89. rocznica śmierci Marii Skłodowskiej-Curie

Rok 1934 był ostatnim w życiu Marii Skłodowskiej-Curie. Kilka lat wcześniej – być może kierowana dziwnym przeczuciem nadchodzącego kresu – uczona napisała:

Kiedy mi mówią o »moich wspaniałych pracach«, wydaje mi się, jakbym już umarła, jak gdybym siebie samą widziała na marach i wydaje mi się, iż usługi, które im mogę jeszcze oddać, nic ich nie obchodzą. Że byłoby im znaczne wygodniej mnie chwalić, gdybym nie żyła.

 

Maria Skłodowska-Curie. Był to ulubiony portret Maniusi Skłodowskiej, córki Józefa Skłodowskiego, brata Marii. Dzięki uprzejmości dr. inż. Piotra Chrząstowskiego.

Jednak jak zawsze starała się żyć intensywnie. Intensywnie na ile mogła. Wstawała przed ósmą rano, zjadała w śniadanie, zakładała kapelusz, płaszcz, brała swoją starą teczkę wychodziła przed kamienicę i czekała na samochód. Nadal pracowała eksperymentalnie, chociaż z coraz większą trudnością, prowadziła wykłady z fizyki i kierowała katedrą fizyki na Sorbonie. Przygotowywała materiały do książki i publikacji. Stan zdrowia zaczynał jednak się pogarszać. Doskwierało jej permanentne zmęczenie, reumatyzm nękający ramię, bezustanne szumy w uszach, kłopoty ze wzrokiem. Już w 1920 roku w liście do siostry Bronisławy Dłuskiej pisała:

Osobiste moje kłopoty przedstawiają się tak przede wszystkim, że źle jest z moimi oczami. Oczy są bardzo osłabione i radziłam się co do nich lekarza, prawdopodobnie nie wiele można im dopomóc. Co do uszu, to dokucza mi szum prawie nieustanny, a przynajmniej bardzo częsty – nieraz bardzo silny. Bardzo mnie niepokoją te objawy, bo mi to może prace utrudnić, a może i uniemożliwić. Może być, że jest jaki związek z radem, ale niepodobna mieć o tym opinię. Tylko proszę Cię, nie mów o tym nikomu.

Prawdopodobnie przez kłopoty ze wzrokiem poślizgnęła się i upadła w laboratorium w wyniku czego złamała nadgarstek. W grudniu 1933 roku zaczęła narzekać na bóle brzucha. Szczegółowe badania wykazały, że ma duży kamień w woreczku żółciowym. Maria nie zgodziła się jednak na operację lecz zastosowała drakońską dietę. Wkrótce jednak poczuła się na tyle dobrze, że pojechała do Ireny i Fryderyka Joliot-Curie przebywających w Sabaudii. Po latach Irena wspominała:

W 1934 r. kilka miesięcy przed śmiercią matka pojechała z nami na sporty zimowe do Notre Dame de Bellecombe. Mój mąż, nasza siedmioletnia wówczas córeczka i ja jeździliśmy na nartach. Matka ślizgała się ze mną i z moją córeczką i chodziła na rakietach śnieżnych. Pamiętam, że pewnego wieczoru z niepokojem oczekiwałam jej powrotu. Wróciła już po zmroku z dalekiego spaceru do miejsca, z którego widać było Mont Blanc w zachodzącym słońcu.

Maria Skłodowska-Curie w towarzystwie Ireny, Fryderyka, Piotra Augera Georges’a Gricouroff’a i jego siostry, Notre-Dame de Bellecombe, 1934, [za:] „Korespondencja Marii Skłodowskiej-Curie z córką Ireną. 1905–1934 wybór”, PIW, Warszawa 1978.
19 lutego 1934 roku w liście do Ewy Maria pisała, że miała piękną pogodę w Notre-Dame de Bellecombe, ale nie mogła jeździć na nartach z powodu nieustannie bolącego nadgarstka. Na Wielkanoc przyjechała do Paryża Bronisława. Siostry razem spędziły wspólne pięć tygodni. Pojechały do Montpellier, aby odwiedzić Jakuba Curie. Kiedy się żegnały na dworcu nie sądziły, że widzą się po raz ostatni. 26 marca 1934 roku w liście do Ireny, Maria pisała o swojej ostatniej woli:

Sporządziłam tymczasowe oświadczenie na piśmie, mające ważność testamentu, co do grama radu, zapakowałam to razem z dokumentami z Ameryki i czerwonym atramentem napisałam na wierzchu pakiecika, co zawiera. Wszystko razem znajduje się w szafce w pokoju bawialnym, pod szufladkami zamykanymi na klucz, tam gdzie jest teczka z ważnymi listami, którą wręczył mi Fred.

Cztery dni później, Irena odpisała matce w nieco żartobliwym tonie:

Mimo dokumentu sporządzonego w odniesieniu do radu mam nadzieję, że nie będziesz się czuła zwolniona z obowiązku zachowania ostrożności i jeździła samochodem po drogach wijących się zbyt dużymi zygzakami, pod pretekstem, że przejeżdżasz przez Masyw Centralny, Pireneje lub Alpy Nadmorskie.

Rękopis „Testamentu Radowego” Marii Skłodowskiej-Curie, [za:] „Marie Curie. Une femme dans son siecle”, Paris 2017, s. 228
Maria nie zwalniała tempa pracy. Miała plany zawodowe i osobiste. 8 maja napisała do Broni, że odczuwa potrzebę posiadania domu z ogrodem i gorąco pragnę, aby ten projekt doszedł do skutku. Kosztorys udało się obniżyć, odpowiednio do moich środków materialnych, wkrótce więc będzie można kłaść fundamenty. Nie doczekała jednak budowy nowego domu.

W maju 1934 roku Maria była ostatni raz w laboratorium. Mam gorączkę, wrócę do domu powiedziała. Przechodząc przez ogród, który sama zaprojektowała i o który od lat dbała zobaczyła chorą różę. Jerzy ten krzak jest wyraźnie chory, trzeba się nim teraz zająć! […] Jerzy, proszę zaopiekować się tą różą… – poprosiła ogrodnika.

Niestety sama Maria również była już poważnie chora. Temperatura ciała była podwyższona i wciąż się utrzymywała. Miała nieustanne dreszcze. Lekarze zdiagnozowali grypę, później bronchit. Zaproponowali, aby wyjechała do sanatorium. Wraz z Ewą Maria odbyła długą, ostatnią podróż do Sancellemoz. Podczas podróży snuła plany związane z Instytutem Radowym w Paryżu i w Warszawie. Mówiła, że ostatnie odkrycie Ireny i Freda zapewne przyniesie im Nagrodę Nobla. W Sancellemoz została jeszcze raz gruntownie przebadana. Zalecono nowe terapie, zaaplikowano leki. Z nikłym uśmiechem mówiła – Może być, że się trudzimy całkiem niepotrzebnie… W końcu lekarze znaleźli prawdziwą przyczynę osłabienia Madame Curie – anemia złośliwa o przebiegu piorunującym. Ewa nigdy nie okazała słabości przy matce i nie dała poznać po sobie, że wie iż to koniec. Płakała na korytarzu. W listach do rodziny w Polsce regularnie opisywała stan zdrowia matki. 6 czerwca informowała Józefa Skłodowskiego, że jest źle, że matka cierpi na jakąś chorobę z gorączką, dreszczami i bólem głowy. Brat chciał przyjechać do siostry w kolejnym tygodniu i rozpoczął starania o paszport i bilety. Jednakże w liście z 11 czerwca Ewa prosiła, aby jednak nie przyjeżdżał. Obawiała się, że obecność rodzeństwa uzmysłowi Marii, że odchodzi. Dziesięć dni później, 21 czerwca, prosiła Józefa i Bronkę, żeby przyjechali do Marii. Dłuska wyjechała 3 lipca, Skłodowski chciał wyjechać między 10 a 15 lipca. W ostatniej niemal chwili 2 lipca do sanatorium przyjechała Irena i Fred. Zawsze opanowana i spokojna starsza córka uczonej nie miała siły by patrzeć jak odchodzi jej ukochana matka.

Ewa wspominała, że Maria Skłodowska-Curie sama sprawdzała termometr i nie było możliwości, aby ją oszukać. 3 lipca 1934 roku temperatura nagle spadła. To nie lekarstwa mi pomogły, ale te góry – ta przestrzeń – powietrze – powiedziała do Ewy. Czasami szeptała: Paragrafy… tytuły rozdziałów… Wszystkie jednakowymi czcionkami… Myślałam nad tą książką. Kilka godzin przed śmiercią próbowała resztkami sił zamieszać herbatę i patrząc na łyżeczkę i pytała – Czy to jest z radu, czy z mezotoru? Później zdoła jeszcze zaprotestować przed zrobieniem zastrzyku – Nie chcę. Chcę, żeby zostawiono mnie w spokoju. Szeptem powiedziała kilka niezrozumiałych słów. W końcu o świcie, kiedy słońce wzeszło i rozświetliło pokój, znalazło cichutką postać na łóżku i rzuciło jasne błyski na jej głowę i twarz. Po raz ostatni słońce oświetliło twarz Wielkiej Uczonej. Maria Skłodowska-Curie odeszła o godzinie czwartej rano 4 lipca 1934 roku.

Ewa napisała:

Biało ubrana, z białymi włosami, z twarzą zastygłą w wyrazie powagi i męstwa, jak twarz bojownika z odkrytym wyniosłym czołem – jest w tej chwili najwyższym symbolem piękna i szlachetności.

Jej szorstkie, stwardniałe ręce, głęboko poparzone przez rad, straciły wreszcie zwykły tick nerwowy. Leżą, sztywno wyciągnięte na prześcieradle, w straszliwym bezruchu. Ręce, które tak pracowały.

Nazajutrz, 5 lipca świat dowiedział się o śmierci Madame Curie. Oficjalny komunikat głosił: Maria Curie zmarła w Sancellemoz dnia 4 lipca r. 1934, na skutek anemii złośliwej aplastycznej o przebiegu gwałtownym, gorączkowym. Szpik kostny nie zareagował prawdopodobnie dlatego, że zaszły w nim zmiany, spowodowane długoletnim wpływem promieni.

Hołd Jej pamięci składali naukowcy, pisarze, politycy, studenci.

Zjazd fizyków w Rzymie, od lewej: Robert Millikan, Maria Skłodowska-Curie, Arthur Compton, Guglielmo Marconi, Jean Perrin i Niels Bohr, 1931, [za:] https://www.insidescience.org/file/mariecurieotherscientistsjpg
Niels Bohr w liście do Ireny napisał:

Musi dla Pani być wielkim ukojeniem myśl o radości, jaką sprawiły Pani Curie wspaniałe odkrycia, których dokonaliście Państwo w ostatnich latach. Były one ukoronowaniem wielkiego dzieła jej życia.

Maria Skłodowska-Curie i Albert Einstein nad Jeziorem Genewskim, lipiec 1924, Domena publiczna

Albert Einstein powiedział:

Miałem to szczęście, że przez dwadzieścia lat łączyły mnie z panią Curie więzy wzniosłej i niczym niezmąconej przyjaźni. Podziwiałem coraz bardziej jej wielkość jako człowieka. Jej siła, czystość charakteru, surowość wymagań wobec siebie samej, obiektywizm, nieskazitelne poglądy, wszystkie te cechy były tak wysokiego gatunku, że rzadko spotyka się je razem, połączone u jednej osoby. Stale uważała, że jest w służbie społeczeństwa, a jej wyjątkowa skromność nie dopuszczała pochlebstw.

 

Prezydent RP Ignacy Mościcki sadzi pamiątkowe drzewo w ogrodzie Instytutu Radowego w Warszawie, 29 maja 1932, Narodowe Archiwum Cyfrowe sygn. 1–N–818–5

Prezydent RP Ignacy Mościcki w kondolencjach wysłanych Irenie Joliot-Curie napisał:

Polska traci w ś.p. Pani Curie-Skłodowskiej nie tylko uczoną, która imię swej ojczyzny wsławiła w całym świecie, ale i wielką obywatelkę, zawsze przez całe życie czujnie stojącą na straży interesów swojego narodu.

André Broca – jeden z studentów Marii – napisał: Myśl o tym, że wejdę do jej gabinetu i nie znajdę jej za stertą starannie poukładanych papierów, sprawiła, że płakałem jak dziecko. Inny student dodał: Jak wyobrazić sobie Instytut bez niej? I tę słynną klatkę schodową, gdzie tak rozmawiała z nami oparta o poręcz, z nieco pochylonym szerokim czołem i rękoma w ustawicznym ruchu. To w tym Instytucie […] pani Curie pierwszy raz odezwała się do mnie, z takim ciepłem i zrozumieniem […] Wydaje mi się, że nadal ją widzę w piwnicy, kiedy rozważa zalety kalorymetru; […] albo w czasie ostatniej Wigilii w laboratorium […], kiedy tak dużo rozmawialiśmy o przyszłości fizyki teoretycznej we Francji. Im więcej wspomnień ożywa w mej pamięci […], tym trudniej jest mi wyobrazić sobie bez niej ten budynek, w którym nadwerężała swe siły i zdrowie. I wydaje mi się, że kamienie i cegły się rozpadną.

Grób rodziny Curie na cmentarzu w Sceaux pod Paryżem, b.d., [za:] E. Curie, „Maria Curie”, Wydawnictwo J. Przeworskiego, Warszawa 1938.
W piątek, 6 lipca 1934 roku, w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół trumnę z ciałem Marii Skłodowskiej-Curie złożono w grobie na cmentarzu w Sceaux. Spoczęła obok Piotra Curie. Podczas ceremonii pogrzebowej nie przemawiano. Pochowano Ją tak jak żyła – cicho i skromnie. Bronia i Józef nie uzgadniając tego z sobą przywieźli z Polski garść ziemi, którą rzucili na trumnę siostry.

Maria Skłodowska-Curie na tarasie Instytutu Radowego w Paryżu, 1923, [za:] S. Quinn, „Życie Marii Curie”, Prószyński i S-ka., Warszawa 1997.
Pomnik Marii Skłodowskiej-Curie na Skarpie Warszawskiej, 2019, fot. Ewelina Wajs-Baryła

 

Róża posadzona przez Marię Skłodowską-Curie po dziś dzień rośnie przy Instytucie Radowym w Paryżu pod balkonem Laboratorium Curie…

Tomasz Pospieszny

147. rocznica urodzin Harriet Brooks

 

Współpracownik wielkiego Ernesta Rutherforda, a prywatnie szwagier Harriet Brooks, Arthur Stewart Eve napisał – Miss Brooks opublikowała kilka artykułów na temat różnych zjawisk radioaktywnych. Była ona jednym z najbardziej popularnych i pracowitych pracowników w początkowym okresie badania zjawiska [radioaktywności].

Harriet Brooks należy bez wątpienia do grona najwybitniejszych fizyczek jądrowych badającą przemiany jądrowe i radioaktywność. Współpracowała i uczyła się od najwybitniejszych uczonych epoki – Josepha Johna Thomsona, Ernesta Rutherforda i Maria Skłodowskiej-Curie. Rutherford bardzo wysoko cenił jej zdolności i talent. Uważał, że Brooks dorównuje zdolnościami i geniuszem Marii Curie. To właśnie dzięki niemu Brooks uważana jest za pierwszą kanadyjską uczoną zajmującą się fizyką jądrową. Uczona przeprowadziła serię eksperymentów mających na celu określenie charakteru radioaktywnych emisji z toru. Należy do pierwszych osób, które odkryły gaz szlachetny radon i próbowały określić jego masę atomową. Rutherford w 1901 roku opublikował wyniki wspólnej pracy z Brooks w „Natureˮ. W pracy napisał: W tych eksperymentach pomogła mi Miss H.T. Brooks, a wyniki wskazują, że emanacja z radu jest w rzeczywistości gazem radioaktywnym. Według wielu historyków nauki było to niezwykle ważne odkrycie. Odkrycie to miało kluczowe znaczenie dla postępu badań radioaktywnych. W tym czasie uważano, że pierwiastki promieniotwórcze zachowują swoją tożsamość podczas uwalniania promieniowania. Rozpoznanie gazu o niższej masie cząsteczkowej wskazywało, że nie może on być po prostu gazową formą toru. Ten właśnie wynik skłonił Rutherforda, wraz z Frederickiem Soddym, do późniejszego zrozumienia, że nastąpiła transmutacja jednego pierwiastka w drugi. Jednak istotny pionierski krok Brooks w odkryciu tego procesu był długo pomijany.

Uczona w laboratorium Rutherforda zaobserwowała tak zwane zjawisko odrzutu. Kiedy atomy radioaktywne wyrzucają z siebie promienie alfa, doznają odrzutu, tak jak działo armatnie po wystrzeleniu pocisku. Odrzucone atomy pozostają w preparacie i dalej ulegają przemianie alfa. Obserwacja Brooks została przeoczona, a efekt został odkryty na nowo cztery lata później przez Ottona Hahna i Lise Meitner.

W 1907 roku uczona wycofała się z życia naukowego i poświęciła się rodzinie. Harriet Brooks zmarła w otoczeniu najbliższych, w wieku pięćdziesięciu sześciu lat 17 kwietnia 1933 roku. Ernest Rutherford w „Natureˮ, napisał o niej: […] była kobietą o wielkim wdzięku i zdolnościach, była mile widzianą ozdobą każdego laboratorium badawczego i pozostawiła w nim wszystko, co wiązało się z jej żywym wrażeniem wspaniałej osobowości i charakteru.

 

Harriet Brooks jest jedną z bohaterek naszej wystawy  „Pasja & Geniusz”. Serdecznie zapraszamy do pobrania planszy poświęconej Harriet w formacie pdf. Wystarczy kliknąć w poniższy obrazek.

 

117 rocznica urodzin Marii Goeppert-Mayer

 

Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego.

(Maria Goeppert-Mayer)

  • Maria Goeppert-Mayer urodziła się 28 czerwca 1906 roku w Katowicach, gdzie spędziła pierwsze cztery lata życia;
  • pochodziła z niezwykle znanej i zasłużonej dla Śląska rodziny profesorskiej:
    • ojciec – Friedrich Göppert był lekarzem i profesorem pediatrii, przyczynił się do zwalczenia epidemii zapalenia opon mózgowych;
    • dziadek – Heinrich Robert Göppert był profesorem prawa;
    • pradziadek – Johann Heinrich Robert Göppert był profesorem botaniki, twórcą Muzeum Botanicznego we Wrocławiu.
  • ze strony rodziny ojca Maria była siódmą generacją profesorów uniwersyteckich;
  • zmieniła pisownię nazwiska na angielską, kiedy przeniosła się do Stanów Zjednoczonych;
  • słynęła z urody. Uważano ją za najpiękniejszą kobietę w Getyndze. Victor Weisskopf wspominał, że kochali się w niej wszyscy, a ona była wielką flirciarą i każdego umiała sobie owinąć wokół palca. Sama Maria mówiła: Nie byłam wcale piękna. Getynga była klasycznym europejskim miastem uniwersyteckim, w którym córki profesorskie były na szczytach towarzyskich, były też straszliwie rozpieszczane i popularne.
  • do końca życia ceniła i przyjaźniła się ze swoim mistrzem i mentorem Maxem Bornem;
  • praca doktorska, którą obroniła w 1930 roku zawierała tezy, które znalazły potwierdzenie praktyczne dopiero w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku przy pomocy nowo odkrytych wówczas laserów;
  • była niezwykle uzdolniona matematycznie – Enrico Fermi i Edward Teller byli pod ogromnym wrażeniem jej zdolności – jednak jako dziedzinę studiów wybrała fizykę;
  • mężem Marii był Joe Meyer amerykański chemik, który nieustannie wspierał ją w pracy. Kiedy Maria wątpiła w realizacją swojego doktoratu Joe powiedział: Gosposie w Stanach Zjednoczonych są niezwykle drogie, ale obiecuję je wynająć… jeśli tylko pozostaniesz nadal fizykiem!
  • była niezwykle oddana pracy naukowej. Jej córka Marie-Anne powiedziała kiedyś Dwóch naukowców w rodzinie to o półtora za dużo.
  • pracowała bez wynagrodzenia na Johns Hopkins University (1931–1939), Columbia University (1939–1946);
  • w czasie drugiej wojny światowej brała udział w pracy nad bombą atomową w ramach Projektu Manhattan;
  • od 1946 była profesorem w Institute of Nuclear Studies przy University of Chicago, gdzie pracowała m. in. z Enrico Fermim, Edward Tellerem i Haroldem Ureyem;
  • pracę, która przyniosła jej Nagrodę Nobla, wykonała, gdy pracowała na część etatu w Argonne National Laboratory w okresie pobytu w Chicago. Od 1960 była profesorem Uniwersytetu Kalifornijskiego w La Jolla, San Diego;
  • jest drugą kobietą uhonorowaną Nagrodą Nobla z fizyki (1963 rok), a pierwszą, która otrzymała to wyróżnienie za prace teoretyczne;
  • Nagrodę Nobla otrzymała sześćdziesiąt lat po Marii Skłodowskiej-Curie;
  • po otrzymaniu Nagrody Nobla powiedziała: Ku mojemu zaskoczeniu zdobycie nagrody nie było aż tak ekscytujące, jak wykonanie samej pracy. To była fajna zabawa, widząc, jak to działa. […] Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego;
  • paliła ogromne ilości papierosów. Często podczas wykładów myliła się i próbowała pisać na tablicy papierosem, a zaciągnąć się kredą;
  • podczas drugiej wojny światowej pomagała kolegom z Niemiec. Jedna z emigrantek mieszkała w jej domu przez dwa lata;
  • Po dojściu Hitlera do władzy pisała do Borna: Jestem Niemką, która nie chciała uwierzyć, że ludzie, których znałam i lubiłam, mogli się tak zmienić nawet za czasów nazistów;
  • w 1951 roku poznała Johannesa Hansa Daniela Jensean, który niezależnie od niej doszedł do podobnych wniosków związanych z powłokowym modelem jądra atomowego. Uczeni niemal natychmiast się zaprzyjaźnili. Biograf uczonej Joseph Ferry twierdzi, że Maria znalazła w Jensenie brata, którego nigdy nie miała. Podczas gdy Joe mógł być twardy i arogancki, Jensen był łagodny i przyjazny. Maria i Jensen dzielili miłość do muzyki, podczas gdy Joe był na nią nieczuły. Znaleźli także szczególne znaczenie w tym, że obchodzili wspólnie urodziny i potrzebowali okularów. Czasami żartowali, że są bliźniętami, które zostały rozdzielone w chwili urodzenia. Jensen nawet podpisał swoje listy do Marii „z miłością, Twój brat bliźniakˮ;
  • Wolfgang Pauli nazywał ją Cebulową Madonną;
  • jest współautorką dwóch niezwykle ważnych książek Statistical Mechanics (John Wiley and Sons, New York, 1940) wraz z mężem Josephem E. Mayerem oraz Elementary Theory of Nuclear Shell Structure (John Wiley and Sons, London, 1955) wraz z J. H. D. Jensenem;
  • w październiku 1959 roku Maria przeszła wylew krwi do mózgu, w wyniku czego doznała paraliżu lewej części ciała. Miała problemy z mówieniem i poruszaniem ręka. Straciła też słuch w lewym uchu. Nie zrezygnowała jednak z palenia papierosów;
  • w październiku 1967 roku z okazji setnej rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie uczona przyjechała do Polski. Zapytana przez sekretarza naukowego PAN profesora Henryka Jabłońskiego, czy ma jakieś szczególne życzenia, odparła bez namysłu: Chcę odwiedzić Katowice. Niestety miasta nie miała okazji zobaczyć;
  • jej koncepcja powłokowego modelu jądra atomowego oparta jest na tzw. liczbach magicznych. Uczona zauważyła, że niektóre pierwiastki chemiczne np. hel, tlen, wapń czy cyna są szczególnie trwałe. Zorientowała się, że one mają określone liczby protonów lub neutronów (2, 8, 20, 28, 50, 82, 126, a dla samych neutronów także 184. Dla protonów magiczna może być liczba 114, 120, 126);
  • swoje spostrzeżenie opisała w następujący sposób: Wyobraź sobie salę pełną tańczących walca. Tancerze przesuwają się dookoła tej sali w koncentrycznych kołach. Dalej pomyśl, że w każdym kole możesz zmieścić dwa razy więcej tancerzy jeśli jedna para wiruje w kierunku ruchu wskazówek zegara, a druga w przeciwnym. A potem dodatkowa wariacja: pomyśl, że ci tancerze wirują w porywach, jak mistrzowie. Niektóre z tych par, które wirują w kierunku wskazówek zegara robią porywy w tym samym kierunku. Porywy pozostałych par są w kierunku przeciwnym. Tak samo z parami wirującymi w kierunku przeciwnym do kierunku wskazówek zegara – niektóre wykonują zrywy w tym samym kierunku, inne w przeciwnym;
  • słynęła z urządzania niezwykle wystawnych przyjęć bożonarodzeniowych;
  • prawie przez całe życie była dyskryminowana ze względu na płeć. Uważano, że jest zbyt ładna by być mądrą;
  • uczona zmarła w 1972 roku na rozległy zawał serca;
  • w Katowicach znajduje się mural poświęcony jej pamięci zatytułowany –Tańcząca z atomami.

Zapraszamy na fragment książki Tomasza Pospiesznego pt. „Pasja & geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla”, poświęcony Marii Goeppert-Mayer.

Historia pewnego zdjęcia

W 2021 roku po raz pierwszy opublikowaliśmy w social mediach zestawienie dwóch fotografii: uczestników Konferencji Solvay z 1927 roku i dorocznej konferencji Włoskiego Towarzystwa Fizycznego (Società Italiana di Fisica) z 2017 roku. Powtórzyliśmy tę publikację w 2022 roku.

Przy obu publikacjach reakcje naszych Czytelników były skrajne i bardzo żywiołowe. Powtarzało się pytanie: kim są te kobiety na zdjęciu z 2017 roku? Czy ich dorobek można porównać do dorobku mężczyzn-naukowców z fotografii z 1927 roku?

W tym roku, wraz z publikacją zestawienia tych dwóch zdjęć, postanowiliśmy odpowiedzieć na Państwa pytania.

Uczestnicy Piątego Kongresu Solvaya, 1927. Stoją od lewej: Auguste Piccard, Émile Henriot, Paul Ehrenfest, Edouard Herzen, Théophile de Donder, Erwin Schrödinger, Jules-Émile Verschaffelt, Wolfgang Pauli, Werner Heisenberg, Ralph Fowler, Léon Brillouin. Siedzą (w drugim rzędzie): Peter Debye, Martin Knudsen, William L. Bragg, Hendrik A. Kramers, Paul Dirac, Arthur Compton, Louis de Broglie, Max Born, Niels Bohr. W pierwszym rzędzie: Irving Langmuir, Max Planck, Maria Skłodowska-Curie, Hendrik Lorentz, Albert Einstein, Paul Langevin, Charles E. Guye, Charles T.R. Wilson, Owen W. Richardson. Domena publiczna

 

Ernest Solvay. Domena publiczna

Inicjatorem Kongresów Solvayowskich był belgijski przemysłowiec i pasjonat nauki Ernest Solvay (1838–1922). Był wynalazcą przemysłowej metody otrzymywania węglanu sodu. Jako mecenas nauki zorganizował i sfinansował pierwszy kongres w 1911 roku. Dzięki fundacji rodzinnej powstał Instytut Solvay, a kongresy Solvay odbywają się regularnie. Najbliższa, XXIX Konferencja Fizyczna Solvay, odbędzie się w dniach 19-21 października 2023 roku .

 

V Kongres Solvaya odbył się w październiku 1927 roku (wcześniejsze miały miejsce w latach: 1911, 1913, 1921 i 1924). Mottem przewodnim było hasło Elektrony i fotony.

W Brukseli w 1927 roku spotkali się najznakomitsi ówcześni fizycy z całego świata, aby dyskutować nad niewiele wcześniej sformułowaną teorią kwantową. Czołowymi postaciami byli Albert Einstein i Niels Bohr. Einstein wypowiedział słynne zdanie: Bóg nie gra w kości, na co Niels Bohr odpowiedział: Einstein, przestań mówić Bogu, co ma robić.

17 z 29 uczestników tego kongresu było już lub w niedalekiej przyszłości zostanie noblistami.  Jedyną w gronie uczestników kobietą była Maria Skłodowska-Curie, która jako jedyna zdobyła Nagrodę Nobla w dwóch dziedzinach naukowych: w 1903 roku z fizyki i w 1911 roku z chemii.

 

 

________________

W 2017 roku w Trydencie odbył się 103. Kongres Włoskiego Towarzystwa Fizycznego. Jedną z inicjatyw był panel pt. Kobiety i fizyka. Miał na celu promowanie i podniesienie świadomości znaczenia wielu kobiet, które pracują współcześnie w dziedzinie fizyki we Włoszech. Włoskie Towarzystwo Fizyczne zachęca do rozpowszechniania kobiecych wzorców do naśladowania także w innych dziedzinach naukowych. W 90. rocznicę V Kongresu Solvay członkowie Società Italiana di Fisica postanowili uczcić współczesne kobiety w nauce wyjątkową reinterpretacją znanego zdjęcia. Do wspólnej fotografii pozowało 28 fizyczek i tylko 1 fizyk. Celowo powtórzono układ fotografii z 1927 roku, ale odwrócono proporcje płci. 

Siedzą od lewej w 1. rzędzie: Cinzia Giannini, Anna Di Ciaccio, Guido Tonelli, Monica Colpi, Antigone Marino, Chiara La Tessa, Patrizia Cenci, Luisa Cifarelli, Beatrice Fraboni; w 2. rzędzie: Simonetta Croci, Daniela Calvo, Lidia Strigari, Silvia Picozzi, Alessandra Gugliemetti, Alessandra Rotundi, Angela Bracco, Olivia Levrini, Speranza Falciano; stoją: Elisa Molinari, Marina Cobal, Roberta Ramponi, Francesca Vidotto, Silvana Di Sabatino, Silvia Tavazzi, Nadia Robotti, Clementina Agodi, Edwige Pezzulli, Sara Pirrone, Marta Greselin. Uniwersytet w Trydencie, 14 września 2017. Fot. Giovanni Cavulli.

Zdjęcie opublikowane w 2017 roku przez Włoskie Towarzystwo Fizyczne także wzbudziło wiele kontrowersji. Dlatego oprócz dwóch komunikatów prasowych TUTAJ i TUTAJ  przygotowano także krótkie dossier naukowe wszystkich uczestniczek i uczestnika fotografii

Wszystkie materiały Uniwersytetu w Trydencie i Włoskiego Towarzystwa Fizycznego dostępne są w języku włoskim.

111 rocznica urodzin Madame Wu

Jest tylko jedna rzecz gorsza niż powrót z laboratorium do domu, w którym zlew jest pełen brudnych naczyń, dzień bez laboratorium! – wyznała kiedyś Chien-Shiung Wu jedna z najwybitniejszych uczonych wszechczasów. Przyszła na świat 31 maja 1912 roku. Przeszła do historii jako Madame Wu, Pierwsza Dama Fizyki lub chińska Madame Curie. Wu słynęła z pracowitości i poświęceniu dla idei, dlatego nikogo nie powinien dziwić inny przydomek jakim nazywali ją współpracownicy – Smocza Dama. Dziś istnieje pogląd, że Chien-Shiung Wu była jedynym urodzonym w Chinach naukowcem pracującym przy projekcie Manhattan.

Za radą ojca – Ignoruj przeszkody i zawsze idź przed siebie – dążyła do wyznaczonego celu wiedząc, że tylko w USA może ziścić swoje największe marzenie – zostać fizyczką. Uczyła się i współpracowała z najlepszymi Ernestem O. Lawrencem czy Robertem Millikanem. W pracy doktorskiej wykazała, że ksenon-135, który ma krótki czas życia ma ogromne powinowactwo do wychwytywania neutronów. Powstaje on w reakcji rozszczepienia jądra uranu i natychmiast pochłania wolne neutrony wyhamowując tym samym reakcję łańcuchową, przez co reaktor jądrowy krótko bo rozpoczęciu pracy wygasa. Bardzo szybko zyskała sławę ekspertki od badania radioaktywności – w szczególności pasjonowało ją promieniowanie beta.

Chien-Shiung Wu w swoim laboratorium, b.d., [za:] https://owlcation.com/humanities/Chien-Shiung-Wu
W 1956 roku dwóch amerykańskich fizyków Tsung-Dao Lee i Chen Ning Yang przewidziało teoretycznie, że w rozpadzie beta łamana jest parzystość (uczeni podejrzewali, że cząstki w jądrze atomowym mogą czasem faworyzować jeden lub drugi kierunek – krótko mówiąc, czasami mogą być „praworęczneˮ, a czasami „leworęczneˮ). Zasugerowali także eksperyment, który mógłby potwierdzić ich teorię. Wydawał się on jednak tak skomplikowany, że właściwie niewykonalny. W 1957 roku Wu wykonała w kooperacji z National Institute of Standards and Technology eksperyment pokazujący to zjawisko w rozpadzie beta. Jej eksperyment jest dziś uważany za jeden z najdonioślejszych w dziejach współczesnej fizyki. Dziesięć miesięcy po ogłoszeniu wyników spektakularnego eksperymentu, świat dowiedział się, że Nagrodę Nobla z fizyki za wnikliwe badanie tak zwanych praw parzystości, które doprowadziły do ważnych odkryć dotyczących cząstek elementarnych, jako pierwsi Chińczycy otrzymali Tsung-Dao Lee i Chen Ning Franklin Yang. Chien-Shiung Wu została pominięta! Według opinii wielu badaczy historii nauki nieprzyznanie jej Nagrody Nobla było nie tylko niesprawiedliwe, ale zakrawało o skandal. Otrzymała wiele różnych innych nagród i wyróżnień, w tym słynną Nagrodę Wolfa z fizyki w 1978 roku.

Madame Wu w swoim gabinecie, b.d., [za:] https://owlcation.com/humanities/Chien-Shiung-Wu
Jej zainteresowania naukowe wiązały się także z badaniami nowych, krótkożyciowych rodzajów egzotycznych atomów oraz anemii sierpowatej.

W jednym z wywiadów powiedziała – Szczerze wątpię, by jakakolwiek osoba o otwartym umyśle naprawdę wierzyła w błędne wyobrażenie, że kobiety nie mają intelektualnej zdolności do nauki i technologii. Nie uważam też, że czynniki społeczne i ekonomiczne są faktycznymi przeszkodami, które uniemożliwiają uczestnictwo kobiet w nauce i technice.

 

Madame Wu, b.d., [za:] https://podcasts.whastic.com/podcast/women-in-stem-chien-shiung-wu-the-parity-warrior/
Uczona zmarła w Nowym Yorku na udar mózgu 16 lutego 1997 roku w drodze do szpitala. Zgodnie z jej wolą prochy zostały rozsypane na dziedzińcu szkoły Ming De School, którą założył jej ojciec i w której rozpoczęła się jej życiowa przygoda – miłość do nauki.

***

Znaczek pocztowy, proj. Ethel Kessler (na podstawie portretu autorstwa Kam Mak), © USPS / www.usps.com

11 lutego 2021 roku Poczta USA wyemitowała znaczek upamiętniający Chien-Shiung Wu. Tego dnia przypada Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce. Znaczek z wizerunkiem Madame Wu ma być hołdem złożonym nie tylko Uczonej, ale także wszystkim kobietom zaangażowanym w tworzenie Nauki.

Wizerunek Madame Wu na znaczku pocztowym, proj. Ethel Kessler (na podstawie portretu autorstwa Kam Mak), © USPS / www.usps.com

 

***

91. rocznica otwarcia Instytutu Radowego w Warszawie

29 maja 2023 roku przypada 91. rocznica otwarcia Instytutu Radowego w Warszawie.

 

Instytut Radowy w Warszawie był inwestycją bez precedensu. Powstał jako dar – hołd złożony największej polskiej Uczonej – Marii Skłodowskiej-Curie. Do dziś na elewacji Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie przy ulicy Wawelskiej 15 w Warszawie widnieje napis Marii Skłodowskiej-Curie w Hołdzie. Instytut wybudowano w dużej części ze składek społecznych. Mimo trudnych lat po odzyskaniu niepodległości społeczeństwo polskie zdobyło się na wysiłek współfinansowania jednej z najnowocześniejszych wówczas instytucji leczniczych na świecie.

Historia Instytutu Radowego jest nierozerwalnie związana z wielkim marzeniem Marii Skłodowskiej-Curie. W październiku 1921 roku uczona przyjechała do Warszawy. Czas dzieliła pomiędzy wykłady, odczyty i spotkania oraz ukochaną rodzinę. Pogoda jest wspaniała – pisała w liście – wieczory są bardzo zimne, dni pełne słońca i ciepłe, światło niezrównane. 11 października w liście do córki Ireny napisała – Tutaj mówi się o zamiarze utworzenia Instytutu Radowego. Natomiast w swoich skrupulatnie prowadzonych zapiskach, w zestawieniu zatytułowanym „Daty różne”, zanotowała:

Podróż M[arii] do Warszawy – 2 października 1921

inicjatywa Instytutu Radowego – 18 października

Już podczas pobytu w Ameryce w czerwcu tego roku uczona powiedziała do Polonii w Chicago – Polska niepodległa powinna mieć jak każdy kraj swój instytut radowy. Pod koniec 1921 roku sprawa nabrała rozpędu. W listopadzie Maria napisała do Ignacego Jana Paderewskiego:

Panie Prezydencie,

Pozwalam sobie prosić Pana o poparcie kwesty na cel, którego realizacja jest moim gorącym pragnieniem. Chodzi o stworzenie w Warszawie centralnego Instytutu Radowego, który miałby za zadanie leczenie radem i badania naukowe z tym związane. Rad i jego zastosowania stają się coraz ważniejsze w życiu każdego cywilizowanego narodu. Polska musi mieć co najmniej jedną instytucję państwową, podobną do tych, które świadczą podobne usługi w różnych krajach, szczególnie w Ameryce. Mam nadzieję, że środki niezbędne do utworzenia nowoczesnego Instytutu da się znaleźć częściowo w Polsce, przy współpracy rządu, miasta Warszawy i narodu.

Miesiąc później dr Józef Skłodowski – brat Marii – pisał w liście: W tych dniach złożyłem już do zatwierdzenia projekt ustawy Towarzystwa Instytutu Radowego. Na czele Towarzystwa stanęli: Kazimierz Białoszewski, Bronisława Dłuska – siostra Marii, Alicja Dorabialska, Ludwik Paszkiewicz, Stefan Pieńkowski, Józef Skłodowski, Wojciech Świętosławski, Adolf Wojciechowski. Dłuska napisała krótką biografię siostry skierowaną do amerykańskiej Polonii, którą wydała w formie książkowej „Gazeta Ludowa” w Chicago w 1921 roku.

 

Paryska Sorbona 26 grudnia 1923 roku – w 25. rocznicę ogłoszenia komunikatu o odkryciu radu – zorganizowała uroczystą akademię, na którą do Paryża przyjechali Józef, Bronisława i Helena. Rząd francuski uhonorował Noblistkę Darem Narodowym – wypłacanym rokrocznie w kwocie 40 000 franków. W tym samym czasie Polski Komitet do Zwalczania Raka zwrócił się do społeczeństwa polskiego za pośrednictwem prasy z apelem o składanie ofiar na „Dar Narodowy dla Marii Skłodowskiej-Curie” – Instytut Radowy jej imienia. W marcu 1924 roku powołano Komitet Daru Narodowego im. Marii Skłodowskiej-Curie w celu zbudowania Instytutu Radowego w Warszawie. Na jego czele stanęli Prezydent RP Stanisław Wojciechowski i marszałek sejmu Wojciech Trąmpczyński. Machina ruszyła.

 

Rodzeństwo Skłodowskich w paryskim Instytucie Radowym w grudniu 1923 roku. Od lewej: Maria Skłodowska-Curie, Józef Skłodowski, Bronisława Dłuska i Helena Skłodowska-Szalay. Archiwum Chrząstowskich

 

 

Od samego początku zaangażowane w prace Towarzystwa było rodzeństwo Marii, a zwłaszcza Józef Skłodowski i Bronisława Dłuska – oboje lekarze. Dla Bronisławy Dłuskiej Instytut Radowy stał się najważniejszym do zrealizowania celem w życiu, a także sposobem na zapomnienie osobistych nieszczęść: w 1921 roku w Chicago popełniła samobójstwo jej córka Helena, a w 1930 roku zmarł mąż Kazimierz. Instytut nie powstałby nigdy, gdyby nie energia i żelazna wola siostry uczonej, dr Bronisławy Dłuskiej. – wspominała Alicja Dorabialska – Ona to wpadła na świetny pomysł. Aby instytut stał się istotnie darem narodu w tej formie, że zaczęto sprzedawać cegiełki […] cieniutkimi strugami popłynęły setki tysięcy. Natomiast Józef Skłodowski pisał: Instytut, zarówno w pomyśle jak i wykonaniu, jest dziełem Dłuskiej, owocem jej niesłychanej energii i pracy; cały zaś współudział innych osób i to nielicznych, sprowadza się do odrobiny dobrej woli, do roli doradczej poparcia lub wreszcie udzielenia swej firmy. Z kolei Maria Curie do siostry Bronisławy powiedziała – Zdaje mi się, Brońciu, że zbudowanie Instytutu większą będzie z twojej strony sztuką, aniżeli z mojej odkrycie radu.

 

Mottem zbiórki był autograf Marii Skłodowskiej-Curie, jej słowa wypowiedziane do delegacji kobiet polskich – Mojem najgorętszem życzeniem jest powstanie Instytutu Radowego w Warszawie. Marja Skłodowska-Curie. Faksymile zdobiło serię pocztówek wydanych przez Komitet Daru Narodowego dla Marii Skłodowskiej-Curie.

 

Autograf Marii Skłodowskiej-Curie powielany na materiałach promujących zbiórkę funduszy na budowę Instytutu Radowego w Warszawie, archiwum Tomasza Pospiesznego
Pocztówka – cegiełka na budowę Instytutu Radowego, archiwum Tomasza Pospiesznego

Biuro Wykonawcze rozprowadzało także plakaty z podobizną Marii, szereg broszur i książeczek poświęconych Uczonej, znaczki i cegiełki. Skromna cena nalepek z podobizną Marii Skłodowskiej-Curie (10 gr.) umożliwia każdemu wzięcie udziału w „Darze Narodowym”, t.j. w powstającym Instytucie Radowym do walki z rakiem – głosiły podpisy. Poczta Polska używała specjalnego stempla obok datownika na pocztówkach i listach: popieraj Instytut Radowym im. Marii Skłodowskiej-Curie (dla walki z rakiem). Wydano drukiem wspomnienia Marii o Piotrze Curie, dwa odczyty uczonej wygłoszone w Warszawie w 1925 roku oraz publikację jej autorstwa pt. Jak powstał i jak się rozwija Instytut Radowy w Paryżu. W każdym większym mieście działał oddział Komitetu, który kierował lokalną zbiórką pieniędzy: Osoby pragnące współpracować z Komitetem – zwłaszcza na prowincjisą bardzo pożądane. Kwesta na rzecz budowy instytutu odbywała się na niebywałą do tej pory skalę. W Biurze Komitetu Wykonawczego Daru Narodowego przy ulicy Nowy Świat 21 w Warszawie, oprócz nabycia cegiełki lub wykupienia członkostwa w Towarzystwie Instytutu Radowego, można było wypożyczyć przeźrocza do odczytów i wykładów o promieniotwórczości – oczywiście połączonych z kwestą na rzecz budowy. W 1929 roku udział członka założyciela Towarzystwa wynosił 1000 złotych, a cegiełkę można było nabyć za 100 złotych. Każdy, kto wykupił taką cegiełkę miał prawo do specjalnej tabliczki – jedna ze ścian w korytarzu głównym szpitala pełna będzie w 1932 roku mosiężnych tabliczek z nazwiskami ofiarodawców.

 

Ściana z tabliczkami z nazwiskami osób i nazwami instytucji – darczyńców na rzecz budowy Instytutu Radowego w Warszawie; miejsce to znajdowało się w korytarzu głównym na parterze, w kierunku drogi do mieszkania Bronisławy Dłuskiej; za ścianą mieściła się biblioteka, lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Faksymile stempla pocztowego, znaczek oraz pocztówka — kolportowane przez komitet wykonawczy Towarzystwa Instytutu Radowego, przełom lat 20. i 30. XX wieku, zbiory Eweliny Wajs-Baryły

7 czerwca 1925 roku Maria Skłodowska-Curie w obecności prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego i innych szacownych gości wmurowała kamień węgielny i akt erekcyjny pod budowę Instytutu Radowego w Warszawie przy ulicy Wawelskiej. Zgromadzony fundusz, początkowo 100 000 złotych, pozwolił na rozpoczęcie robót dopiero w 1926 roku.

 

Maria Skłodowska-Curie i prezydent RP Stanisław Wojciechowski w trakcie uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę Instytutu Radowego w Warszawie, 7 czerwca 1925 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Gmachy Instytutu zaprojektowali architekci Tadeusz Zieliński (zmarł niespodziewanie w 1925 roku) i Zygmunt Wóycicki. Projekt – konsultowany z Marią Skłodowską-Curie i dyrektorem Claudiusem Regaud – zakładał budowę dwóch zasadniczych części: nowoczesnej kliniki wraz z przychodnią i mieszkaniami dla pracowników, połączonej przeszklonym pasażem z pawilonem terapii promieniami rentgenowskimi oraz budynku laboratoryjnego dla pracowni biologicznej i fizyczno-chemicznej wraz ze specjalnym oddzielnym budynkiem do przechowywania preparatów promieniotwórczych (miał je łączyć podziemny korytarz transportowy). Za wystrój wnętrz odpowiadał Stanisław Pomian-Połujan. Obie części łączył modernistyczny ogród z sadzawką i fontanną. Robotami budowlanymi kierował inżynier Edmund Telakowski.

 

Modernistyczny ogród Instytutu Radowego, w tle: po lewej budynek Pracowni i Laboratoriów, po prawej „domek radu”. Podobnie jak w Paryżu, ogród był drobiazgowo zaplanowany przez Marię Skłodowską-Curie i Bronisławę Dłuską. Wśród rosnących tam roślin znajdowały się derenie ufundowane przez amerykańską znajomą Uczonej,  lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Instytut w Warszawie miał być oparty o doświadczenia paryskie i był na każdym etapie projektu i budowy konsultowany z Uczoną i profesorem Regaud. To bezpośrednie zajęcie się Marji Skłodowskiej-Curie i współpraca paryskiego Instytut Radowego uchroniły przed częstemi błędami stwarzania rzeczy jednostronnych, dosłownie Zakładów dla leczenia tylko radem, a nawet leczenia radem bez organizacji zakładowej. Łącznikiem między Instytutem Radowym w Paryżu, a nowo powstającym instytutem warszawskim była Bronisława Dłuska: Należało zdobyć środki, jak na nasze stosunki wielkie […] Należało przygotować przyszłych pracowników. Wszystkim tym zajęła się Dr Bronisława Dłuska. Co tylko mogła, robiła sama, czego nie mogła zrobić sama – robiła przez organizacje. Umiała wyszukać ludzi wartościowych, umiała zjednać sobie ich współpracę i zainteresować swoim duchem. W organizacjach, które się do akcji wzniesienia Instytutu Radowego przyłączyły odgrywała Ona główną, chociaż nie zawsze najbardziej widoczną rolę, była Ona ich motorem…

Maria Skłodowska-Curie pisała w liście do brata Józefa 13 marca 1927 roku: Postępy Instytutu Radowego [w Warszawie] budzą we mnie zdumienia. Jestto rodzaj czarodziejskiego zjawiska; nie pojmuję jak Bronka mogła tego dokonać i bardzo się cieszę, że Uniwersytet i Politechnika interesują się sprawą…

 

Maria Skłodowska-Curie podkreślała jak ważna jest interdyscyplinarność i ścisła współpraca pomiędzy dwoma zasadniczymi częściami placówki: badawczą i kliniczną. Instytut w Warszawie miał dysponować oprócz przychodni własnym szpitalem z 60 łóżkami – właśnie brak części klinicznej Uczona odczuwała najdotkliwiej: Dalszy rozwój Instytutu [Radowego w Paryżu] jest ściśle związany z koniecznością posiadania własnego szpitala.

 

Franciszek Łukaszczyk (lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe) – dyrektor i naczelny lekarz Instytutu przy swoim biurku oraz Cezary Pawłowski – kierownik Pracowni Fizycznej (lata 40. XX wieku, Domena Publiczna).

Zawczasu wybrano przyszłych zwierzchników Instytutu Radowego. Kierownikiem części klinicznej, a także dyrektorem Instytutu miał zostać Franciszek Łukaszczyk. Na kierownika pracowni fizycznej wybrano Cezarego Pawłowskiego. Obaj wyjechali do Paryża żeby uczyć w Instytucie Radowym. Częstokroć brałem udział w naradach dotyczących Instytutu Radowego w Warszawie. — wspominał Pawłowski — Narady te odbywały się zazwyczaj przy współudziale specjalistów francuskich w prywatnym mieszkaniu Marii Skłodowskiej-Curie.

 

Gmach pracowni i laboratoriów Instytutu Radowego w Warszawie w trakcie budowy; w tyle widać „domek radu” – specjalny budynek do przechowywania preparatów promieniotwórczych, ok. 1930 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Budynek kliniczny Instytutu Radowego w Warszawie w trakcie prac wykończeniowych, zdjęcie pokazuje klinikę od strony ogrodu; po lewej stronie pawilon leczenia promieniami rentgenowskim, po prawej część szpitalna (na parterze znajdowało się mieszkanie zaprojektowane dla Marii Skłodowskiej-Curie z balkonem i oknami skierowanymi na ogród, a także z niezależnym wejściem od strony ogrodu), ok. 1931 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Mimo ofiarności społeczeństwa (ofiarowano nie tylko pieniądze, ale również materiały budowlane czy elementy wyposażenia) budowa posuwała się wolno. I tak w listopadzie 1927 roku udało się zamknąć pod dachem część kliniczną. W 1929 roku wszystkie budynki miały już dachy, okna i drzwi. Pięć aparatów rentgenowskich ufundował Bank Polski. Budżet inwestycji pod koniec 1929 roku zamykał się w kwocie 1 300 000 złotych, do wykończenia instytutu brakowało nadal około miliona. Nieprawdą jest, że pieniędzy u nas niema; na piękny i pożyteczny cel znajdą się zawsze, lecz trzeba ich szukać i wytrwale przekonywać ogół społeczeństwa, że cel ten wart wysiłków! – przekonywał Komitet Budowy – Czyż to nie wstyd, że Polska dotąd Instytutu Radowego nie ma, choć Polką jest Ta, której Ludzkość zawdzięcza odkrycie Radu! Czyż można pozwolić, aby Marja Skłodowska miała długo czekać na to, aby Dar Jej mógł być przyjęty przez Warszawę? Najwyższy czas, aby budujący się Zakład wykończyć i uposażyć tak, ażeby mógł godnie spełniać swe humanitarne i naukowe zadanie.

 

Maria Skłodowska-Curie w i prezydent USA Herbert Hoover, ilustracja prasowa, [w:] „The Evening Star”, Washington, 31 października 1929, s. 2
W 1928 roku do Paryża przyjechała dziennikarka amerykańska Maria Meloney – przyjaciółka uczonej, która w 1921 roku zorganizowała w Stanach Zjednoczonych zbiórkę pieniędzy na zakup grama radu dla Instytutu Radowego w Paryżu. Skłodowska-Curie poprosiła Meloney, aby pomogła jej i tym razem. W 1929 roku dziennikarka zorganizowała dla Madame Curie jeszcze jedną podróż do Stanów Zjednoczonych i tak Maria Curie 9 października 1929 roku wyruszyła w kolejną długą podróż przez ocean. Prezydent Herbert Hoover, podczas uroczystości przekazania daru powiedział:

Jako substancja stosowana w leczeniu wielu chorób, zwłaszcza nowotworów, rad przyniósł setkom tysięcy ludzi ulgę w cierpieniach. Wyrazem wdzięczności i szacunku, żywionych przez nasz naród wobec pani Curie, jest hojność obywateli i obywatelek amerykańskich, którzy zachęceni przez Mrs. William Brown Meloney, zebrali środki na zakup grama radu. Pierwiastek ten zostanie przekazany warszawskiemu Instytutowi imienia Marii Curie. Jego stworzenie jest wielkim hołdem złożonym przez uczoną swemu rodzinnemu miastu i narodowi polskiemu, któremu naród amerykański ma przyjemność przysłużyć się w ten skromny sposób.

Maria z kolei powiedziała – W badaniach naukowych kryje się wielkie piękno i to ono jest największą nagrodą, dlatego moja praca daje mi szczęście. Szczęściem również jest świadomość, że moja praca może przynosić ulgę ludziom w ich cierpieniach.

 

 

Budynek kliniczny Instytutu Radowego w trakcie prac wykończeniowych (jeszcze nie otynkowany), około 1930 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

W celu zapewnienia dalszej ofiarności wydano bogato ilustrowaną zdjęciami z budowy oraz projektami architektonicznymi broszurę pt. Stan budowy Instytutu Radowego dla walki z rakiem im. Marji Skłodowskiej-Curie jako Daru Narodowego od całej Polski dla Wielkiej Uczonej. Makietę instytutu prezentowano na Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. Z inicjatywy Bronisławy Dłuskiej powstał „Komitet Zjednoczonych Organizacji Kobiecych dla dokończenia Instytutu Radowego im. Marji Skłodowskiej-Curie”: Polski Komitet Kobiecy uważa, że honor kobiet polskich wymaga, aby one przede wszystkiem dopomogły do spełnienia gorącego pragnienia wielkiej uczonej. Rozpoczęły się także specjalnie organizowane „wycieczki” na teren budowy. W 1931 roku Państwo Polskie przekazało Towarzystwu nieodpłatnie prawo własności do parceli, a której budowano Instytut. Dzięki temu możliwe było zaciągnięcie pożyczki hipotecznej. Ostatecznie kosztem budynków laboratoryjnych jako pierwszy wykończono budynek kliniczny. Z żalem muszę powiedzieć – pisała w jednym z listów Maria Skłodowska-Curie – że unieruchomienie na kilka lat gmachu przeznaczonego na pracownie dla Instytutu Radowego nie jest zgodne z moim zapatrywaniem na potrzeby tegoż Instytutu, którego praca powinna być ściśle związana z pomocniczymi pracowniami w dziedzinie biologii, fizyki i chemii. Wobec nieustannego braku funduszy konieczny był kompromis. Ten trudny czas wspominał Franciszek Łukaszczyk – pierwszy dyrektor Instytutu: Budowa szła bardzo powoli. Zbieranie funduszów […] nie starczyło na stałe prowadzenie budowy, która trwała 6 lat z dłuższymi okresami całkowitej przerwy w robotach z powodu braku pieniędzy. […] zebrano 1.900.000 zł.

 

Ołowiana kaseta z Instytutu Radowego w Warszawie zawierająca platynowe tubki z radem, lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Dzięki Marii Skłodowskiej-Curie warszawski Instytut Radowy dysponował 1033,21 mg radu w postaci 124 tubek i 42 igieł z platyny – każda z nich sygnowana była skrótem „RMS” – rad Marii Skłodowskiej. Oddział terapii naświetlaniami posiadał 5 najnowocześniejszych w kraju aparatów rentgenowskich to tzw. terapii głębokiej. Sala operacyjna wyposażona była ostatnim słowem techniki nowoczesnej, m.in. w pierwszy w Polsce nóż–skalpel elektryczny „Cutor”.

 

17 stycznia 1932 roku — pierwszy dzień funkcjonowania Instytutu Radowego w Warszawie. Na czele przedstawicieli Towarzystwa Instytutu Radowego i pracowników kliniki dr Bronisława Dłuska (8. do prawej), którą prasa nazywała „naczelniczką Instytutu” oraz dyrektor dr Francisek Łukaszyczyk (3. od prawej), Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Pierwszego pacjenta Instytut Radowy w Warszawie przyjął 17 stycznia 1932 roku. Było to nieoficjalne otwarcie wynikające z faktu, że kasa Towarzystwa była pusta (wystarczyło pieniędzy tylko na zakup kilku ton węgla do ogrzania budynku): Na najskromniejsze wyposażenie i to tylko części klinicznej zabrakło 500.000 zł. […] udało się pożyczyć w Zakładzie Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych, zakupić najpotrzebniejsze wyposażenie i zacząć pracę. […] Komitet naprawdę nie miał pieniędzy. Subwencji nie było żadnych, tak, że byliśmy w zupełności skazani na własne siły, to znaczy na bieżące wpływy za leczenie. Komitet, to znaczy siostra Marii Skłodowskiej-Curie – Dr. Bronisława Dłuska, która była istotnym budowniczym Instytutu robiła wielkie wysiłki, żeby zdobyć trochę pieniędzy na ukończenie budynku pracowni i najskromniejsze wyposażenie. Drogi były najrozmaitsze i dzisiaj [rok 1953] niełatwe do zrozumienia – różnego rodzaju kombinacje i pożyczki.

 

Zdjęcie z uroczystego otwarcia Instytutu Radowego w Warszawie 29 maja 1932; od lewej: Helena Skłodowska-Szalay (zazwyczaj opisywana na tym ujęciu jako Bronisława Dłuska), ambasador Francji w Polsce Jules Laroche, Maria Skłodowska-Curie, Franciszek Łukaszczyk i Claudius Regaud, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Oficjalne otwarcie warszawskiego Instytutu Radowego miało miejsce w niedzielę 29 maja 1932 roku. W mowie inauguracyjnej wygłoszonej w Sali Bibliotecznej placówki uczona powiedziała:

Szanowny Panie Prezydencie,

Szanowne Panie i Szanowni Panowie,

W dniu, w którym witamy powstanie Instytutu Radowego w Warszawie, miło mi wyrazić wdzięczność wszystkim tym, których dobra wola, sympatia i poświęcenia pozwoliły dzieła tego dokonać, mimo trudnych warunków, w jakich się ono rozwija.

Obywatele kraju mego rodzinnego zrobili mi zaszczyt, dając imię moje nowej placówce. Jednakowoż zupełnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie o imię tu głównie chodzi, lecz o owocną pracę, której się od Instytutu spodziewamy.

Komitet takowego słusznie, jak sądzę, postanowił otworzyć naprzód część leczniczą, aby spełnić względem społeczeństwa polskiego obowiązek postawienia na wysokiej stopie nowej i trudnej terapii, od której wiele się można spodziewać dla złagodzenia cierpień. Jednakowoż, terapia ta powinna być w łączności nieustannej z pracą naukową, bez której postępów czynić nie może. Przytem poszukiwanie czystej wiedzy jest jedną z istotniejszych potrzeb ludzkości. Tak więc mam nadzieję, że puszczenie w ruch pracowni naukowych przewidzianych dla Instytutu, nastąpi wkrótce po otwarciu sekcji lekarskiej. Inauguracja dzisiejsza jest dowodem opieki, jaką Rząd, Miasto i społeczeństwo polskie otaczają Instytut Radowy. Z zupełnem zaufaniem zatem życzę temu Instytutowi pomyślnego rozwoju, a Komitetowi i Dyrektorowi sekcji lekarskiej powodzenia w pracy, której odpowiedzialność zechcieli na siebie przyjąć.

Jednym z punktów uroczystości było posadzenie pamiątkowych drzewek. W ogrodzie Instytutu klony-jawory zasadzili kolejno: Prezydent RP Ignacy Mościcki, Maria Skłodowska-Curie, Claudius Regaud i Bronisława Dłuska.

 

Maria Skłodowska-Curie sadzi pamiątkowe drzewko w ogrodzie Instytutu Radowego w Warszawie 29 maja 1932 roku. Nad głowami zgromadzonych w środkowej części fotografii widać duże okno mieszkania przygotowanego dla Noblistki. W mieszkaniu tym jesienią 1930 roku zamieszkała Bronisława Dłuska, która aż do śmierci 1939 roku sprawowała opiekę nad Instytutem, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dwa dodatkowe drzewka posadzono dla upamiętnienia amerykanek, które miały niebagatelne zasługi dla zbiórki funduszy na zakup radu: Marie Meloney (Missy), Elsie Mead i Theodory Mead Abel. Zasługi pań Meloney, Mead i Abel zostały upamiętnione także wraz z innymi fundatorami tablicą, umieszczoną w hallu głównym kliniki.

Tablica pamiątkowa, która zaginęła podczas II wojny światowej, lata 30. XX wieku, Narodowa Archiwum Cyfrowe

 

Staraniem Towarzystwa Marii Skłodowskiej-Curie w Hołdzie kopia tablicy powróciła na swoje miejsce w Narodowym Centrum Onkologii. Niestety nazwisko „Mead” umieszczono na niej z błędem jako „Nead”, Domena Publiczna

29 maja 1932 roku w części warszawskiego klinicznej Instytutu Radowego hospitalizowanych było 40 chorych:

Posiedliśmy w stolicy kraju wspaniały zakład im. Marji Skłodowskiej-Curie — pisał „Kurjer Warszawski”— jakim niewiele miast na świecie poszczycić się może, należy teraz dbać, aby społeczeństwo osiągnęło zeń jak największą korzyść, co jest wszak celem jedynym instytutu.

 

Instytut Radowy w Warszawie widziany od ulicy Wawelskiej; wjazd w dzisiejszą uliczkę Marii Skłodowskiej-Curie był zagrodzony, ponieważ ruch kołowy miał powodować drgania, a tym samym zakłócać pracę czułej aparatury leczniczej, ok. 1936, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Problemy finansowe towarzyszyły Instytutowi Radowemu w Warszawie nadal. Ruch pacjentów początkowo był bardzo mały i była stale niewydolna finansowo. Przychodziło mi na myśl – wspominał Franciszek Łukaszczyk pierwszy rok działania – że Polska otrzymała taki Zakład – wówczas jeden z niewielu w świecie, dzięki Marii Skłodowskiej-Curie – za wcześnie, że nie wynikało to z naturalnych tendencji rozwojowych medycyny w Polsce i stąd Instytut jest sam, bez oparcia i zaplecza. Pożyczka od Państwowego Zakładu Ubezpieczeń nigdy nie została spłacona…

 

Na otwarcie pracowni badawczych i laboratorium nie starczyło funduszy. Pracownia Fizyczna została uruchomiona w 1936 roku, już po śmierci Marii Skłodowskiej-Curie (budowę laboratorium ukończono w 1934 roku, ale kolejne dwa lata zajęło jej urządzanie i zdobywanie pieniędzy na wyposażenie). W tym samym roku otrzymała cenny dar od Ireny i Fryderyka Joliot-Curie – elektromagnes do badań naukowych. Spełniając życzenie Noblistki w październiku 1937 roku przy pracowni Fizycznej uruchomiono Pracownię Pomiarową o zasięgu ogólnopolskim. Także w 1937 roku udało się uruchomić Pracownię Biologiczną. W ramach budynku laboratoryjnego funkcjonowały również warsztaty: mechaniczny, szklarski i ciemnia fotograficzna.

 

Fryderyk i Irena Joliot-Curie podczas wizyty w Pracowni Fizycznej warszawskiego Instytutu Radowego, kierowanej przez Cezarego Pawłowskiego, 1936, Redakcja Naukowa i Biblioteka Naukowa Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie

Działalność Instytutu Radowego została mocno ograniczona we wrześniu 1939 po wybuchu II wojny światowej. Ostateczny kres pracy Instytutu przyniosło Powstanie Warszawskie, już w sierpniu 1944 roku Instytut został zdewastowany i kilkukrotnie podpalony. Większość preparatów radowych zdołano ukryć i przetrwały wojnę. Ale to już materiał na inną historię.

 

 

Zalecana lektura:

M. Skłodowska-Curie, Jak powstał i jak się rozwija Instytut Radowy w Paryżu, Komitet Daru Narodowego dla Marji Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1925.

K. Kabzińska (i in.), Korespondencja polska Marii Skłodowskiej-Curie (1881–1934), Instytut Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk i Polskie Towarzystwo Chemiczne, Warszawa 1994.

E. Twpik (red.), Materiały do historii Instytutu Radowego i Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie w 80. rocznicę otwarcia, Polskie Towarzystwo Onkologiczne, Warszawa 2012.

E. Wajs-Baryła, Bronisława Dłuska twórczyni Instytutu Radowego w Warszawie, [w:] E. Wajs-Baryła (red.), Warszawskie oblicza Niepodległości. Zbiór esejów, Polska Akademia Archiwum w Warszawie, Warszawa 2019.

T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2022.

P. Chrząstowski, T. Pospieszny, E. Wajs-Baryła, Drogi Józiu. Listy Marii Skłodowskiej-Curie do rodziny w Polsce, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2022.

T. Pospieszny, E. Wajs-Baryła, P. Chrząstowski, Aby ocalić od zapomnienia. Pamiętniki Władysława, Józefa i Marii Skłodowskich, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2023.

A. Rupińska (i in.), Instytut Radowy w Warszawie – Dar Narodu Polskiego dla Marii Skłodowskiej-Curie, Dom Wydawniczy GAL, Warszawa, 2007.

 

Śladami Marii Skłodowskiej-Curie Curie i Piotra Curie w Paryżu

 

Na zaproszenie Dyrektora Musée Curie pana Renaud’a Huynh’a i jego zastępczyni dr Natalie Pigeard-Micault, w dniach od 9 do 14 maja 2023 roku, w Paryżu przebywała delegacja Polskiego Towarzystwa Chemicznego w składzie: prof. dr hab. Izabela Nowak (UAM) prezes PTChem, prof. dr hab. Robert Pietrzak (UAM) I wiceprezes PTChem i prof. dr hab. Agnieszka Nosal-Wiercińska (UMCS) skarbnik PTChem – reprezentujący Prezydium Zarządu Głównego oraz prof. UAM dr hab. Tomasz Pospieszny – biograf i badacz życia Marii Skłodowskiej-Curie i Ireny Joliot-Curie, a także mgr Ewelina Wajs-Baryła – redaktor naczelna „Bilutynu Zarządu Głównego PTChem”.

 

Fot. 1. Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs-Baryła pod pomnikiem małżonków Curie dłuta Marii Kwietniewskiej w ogrodzie Instytutu Curie.

 

Fot. 2. Od lewej: Tomasz Pospieszny, Ewelina Wajs-Baryła, Robert Pietrzak, Agnieszka Nosal-Wiercińska i Izabela Nowak.

 

W trakcie wizyty kilkukrotnie odwiedziliśmy Musée Curie, zapoznając się z organizacją pracy i unikatowymi zbiorami, a także szukając podobieństw i różnic pomiędzy paryską placówką, a Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie (które jest współprowadzone przez PTChem). Po muzeum członków delegacji oprowadziła pani dr Camilla Maiani, a najcenniejsze zbiory archiwum pokazała pani Aurélie Lemoine. Prof. Tomasz Pospieszny i mgr Ewelina Wajs-Baryła przeprowadzili w trakcie pobytu kwerendę w archiwum Musée Curie, poszukując polskich dokumentów do historii rodziny Skłodowskich i Curie.

Fot. 3. Rekonstrukcja laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie w Musée Curie w Paryżu.

 

Specjalnie dla nas uruchomiono rekonstruowaną aparaturę pomiarową z laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie i wspólnie z dyrektorem Musée Curie pomiarów radioaktywnej próbki „metodą Curie” dokonał prof. Tomasz Pospieszny.

Fot. 4. Renaud Huynh, Tomasz Pospieszny i Izabela Nowak przy aparaturze do pomiarów radioaktywności „metodą Curie”.

 

Członkowie delegacji spotkali się także z Marie-Laure Nave – dyrektorką Biura Głównego Instytutu Curie.

 

W towarzystwie gospodarzy odwiedziliśmy wszystkie ważne adresy, z którymi związana była Uczona w Paryżu i jego okolicach. Począwszy od jej mieszkań i domów, a skończywszy na jej laboratoriach.

Fot. 5. Ewelina Wajs-Baryła, Izabela Nowak, Robert Pietrzak, Agnieszka Nosal-Wiercińska i Tomasz Pospieszny w Pawilonie Curie na terenie Instytutu Fizyki.

 

Szlakiem Madame Curie odbyliśmy także podróż kolejką podmiejską z Paryża do Sceaux aby i tam szukać śladów rodzin Skłodowskich i Curie.

 

Fot. 6. Tomasz Pospieszny, Natalie Pigeard-Micault, Hélène Langevin-Joliot, Ewelina Wajs-Baryła, Aurélie Lemoine i Renaud Huynh przed domem Marii Skłodowskiej-Curie w Sceaux.

Fot. 7. Dworzec w Sceaux – stacja kolejki miejskiej RER.

Dzięki panu Renaud’owi Huynh’owi i jego zastępczyni – pani dr Natalie Pigeard-Micault delegacja Polskiego Towarzystwa Chemicznego miała sposobność spotkać się dwukrotnie z wnukami Marii Skłodowskiej-Curie, profesorem Pierre’em Joliot i jego żoną profesor Anne Joliot oraz profesor Hélène Langevin-Joliot.

Polskie Towarzystwo Chemiczne jest współwydawcą biografii Ireny Joliot-Curie – córki Madame Curie – pod tytułem Irena Joliot-Curie. Radowa dziedziczka autorstwa Tomasza Pospiesznego, która miała premierę pod koniec kwietnia 2023 roku. Książkę wraz z pierwszym polskim wydaniem Pamiętników Władysława, Józefa i Marii Skłodowskich i francuskim suplementem autorstwa prof. Tomasza Pospiesznego, dr. inż. Piotra Chrząstowskiego (prawnuka Józefa Skłodowskiego – brata Marii Skłodowskiej-Curie) i mgr Eweliny Wajs-Baryły uroczyście wręczono prof. Pierre’owi Joliot oraz prof. Hélène Langevin-Joliot w jej domu w Antony pod Paryżem. Spotkania te dostarczyły niezwykłych wzruszeń.

 

Fot. 8. Spotkanie z prof. Pierre’em Joliot i prof. Anne Joliot.

 

Fot. 9. Prof. Hélène Langevin-Joliot z zaciekawieniem przeglądała najnowszą biografię swojej matki – Ireny Joliot-Curie i prezentowała zdjęcia z rodzinnych albumów

Fot. 10. Hélène Langevin-Joliot w towarzystwie Tomasza Pospiesznego – autora biografii Ireny Joliot-Curie – i Eweliny Wajs-Baryły – wydawcy książki.

 

W domu rodzinnym profesor Hélène Langevin-Joliot odnaleźliśmy także wiele akcentów polskich, związanych m.in. z wizytami potomków Noblistki w jej ojczyźnie.

 

W ostatnim dniu pobytu w Paryżu wspólnie odwiedziliśmy Cmentarz Montparnasse, aby oddać hołd pamięci profesora Józefa Hurwica – polskiego chemika, byłego prezesa PTChem i historyka nauki. To dzięki staraniom prof. Hurwica w 1967 roku w Warszawie, przy ulicy Freta 16, powstało Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w domu, w którym urodziła się Noblistka.

Fot. 11. Przedstawiciele Prezydium Zarządu Głównego PTChem przy grobie prof. Józefa Hurwica. Od lewej: Agnieszka Nosal-Wiercińska, Izabela Nowak i Robert Pietrzak.

 

Rozmowy z Renaud’em Huynh’em, dyrektorem Musée Curie w Paryżu, zaowocowały omówieniem dalszej współpracy. Zaplanowano kilka wspólnych, polsko-francuskich projektów edukacyjnych, które będą popularyzowały odkrycie radioaktywności i prace małżonków Curie. Na najbliższe miesiące przewidziane jest także podpisanie oficjalnego porozumienia o współpracy pomiędzy Polskim Towarzystwem Chemicznym i Musée Curie w Paryżu.

Serdecznie dziękujemy Renaud’owi Huynh’owi i dr Natalie Pigeard-Micault za umożliwienie przeprowadzenia kwerend biograficznych w archiwum Musée Curie.

Ponadto składamy podziękowania prof. Izabeli Nowak i prof. Robertowi Pietrzakowi za możliwość wzięcia udziału w wyjeździe naukowym do Paryża.

 

„Irena Joliot-Curie. Radowa dziedziczka” — ze wstępem dr. inż. Piotra Chrząstowskiego

 

 

 

28 kwietnia premierę miała najnowsza biografia z serii „MS” — książka profesora Tomasza Pospiesznego — Irena Joliot-Curie. Radowa dziedziczka.

Za zgodą Wydawnictwa Sophia prezentujemy wstęp do publikacji autorstwa dr. inż. Piotra Chrząstowskiego.

***

 

Najstarsza córka Piotra i Marii Curie, Irena Curie, urodziła się 12 września 1897 roku w Paryżu. W Polsce, mimo że była jedną z najwybitniejszych specjalistek w dziedzinie radiochemii i fizyki jądrowej, pozostaje postacią stosunkowo mało znaną. Odwiedzając kilkakrotnie Polskę, Irena mawiała: „jestem w połowie Francuzką, w połowie Polką”. Była to z jej strony nie tylko kurtuazja, ale też wyraz przyjaźni i sympatii do narodu polskiego, rozwiniętych pod wpływem matki i jej rodziny.

Książka Irena Joliot-Curie – Radowa dziedziczka zawiera fascynującą opowieść o życiu i pracy wybitnej uczonej, laureatki Nagrody Nobla, żony, matki i bojowniczki o sprawiedliwość społeczną. Wielkim atutem tej biografii jest wykorzystanie jako materiałów źródłowych wspomnień samej Ireny, jej bliskich, jej współpracowników i ludzi znających ją osobiście. Tomasz Pospieszny w swojej książce opowiada historię życia kobiety, której przeznaczeniem było badanie radioaktywności i odkrywanie zagadek nauki.

W pierwszym rozdziale Autor opisuje dzieciństwo i młodość Ireny. Maria Skłodowska-Curie urodziła córkę z właściwą sobie perfekcją. Jak napisała do siostry: nie płakała, zacisnęła zęby i zrobiła, co do niej należy, ale od początku zaczęła prowadzić dziennik, w którym opisywała rozwój dziecka. Pierwszych kilka lat życia Ireny było spokojnych i szczęśliwych. Rodzice prowadzili intensywne badania naukowe w laboratorium, a wolne chwile poświęcali córce. Podczas ich nieobecności Ireną zajmowała się opiekunka. Wiele czasu i uczucia poświęcał jej dziadek, Eugeniusz Curie, ojciec Piotra. Często wyjeżdżali razem poza miasto, odpoczywając na łonie przyrody. Kiedy Irena miała siedem lat, przyszła na świat jej młodsza siostra Ewa. Dwa lata później rodzinę Curie spotkała straszliwa tragedia – 19 kwietnia 1906 roku w wypadku ulicznym zginął Piotr Curie. Okres w życiu rodziny, który nastąpił po śmierci Piotra, Autor stara się przedstawić czytelnikom za pomocą wspomnień ich bliskich. To przejmujący i wzruszający fragment tej książki. Wyłania się z tych wspomnień między innymi opis charakteru Ireny, jej zainteresowań i budzących się zdolności. W tym miejscu Autor stwierdza, że Irena charakterem umysłu najbardziej przypominała swojego ojca, Piotra Curie. Tak samo nie była szybka, ale miała, jak ojciec, szczególny dar do ścisłego rozumowania, do głębokiej refleksji.Potrzebowała do tego spokoju i skupienia. Dziadek, Eugeniusz Curie, darzył ją prawdopodobnie z tego właśnie powodu szczególnym uczuciem, ponieważ przypominała mu utraconego syna. Piotr Curie nie chodził nigdy do szkoły powszechnej ani do średniej. Początki nauki otrzymał od matki, ojca i starszego brata. Nie potrafił poddawać się narzucanej przez szkołę jednostajności intelektualnego wysiłku i przez to nie mógł zostać dobrym uczniem. Pozwolono mu wzrastać w wolności i rozwijać wiedzę w zakresie matematyki i nauk przyrodniczych. Był za to głęboko wdzięczny rodzicom. Sądzę, że to właśnie znajomość faktów z młodości Piotra i fatalna opinia, jaką miała Maria o poziomie elementarnej nauki w szkołach we Francji, natchnęła ją pomysłem zorganizowania nauczania dla Ireny we własnym zakresie. Tomasz Pospieszny opisuje historię zorganizowanej przez Marię i grono jej przyjaciół szkoły nazywanej Spółdzielnią i rezultaty jej dwuletniego funkcjonowania. W dalszej części rozdziału Autor opowiada o wspólnym pobycie Marii wraz z córkami w Polsce i o obfitej korespondencji między Ireną i jej matką w okresach ich rozłąki. Rozdział kończy się podróżą Marii z czternastoletnią córką Ireną do Sztokholmu po odbiór przyznanej Marii drugiej nagrody Nobla.

Rozdział drugi opisuje działalność Marii Skłodowskiej-Curie i jej córki Ireny w czasie I wojny światowej i tuż po jej zakończeniu. Kiedy wojna wybuchła, Irena miała niespełna 17 lat i niebawem miała rozpocząć studia. W tej wojnie na skalę do tej pory niespotykaną, zarówno do odbierania ludzkiego życia, jak i do jego ratowania, została zaangażowana nauka i technika. Maria zorganizowała najbardziej cenną i humanitarną pomoc dla rannych żołnierzy i swojego kraju, jaką tylko mogła wymyślić uczona. Zajęła się zorganizowaniem i wyposażeniem ruchomych punktów radiologicznych dla szpitali na froncie. Irena najpierw towarzyszyła w tym przedsięwzięciu matce, a następnie po nabraniu doświadczenia, obsługiwała aparaturę samodzielnie i szkoliła personel. Z nastolatki musiała się nagle zmienić w samodzielną i odpowiedzialną kobietę. Ludzkie cierpienie, które musiała zobaczyć na froncie, miały bez wątpienia głęboki wpływ na jej późniejsze pacyfistyczne poglądy. W dalszej części tego rozdziału Autor opisuje losy Ireny po zakończeniu wojny; dokończenie edukacji, podróż z matką i siostrą do Stanów Zjednoczonych, rozpoczęcie pracy w Instytucie Radowym i jej pierwsze osiągnięcia naukowe.
W rozdziale trzecim czytamy o pojawieniu się w Instytucie Radowym i w życiu Ireny Curie ważnej postaci – Fryderyka Joliot. Tomasz Pospieszny pisze o jego rodzinie, młodości, edukacji i okolicznościach rozpoczęcia pracy naukowej. Opisuje atmosferę panującą w Instytucie i, opierając się na zachowanych wspomnieniach i listach, opowiada, jak doszło do tego, że te dwie osoby, Irena i Fryderyk łączą się i tworzą związek, który przetrwa do końca ich życia. Razem stworzą wyjątkowy zespół, składający się z fizyka i chemika, naukowców na najwyższym poziomie. Historia w rodzinie powtarza się w zdumiewający sposób. Podobnie jak wcześniej Maria i Piotr, dzięki wspólnej pracy, Irena i Fred dokonają wspaniałych odkryć i w przyszłości sięgną po najwyższy w nauce laur – Nagrodę Nobla.

Kolejny rozdział to opowieść o dziesięciu latach wspólnej wytężonej pracy naukowej Joliotów w Instytucie Radowym w Paryżu, który stał się renomowaną międzynarodową placówką naukową. Tomasz Pospieszny opisuje w przystępny sposób znaczenie i miejsce badań i odkryć Ireny i Fryderyka Joliot na tle innych, konkurencyjnych badań i stanu wiedzy im współczesnych. Autor opowiada, jak w tym swoistym wyścigu badawczym prowadzonym przez kilka ośrodków naukowych, Joliotowie zostają dwukrotnie wyprzedzeni przez innych uczonych, lepiej interpretujących wyniki obserwacji tych samych zjawisk. Aż wreszcie odkrywają, w styczniu 1934 roku, zjawisko sztucznej promieniotwórczości.

W kolejnym rozdziale możemy przeczytać o otrzymaniu przez małżonków Joliot Nagrody Nobla z chemii w roku 1935 i o następnych latach ich życia. Autor opowiada o życiu rodzinnym i dzieciach, o domu i ulubionych zajęciach Ireny i Freda.
Szósty rozdział został poświęcony odkryciu zjawiska rozszczepienia jądra atomowego. Autor opisuje kolejne badania, obserwowane procesy i próby ich naukowego wyjaśnienia, dokonane w konkurujących ze sobą ośrodkach badawczych w Paryżu, Berlinie i Rzymie. Odsłania też kulisy walki uczonych o uznanie ich pierwszeństwa w odkryciach i towarzyszącym im publikacjach.

W następnym rozdziale Autor opisuje życie rodziny Joliot po wybuchu II wojny światowej w okupowanym przez nazistów Paryżu. Pisze o udziale Fryderyka Joliot we francuskim ruchu oporu i o staraniach uczonych, aby Niemcy nie dowiedzieli się o wynikach badań nad możliwościami uzyskania reakcji łańcuchowej i skonstruowania bomby atomowej.

Ostatnie trzy rozdziały opowiadają o powojennych losach Ireny i Fryderyka Joliot, kiedy to uczeni ograniczyli swoje badania naukowe na rzecz działalności organizacyjnej, dydaktycznej i politycznej. Tymi działaniami stworzyli nowe możliwości dla nauki francuskiej. Na zakończenie Autor pisze też o ich dzieciach, Helenie Langevin-Joliot oraz Piotrze Joliot, i ich imponującej pracy i dorobku naukowym.
W tej części książki Tomasz Pospieszny z wielkim szacunkiem, ale też ze szczerością godną prawdziwego popularyzatora historii nauki porusza bardzo trudny temat politycznego znaczenia poglądów Ireny i Fryderyka. Jestem przekonany, że każdy z czytelników po przeczytaniu niniejszej pracy będzie mógł sobie wyrobić swoje zdanie na ten temat. Osobiście podziwiam rozsądek i powściągliwość Marii Skłodowskiej-Curie, która przez całe życie stanowczo unikała mieszania się w politykę. Nie ukrywała swoich poglądów i postępowych przekonań, ale jak napisała w liście do Romaina Rollanda w 1919 roku: „największe nawet wysublimowanie intelektu nie jest gwarancją sprawiedliwego spojrzenia na problemy narodowościowe i społeczne”. Ta konsekwentna postawa uchroniła ją przed wykorzystywaniem jej autorytetu do niewłaściwych celów i związanym z tym rozczarowaniem. Irena i Fryderyk Joliot z powodu swojej popularności we Francji byli szczególnie „łakomym kąskiem” dla polityków. Patrząc z perspektywy czasu, jestem przekonany, że byli celowo i skutecznie dezinformowani i że nadużyto ich zaufania. Pomimo swojego niewątpliwego patriotyzmu i ogromnych zasług dla Francji, zostali odsunięci na boczny tor.

W niniejszej książce historię życia Ireny Joliot-Curie i jej epokowych odkryć opisano ciekawie, rzetelnie i z emocjonalnym zaangażowaniem. Duża ilość materiałów źródłowych i zamieszczonych fotografii sprawi bez wątpienia, że czytelnik przeczyta ją z satysfakcją i zainteresowaniem.

Zapraszam do lektury książki Tomasza Pospiesznego o kobiecie mądrej i szlachetnej – prawdziwej Radowej dziedziczce w rodzinie Curie.

dr inż. Piotr Chrząstowski
prawnuk Józefa Skłodowskiego
Kraków, marzec 2023 roku

 

Materiały promocyjne Wydawnictwa Sophia

 

Bronisława Dłuska i badania nad karmieniem piersią

 

Bronisława Dłuska znana jest zazwyczaj jako starsza siostra Marii Skłodowskiej-Curie. Bardziej wnikliwi kojarzą ją z Instytutem Radowym w Warszawie. Niewiele osób doda jeszcze, że zbudowała sanatorium i nowy budynek Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. To wszystko prawda, ale nie cała. Albowiem doktor Bronisława Dłuska była przede wszystkim lekarką – ginekologiem i położnikiem.

 

Sala dla matek w szpitalu położniczym w Paryżu, pocz. XIX wieku. Fot. Agence de presse Meurisse, National Library of France

 

Bronisława Skłodowska, 1885, Warszawa, domena publiczna

Bronia – bo tak ją nazywali najbliżsi – od dziecka marzyła o medycynie. Śmierć chorującej na gruźlicę matki utwierdziła ją w przekonaniu, że chce być lekarzem i leczyć ludzi. Praktyka lekarska na wsi była celem jej życia, mimo że początkowo zarabiała jako nauczycielka. Wychowana w rodzinie nauczycielskiej, wierna ideałom pozytywizmu, chciała walczyć o dostęp do edukacji dla wszystkich i pracować na rzecz innych zarówno na polu medycyny jak i społecznym. Chciała być użyteczna dla społeczeństwa, bo tak widziała rolę wykształconej kobiety. Dziewczęta pod zaborem rosyjskim niestety nie mogły studiować (natomiast medycynę studiował w Warszawie od 1881 roku starszy brat – Józef). Przez cztery lata po ukończeniu gimnazjum walczyła o swoje marzenie – o studia we Francji – uzupełniając swoją wiedzę na Uniwersytecie Latającym, a także zarabiając korepetycjami (po pół rubla za godzinę) i prowadząc dom dla ojca, brata i sióstr Heleny i Marii.

Największe pragnienie Bronisławy Skłodowskiej spełniło się jesienią 1885 roku, kiedy udało jej się uzbierać sumę wystarczającą na wyjazd do Paryża i pierwszy rok studiów na wydziale medycznym Sorbony. Przez kolejne lata finansowo mieli jej pomagać ojciec i siostra Maria – późniejsza noblistka. Wydawałoby się, że największa przeszkoda została pokonana, ale przede wszystkim Bronka musiała zdać na miejscu w Paryżu egzaminy z chemii oraz języków: łaciny i greki (przedmiotów tych nie nauczano w gimnazjach państwowych żeńskich w pod zaborem rosyjskim). Także nastawienie kolegów i wykładowców z wydziału, który jeszcze do niedawna zastrzeżony był tylko dla mężczyzn, nie zawsze było przyjazne.

 

Madeleine Brès (1842–1921), pierwsza kobieta-lekarz we Francji; w 1875 roku obroniła pracę doktorską o sutkach i karmieniu piersią, domena publiczna

Pierwsze kobiety dopuszczono do studiowania medycyny na Sorbonie w 1866 roku i były to cztery cudzoziemki (ten trend będzie się utrzymywał przez kolejne kilka dekad, najwięcej będzie studentek z Rosji, w tym Polek, które z racji obywatelstwa zapisywane są w wykazach jako Rosjanki). Wcześniej kobiety mogły zajmować się akuszerką po ukończeniu specjalnych kursów, ale nie dawało im to statusu lekarzy. Prezes Francuskiego Towarzystwa Medycznego jeszcze w 1875 roku nazywał kobiety na studiach medycznych godnym ubolewania trendem i chorobą. Jednak na przestrzeni lat 1884–1894 odsetek kobiet na wydziale medycznym zwiększy się z 3,5 do 10 %. Początek studiów Bronisławy zbiegł się w czasie z objęciem funkcji dziekana przez Paula Brouardela, który sprzyjał studentkom na swoim wydziale i postulował, aby wzorem angielskim wprowadzić pojęcie „doctoresses” – kobieta-lekarz.

 

Studia medyczne nie były łatwe, bariera językowa stwarzała problemy, zwłaszcza słownictwo medyczne, ale Bronisława była zdeterminowana, żeby skończyć studia i nie zmarnować swojej szansy, a także ciężko zarobionych przez Marię pieniędzy. W 1890 roku – piątym roku pobytu w Paryżu – napisała do ojca chrzestnego w Krakowie: Medycyna moja idzie daleko lepiej niż się spodziewałam, ze względu na obcy język i uprzedzenia do kobiet. […] Zdrowie mi świetnie dopisuje, pomimo prosektorium i powietrza szpitalnego. Nawet oczy moje, dosyć słabe z natury, zupełnie dobrze się trzymają, pomimo nauki przy lampie. W tym samym roku, we wrześniu, poślubiła Kazimierza Dłuskiego – kolegę ze studiów. Połączyło ich oprócz uczucia, zgodne spojrzenie na pracę społeczną i świat.

 

Caroline Schultze w dniu obrony doktoratu, domena publiczna

Na specjalizację Bronisława wybrała ginekologię i położnictwo. Wybór nie był trudny. W drugiej połowie XIX wieku kobieta jako lekarz mogła wybrać zaledwie pomiędzy ginekologią, a pediatrią. Żaden szanujący się nawet ciężko chory mężczyzna nie przyszedłby się leczyć do kobiety i wybór innej specjalizacji z góry skazywał kandydatkę na lekarkę na niepowodzenie. Żadnej kobiecie nie pozwolono, żeby została chirurgiem – uważano powszechnie, że to zbyt ciężka fizycznie praca. Głośnym echem odbiła się praca doktorska Caroline Schultze (urodzonej w Warszawie jako Karolina Szulc) Kobieta lekarz w XIX wieku z 1888 roku. Wywołała debatę publiczną, gdzie głównym oponentem był lekarz Jean-Martin Charcot. Argumentował, że kobieta z natury zaliczana do „płci pięknej” nie jest na tyle silna psychicznie by podołać obcowaniu z „brzydotą” choroby. Z kolei dumna postawa i niechęć do zajmowania w medycynie pozycji drugorzędnej jest przejawem nadmiernej ambicji u kobiet, które chcą zajmować się medycyną. Bo gdyby było inaczej, zadowoliłyby się pracą jako pielęgniarki i położne.

 

Bronisława, mimo nieprzychylnego nastawienia opinii publicznej do kobiet-lekarek, cieszyła się z ukończenia studiów i zdobycia zawodu, który pozwolił jej być niezależną i użyteczną dla innych. Sama sobie wierzyć nie chcę – pisała w liście – że tak prędko już dojdę do zakreślonego celu. Cieszę się bardzo, że się na to zdecydowałam. Mam zajęcie użyteczne, które i we wszelkich warunkach będzie uprzyjemniać życie. Przyjemnie pomyśleć, że się coś na świecie będzie robić, zamiast odpoczywać z założonymi rękami.

 

Bronia skończyła studia już jako mężatka w lipcu 1891 roku. Ale dyplom ukończenia wydziału medycznego to za mało by mogła pracować jako lekarz. Konieczny był doktorat z medycyny. Regulowało to nowe prawo, które wprowadziła ustawa rządowa, a które służyło weryfikacji wiedzy i kompetencji kandydatów na lekarzy. Dłuska miała ogromne szczęście, że Kazimierz nie miał nic przeciwko temu, żeby skończyła studia i rozpoczęła pracę nad doktoratem, który dałby jej możliwość pracy zawodowej i swoistej emancypacji. Większość i tak nielicznych absolwentek studiów medycznych nie kontynuowała dalszej nauki, zadowalając się na przykład prowadzeniem salonu kosmetycznego.

 

Adolphe Pinard, fot. Pierre Petit, Wellcome Library, London, domena  publiczna, CC BY 4.0

Już na pierwszym roku studiów Bronka Skłodowska poznała swojego przyszłego mistrza – profesora Adolphe’a Pinarda – ginekologa, twórcę stetoskopu położniczego, ale przede wszystkim prekursora opieki perinatalnej i prenatalnej. Stworzył on w Paryżu przychodnię dla kobiet w ciąży, gdzie pacjentki przyjmowane były bezpłatnie. I propagował naturalne karmienie piersią! Mleko matki jest święte! — mawiał — i należy do jej dziecka. Młoda studentka chłonęła jego słowa podczas wykładów.

 

„Biberon Robert” – słynna francuska butelka z rurką, domena publiczna

Temat karmienia piersią budził liczne kontrowersje w XIX wieku. Bo oto wraz z rozwojem nauki i rewolucją przemysłową kobiety poszły do pracy w fabrykach. Dużo łatwiej było robotnicom utrzymać pracę, gdy mogły swoje niemowlęta powierzyć komuś innemu, ciotce, babce lub wynajętej do opieki nad dzieckiem osobie. A nawet jeśli kobieta nie pracowała, to karmienie butelką było nowoczesne, bardzo modne i wygodne. Ogromnym ułatwieniem były bogaty asortyment akcesoriów do karmienia. W latach 90. XIX wieku najmodniejszą i najpopularniejszą była „butelka Roberta” [biberon Robert] – szklana płaska butelka z długim gumowym i giętkim wężykiem, zakończonym czymś w rodzaju smoczka. Producent zainwestował w reklamę, zdobył kilka medali za innowacyjność na targach zagranicznych i szturmem podbijał serca matek. System karmienia, który ofiarował matkom i dzieciom Eduard Robert był bardzo wygodny – niemowlęta bez trudu same trzymały rączką wężyk, podczas gdy ciężka butelka z mlekiem leżała obok. Wadę systemu powodował przede wszystkim sam wężyk – zbyt wąski by dało się go umyć – namnażały się w nim liczne bakterie. Niemowlęta chorowały na biegunki i wiele z nich umierało. Świadomość konieczności dezynfekowania butelek i smoczków, a także gotowania mleka przed podaniem, była bardzo niska. Dopiero w 1892 roku francuski pediatra Pierre Budin udowodnił, że przyczyną nieżytów przewodu pokarmowego zabijającego niemowlęta są namnażające się w niemowlęcych butelkach bakterie. Minęło blisko 20 lat zanim zakazano oficjalnie użycia „butelki Roberta”.

Szpital Położniczy [La Maternité] przy bulwarze Port-Royal w Paryżu, gdzie Bronisława Dłuska odbywała praktyki, lipiec 1899. Fot. Eugène Atge, National Library of France
Bronisława zafascynowana poglądami głoszonymi przez Adolphe’a Pinarda wybrała temat pracy doktorskiej – Wkład do badań nad karmieniem piersią. We wstępie napisała:

Karmienie piersią jest jedynym racjonalnym; jest korzystne i konieczne dla matki i dziecka. Przeszkody, które są przeciwko niemu, muszą zatem zniknąć. […] obowiązkiem lekarza, który zbyt często jest obojętnym, jest rozpowszechnianie wśród kolegów tych prawd! Od niego zależy, czy karmienie piersią będzie niejako przedłużeniem i zwieńczeniem macierzyństwa. Co do mnie, w granicach moich ograniczonych środków, ale wypełniając moją role i obowiązki jako kobiety-lekarza, postaram się wprowadzić je w życie.

 

Zwłaszcza to ostatnie zdanie jest znamienne: Bronisława zaczynając swoje badania była w ciąży! 13 kwietnia 1892 roku urodziła pierwsze dziecko – Helenę. Zgodnie ze zdobytą wiedzą medyczną i przekonaniami na blisko rok została w domu i karmiła córeczkę piersią. Pracy naukowej poświęciła się ponownie dopiero na początku 1893 roku.

Jeden z pawilonów kliniki położniczej Baudelocque w Paryżu, pocztówka z przełomu XIX i XX wieku, National Library of Medicine US

Przedmiot badań stanowiła grupa 500 kobiet, które urodziły dzieci w paryskiej klinice położniczej Baudelocque. Od marca 1891 roku szefem kliniki został profesor Pinard i od samego początku wdrażał tam swoje nowoczesne procedury opieki okołoporodowej. Duży nacisk kładziono na aseptykę, co pozwoliło, począwszy od 1875 roku, na duże zmniejszenie liczby matek umierających na gorączkę połogową spowodowaną zakażeniem paciorkowcem. Był to jeden z najnowocześniejszych szpitali położniczych w Europie i z czasem wyznaczył standardy organizacji i pracy innych klinik tego typu. Posiadał m.in. osobny pawilon dla położnic chorych na gruźlicę.

 

Bronisława przez rok towarzyszyła grupie matek wytypowanych do badania, wypełniając dla każdej szczegółowe fiszki odnośnie porodów, pokarmu jaki produkują i przyrostu wagi ich dzieci. Każda dopuszczona do opracowania fiszka zawierała obserwacje prowadzone przez kolejne 10 dni. Również potem Bronisława starała się monitorować, jak długo dana kobieta karmiła piersią i jaki to miało wpływ na przerwę między kolejnymi ciążami. Zestawiła wiele danych statystycznych i wyciągnęła wnioski.

 

Rycina przedstawiająca oddział noworodkowy kliniki Bauderlocque, połowa XIX wieku, ze zbiorów National Medicine Library US

Wyniki badań były jednoznaczne: 82 % matek nie miało najmniejszego problemu z karmieniem piersią swoich dzieci. Pozostałe 18 % to albo chore na gruźlice, dla których karmienie jest niewskazane albo inne przypadki, które wymagały jedynie niewielkiej pomocy przy karmieniu. Tylko czternaście z badanych matek zdecydowało się praktycznie od razu powierzyć swoje dziecko wynajętym mamkom. Bronisława argumentowała, że mamki to rodzaj prostytucji. Najważniejsze powinno być dla matki dobro własnego dziecka, a nie karmienie dziecka cudzego – bogatego – kosztem własnego – biednego. Najwyższa śmiertelność była wykazywana wśród dzieci robotnic i służących – wśród badanych przez Bronisławę stanowiły 80 % matek. Kobiety te musiały szybko wrócić do pracy po porodzie i nie były w stanie karmić dalej same. Zwyczajem francuskim było oddawanie maleńkich dzieci na wychowanie do rodziny na wieś, co było według Bronisławy rodzajem klęski społecznej i jedną w głównych przyczyn wysokiej śmiertelności niemowląt. Walka o karmienie piersią była dla pani Dłuskiej problemem natury społecznej. Społeczeństwo nie doceniało roli matki i korzyści, które płynęły z faktu, że matka – zgodnie z naturalnym powołaniem – sama karmiła dziecko własnym mlekiem. Sprzyjało to zarówno jej zdrowiu jak i dobru dziecka, które tutaj powinno być najważniejsze.

 

„Gazeta Narodowa” zapowiadała – z młodych medyków w pierwszych dnach przyszłego miesiąca, bronić będzie w todze i birecie tezy swej pani Dłuska, żona zdolnego i wziętego tutejszego lekarza, w celu otrzymania stopnia doktora medycyny; wszystkie egzaminy złożyła już świetnie.

 

 

Strona tytułowa doktoratu Bronisławy Dłuskiej. Widać poprawkę ołówkiem w brzmieniu nazwiska z „Dluski” na „Dluska”, BIU Santé — Médecine Bibliotheque, Paris

 

Dedykacja Autorki w egzemplarzu doktoratu podarowanemu bratu – dr. Józefowi Skłodowskiemu z dedykacją: „Drogiemu Bratu i Koledze ofiaruje Br. Dłuska / 4. Lipca 1894”. Archiwum dr. inż. Piotra Chrząstowskiego

Madame Bronislas Dluski obroniła swoją tezę doktorską z powodzeniem we środę 4 lipca 1894 roku o godzinie trzynastej. „Kurjer Warszawski”: P. Bronisława ze Skłodowskich Dłuska, żona Kazimierza, doktora medycyny, zdała egzamin i broniła tezy doktorskiej przed fakultetem medycznym paryskim. Otrzymała stopień doktora i została zamianowana laureatką wydziału (laureate de la faculte). Warszawski „Przegląd Tygodniowy”: Jury, przyznając pani Dłuskiej stopień doktora medycyny, oceniło jej rozprawę wyrazami: „extrêmement bien”. Jeden ze 100 obowiązkowych egzemplarzy wydanej drukiem pracy doktorskiej podarowała bratu – Józefowi Skłodowskiemu (wtedy już od 10 lat praktykującemu w Warszawie lekarzowi) z dedykacją: Drogiemu Koledze i Bratu…

 

Warto zauważyć, że tym samym 1894 roku powstała francuska organizacja „Kropla mleka” Leona Dufoura, której celem było codzienne zaopatrywanie matek, które nie mogą samodzielnie karmić dzieci w sterylizowane mleko i bezpieczne butelki. Działanie tej organizacji będzie kolejnym krokiem do zmniejszenia śmiertelności niemowląt.

Nagłówek papieru firmowego z gabinetu dr Dłuskiej przy ulicy Chateaudun 39 bis, ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej

Dr. dr-owa Dłuska ma zamiar poświęcić się leczeniu chorób kobiecych – pisała „Gazeta Narodowa” we Lwowie. Latem, po uzyskaniu tytułu doktora, Bronisława otworzyła samodzielny gabinet lekarski przy ulicy Châteaudun nr 39, w prestiżowej 9. dzielnicy Paryża (w pobliżu dworca Saint Lazaire). Pani doktor B. Dłuski — poniedziałki, środy i piątki — choroby kobiece i położnictwo — głosi nagłówek na papierze firmowym. Gabinet stał się miejscem, gdzie doktor Dłuska wdrażała swoje poglądy na opiekę nad kobietami w ciąży i karmienie piersią. W pozostałe dni pomagała mężowi – lekarzowi okręgowemu – w jego gabinecie w dzielnicy przemysłowej, gdzie zajmowała się przypadkami kobiet, w większości robotnic i ich licznymi porodami.

Jedna z serii 6 pocztówek z ok. 1900 roku. „Lekarka – studentka. Będę głównie lekarzem kobiet. Ile młodych dziewcząt jest leczonych dopiero wtedy, gdy jest już za późno, ze wstydu przed badaniem przez mężczyznę. Zapraszam do mnie, moje siostry”, z kolekcji Natalie Pigeard

Mimo dużego sukcesu doktoratu Bronisława przez kolejne cztery lata – do czasu urodzenia synka Jerzego – jedynie leczyła i nigdy nie powróciła już do pracy stricte naukowej. Sądzę, że wynikało to z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze dla niej zawsze większe znaczenie miała praca społeczna. Gdy zgłębiła problemy związane z podejściem do karmienia piersią i wskazała rozwiązania, to jedyną drogą było dla niej wprowadzać je w życie. A to najprościej było robić w gabinetach lekarskich: we własnym namawiać zamożne paryżanki z „towarzystwa” do samodzielnego karmienia piersią swoich dzieci, a w mężowskim pracować u podstaw na rzecz zorganizowania lepszych warunków dla dzieci robotnic. Bronisława jako lekarz-kobieta bardziej mogła być użyteczna w codziennej pracy w gabinetach lekarskich i tak chciała swoją wiedzę, możliwości i umiejętności spożytkować.

Kolejna z serii pocztówek „Lekarka – studentka. Lekarka będzie pełna litości. Nie będzie się śmiała z twojego nieszczęścia. Wręcz przeciwnie — z całego serca będzie współczuć”, z kolekcji Natalie Pigeard

Drugi z powodów odejścia Dłuskiej od pracy naukowej to stosunek – wciąż nie ufny – mężczyzn do kobiet-lekarzy. Zawód lekarski był zdominowany przez mężczyzn, nawet w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Osoby, które wymienia doktor Dłuska w podziękowaniach w swojej pracy doktorskiej to wybitni lekarze-mężczyźni: Adolphe Pinard, Ulysses Trélat, Leon Lefort, Lejars i Lepage oraz  jedyna kobieta, przełożona położnych – panna Leontine Roze. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że to najwyższe stanowisko, jakie mogła w klinice zająć kobieta.

 

W roku 1898 Bronisława urodziła drugie dziecko – synka Jerzego, a także wraz z mężem przeniosła się do Zakopanego. W latach 1899–1902,  jako pierwsza kobieta na Uniwersytecie Jagiellońskim nostryfikowała swój dyplom lekarski z Paryża, uzyskując tytuł doktora wszech nauk lekarskich. Własna praktyka medyczna stanowiła jeszcze przez kilka zaledwie lat marginalny wycinek jej życia. Nie porzuciła co prawda medycyny, ale oddawała się coraz bardziej działalności społecznej i administracyjnej. Wraz z mężem zbudowała i prowadziła pierwsze zakopiańskie sanatorium przeciwgruźlicze, organizowała i współfinansowała sanatorium studenckie „Bratniak”, dzięki jej energicznym działaniom powstał nowy murowany gmach Muzeum Tatrzańskiego, była w komitecie organizacyjnym domu sierot „Helenówek” w Aninie pod Warszawą, pomogła zorganizować ośrodek kolonijny dla najuboższych „Olin” w Otwocku i wreszcie była motorem budowy i działania Instytutu Radowego w Warszawie.

 

 

Literatura:

 

  1. B. Dluski, Contribution a l’etude l’allaitement maternel, Thèse pour le doctorat en médicine de Paris n° 355, Paris 1894.
  2. N. Henry, Uczone siostry. Rodzinna historia Marii i Broni Skłodowskich, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2016.
  3. M. Lipinska, Histoire des femmes médecins, Thèse de médecine de Paris n° 613, Paris 1900.
  4. P. Moulinier, Les étudiants étrangers à Paris au XIXe siècle, Presses Universitaires de Rennes, Rennes 2012.
  5. N. Pigeard-Micault, Histoire de l’entrée des femmes en médecine, BIU Santé, Université de Paris, https://www.biusante.parisdescartes.fr
  6. E. Wajs-Baryła, Bronisława Dłuska. Doktor wszech nauk lekarskich, Warszawa 2018.
  7. C. Schultze, La femme médicin au XIXe siècle, Thèse de médecine de Paris n° 49, Paris 1888.

 

 

6 marca — Międzynarodowy Dzień Układu Okresowego Pierwiastków

/   Tomasz Pospieszny  /

 

Układ okresowy pierwiastków chemicznych jest chyba jednym z najważniejszych osiągnięć nauki, bowiem zawiera wszystkie znane pierwiastki występujące we Wszechświecie jak i te, które do tej pory otrzymał w laboratorium człowiek. Rok 1869 jest powszechnie uważany za rok sformułowania okresowości pierwiastków chemicznych przez jednego z najwybitniejszych uczonych Dmitrija Mendelejewa. W 2019 roku przypada 150 rocznica powstania układu okresowego pierwiastków, dlatego br. został ogłoszony przez UNESCO i Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych Międzynarodowym Rokiem Układu Okresowego Pierwiastków Chemicznych (IYPT2019). Więcej informacji można znaleźć tutaj.

 

Dymir Mendelejew, 1897, domena publiczna.

 

 

Układ okresowy Dymitra Mendelejewa z 1869 roku zatytułowany: Eksperyment na systemie pierwiastków w oparciu o ich masy atomowe i chemiczne podobieństwa.

 

Tabela pokazująca okresowość właściwości wielu pierwiastków chemicznych, z pierwszego angielskiego wydania Zasad chemii Dymitra Mendelejewa (z 1891 roku, przetłumaczone z rosyjskiej piątej edycji).

Odkrycie nowego pierwiastka chemicznego niewątpliwie wiąże się z wielką radością badacza. Jednak zanim będzie mógł skorzystać z przywileju nadania nazwy nowoodkrytemu pierwiastkowi, odkrycie musi przejść szereg niezwykle restrykcyjnych kryteriów. Jednym z najważniejszych jest potwierdzenie istnienia pierwiastka przez innych naukowców. Warto podkreślić, że nie zawsze oczywiste jest pierwszeństwo dokonanego odkrycia, a tylko ten kto pierwszy odkrył pierwiastek ma przywilej podania dla niego nazwy (obecnie nie zawsze).

Często pierwiastki nazywa się dla uczczenia innych uczonych. W ten sposób upamiętniono:

  • Johana Gadolina – gadolin (Gd, pierwiastek 64). Odkryty w 1880 roku i nazwany na cześć fińskiego mineraloga i chemika, odkrywcy itru.
  • Alberta Einsteina – einstein (Es, pierwiastek 99). Został odkryty w 1952 roku w pozostałościach po wybuchu termojądrowym na Oceanie Spokojnym.
  • Enrico Fermiego – ferm (Fm, pierwiastek 100). Został odkryty wraz z einsteinem. Odkrywca pierwiastków, Albert Ghiorso w uzasadnieniu napisał – Proponujemy nazwy dla pierwiastka o liczbie atomowej 99, einstein (symbol E) na cześć Alberta Einsteina i dla pierwiastka o liczbie atomowej 100, ferm (symbol Fm), na cześć Enrico Fermiego.
  • Dymitrija Mendelejewa – mendelew (Md, pierwiastek 101). Otrzymany w 1955 roku. Glenn Seaborg wspominał – Myśleliśmy, że do nazwy tego pierwiastka będzie pasowało nazwisko rosyjskiego chemika Dmitrija Mendelejewa, który opracował układ okresowy. W prawie wszystkich naszych eksperymentach otrzymując pierwiastki transuranowe, zależało nam na stosowaniu jego metody przewidywania właściwości chemicznych w oparciu o położenie pierwiastka w tabeli. Ale w środku zimnej wojny, nazywanie pierwiastka na cześć rosyjskiego uczonego było nieco odważnym gestem, który nie pasował do niektórych amerykańskich kryteriów.
Pomnik Układu Okresowego Pierwiastków, upamiętniający sylwetkę Dymitra Mendelejewa, stojący na dziedzińcu Wydziału Technologii Chemicznej i Spożywczej Politechniki  w Bratysławie, 2018, fot. Ewelina Wajs-Baryła
  • Alfreda Nobla – nobel (No, pierwiastek 102). Pierwsze doniesienia o odkryciu pierwiastka 102 zostało podane przez fizyków z Instytut Nobla w Szwecji w 1957 roku. Zespół poinformował, że bombardowali kiur izotopami węgla-13 przez dwadzieścia pięć godzin w półgodzinnych odstępach. Po wielu kontrowersjach pierwiastek ostatecznie nazwano na cześć fundatora najbardziej prestiżowej nagrody na świecie.
  • Ernesta Lawrenca – lorens (Lr, pierwiastek 103). Pierwiastek odkryto w 1961 roku i nazwano na cześć amerykańskiego fizyka, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki za wynalezienie i udoskonalenie cyklotronu.
  • Ernesta Rutherforda – rutherford (Rf, pierwiastek 104). Pierwiastek został odkryty w 1969 roku i w Stanach Zjednoczonych nazywano go na cześć Rutherforda, zaś w ZSRR (a także m.in. w Polsce) kurczatowem (Ku) na cześć Igora Kurczatowa rosyjskiego fizyka jądrowego. Nazwa rutherford została zatwierdzona w 1997 roku.
  • Glenna T. Seaborga – seaborg (Sg, pierwiastek 106). Został odkryty w 1974 roku. Nazwano go na cześć laureata Nagrody Nobla z chemii w 1951 roku, odkrywcy wielu transuranowców (plutonu, ameryku, kiuru, berkelu, kalifornu). Co ciekawe Seaborg doczekał „swojegoˮ pierwiastka w układzie okresowym (zmarł w 1994 roku). Zwlekano z nadaniem pierwiastkowi nazwy na cześć uczonego – oficjalnie z uwagi, że nie nazywa się pierwiastków imionami osób żyjących; nieoficjalnie – chciano ukarać Seaborga za otrzymanie niezwykle niebezpiecznego pierwiastka – plutonu.
  • Nielsa Bohra – bohr (Bh, pierwiastek 107). Został odkryty w 1974 roku. Niemccy uczeni proponowali nazwać go nielsbohr (Ns), zaś Rosjanie chcieli nadać mu nazwę dubn (na cześć Dubnej – miejscowości, w której znajduje się Zjednoczony Instytut Badań Jądrowych). W roku 1994 komitet IUPAC zaproponował nazwanie pierwiastka 107 na cześć Bohra. Trzy lata później została przyjęta obowiązująca nazwa.
  • Wilhelma Conrada Röntgena – rentgen (Rg, pierwiastek 111). Pierwiastek odkryto w 1994 roku, nazwę zaakceptowano w 2004 roku.
  • Mikołaja Kopernika – kopernik (Cn, pierwiastek 112). Pierwiastek odkryto w 1996 roku, nazwę zaakceptowano w 2010 roku.
  • Gieorgija Florowa – flerow (Fl, pierwiastek 114). Pierwiastek odkryto w 1999 roku. Nazwę zatwierdzono w 2012 roku. Zespół kierowany przez Florowa otrzymał cztery syntetyczne pierwiastki chemiczne: nobla, rutherforda, lorensa oraz dubn.
  • Jurija Oganiesiana – oganesson (Og, pierwiastek 118). Odkryto go w 2010 roku i nazwano na cześć żyjącego fizyka jądrowego, pod kierunkiem którego otrzymano jądra pierwiastków chemicznych o liczbach atomowych 113–116, a także … 118. Dostarczył dowody na istnienie tzw. wyspy stabilności.

 

Na konferencji z okazji 150. rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie na Politechnice Warszawskiej, od lewej: Małgorzata Sobieszczak-Marciniak, Jurii Oganesian, Ewelina Wajs-Baryła i Tomasz Pospieszny, 8 listopada 2017, fot. EWB

 

Na szczególną uwagę zasługują dwa pierwiastki – otrzymany w 1944 roku kiur (pierwiastek 96) i w 1982 roku meitner (pierwiastek 109).

 

Graficznie przedstawione symbole curium i meitnerium autorstwa Theodore Gray’a, [:za] http://www.periodictable.com/

Pierwszy z nich został otrzymany przez Glenna T. Seaborga, Ralpha A. Jamesa oraz Alberta Ghiorso z University of California w Berkeley, poprzez bombardowanie cząstkami alfa izotopów plutonu-239. Odkrywcy nowego pierwiastka zaproponowali dla niego nazwę dla upamiętnienia Marii Skłodowskiej-Curie oraz Pierre’a Curie. Było to wyjątkowe wydarzenie, bowiem pierwszy raz od 1880 roku zaproponowano nazwę pierwiastka dla uczczenia jakiejś osoby. Warto zwrócić uwagę, że jego symbol Cm stanowią inicjały Marii Curie. W uzasadnieniu zespół Seaborga napisał:

Jako nazwę pierwiastka o liczbie atomowej 96 proponujemy „curium” i symbolem Cm. Dowody wskazują, że pierwiastek 96 zawiera siedem elektronów w podpowłoce 5f, a zatem jest analogiczny do gadolinu pierwiastka z siedmioma elektronami w podpowłoce 4f […]. Na tej podstawie pierwiastek 96 jest nazwany Curie w analogiczny sposób do nazwy gadolin, na cześć chemika Gadolina.

Niewiele brakowało, aby także córka Marii i Pierre’a Curie – Irène i jej mąż Frédéric Joliot-Curie także zostali upamiętnieni w układzie okresowym pierwiastków. W 1968 roku zespół uczonych pod kierunkiem Gieorgija Florowa z Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych odkrył dwa izotopy pierwiastka 105. Rosjanie zaproponowali nazwę nielsbohr (Ns) dla uczczenia pamięci Nielsa Bohra, natomiast Amerykanie używali nazwy hahn (Ha), od nazwiska Ottona Hahna. Międzynarodowa Unia Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC) zasugerowała z kolei nazwę joliot (Jl) Ostatecznie w 1996 zatwierdzono, a w 1997 roku opublikowano dla pierwiastka 105 nazwę dubn (Db) na cześć Dubnej.

Natomiast w 1969 roku zespół z Dubnej przeprowadzili eksperymenty chemiczne na pierwiastko 102 i doszli do wniosku, że zachowuje się on jak cięższy homolog iterbu. Uczeni zaproponowali dla niego nazwę joliotium (Jo) dla uczczenia zmarłej kilka lat wcześniej Irène Joliot-Curie. Ostatecznie pierwiastek nazwano noblem.

Drugi pierwiastek został z kolei nazwany na cześć jednej z najwybitniejszych uczonych wszech czasów Lise Meitner. Badaczka była nominowana do Nagrody Nobla aż 48 raz i nigdy nie została nią wyróżniona. W latach 1934–1948 była nominowana 19 razy z chemii, zaś w latach 1937–1965 29 razy z fizyki. Warto podkreślić, że jej współpracownik Otto Hahn otrzymał Nagrodę Nobla z chemii w 1944 roku za rozszczepienie ciężkich jąder atomowych. Jednak to Lise Meitner zinterpretowała to zjawisko, gdyż Hahn nie miał pojęcia co się dzieje w przeprowadzonych przez niego eksperymentach.

W Instytucie Badań Ciężkich Jonów w Darmstadt w Niemczech zespół niemieckich naukowców pod kierunkiem Petera Armbrustera i Gottfrieda Münzenberga przeprowadził eksperyment, w wyniku którego otrzymano kilku atomów nowego pierwiastka chemicznego. Uczeni bombardowali jądra atomowe bizmutu-209 izotopem żelaza-58 otrzymując pierwiastek o liczbie atomowej 109. Armbruster zaproponował dla niego nazwę meitnerium i symbol Mt. W 1994 roku nazwa ta została zalecona, a w 1997 roku zatwierdzona przez IUPAC. Peter Armbruster po latach uzasadniał: Jestem przekonany, że jej wkład stanowi bardzo istotną części fizyki jądrowej XX wieku. Musiała przy tym pokonać wszelkie możliwe przeszkody.

Hahn, który miał być imieniem pierwiastka numer 105 przepadł na zawsze, bowiem zgodnie z obowiązującymi zasadami nie można użyć proponowanej raz nazwy dla innego pierwiastka. Lise się udało, ale Otto został wykluczony na zawsze.

Miejmy nadzieję, że kolejne otrzymane pierwiastki otrzymają nazwy na cześć wybitnych kobiet uczonych…

Zalecana literatura:

 

  1. M. Fontani, M. Costa, M. V. Orna, The lost elements. The periodic table’s shadow side, Oxford University Press, New York, 2014.
  2. E. R. Scierri, Układ okresowy. Historia i znaczenie, Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 2013.
  3. S. Kean, Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści chemicznej treści, Ferria Science, Łódź, 2017.
  4.  H. Aldersey-Williams, Fascynujące pierwiastki. W krainie fundamentalnych składników rzeczywistości, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2012.
  5. T. Gray, Wielka księga pierwiastków, z których zbudowany jest Wszechświat, Bellona, Warszawa, 2011.
  6. J. Challoner, Pierwiastki, czyli z czego zbudowany jest Wszechświat, Publicat, Poznań 2016.

Tomasz Pospieszny