbowała otworzyć zamkniętą butelkę toksycznego gazu – dwutlenku siarki. Ulatniający sie gaz prawie ją udusił i miała wiele szczęście, że przeżyła.
Poza pracą, której Szmidt oddawała się bez reszty w Manchesterze miała okazję spotkać się ze swoją przyjaciółką Ellen Gleditsch. Uczona w drodze powrotnej ze Stanów Zjednoczonych do Norwegii chciała się zatrzymać w Anglii. Wzmiankę o tym znajdujemy w jednym z listów Ritherforda do Boltwooda, który pisał: Dowiedziałem się od panny Schmidt, że panna Gleditsch przyjedzie z tutaj w przyszłym tygodniu. Jadwiga z wielką radością oczekiwała przyjaciółki. Wyznała jej, że pomimo sukcesów naukowych i wspaniałej pracy nie mogłaby zdecydować się na życie w Manchesterze. Ellen w liście Boltwooda pisała: Wydaje się, że pannie Szmidt niełatwo było się przystosować do angielskiego trybu życia. Często kusiło mnie, by śmiać się z jej historii. Moja obecność [w laboratorium] dodała jej odwagi, aby pójść na popołudniową herbatę, co robiła bardzo rzadko. Jak się jednak wydaje z późniejszej korespondencji uczonej, była ona bardzo zadowolona z pobytu w Anglii i wykazywała wyraźną chęć powrotu do laboratorium Rutherforda. Przez kilka następnych lat korespondowała z Rutherfordem. W jednym z listów pisała: Właśnie widziałam sierpniowy [numer] Phil.[osophical] Mag.[azine], gdzie został opublikowany mój artykuł. […] Ten artykuł nie był tego warty, ale bardzo dziękuję… Mam wielką nadzieję, że kiedyś wrócę do badań. Pod koniec jej pobytu w Manchesterze odwiedziła ją Leslie, która pracowała w tym czasie w fabryce w Liverpoolu. Natomiast w drodze powrotnej do Petersburga Szmidt przez pewien czas przebywała u Gleditsch w Oslo.
Podczas pierwszej wojny światowej także wymieniała listy z Rutherfordem. W jednym z nich dziękowała mu za artykułu dotyczący śmierci genialnego fizyka Henryʼego Moseleya, który zginął w bitwie pod Gallipoli. Pisała także, że jej zdrowie poprawiło się i że jej praca z uchodźcami wojennymi zajmowała jej cały czas i uniemożliwiła wznowienie badań. Co interesujące Szmidt w ramach opieki nad uchodźcami organizowała polskie szkoły. Można wnioskować, że Rutherford został jej wielkim mistrzem i naukowym wzorem. Zresztą uczony miał bardzo dobre podejście do współpracy z kobietami. Traktowała je na równi z mężczyznami, a czasami uważał, że w niektórych pracach laboratoryjnych są zdecydowanie lepsze. Przejmował się swoimi podopiecznymi, nawet jeśli już opuścili jego laboratorium. W liście do Ellen Gleditsch pisał: Od czasu do czasu czytam [w listach] od panny Szmidt zdawkowe informacje dotyczące jej zdrowie. Czuję się trochę zaniepokojony tymi uwagami. Myślę, że nie ma pojęcia, jak dbać o siebie. Pomimo odległości Szmidt nadal interesowała się radioaktywnością. W grudniu 1915 roku pisała do Rutherforda: Panna Gleditsch poinformowała mnie, że okres półtrwania radu jest bliski 1660 lat. W innym liście informowała, ze zdała z powodzeniem egzaminy końcowe i będzie mogła starać się o dyplom jeśli przedstawi oryginalny problem badawczy z zakresu matematyki, fizyki lub astronomii. W 1916 roku Jadwiga powróciła do badań naukowych w Instytucie Politechnicznym w Sankt Petersburgu pod kierunkiem Abrama Ioffego. Uczony w liście do żony chwalił nową pracownicę pisząc: Jestem bardzo zadowolony z Jadwigi […]. Ma szeroką wiedzę, dobre rozumowanie w rozwiązywaniu problemów, wykazuje także szczególne umiejętności laboratoryjne.
W 1923 roku Szmidt poślubiła Aleksandra Czernyszewa, wybitnego rosyjskiego elektrofizyka. Małżeństwo dawało jej wiele radości nie tylko na gruncie życia codziennego, ale także (a może przede wszystkim) pracy naukowej. Jak podają niektórzy historycy nauki Szmidt-Czernyszew była jedną z niewielu kobiet w dziedzinie fizyki atomowej, która wyszła za mąż i kontynuowała badania [naukowe]. W tym czasie kontynuowanie pracy na ogół oznaczało pozostanie samotnym lub poślubienie wspierającego naukowca; normalnym oczekiwaniem było to, że kobieta porzuci naukę po ślubie. Wspólnie zostali prekursorami technologii telewizyjnej i uzyskali patent na oscyloskop. W 1923 roku małżonkowie chcieli wyjechać do Paryża na Zjazd Elektrotechników. Jadwiga potrzebowała rekomendacji znanej osobistości, napisała więc list do Marii Skłodowskiej-Curie, w którym czytamy między innymi: Dla osiągnięcia wizy francuskiej należy się powołać na osoby we Francji, które mogłyby poręczyć za mnie. Czy Szan. Pani pozwoli powołać się na Nią? Byłabym Jej niewypowiedziane wdzięczną, nie mam bowiem znajomych we Francji, a zaś powołanie się na imię tak chlubnie znane w nauce wszechświatowej bezwarunkowo przyśpieszy formalności. Jednocześnie proszę o pozwolenie wręczenia Szan. Pani w Paryżu mych skromnych prac, z których dwie wykonane u prof. Rutherforda. Od kilku lat pracuję z mężem, pomagając mu w pracach w dziedzinie prądów elektronowych. Maria doskonale pamiętała Jadwigę i wspomniane pozwolenie wydała.
Od 1924 roku Szmidt została dyrektorem laboratorium elektropróżniowego. Jej kariera kwitła. W 1929 roku małżonkowie odbyli owocną podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie dali serię wykładów. Oprócz działalności naukowej Jadwiga Szmidt miała olbrzymie zdolności językowe. Biegle posługiwała się językami polskim, niemieckim, angielskim, francuskim, rosyjskim i włoskim. Tłumaczyła wiele prac na rosyjski, w tym książkę Michaela Faradaya „Eksperymentalne badania elektrycznościˮ. Niestety nie doczekała jej rosyjskiego wydania.
Pod koniec 1930 roku życie uczonej uległo pogorszeniu. Terror wprowadzany przez Stalina zmuszał uczonych, aby przeprowadzili badania pod dyktando programu partii komunistycznej i zerwali kontakty z zachodnimi badaczami. Jadwiga znalazła się na liście podejrzanych, gdyż współpracowała i korespondowała z uczonymi z zachodu. Niestety z późnych lat trzydziestych nie zachowały się żadne informacje dotyczące życia uczonej. Prawdopodobnie cierpiała podczas czystek stalinowskich i być może dzięki protekcji Ioffego ocaliła życie. W 1938 roku Aleksander przeniósł się do Moskwy, a Jadwiga pozostała w Leningradzie. Małżeństwo zostało zmuszone do kontaktów korespondencyjnych. W jednym z listów do męża pisała: Dlaczego wcześniej nie skontaktowałem się z mądrym lekarzem […]; mój stan pogorszył się również dlatego, że do mnie nie napisałeś. Czego nie przypuszczałem! Można zatem wnioskować, że zaczęła poważnie chorować. Niestety nie wiemy co spowodowało chorobę.
Dokładna data i przyczyna śmierci uczonej nie jest znana. Jadwiga Szmidt-Czernyszew zmarła w kwietniu 1940 roku w Leningradzie. Jej mąż Aleksander umarł 18 kwietnia tego samego roku w Moskwie. Wielu historyków nauki uważa, że śmierć obu małżonków w tym samym miesiącu, to coś więcej niż przypadek i mało prawdopodobne, by nastąpiła z przyczyn naturalnych. Przyczyna śmieci małżonków do dziś pozostaje owiana tajemnicą.
Setna rocznica urodzin Stephanie Kwolek
Stephanie Louise Kwolek była amerykańską chemiczką polskiego pochodzenia, która kierując zespołem naukowców doprowadziła do wynalezienia kevlaru – niezwykle wytrzymałego i ważnego w przemyśle polimeru.
Rodzicami przyszłej uczonej byli John Kwolek i Nellie (Eleonora z domu Zajdel) Kwolek, którzy wyemigrowali z Polski będąc młodymi ludźmi.
W tym miejsc warto zwrócić uwagę na pewien często powtarzany błąd. W wielu artykułach poświęconych uczonej można znaleźć informację, że nazwisko jej ojca w spolszczonej formie brzmiało Chwołek czy Chwałek. Należy podkreślić, że jest to nieprawda. Według otrzymanej przeze mnie informacji od pani Jolanty Gibały, której dziadek Stanisław Kwolek był bratem Jana Kwolka – ojca Stefanii i jej brata Stanisława – w rodzinie nigdy nie pojawił się zapis nazwiska Chwałek. Pani Gibała wyjaśniła, że ich rodzina (łącznie z ojcem Stephanie) pochodzi z małej miejscowości Kombornia na Podkarpaciu. W przesłanej autorowi korespondencji pani Gibała napisała:
W parafialnych księgach doszukaliśmy się naszego przodka ur. w 1769 roku – Szymon Kwolek, który 22.11.1791 roku poślubił Reginę (z d. Inglot). Nigdzie nie doszukaliśmy się zapisu Chwałek. W Komborni, naszej rodzinnej miejscowości, trudno doszukać się takiego nazwiska.
Mam nadzieję, że informacje umieszczone w felietonie pozwolą przyszłym badaczom życia uczonej uniknąć błędów.
Stephanie urodziła się 31 lipca 1923 roku na przedmieściach Pittsburgha w New Kensington w Pensylwanii. Jej ojciec będący z zamiłowania przyrodnikiem uczył córkę poznawania świata. Z kolei matka pracująca jako krawcowa rozbudziła w córce zainteresowanie projektowaniem ubiorów. Niezwykłe dzieciństwo skończyło się, gdy Stephanie skończyła dziesięć lat, bowiem wtedy zmarł jej ojciec.
W 1946 ukończyła chemię na Margaret Morrison Carnegie College w Carnegie Mellon University w Pittsburghu. Jej marzeniem były studia medyczne. Niestety sytuacja materialna nie pozwoliła Stephanie na wymarzone studia. Postanowiła więc dorobić jako chemik w firmie DuPont (istnieje od 1802 roku, dziś jeden z największych koncernów chemicznych na świecie). Do jej obowiązków należało badanie związków chemicznych wykorzystywanych w produkcji różnego rodzaju włókien tworzących nowe tkaniny. Od początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Kwolek pracowała nad otrzymaniem lekkiego, ale bardzo wytrzymałego materiału. Uczona prowadziła wówczas badania nad poli(p-fenylenotereftalamidem) i polibenzamidem. W wyniku eksperymentów w 1964 roku Kwolek otrzymała nowe włókna, które charakteryzowały się między innymi: dużą sztywnością i lekkością, odpornością na działanie związków chemicznych (za wyjątkiem mocnych kwasów i zasad), temperaturą użytkowania 160–210o C, a także dużą wytrzymałością właściwą – aż pięciokrotnie większą niż stal, dziesięciokrotnie niż aluminium i trzykrotnie niż włókna szklane. Ponadto nie przewodziły prądu, nie topiły się i nie były palne. Po latach uczona przyznała – Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że ten mały ciekły kryształ może się przekształcić w coś takiego. Dziś kevlar otrzymuje się w wyniku reakcji polikondensacji chlorków kwasów dikarboksylowych z aminami aromatycznymi np. z dichlorku kwasu tereftalowego i p-fenylodiaminy. Kevlar jest wykorzystywany w produkcji hełmów i kasków, kamizelek kuloodpornych, ognioodpornych rękawic, kombinezonów astronautycznych, kajaków czy telefonów komórkowych.
Stephanie Kwolek za wynalezienie kevlaru, a także lycry i spandexu otrzymała National Inventors Hall of Fame (1995), National Medal of Technology (1996), Perkin Medal (1997) czy Lemelson-MIT Prize (1999). Otrzymała także doktoraty honorowe Worcester Polytechnic Institute (1981), Clarkson University (1997) I Carnegie Mellon University (2001). Była autorką 28 patentów.
W 1986 roku przeszła na emeryturę, ale nadal pozostała konsultantką naukową DuPont, National Research Council i National Academy of Sciences. Uczyła także licealistów chemii, działała na rzecz większego udziału kobiet w nauce. Jej pasją było ogrodnictwo i szycie. Uczona całe swoje życie zawodowe poświęciła pracy nad włóknami sztucznymi. Nigdy nie wyszła za mąż, w 1969 roku zmarła jej matka. Kwolek straciła wówczas jedyną najbliższą sobie osobę.
Stephanie Kwolek zmarła 18 czerwca 2014 roku w wieku dziewięćdziesięciu lat w szpitalu Wilmington, w stanie Delaware.
Autor składa serdeczne podziękowanie Pani Jolancie Gibale za informacje dotyczące nazwiska rodowego uczonej oraz udostępnione fotografie z archiwum rodzinnego.
117 rocznica urodzin Marii Goeppert-Mayer
Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego.
(Maria Goeppert-Mayer)
- Maria Goeppert-Mayer urodziła się 28 czerwca 1906 roku w Katowicach, gdzie spędziła pierwsze cztery lata życia;
- pochodziła z niezwykle znanej i zasłużonej dla Śląska rodziny profesorskiej:
- ojciec – Friedrich Göppert był lekarzem i profesorem pediatrii, przyczynił się do zwalczenia epidemii zapalenia opon mózgowych;
- dziadek – Heinrich Robert Göppert był profesorem prawa;
- pradziadek – Johann Heinrich Robert Göppert był profesorem botaniki, twórcą Muzeum Botanicznego we Wrocławiu.
- ze strony rodziny ojca Maria była siódmą generacją profesorów uniwersyteckich;
- zmieniła pisownię nazwiska na angielską, kiedy przeniosła się do Stanów Zjednoczonych;
- słynęła z urody. Uważano ją za najpiękniejszą kobietę w Getyndze. Victor Weisskopf wspominał, że kochali się w niej wszyscy, a ona była wielką flirciarą i każdego umiała sobie owinąć wokół palca. Sama Maria mówiła: Nie byłam wcale piękna. Getynga była klasycznym europejskim miastem uniwersyteckim, w którym córki profesorskie były na szczytach towarzyskich, były też straszliwie rozpieszczane i popularne.
- do końca życia ceniła i przyjaźniła się ze swoim mistrzem i mentorem Maxem Bornem;
- praca doktorska, którą obroniła w 1930 roku zawierała tezy, które znalazły potwierdzenie praktyczne dopiero w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku przy pomocy nowo odkrytych wówczas laserów;
- była niezwykle uzdolniona matematycznie – Enrico Fermi i Edward Teller byli pod ogromnym wrażeniem jej zdolności – jednak jako dziedzinę studiów wybrała fizykę;
- mężem Marii był Joe Meyer amerykański chemik, który nieustannie wspierał ją w pracy. Kiedy Maria wątpiła w realizacją swojego doktoratu Joe powiedział: Gosposie w Stanach Zjednoczonych są niezwykle drogie, ale obiecuję je wynająć… jeśli tylko pozostaniesz nadal fizykiem!
- była niezwykle oddana pracy naukowej. Jej córka Marie-Anne powiedziała kiedyś Dwóch naukowców w rodzinie to o półtora za dużo.
- pracowała bez wynagrodzenia na Johns Hopkins University (1931–1939), Columbia University (1939–1946);
- w czasie drugiej wojny światowej brała udział w pracy nad bombą atomową w ramach Projektu Manhattan;
- od 1946 była profesorem w Institute of Nuclear Studies przy University of Chicago, gdzie pracowała m. in. z Enrico Fermim, Edward Tellerem i Haroldem Ureyem;
- pracę, która przyniosła jej Nagrodę Nobla, wykonała, gdy pracowała na część etatu w Argonne National Laboratory w okresie pobytu w Chicago. Od 1960 była profesorem Uniwersytetu Kalifornijskiego w La Jolla, San Diego;
- jest drugą kobietą uhonorowaną Nagrodą Nobla z fizyki (1963 rok), a pierwszą, która otrzymała to wyróżnienie za prace teoretyczne;
- Nagrodę Nobla otrzymała sześćdziesiąt lat po Marii Skłodowskiej-Curie;
- po otrzymaniu Nagrody Nobla powiedziała: Ku mojemu zaskoczeniu zdobycie nagrody nie było aż tak ekscytujące, jak wykonanie samej pracy. To była fajna zabawa, widząc, jak to działa. […] Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego;
- paliła ogromne ilości papierosów. Często podczas wykładów myliła się i próbowała pisać na tablicy papierosem, a zaciągnąć się kredą;
- podczas drugiej wojny światowej pomagała kolegom z Niemiec. Jedna z emigrantek mieszkała w jej domu przez dwa lata;
- Po dojściu Hitlera do władzy pisała do Borna: Jestem Niemką, która nie chciała uwierzyć, że ludzie, których znałam i lubiłam, mogli się tak zmienić nawet za czasów nazistów;
- w 1951 roku poznała Johannesa Hansa Daniela Jensean, który niezależnie od niej doszedł do podobnych wniosków związanych z powłokowym modelem jądra atomowego. Uczeni niemal natychmiast się zaprzyjaźnili. Biograf uczonej Joseph Ferry twierdzi, że Maria znalazła w Jensenie brata, którego nigdy nie miała. Podczas gdy Joe mógł być twardy i arogancki, Jensen był łagodny i przyjazny. Maria i Jensen dzielili miłość do muzyki, podczas gdy Joe był na nią nieczuły. Znaleźli także szczególne znaczenie w tym, że obchodzili wspólnie urodziny i potrzebowali okularów. Czasami żartowali, że są bliźniętami, które zostały rozdzielone w chwili urodzenia. Jensen nawet podpisał swoje listy do Marii „z miłością, Twój brat bliźniakˮ;
- Wolfgang Pauli nazywał ją Cebulową Madonną;
- jest współautorką dwóch niezwykle ważnych książek Statistical Mechanics (John Wiley and Sons, New York, 1940) wraz z mężem Josephem E. Mayerem oraz Elementary Theory of Nuclear Shell Structure (John Wiley and Sons, London, 1955) wraz z J. H. D. Jensenem;
- w październiku 1959 roku Maria przeszła wylew krwi do mózgu, w wyniku czego doznała paraliżu lewej części ciała. Miała problemy z mówieniem i poruszaniem ręka. Straciła też słuch w lewym uchu. Nie zrezygnowała jednak z palenia papierosów;
- w październiku 1967 roku z okazji setnej rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie uczona przyjechała do Polski. Zapytana przez sekretarza naukowego PAN profesora Henryka Jabłońskiego, czy ma jakieś szczególne życzenia, odparła bez namysłu: Chcę odwiedzić Katowice. Niestety miasta nie miała okazji zobaczyć;
- jej koncepcja powłokowego modelu jądra atomowego oparta jest na tzw. liczbach magicznych. Uczona zauważyła, że niektóre pierwiastki chemiczne np. hel, tlen, wapń czy cyna są szczególnie trwałe. Zorientowała się, że one mają określone liczby protonów lub neutronów (2, 8, 20, 28, 50, 82, 126, a dla samych neutronów także 184. Dla protonów magiczna może być liczba 114, 120, 126);
- swoje spostrzeżenie opisała w następujący sposób: Wyobraź sobie salę pełną tańczących walca. Tancerze przesuwają się dookoła tej sali w koncentrycznych kołach. Dalej pomyśl, że w każdym kole możesz zmieścić dwa razy więcej tancerzy jeśli jedna para wiruje w kierunku ruchu wskazówek zegara, a druga w przeciwnym. A potem dodatkowa wariacja: pomyśl, że ci tancerze wirują w porywach, jak mistrzowie. Niektóre z tych par, które wirują w kierunku wskazówek zegara robią porywy w tym samym kierunku. Porywy pozostałych par są w kierunku przeciwnym. Tak samo z parami wirującymi w kierunku przeciwnym do kierunku wskazówek zegara – niektóre wykonują zrywy w tym samym kierunku, inne w przeciwnym;
- słynęła z urządzania niezwykle wystawnych przyjęć bożonarodzeniowych;
- prawie przez całe życie była dyskryminowana ze względu na płeć. Uważano, że jest zbyt ładna by być mądrą;
- uczona zmarła w 1972 roku na rozległy zawał serca;
- w Katowicach znajduje się mural poświęcony jej pamięci zatytułowany –Tańcząca z atomami.
Historia pewnego zdjęcia
W 2021 roku po raz pierwszy opublikowaliśmy w social mediach zestawienie dwóch fotografii: uczestników Konferencji Solvay z 1927 roku i dorocznej konferencji Włoskiego Towarzystwa Fizycznego (Società Italiana di Fisica) z 2017 roku. Powtórzyliśmy tę publikację w 2022 roku.
Przy obu publikacjach reakcje naszych Czytelników były skrajne i bardzo żywiołowe. Powtarzało się pytanie: kim są te kobiety na zdjęciu z 2017 roku? Czy ich dorobek można porównać do dorobku mężczyzn-naukowców z fotografii z 1927 roku?
W tym roku, wraz z publikacją zestawienia tych dwóch zdjęć, postanowiliśmy odpowiedzieć na Państwa pytania.
Inicjatorem Kongresów Solvayowskich był belgijski przemysłowiec i pasjonat nauki Ernest Solvay (1838–1922). Był wynalazcą przemysłowej metody otrzymywania węglanu sodu. Jako mecenas nauki zorganizował i sfinansował pierwszy kongres w 1911 roku. Dzięki fundacji rodzinnej powstał Instytut Solvay, a kongresy Solvay odbywają się regularnie. Najbliższa, XXIX Konferencja Fizyczna Solvay, odbędzie się w dniach 19-21 października 2023 roku .
V Kongres Solvaya odbył się w październiku 1927 roku (wcześniejsze miały miejsce w latach: 1911, 1913, 1921 i 1924). Mottem przewodnim było hasło Elektrony i fotony.
W Brukseli w 1927 roku spotkali się najznakomitsi ówcześni fizycy z całego świata, aby dyskutować nad niewiele wcześniej sformułowaną teorią kwantową. Czołowymi postaciami byli Albert Einstein i Niels Bohr. Einstein wypowiedział słynne zdanie: Bóg nie gra w kości, na co Niels Bohr odpowiedział: Einstein, przestań mówić Bogu, co ma robić.
17 z 29 uczestników tego kongresu było już lub w niedalekiej przyszłości zostanie noblistami. Jedyną w gronie uczestników kobietą była Maria Skłodowska-Curie, która jako jedyna zdobyła Nagrodę Nobla w dwóch dziedzinach naukowych: w 1903 roku z fizyki i w 1911 roku z chemii.
________________
W 2017 roku w Trydencie odbył się 103. Kongres Włoskiego Towarzystwa Fizycznego. Jedną z inicjatyw był panel pt. Kobiety i fizyka. Miał na celu promowanie i podniesienie świadomości znaczenia wielu kobiet, które pracują współcześnie w dziedzinie fizyki we Włoszech. Włoskie Towarzystwo Fizyczne zachęca do rozpowszechniania kobiecych wzorców do naśladowania także w innych dziedzinach naukowych. W 90. rocznicę V Kongresu Solvay członkowie Società Italiana di Fisica postanowili uczcić współczesne kobiety w nauce wyjątkową reinterpretacją znanego zdjęcia. Do wspólnej fotografii pozowało 28 fizyczek i tylko 1 fizyk. Celowo powtórzono układ fotografii z 1927 roku, ale odwrócono proporcje płci.
Zdjęcie opublikowane w 2017 roku przez Włoskie Towarzystwo Fizyczne także wzbudziło wiele kontrowersji. Dlatego oprócz dwóch komunikatów prasowych TUTAJ i TUTAJ przygotowano także krótkie dossier naukowe wszystkich uczestniczek i uczestnika fotografii
Wszystkie materiały Uniwersytetu w Trydencie i Włoskiego Towarzystwa Fizycznego dostępne są w języku włoskim.
111 rocznica urodzin Madame Wu
Jest tylko jedna rzecz gorsza niż powrót z laboratorium do domu, w którym zlew jest pełen brudnych naczyń, dzień bez laboratorium! – wyznała kiedyś Chien-Shiung Wu jedna z najwybitniejszych uczonych wszechczasów. Przyszła na świat 31 maja 1912 roku. Przeszła do historii jako Madame Wu, Pierwsza Dama Fizyki lub chińska Madame Curie. Wu słynęła z pracowitości i poświęceniu dla idei, dlatego nikogo nie powinien dziwić inny przydomek jakim nazywali ją współpracownicy – Smocza Dama. Dziś istnieje pogląd, że Chien-Shiung Wu była jedynym urodzonym w Chinach naukowcem pracującym przy projekcie Manhattan.
Za radą ojca – Ignoruj przeszkody i zawsze idź przed siebie – dążyła do wyznaczonego celu wiedząc, że tylko w USA może ziścić swoje największe marzenie – zostać fizyczką. Uczyła się i współpracowała z najlepszymi Ernestem O. Lawrencem czy Robertem Millikanem. W pracy doktorskiej wykazała, że ksenon-135, który ma krótki czas życia ma ogromne powinowactwo do wychwytywania neutronów. Powstaje on w reakcji rozszczepienia jądra uranu i natychmiast pochłania wolne neutrony wyhamowując tym samym reakcję łańcuchową, przez co reaktor jądrowy krótko bo rozpoczęciu pracy wygasa. Bardzo szybko zyskała sławę ekspertki od badania radioaktywności – w szczególności pasjonowało ją promieniowanie beta.
W 1956 roku dwóch amerykańskich fizyków Tsung-Dao Lee i Chen Ning Yang przewidziało teoretycznie, że w rozpadzie beta łamana jest parzystość (uczeni podejrzewali, że cząstki w jądrze atomowym mogą czasem faworyzować jeden lub drugi kierunek – krótko mówiąc, czasami mogą być „praworęczneˮ, a czasami „leworęczneˮ). Zasugerowali także eksperyment, który mógłby potwierdzić ich teorię. Wydawał się on jednak tak skomplikowany, że właściwie niewykonalny. W 1957 roku Wu wykonała w kooperacji z National Institute of Standards and Technology eksperyment pokazujący to zjawisko w rozpadzie beta. Jej eksperyment jest dziś uważany za jeden z najdonioślejszych w dziejach współczesnej fizyki. Dziesięć miesięcy po ogłoszeniu wyników spektakularnego eksperymentu, świat dowiedział się, że Nagrodę Nobla z fizyki za wnikliwe badanie tak zwanych praw parzystości, które doprowadziły do ważnych odkryć dotyczących cząstek elementarnych, jako pierwsi Chińczycy otrzymali Tsung-Dao Lee i Chen Ning Franklin Yang. Chien-Shiung Wu została pominięta! Według opinii wielu badaczy historii nauki nieprzyznanie jej Nagrody Nobla było nie tylko niesprawiedliwe, ale zakrawało o skandal. Otrzymała wiele różnych innych nagród i wyróżnień, w tym słynną Nagrodę Wolfa z fizyki w 1978 roku.
Jej zainteresowania naukowe wiązały się także z badaniami nowych, krótkożyciowych rodzajów egzotycznych atomów oraz anemii sierpowatej.
W jednym z wywiadów powiedziała – Szczerze wątpię, by jakakolwiek osoba o otwartym umyśle naprawdę wierzyła w błędne wyobrażenie, że kobiety nie mają intelektualnej zdolności do nauki i technologii. Nie uważam też, że czynniki społeczne i ekonomiczne są faktycznymi przeszkodami, które uniemożliwiają uczestnictwo kobiet w nauce i technice.
Uczona zmarła w Nowym Yorku na udar mózgu 16 lutego 1997 roku w drodze do szpitala. Zgodnie z jej wolą prochy zostały rozsypane na dziedzińcu szkoły Ming De School, którą założył jej ojciec i w której rozpoczęła się jej życiowa przygoda – miłość do nauki.
***
11 lutego 2021 roku Poczta USA wyemitowała znaczek upamiętniający Chien-Shiung Wu. Tego dnia przypada Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce. Znaczek z wizerunkiem Madame Wu ma być hołdem złożonym nie tylko Uczonej, ale także wszystkim kobietom zaangażowanym w tworzenie Nauki.
***
91. rocznica otwarcia Instytutu Radowego w Warszawie
29 maja 2023 roku przypada 91. rocznica otwarcia Instytutu Radowego w Warszawie.
Instytut Radowy w Warszawie był inwestycją bez precedensu. Powstał jako dar – hołd złożony największej polskiej Uczonej – Marii Skłodowskiej-Curie. Do dziś na elewacji Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie przy ulicy Wawelskiej 15 w Warszawie widnieje napis Marii Skłodowskiej-Curie w Hołdzie. Instytut wybudowano w dużej części ze składek społecznych. Mimo trudnych lat po odzyskaniu niepodległości społeczeństwo polskie zdobyło się na wysiłek współfinansowania jednej z najnowocześniejszych wówczas instytucji leczniczych na świecie.
Historia Instytutu Radowego jest nierozerwalnie związana z wielkim marzeniem Marii Skłodowskiej-Curie. W październiku 1921 roku uczona przyjechała do Warszawy. Czas dzieliła pomiędzy wykłady, odczyty i spotkania oraz ukochaną rodzinę. Pogoda jest wspaniała – pisała w liście – wieczory są bardzo zimne, dni pełne słońca i ciepłe, światło niezrównane. 11 października w liście do córki Ireny napisała – Tutaj mówi się o zamiarze utworzenia Instytutu Radowego. Natomiast w swoich skrupulatnie prowadzonych zapiskach, w zestawieniu zatytułowanym „Daty różne”, zanotowała:
Podróż M[arii] do Warszawy – 2 października 1921
inicjatywa Instytutu Radowego – 18 października
Już podczas pobytu w Ameryce w czerwcu tego roku uczona powiedziała do Polonii w Chicago – Polska niepodległa powinna mieć jak każdy kraj swój instytut radowy. Pod koniec 1921 roku sprawa nabrała rozpędu. W listopadzie Maria napisała do Ignacego Jana Paderewskiego:
Panie Prezydencie,
Pozwalam sobie prosić Pana o poparcie kwesty na cel, którego realizacja jest moim gorącym pragnieniem. Chodzi o stworzenie w Warszawie centralnego Instytutu Radowego, który miałby za zadanie leczenie radem i badania naukowe z tym związane. Rad i jego zastosowania stają się coraz ważniejsze w życiu każdego cywilizowanego narodu. Polska musi mieć co najmniej jedną instytucję państwową, podobną do tych, które świadczą podobne usługi w różnych krajach, szczególnie w Ameryce. Mam nadzieję, że środki niezbędne do utworzenia nowoczesnego Instytutu da się znaleźć częściowo w Polsce, przy współpracy rządu, miasta Warszawy i narodu.
Miesiąc później dr Józef Skłodowski – brat Marii – pisał w liście: W tych dniach złożyłem już do zatwierdzenia projekt ustawy Towarzystwa Instytutu Radowego. Na czele Towarzystwa stanęli: Kazimierz Białoszewski, Bronisława Dłuska – siostra Marii, Alicja Dorabialska, Ludwik Paszkiewicz, Stefan Pieńkowski, Józef Skłodowski, Wojciech Świętosławski, Adolf Wojciechowski. Dłuska napisała krótką biografię siostry skierowaną do amerykańskiej Polonii, którą wydała w formie książkowej „Gazeta Ludowa” w Chicago w 1921 roku.
Paryska Sorbona 26 grudnia 1923 roku – w 25. rocznicę ogłoszenia komunikatu o odkryciu radu – zorganizowała uroczystą akademię, na którą do Paryża przyjechali Józef, Bronisława i Helena. Rząd francuski uhonorował Noblistkę Darem Narodowym – wypłacanym rokrocznie w kwocie 40 000 franków. W tym samym czasie Polski Komitet do Zwalczania Raka zwrócił się do społeczeństwa polskiego za pośrednictwem prasy z apelem o składanie ofiar na „Dar Narodowy dla Marii Skłodowskiej-Curie” – Instytut Radowy jej imienia. W marcu 1924 roku powołano Komitet Daru Narodowego im. Marii Skłodowskiej-Curie w celu zbudowania Instytutu Radowego w Warszawie. Na jego czele stanęli Prezydent RP Stanisław Wojciechowski i marszałek sejmu Wojciech Trąmpczyński. Machina ruszyła.
Od samego początku zaangażowane w prace Towarzystwa było rodzeństwo Marii, a zwłaszcza Józef Skłodowski i Bronisława Dłuska – oboje lekarze. Dla Bronisławy Dłuskiej Instytut Radowy stał się najważniejszym do zrealizowania celem w życiu, a także sposobem na zapomnienie osobistych nieszczęść: w 1921 roku w Chicago popełniła samobójstwo jej córka Helena, a w 1930 roku zmarł mąż Kazimierz. Instytut nie powstałby nigdy, gdyby nie energia i żelazna wola siostry uczonej, dr Bronisławy Dłuskiej. – wspominała Alicja Dorabialska – Ona to wpadła na świetny pomysł. Aby instytut stał się istotnie darem narodu w tej formie, że zaczęto sprzedawać cegiełki […] cieniutkimi strugami popłynęły setki tysięcy. Natomiast Józef Skłodowski pisał: Instytut, zarówno w pomyśle jak i wykonaniu, jest dziełem Dłuskiej, owocem jej niesłychanej energii i pracy; cały zaś współudział innych osób i to nielicznych, sprowadza się do odrobiny dobrej woli, do roli doradczej poparcia lub wreszcie udzielenia swej firmy. Z kolei Maria Curie do siostry Bronisławy powiedziała – Zdaje mi się, Brońciu, że zbudowanie Instytutu większą będzie z twojej strony sztuką, aniżeli z mojej odkrycie radu.
Mottem zbiórki był autograf Marii Skłodowskiej-Curie, jej słowa wypowiedziane do delegacji kobiet polskich – Mojem najgorętszem życzeniem jest powstanie Instytutu Radowego w Warszawie. Marja Skłodowska-Curie. Faksymile zdobiło serię pocztówek wydanych przez Komitet Daru Narodowego dla Marii Skłodowskiej-Curie.
Biuro Wykonawcze rozprowadzało także plakaty z podobizną Marii, szereg broszur i książeczek poświęconych Uczonej, znaczki i cegiełki. Skromna cena nalepek z podobizną Marii Skłodowskiej-Curie (10 gr.) umożliwia każdemu wzięcie udziału w „Darze Narodowym”, t.j. w powstającym Instytucie Radowym do walki z rakiem – głosiły podpisy. Poczta Polska używała specjalnego stempla obok datownika na pocztówkach i listach: popieraj Instytut Radowym im. Marii Skłodowskiej-Curie (dla walki z rakiem). Wydano drukiem wspomnienia Marii o Piotrze Curie, dwa odczyty uczonej wygłoszone w Warszawie w 1925 roku oraz publikację jej autorstwa pt. Jak powstał i jak się rozwija Instytut Radowy w Paryżu. W każdym większym mieście działał oddział Komitetu, który kierował lokalną zbiórką pieniędzy: Osoby pragnące współpracować z Komitetem – zwłaszcza na prowincji – są bardzo pożądane. Kwesta na rzecz budowy instytutu odbywała się na niebywałą do tej pory skalę. W Biurze Komitetu Wykonawczego Daru Narodowego przy ulicy Nowy Świat 21 w Warszawie, oprócz nabycia cegiełki lub wykupienia członkostwa w Towarzystwie Instytutu Radowego, można było wypożyczyć przeźrocza do odczytów i wykładów o promieniotwórczości – oczywiście połączonych z kwestą na rzecz budowy. W 1929 roku udział członka założyciela Towarzystwa wynosił 1000 złotych, a cegiełkę można było nabyć za 100 złotych. Każdy, kto wykupił taką cegiełkę miał prawo do specjalnej tabliczki – jedna ze ścian w korytarzu głównym szpitala pełna będzie w 1932 roku mosiężnych tabliczek z nazwiskami ofiarodawców.
7 czerwca 1925 roku Maria Skłodowska-Curie w obecności prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego i innych szacownych gości wmurowała kamień węgielny i akt erekcyjny pod budowę Instytutu Radowego w Warszawie przy ulicy Wawelskiej. Zgromadzony fundusz, początkowo 100 000 złotych, pozwolił na rozpoczęcie robót dopiero w 1926 roku.
Gmachy Instytutu zaprojektowali architekci Tadeusz Zieliński (zmarł niespodziewanie w 1925 roku) i Zygmunt Wóycicki. Projekt – konsultowany z Marią Skłodowską-Curie i dyrektorem Claudiusem Regaud – zakładał budowę dwóch zasadniczych części: nowoczesnej kliniki wraz z przychodnią i mieszkaniami dla pracowników, połączonej przeszklonym pasażem z pawilonem terapii promieniami rentgenowskimi oraz budynku laboratoryjnego dla pracowni biologicznej i fizyczno-chemicznej wraz ze specjalnym oddzielnym budynkiem do przechowywania preparatów promieniotwórczych (miał je łączyć podziemny korytarz transportowy). Za wystrój wnętrz odpowiadał Stanisław Pomian-Połujan. Obie części łączył modernistyczny ogród z sadzawką i fontanną. Robotami budowlanymi kierował inżynier Edmund Telakowski.
Instytut w Warszawie miał być oparty o doświadczenia paryskie i był na każdym etapie projektu i budowy konsultowany z Uczoną i profesorem Regaud. To bezpośrednie zajęcie się Marji Skłodowskiej-Curie i współpraca paryskiego Instytut Radowego uchroniły przed częstemi błędami stwarzania rzeczy jednostronnych, dosłownie Zakładów dla leczenia tylko radem, a nawet leczenia radem bez organizacji zakładowej. Łącznikiem między Instytutem Radowym w Paryżu, a nowo powstającym instytutem warszawskim była Bronisława Dłuska: Należało zdobyć środki, jak na nasze stosunki wielkie […] Należało przygotować przyszłych pracowników. Wszystkim tym zajęła się Dr Bronisława Dłuska. Co tylko mogła, robiła sama, czego nie mogła zrobić sama – robiła przez organizacje. Umiała wyszukać ludzi wartościowych, umiała zjednać sobie ich współpracę i zainteresować swoim duchem. W organizacjach, które się do akcji wzniesienia Instytutu Radowego przyłączyły odgrywała Ona główną, chociaż nie zawsze najbardziej widoczną rolę, była Ona ich motorem…
Maria Skłodowska-Curie pisała w liście do brata Józefa 13 marca 1927 roku: Postępy Instytutu Radowego [w Warszawie] budzą we mnie zdumienia. Jestto rodzaj czarodziejskiego zjawiska; nie pojmuję jak Bronka mogła tego dokonać i bardzo się cieszę, że Uniwersytet i Politechnika interesują się sprawą…
Maria Skłodowska-Curie podkreślała jak ważna jest interdyscyplinarność i ścisła współpraca pomiędzy dwoma zasadniczymi częściami placówki: badawczą i kliniczną. Instytut w Warszawie miał dysponować oprócz przychodni własnym szpitalem z 60 łóżkami – właśnie brak części klinicznej Uczona odczuwała najdotkliwiej: Dalszy rozwój Instytutu [Radowego w Paryżu] jest ściśle związany z koniecznością posiadania własnego szpitala.
Zawczasu wybrano przyszłych zwierzchników Instytutu Radowego. Kierownikiem części klinicznej, a także dyrektorem Instytutu miał zostać Franciszek Łukaszczyk. Na kierownika pracowni fizycznej wybrano Cezarego Pawłowskiego. Obaj wyjechali do Paryża żeby uczyć w Instytucie Radowym. Częstokroć brałem udział w naradach dotyczących Instytutu Radowego w Warszawie. — wspominał Pawłowski — Narady te odbywały się zazwyczaj przy współudziale specjalistów francuskich w prywatnym mieszkaniu Marii Skłodowskiej-Curie.
Mimo ofiarności społeczeństwa (ofiarowano nie tylko pieniądze, ale również materiały budowlane czy elementy wyposażenia) budowa posuwała się wolno. I tak w listopadzie 1927 roku udało się zamknąć pod dachem część kliniczną. W 1929 roku wszystkie budynki miały już dachy, okna i drzwi. Pięć aparatów rentgenowskich ufundował Bank Polski. Budżet inwestycji pod koniec 1929 roku zamykał się w kwocie 1 300 000 złotych, do wykończenia instytutu brakowało nadal około miliona. Nieprawdą jest, że pieniędzy u nas niema; na piękny i pożyteczny cel znajdą się zawsze, lecz trzeba ich szukać i wytrwale przekonywać ogół społeczeństwa, że cel ten wart wysiłków! – przekonywał Komitet Budowy – Czyż to nie wstyd, że Polska dotąd Instytutu Radowego nie ma, choć Polką jest Ta, której Ludzkość zawdzięcza odkrycie Radu! Czyż można pozwolić, aby Marja Skłodowska miała długo czekać na to, aby Dar Jej mógł być przyjęty przez Warszawę? Najwyższy czas, aby budujący się Zakład wykończyć i uposażyć tak, ażeby mógł godnie spełniać swe humanitarne i naukowe zadanie.
W 1928 roku do Paryża przyjechała dziennikarka amerykańska Maria Meloney – przyjaciółka uczonej, która w 1921 roku zorganizowała w Stanach Zjednoczonych zbiórkę pieniędzy na zakup grama radu dla Instytutu Radowego w Paryżu. Skłodowska-Curie poprosiła Meloney, aby pomogła jej i tym razem. W 1929 roku dziennikarka zorganizowała dla Madame Curie jeszcze jedną podróż do Stanów Zjednoczonych i tak Maria Curie 9 października 1929 roku wyruszyła w kolejną długą podróż przez ocean. Prezydent Herbert Hoover, podczas uroczystości przekazania daru powiedział:
Jako substancja stosowana w leczeniu wielu chorób, zwłaszcza nowotworów, rad przyniósł setkom tysięcy ludzi ulgę w cierpieniach. Wyrazem wdzięczności i szacunku, żywionych przez nasz naród wobec pani Curie, jest hojność obywateli i obywatelek amerykańskich, którzy zachęceni przez Mrs. William Brown Meloney, zebrali środki na zakup grama radu. Pierwiastek ten zostanie przekazany warszawskiemu Instytutowi imienia Marii Curie. Jego stworzenie jest wielkim hołdem złożonym przez uczoną swemu rodzinnemu miastu i narodowi polskiemu, któremu naród amerykański ma przyjemność przysłużyć się w ten skromny sposób.
Maria z kolei powiedziała – W badaniach naukowych kryje się wielkie piękno i to ono jest największą nagrodą, dlatego moja praca daje mi szczęście. Szczęściem również jest świadomość, że moja praca może przynosić ulgę ludziom w ich cierpieniach.
W celu zapewnienia dalszej ofiarności wydano bogato ilustrowaną zdjęciami z budowy oraz projektami architektonicznymi broszurę pt. Stan budowy Instytutu Radowego dla walki z rakiem im. Marji Skłodowskiej-Curie jako Daru Narodowego od całej Polski dla Wielkiej Uczonej. Makietę instytutu prezentowano na Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. Z inicjatywy Bronisławy Dłuskiej powstał „Komitet Zjednoczonych Organizacji Kobiecych dla dokończenia Instytutu Radowego im. Marji Skłodowskiej-Curie”: Polski Komitet Kobiecy uważa, że honor kobiet polskich wymaga, aby one przede wszystkiem dopomogły do spełnienia gorącego pragnienia wielkiej uczonej. Rozpoczęły się także specjalnie organizowane „wycieczki” na teren budowy. W 1931 roku Państwo Polskie przekazało Towarzystwu nieodpłatnie prawo własności do parceli, a której budowano Instytut. Dzięki temu możliwe było zaciągnięcie pożyczki hipotecznej. Ostatecznie kosztem budynków laboratoryjnych jako pierwszy wykończono budynek kliniczny. Z żalem muszę powiedzieć – pisała w jednym z listów Maria Skłodowska-Curie – że unieruchomienie na kilka lat gmachu przeznaczonego na pracownie dla Instytutu Radowego nie jest zgodne z moim zapatrywaniem na potrzeby tegoż Instytutu, którego praca powinna być ściśle związana z pomocniczymi pracowniami w dziedzinie biologii, fizyki i chemii. Wobec nieustannego braku funduszy konieczny był kompromis. Ten trudny czas wspominał Franciszek Łukaszczyk – pierwszy dyrektor Instytutu: Budowa szła bardzo powoli. Zbieranie funduszów […] nie starczyło na stałe prowadzenie budowy, która trwała 6 lat z dłuższymi okresami całkowitej przerwy w robotach z powodu braku pieniędzy. […] zebrano 1.900.000 zł.
Dzięki Marii Skłodowskiej-Curie warszawski Instytut Radowy dysponował 1033,21 mg radu w postaci 124 tubek i 42 igieł z platyny – każda z nich sygnowana była skrótem „RMS” – rad Marii Skłodowskiej. Oddział terapii naświetlaniami posiadał 5 najnowocześniejszych w kraju aparatów rentgenowskich to tzw. terapii głębokiej. Sala operacyjna wyposażona była ostatnim słowem techniki nowoczesnej, m.in. w pierwszy w Polsce nóż–skalpel elektryczny „Cutor”.
Pierwszego pacjenta Instytut Radowy w Warszawie przyjął 17 stycznia 1932 roku. Było to nieoficjalne otwarcie wynikające z faktu, że kasa Towarzystwa była pusta (wystarczyło pieniędzy tylko na zakup kilku ton węgla do ogrzania budynku): Na najskromniejsze wyposażenie i to tylko części klinicznej zabrakło 500.000 zł. […] udało się pożyczyć w Zakładzie Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych, zakupić najpotrzebniejsze wyposażenie i zacząć pracę. […] Komitet naprawdę nie miał pieniędzy. Subwencji nie było żadnych, tak, że byliśmy w zupełności skazani na własne siły, to znaczy na bieżące wpływy za leczenie. Komitet, to znaczy siostra Marii Skłodowskiej-Curie – Dr. Bronisława Dłuska, która była istotnym budowniczym Instytutu robiła wielkie wysiłki, żeby zdobyć trochę pieniędzy na ukończenie budynku pracowni i najskromniejsze wyposażenie. Drogi były najrozmaitsze i dzisiaj [rok 1953] niełatwe do zrozumienia – różnego rodzaju kombinacje i pożyczki.
Oficjalne otwarcie warszawskiego Instytutu Radowego miało miejsce w niedzielę 29 maja 1932 roku. W mowie inauguracyjnej wygłoszonej w Sali Bibliotecznej placówki uczona powiedziała:
Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowne Panie i Szanowni Panowie,
W dniu, w którym witamy powstanie Instytutu Radowego w Warszawie, miło mi wyrazić wdzięczność wszystkim tym, których dobra wola, sympatia i poświęcenia pozwoliły dzieła tego dokonać, mimo trudnych warunków, w jakich się ono rozwija.
Obywatele kraju mego rodzinnego zrobili mi zaszczyt, dając imię moje nowej placówce. Jednakowoż zupełnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie o imię tu głównie chodzi, lecz o owocną pracę, której się od Instytutu spodziewamy.
Komitet takowego słusznie, jak sądzę, postanowił otworzyć naprzód część leczniczą, aby spełnić względem społeczeństwa polskiego obowiązek postawienia na wysokiej stopie nowej i trudnej terapii, od której wiele się można spodziewać dla złagodzenia cierpień. Jednakowoż, terapia ta powinna być w łączności nieustannej z pracą naukową, bez której postępów czynić nie może. Przytem poszukiwanie czystej wiedzy jest jedną z istotniejszych potrzeb ludzkości. Tak więc mam nadzieję, że puszczenie w ruch pracowni naukowych przewidzianych dla Instytutu, nastąpi wkrótce po otwarciu sekcji lekarskiej. Inauguracja dzisiejsza jest dowodem opieki, jaką Rząd, Miasto i społeczeństwo polskie otaczają Instytut Radowy. Z zupełnem zaufaniem zatem życzę temu Instytutowi pomyślnego rozwoju, a Komitetowi i Dyrektorowi sekcji lekarskiej powodzenia w pracy, której odpowiedzialność zechcieli na siebie przyjąć.
Jednym z punktów uroczystości było posadzenie pamiątkowych drzewek. W ogrodzie Instytutu klony-jawory zasadzili kolejno: Prezydent RP Ignacy Mościcki, Maria Skłodowska-Curie, Claudius Regaud i Bronisława Dłuska.
Dwa dodatkowe drzewka posadzono dla upamiętnienia amerykanek, które miały niebagatelne zasługi dla zbiórki funduszy na zakup radu: Marie Meloney (Missy), Elsie Mead i Theodory Mead Abel. Zasługi pań Meloney, Mead i Abel zostały upamiętnione także wraz z innymi fundatorami tablicą, umieszczoną w hallu głównym kliniki.
29 maja 1932 roku w części warszawskiego klinicznej Instytutu Radowego hospitalizowanych było 40 chorych:
Posiedliśmy w stolicy kraju wspaniały zakład im. Marji Skłodowskiej-Curie — pisał „Kurjer Warszawski”— jakim niewiele miast na świecie poszczycić się może, należy teraz dbać, aby społeczeństwo osiągnęło zeń jak największą korzyść, co jest wszak celem jedynym instytutu.
Problemy finansowe towarzyszyły Instytutowi Radowemu w Warszawie nadal. Ruch pacjentów początkowo był bardzo mały i była stale niewydolna finansowo. Przychodziło mi na myśl – wspominał Franciszek Łukaszczyk pierwszy rok działania – że Polska otrzymała taki Zakład – wówczas jeden z niewielu w świecie, dzięki Marii Skłodowskiej-Curie – za wcześnie, że nie wynikało to z naturalnych tendencji rozwojowych medycyny w Polsce i stąd Instytut jest sam, bez oparcia i zaplecza. Pożyczka od Państwowego Zakładu Ubezpieczeń nigdy nie została spłacona…
Na otwarcie pracowni badawczych i laboratorium nie starczyło funduszy. Pracownia Fizyczna została uruchomiona w 1936 roku, już po śmierci Marii Skłodowskiej-Curie (budowę laboratorium ukończono w 1934 roku, ale kolejne dwa lata zajęło jej urządzanie i zdobywanie pieniędzy na wyposażenie). W tym samym roku otrzymała cenny dar od Ireny i Fryderyka Joliot-Curie – elektromagnes do badań naukowych. Spełniając życzenie Noblistki w październiku 1937 roku przy pracowni Fizycznej uruchomiono Pracownię Pomiarową o zasięgu ogólnopolskim. Także w 1937 roku udało się uruchomić Pracownię Biologiczną. W ramach budynku laboratoryjnego funkcjonowały również warsztaty: mechaniczny, szklarski i ciemnia fotograficzna.
Działalność Instytutu Radowego została mocno ograniczona we wrześniu 1939 po wybuchu II wojny światowej. Ostateczny kres pracy Instytutu przyniosło Powstanie Warszawskie, już w sierpniu 1944 roku Instytut został zdewastowany i kilkukrotnie podpalony. Większość preparatów radowych zdołano ukryć i przetrwały wojnę. Ale to już materiał na inną historię.
Zalecana lektura:
M. Skłodowska-Curie, Jak powstał i jak się rozwija Instytut Radowy w Paryżu, Komitet Daru Narodowego dla Marji Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1925.
K. Kabzińska (i in.), Korespondencja polska Marii Skłodowskiej-Curie (1881–1934), Instytut Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk i Polskie Towarzystwo Chemiczne, Warszawa 1994.
E. Twpik (red.), Materiały do historii Instytutu Radowego i Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie w 80. rocznicę otwarcia, Polskie Towarzystwo Onkologiczne, Warszawa 2012.
E. Wajs-Baryła, Bronisława Dłuska twórczyni Instytutu Radowego w Warszawie, [w:] E. Wajs-Baryła (red.), Warszawskie oblicza Niepodległości. Zbiór esejów, Polska Akademia Archiwum w Warszawie, Warszawa 2019.
T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2022.
P. Chrząstowski, T. Pospieszny, E. Wajs-Baryła, Drogi Józiu. Listy Marii Skłodowskiej-Curie do rodziny w Polsce, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2022.
T. Pospieszny, E. Wajs-Baryła, P. Chrząstowski, Aby ocalić od zapomnienia. Pamiętniki Władysława, Józefa i Marii Skłodowskich, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2023.
A. Rupińska (i in.), Instytut Radowy w Warszawie – Dar Narodu Polskiego dla Marii Skłodowskiej-Curie, Dom Wydawniczy GAL, Warszawa, 2007.
Śladami Marii Skłodowskiej-Curie Curie i Piotra Curie w Paryżu
Na zaproszenie Dyrektora Musée Curie pana Renaud’a Huynh’a i jego zastępczyni dr Natalie Pigeard-Micault, w dniach od 9 do 14 maja 2023 roku, w Paryżu przebywała delegacja Polskiego Towarzystwa Chemicznego w składzie: prof. dr hab. Izabela Nowak (UAM) prezes PTChem, prof. dr hab. Robert Pietrzak (UAM) I wiceprezes PTChem i prof. dr hab. Agnieszka Nosal-Wiercińska (UMCS) skarbnik PTChem – reprezentujący Prezydium Zarządu Głównego oraz prof. UAM dr hab. Tomasz Pospieszny – biograf i badacz życia Marii Skłodowskiej-Curie i Ireny Joliot-Curie, a także mgr Ewelina Wajs-Baryła – redaktor naczelna „Bilutynu Zarządu Głównego PTChem”.
Fot. 1. Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs-Baryła pod pomnikiem małżonków Curie dłuta Marii Kwietniewskiej w ogrodzie Instytutu Curie.
Fot. 2. Od lewej: Tomasz Pospieszny, Ewelina Wajs-Baryła, Robert Pietrzak, Agnieszka Nosal-Wiercińska i Izabela Nowak.
W trakcie wizyty kilkukrotnie odwiedziliśmy Musée Curie, zapoznając się z organizacją pracy i unikatowymi zbiorami, a także szukając podobieństw i różnic pomiędzy paryską placówką, a Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie (które jest współprowadzone przez PTChem). Po muzeum członków delegacji oprowadziła pani dr Camilla Maiani, a najcenniejsze zbiory archiwum pokazała pani Aurélie Lemoine. Prof. Tomasz Pospieszny i mgr Ewelina Wajs-Baryła przeprowadzili w trakcie pobytu kwerendę w archiwum Musée Curie, poszukując polskich dokumentów do historii rodziny Skłodowskich i Curie.
Fot. 3. Rekonstrukcja laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie w Musée Curie w Paryżu.
Specjalnie dla nas uruchomiono rekonstruowaną aparaturę pomiarową z laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie i wspólnie z dyrektorem Musée Curie pomiarów radioaktywnej próbki „metodą Curie” dokonał prof. Tomasz Pospieszny.
Fot. 4. Renaud Huynh, Tomasz Pospieszny i Izabela Nowak przy aparaturze do pomiarów radioaktywności „metodą Curie”.
Członkowie delegacji spotkali się także z Marie-Laure Nave – dyrektorką Biura Głównego Instytutu Curie.
W towarzystwie gospodarzy odwiedziliśmy wszystkie ważne adresy, z którymi związana była Uczona w Paryżu i jego okolicach. Począwszy od jej mieszkań i domów, a skończywszy na jej laboratoriach.
Fot. 5. Ewelina Wajs-Baryła, Izabela Nowak, Robert Pietrzak, Agnieszka Nosal-Wiercińska i Tomasz Pospieszny w Pawilonie Curie na terenie Instytutu Fizyki.
Szlakiem Madame Curie odbyliśmy także podróż kolejką podmiejską z Paryża do Sceaux aby i tam szukać śladów rodzin Skłodowskich i Curie.
Fot. 6. Tomasz Pospieszny, Natalie Pigeard-Micault, Hélène Langevin-Joliot, Ewelina Wajs-Baryła, Aurélie Lemoine i Renaud Huynh przed domem Marii Skłodowskiej-Curie w Sceaux.
Fot. 7. Dworzec w Sceaux – stacja kolejki miejskiej RER.
Dzięki panu Renaud’owi Huynh’owi i jego zastępczyni – pani dr Natalie Pigeard-Micault delegacja Polskiego Towarzystwa Chemicznego miała sposobność spotkać się dwukrotnie z wnukami Marii Skłodowskiej-Curie, profesorem Pierre’em Joliot i jego żoną profesor Anne Joliot oraz profesor Hélène Langevin-Joliot.
Polskie Towarzystwo Chemiczne jest współwydawcą biografii Ireny Joliot-Curie – córki Madame Curie – pod tytułem Irena Joliot-Curie. Radowa dziedziczka autorstwa Tomasza Pospiesznego, która miała premierę pod koniec kwietnia 2023 roku. Książkę wraz z pierwszym polskim wydaniem Pamiętników Władysława, Józefa i Marii Skłodowskich i francuskim suplementem autorstwa prof. Tomasza Pospiesznego, dr. inż. Piotra Chrząstowskiego (prawnuka Józefa Skłodowskiego – brata Marii Skłodowskiej-Curie) i mgr Eweliny Wajs-Baryły uroczyście wręczono prof. Pierre’owi Joliot oraz prof. Hélène Langevin-Joliot w jej domu w Antony pod Paryżem. Spotkania te dostarczyły niezwykłych wzruszeń.
Fot. 8. Spotkanie z prof. Pierre’em Joliot i prof. Anne Joliot.
Fot. 9. Prof. Hélène Langevin-Joliot z zaciekawieniem przeglądała najnowszą biografię swojej matki – Ireny Joliot-Curie i prezentowała zdjęcia z rodzinnych albumów
Fot. 10. Hélène Langevin-Joliot w towarzystwie Tomasza Pospiesznego – autora biografii Ireny Joliot-Curie – i Eweliny Wajs-Baryły – wydawcy książki.
W domu rodzinnym profesor Hélène Langevin-Joliot odnaleźliśmy także wiele akcentów polskich, związanych m.in. z wizytami potomków Noblistki w jej ojczyźnie.
W ostatnim dniu pobytu w Paryżu wspólnie odwiedziliśmy Cmentarz Montparnasse, aby oddać hołd pamięci profesora Józefa Hurwica – polskiego chemika, byłego prezesa PTChem i historyka nauki. To dzięki staraniom prof. Hurwica w 1967 roku w Warszawie, przy ulicy Freta 16, powstało Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w domu, w którym urodziła się Noblistka.
Fot. 11. Przedstawiciele Prezydium Zarządu Głównego PTChem przy grobie prof. Józefa Hurwica. Od lewej: Agnieszka Nosal-Wiercińska, Izabela Nowak i Robert Pietrzak.
Rozmowy z Renaud’em Huynh’em, dyrektorem Musée Curie w Paryżu, zaowocowały omówieniem dalszej współpracy. Zaplanowano kilka wspólnych, polsko-francuskich projektów edukacyjnych, które będą popularyzowały odkrycie radioaktywności i prace małżonków Curie. Na najbliższe miesiące przewidziane jest także podpisanie oficjalnego porozumienia o współpracy pomiędzy Polskim Towarzystwem Chemicznym i Musée Curie w Paryżu.
Serdecznie dziękujemy Renaud’owi Huynh’owi i dr Natalie Pigeard-Micault za umożliwienie przeprowadzenia kwerend biograficznych w archiwum Musée Curie.
Ponadto składamy podziękowania prof. Izabeli Nowak i prof. Robertowi Pietrzakowi za możliwość wzięcia udziału w wyjeździe naukowym do Paryża.