Recenzujemy — „Madame Curie, Einstein, Langevin, Rutherford i inni…”

 

Druga połowa 2020 roku obfituje w liczne publikacje poświęcone Marii Skłodowskiej-Curie. Znajdziemy wśród nich książki adresowane do zróżnicowanych grup odbiorców: zarówno do dzieci i młodzieży, jak i do dorosłych pasjonatów oraz także do środowiska akademickiego. Każdy zainteresowany życiem i pracą Noblistki czytelnik z powodzeniem znajdzie dla siebie odpowiednią lekturę.

 

Kolejną w swoim dorobku książkę o Uczonej napisał Jan Piskurewicz. Najnowsza publikacja pt. Madame Curie, Einstein, Langevin, Rutherford i inni… ukazała się nakładem Instytutu Historii Nauki im. L. i A. Birkenmajerów PAN. Książka liczy 194 strony, a jej treść podzielona została w sposób przejrzysty na 7 rozdziałów i dalsze podrozdziały. Książka zawiera indeks nazwisk, a także czytelna bibliografię z podziałem na rodzaje źródeł i opracowań. Zarówno spis treści jak i podsumowanie występują w języku angielskim i francuskim.

 

Już we wstępie autor przedstawia główne postaci: Marię Skłodowską-Curie, Paula Langevina, Alberta Einsteina i Ernesta Rutherforda poprzez kilkuzdaniowe, encyklopedyczne biografie (kolejność ich przedstawienia wydaje się być tutaj przypadkowa). Niestety nie wszystkie pozostałe postacie ze świata nauki, które pojawiają się na kartach książki mają równie krótkie biogramy w przypisach. Uważam to duży mankament, gdyż warto było wszystkich opisać – chociaż w dwóch – trzech zdaniach. Można odnieść wrażenie, że jest to pewne zaniedbanie ze strony autora.

 

Główną osią książki jest postać Marii Skłodowskiej-Curie i jej działania (życie prywatne zepchnięte jest na drugi plan) — konkretnie lata 1907–1934 — a więc okres po śmierci Piotra Curie i objęciu przez Uczoną katedry po nim, aż do jej śmierci w lipcu 1934 roku. O ile wybór daty końcowej jest oczywisty, o tyle zastanawia początek narracji w roku 1907. Można by wysnuć przypuszczenie, że przed tym rokiem Maria nie znała żadnego z pozostałych przedstawionych w książce naukowców. Ale to nie prawda, ponieważ Ernesta Rutherforda poznała w dniu obrony swojego doktoratu w czerwcu 1903 roku. Paula Langevina poznała również o wiele wcześniej – był uczniem i bliskim przyjacielem Piotra Curie. Alberta Einsteina poznała za to dopiero w 1911 roku. Czy Autor uważa, że stosunki Marii Skłodowskiej-Curie z innymi naukowcami (mężczyznami) były przed śmiercią jej męża w 1906 roku nieistotne? Czy dopiero po śmierci męża świat naukowy ją zauważył? A może biografia Uczonej przed rokiem 1907 z punktu widzenia historyka nauki była nieważna? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

 

Jan Piskurewicz zaznacza już na wstępie, że podstawę jego najnowszej książki stanowią wcześniejsze jego publikacje – książki i artykuły[1]. Czytając najnowszą książkę trudno oprzeć się wrażeniu, że wcześniejsze prace Autora stanowią zasadniczą część nowej publikacji. Stanowi to niewątpliwą zaletę dla tych, którzy z opracowaniami Jana Piskurewicza nie zetknęli się wcześniej – otrzymują przegląd dotychczasowych publikacji w jednej książce.

 

Książka zawiera 29 czarno-białych fotografii. Wszystkie zdjęcia umieszczone w publikacji są niewielkich rozmiarów i czasami wydają się być fatalnie wykadrowane. Być może wynika to z faktu, że jestem krótkowidzem, ale zdecydowanie wolę większe ilustracje. Znajdziemy wśród nich m.in. zdjęcia zbiorowe z organizowanych w Brukseli konferencji Solvaya. I tutaj pragnę zwrócić uwagę, że uczestnicy widoczni na fotografiach z konferencji nie są podpisani – wielka to szkoda, bo niewiele osób jest w stanie na niewielkich ilustracjach rozpoznać twarze naukowców. Oczywiście są to znane fotografie i można bez trudu sprawdzić uczestników chociażby na popularnej wikipedii (ale nie po to kupuje się książkę, żeby szukać nie ujętych w niej informacji w internecie).

 

W publikacji znajdziemy także portrety uczonych nie wymienionych we wstępie – chociażby tak mało znanych jak fizycy: Hertha Ayrton i Hendrik Lorentz, czy polski historyk Oskar Halecki (który niestety nie doczekał się w książce nawet krótkiego przypisu biograficznego).

 

Książka Jana Piskurewicza jest skierowana raczej do wąskiego środowiska naukowego. Napisana jest językiem ciężkim i czyta się ją z pewnym trudem. Na pewno nie jest to książka dla czytelnika nie zaznajomionego z tematem. Nie poleciłabym jej również pasjonatowi-amatorowi życia i dzieła Marii Skłodowskiej-Curie – ponieważ obawiam się, że miałby problem z jej przeczytaniem.

Ewelina Wajs

 

Jan Piskurewicz, Madame Curie, Einstein, Langevin, Rutherford i inni…, Instytut Historii Nauki im. L. i A. Birkenmajerów PAN, Warszawa 2020.

ISBN 9788382090291

___________________

[1]Wcześniejsze publikacje poświęcone Marii Skłodowskiej-Curie: [1] J. Piskurewicz, Stypendia Carnegie-Curie. Maria Skłodowska-Curie i jej stypendyści, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”, 2001, Nr 3; [2] J. Piskurewicz, Prace nad przygotowaniem prawa o ochronie własności naukowej i udział w nich Marii Skłodowskiej-Curie, „Nauka i szkolnictwo wyższe”, 2004, Nr 2; [3] J. Piskurewicz, Między nauką a polityką. Maria Skłodowska-Curie w laboratorium i w Lidze Narodów, Lublin 2007; [4] J. Piskurewicz, Zakochana w fizyce. Udział i rola Marii Skłodowskiej-Curie w organizacji i pracach konferencji Solvaya, „Annalecta”, 2017, Nr 1; [5] J. Piskurewicz, Maria Skłodowska-Curie i Ernest Rutherford – przyjaźń, współpraca, rywalizacja, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”, 2019, Nr 4.

Jakub Müller rezenzuje: „Madame Curie, Einstein, Langevin, Rutherford i inni…”

 

Profesor Jan Piskurewicz należy do wąskiego grona osób, które potrafiłyby usiąść przy biurku i z miejsca napisać książkę o Marii Skłodowskiej-Curie. Mało tego – ręczę, że nikt by się nie zorientował. Wiedza autora jest ogromna, a materiał bibliograficzny recenzowanej pozycji bogaty. Paradoksalnie, właśnie te czynniki momentami psują lekturę – ale o tym za chwilę. Od siebie dodam jeszcze, że recenzja książki profesora Piskurewicza to zadanie niewdzięczne, typowa misja samobójcza, której się jednak podejmuję.

Obecnie czytelnik zalewany jest masą tytułów o Marii. Biografie dla dorosłych i dzieci, opracowania, analizy – momentami trudno się w tym wszystkim połapać i na pewno jest w czym wybierać. Trudno jest zaoferować coś nowego, odkrywczego i świeżego. Muszę jednak przyznać, że pomysł autora na kolejną książkę o uczonej, broni się: faktycznie, łączyła ją głęboka więź, z pewnością ponadprzeciętna, z każdym z wymienionych w tytule mężczyzn. O ile relacja z Langevinem (nie tylko romans!) jest dość dobrze opisana, w licznych źródłach, o tyle znajomość z Einsteinem czy Rutherfordem rzeczywiście zasługiwała na osobne opracowanie. O wyjątkowym szacunku oraz sympatii, jaką Madame Curie odczuwała wobec Einsteina czy Rutherforda niech świadczy fakt, że z pierwszym z nich była na kilkudniowym wypadzie w górach, a drugi miał okazję rozmawiać z nią w jednym pokoju, i to o północy.

Bibliografia: jak wspomniałem, prezentuje się bardzo solidnie. Poza kilkudziesięcioma opracowaniami autor korzystał także z kilku źródeł archiwalnych, co bez wątpienia podnosi prestiż wydawnictwa.

Nie samymi literami człowiek jednak żyje. Cieszy mnie, że coraz częściej opracowania i badania naukowe okraszone są ilustracjami. Nie inaczej jest i tutaj: 29 fotografii uprzyjemnia lekturę, choć muszę się przyczepić: niektóre zdjęcia są słabej jakości, inne z kolei mogłyby być większe.

Profesor Piskurewicz nie ogranicza się jedynie do prezentacji faktów, niejednokrotnie możemy poznać jego własną opinię, np. na temat konieczności umieszczenia w statucie i organizacji Instytutu Solvaya badań nowych kierunków naukowych, którą nieoficjalnie Instytut i tak się zajmował.

Tyle plusów. Minusy?

Jeden, za to zasadniczy.

Największą wadą opracowania jest wg mnie jego język. Należy się nastawić na oficjalny, akademicki styl, przesycony faktami.

Dat, nazw instytucji i nazwisk, jest tak wiele, że ich zagęszczenie na jedną stronę może się jedynie równać z ilością mieszkańców na kilometr kwadratowy w Hongkongu. Brakuje odciążenia, rozrzedzenia tych ciężkostrawnych brył nieco „lżejszą” treścią. To niestety, czyni lekturę bardzo wymagającą, a momentami wręcz suchą. Taki stricte naukowy styl może trafić do purystów i ortodoksów, natomiast dla „zwykłego” czytelnika jest po prostu męczący. Idąc dalej tym tropem: widzę tutaj niespełniony potencjał. Książka profesora Piskurewicza z pewnością dostarczy wielu nowych informacji badaczom życia uczonej i specjalistom, trudno jej jednak będzie przyciągnąć nowych ludzi i zainteresować ich postacią noblistki.  Kto na tym cierpi? Sama Maria. Ktoś może powiedzieć: co za bzdury, przecież i tak każdy ją zna! Może to i prawda, ale częściowa. Większość, owszem, kojarzy Marię — ale przez pryzmat klisz (naukowiec, romans, ciężkie warunki pracy, bieda) doprawionych wikipedyczna pigułą: dwa Noble, rad i polon. Szansę na poszerzenie spojrzenia na uczoną mają właśnie takie opracowania jak to, które pokazują inne – często mniej znane – aspekty życia i działalności Mme Curie. Dlatego, moim zdaniem, poza wiwisekcją nazw i dat, powinny dawać coś więcej, powinny dawać przyjemność z lektury. A tej przyjemności mi tutaj niestety zabrakło.

Podsumowując: pozycja Jana Piskurewicza to gratka dla badaczy, ale dla pozostałych czytelników – niekoniecznie.

Tylko dla orłów.

Jakub Müller

 

Jan Piskurewicz, Madame Curie, Einstein, Langevin, Rutherford i inni…  Wątki naukowe, pedagogiczne, społeczne i polityczne,  Instytut Historii Nauki PAN : Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2020.
ISBN 9788386062584

 

***

 

Jakub Müller jest badaczem pełnym pasji. Zajmuje się historią Piekar Śląskich, wydarzeń i postaci związanych z tym miastem. Jest biografem m.in. Maksymiliana Jasionowskiego (Maksymilian Jasionowski. Robotnik pióra, Piekary Śląskie 2020). Przeprowadził wnikliwe badania historyczne i kwerendę archiwalną w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: Czy Maria Skłodowska-Curie gościła w Piekarach Śląskich?

Prowadzi także blog o książkach — Milczenie Liter

 

Jakub Müller — Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce [recenzja #25]

/   Jakub Müller   /

„Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce” jest kolejną na polskim rynku pozycją dotyczącą urodzonej w Warszawie, wybitnej uczonej. Pozycją kompleksową i pełną, która zasługuje na bliższe poznanie. Ale o tym za chwilę.

Jeśli ktoś z Was interesuje się postacią Marii Skłodowskiej-Curie, powinien kojarzyć również postać Tomasza Pospiesznego. Zawodowo: doktor habilitowany nauk chemicznych, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, z zamiłowania: badacz i biograf nie tylko Marii, ale i innych wybitnych kobiet-naukowców. Popularyzator roli kobiet w nauce. Współredaktor strony Piękniejsza Strona Nauki. Świetny mówca.

Jeśli chodzi o pisanie, profesor Tomasz Pospieszny jest dinozaurem, którego styl nie przystaje do współczesnych standardów: używa bowiem eleganckiego języka, bez natrętnych slangowych wyrażeń czy anglicyzmów, bez przekleństw i emotikonek.  Poza tym, Pospieszny ma alergię na mity i kłamstwa, dlatego sam weryfikuje prawdziwość wszystkich zawartych w książce informacji. Korzysta przy tym z najnowszych badań i publikacji oraz rzadkich, zapomnianych źródeł.  Zamiast faktograficznego rollercoastera proponuje czytelnikowi stonowane, choć niepozbawione emocji wpisy. Jako wykładowca akademicki, ma dar bezkolizyjnego tłumaczenia zagadnień naukowych. Maria jest dla autora postacią niezwykłą, ośmieliłbym się nawet stwierdzić: platoniczną miłością. Nie pozbawia go to na szczęście obiektywizmu, w zamian dając w pełni autorskie, pełne pasji i zdrowego uwielbienia, spojrzenie.

Uczoną poznajemy w 12 rozdziałach. Już po ich tytułach widać, że będzie inaczej. Nie uświadczymy rozdziałów zatytułowanych „Ameryka”, „Nagrody Nobla”, czy „śmierć Piotra Curie” (jak w wielu innych biografiach). W zamian, poetyckie niemalże określenia: „Ta róża jest chora” (tytuł jedenastego rozdziału), czy „Deszcz nad Paryżem” (piąty rozdział). Owe 12 rozdziałów to danie główne. Oprócz tego, czytelnik otrzymuje także przystawki w postaci przedmowy, słowa wstępnego, słowa od autora i słowa od autora w roku 2020. Nieco złośliwie (ale tylko nieco), pragnę wyrazić swe rozczarowanie brakiem słowa przedwstępnego, słowa wydawcy oraz słowa autora na rok 2021. Poczułbym się pewniej, mogąc je przeczytać.  Deser to aneks, kalendarium, chronologia odkryć w fizyce i chemii jądrowej, podziękowania, bibliografia oraz indeks osobowy. Doprawdy sycąca uczta.
Warto wspomnieć, że wstęp napisał dr Piotr Chrząstowski – prawnuk brata Marii, Józefa Skłodowskiego. Pan Chrząstowski udostępnił także część zdjęć ze swego rodzinnego archiwum, co jest wielkim skarbem i wartością dodaną publikacji.
Na uwagę zasługuje wydanie książki: solidna, twarda okładka, przejrzysty układ graficzny, wstążeczka do zaznaczania, sto ilustracji oraz – wreszcie! – ładnie pachnący papier. Czego chcieć więcej?

Osobny ustęp warto poświęcić także ilustracjom – jest ich aż sto, a niektóre z nich są publikowane po raz pierwszy w Polsce. Przecierałem oczy ze zdumienia widząc Marię Skłodowską-Curie nie w czarnym, przewidywalnym stroju, a uroczej, kraciastej spódnicy! (s. 364) Inny rarytas to zdjęcie wykonane przy okazji ceremonii wręczenia doktoratu honorowego Northwestern University w Stanach Zjednoczonych. I tak mógłbym jeszcze wymieniać i wymieniać… Wątpliwości nie ulega jedno: autor odwalił kawał – naprawdę olbrzymi kawał – mrówczej, archiwalnej roboty. Pomagała mu w tym Ewelina Wajs, z zawodu historyk i archiwista.

Co jeszcze znajdziemy w środku? Tomasz Pospieszny sprawnie i ze swadą przeprowadza czytelnika przez życie Marii Skłodowskiej-Curie. Wbrew swemu nazwisku, robi to bez pośpiechu, dokładnie, metodycznie. Próbuje kawałek po kawałku odsłonić, tak skrycie strzeżone, wnętrze uczonej. Poznajemy od młodości w Warszawie, przez wyjazd do Francji, ślub, narodziny dzieci, rozkwit pracy naukowej, śmierć męża, samotność, skandal, uznanie świata nauki, podróże, aż po śmierć.
Pozwala sobie przy tym na ciekawe dygresje:

Czyż nie jest paradoksem, że po wielu, wielu latach podobizna Marii i Piotra Curie – uczonych borykających się z kłopotami finansowymi przez większość życia – znalazła się na najwyższym nominalnie banknocie Francji? Życie potrafi być przewrotne.

Na pochwałę zasługuje cała masa cytatów. Jest ich w książce mnóstwo, co pozwala na jeszcze lepsze wczucie się w klimat tamtych czasów i zrozumienie głównej bohaterki. Są wśród nich także krytyczne komentarze – wszak nie każdy lubił i szanował uczoną. Dzięki temu zabiegowi udaje się zachować zbalansowany obraz noblistki – z jednej strony geniusza, a z drugiej – człowieka z krwi i kości, który niejednokrotnie ugina się pod ciężarem życia, który nie zawsze wie co zrobić, który popełnia błędy. Każdy cytat jest opatrzony przypisem, co stanowi cenny drogowskaz i zachętę do dalszej lektury dla wszystkich zainteresowanych.

Niektóre opisy wręcz chwytają za serce. Ostatnie chwile życia uczonej Tomasz Pospieszny opisuje w taki sposób:

Jeszcze kilka godzin później próbuje resztkami sił zmieszać herbatę. Patrzy na łyżeczkę i pyta: „Czy to jest z radu, czy z mezotoru?”. Do końca myśli o nauce. Na kilka godzin przed śmiercią głośno protestuje przed zrobieniem zastrzyku: „Nie chcę. Chcę, żeby zostawiono mnie w spokoju.”. Potem mówi kilka niezrozumiałych słów. Jeszcze szesnaście godzin jej serce walczy o życie. W końcu o świcie […] po raz ostatni słońce oświetliło twarz Wielkiej Uczonej. Maria Skłodowska-Curie odeszła o godzinie czwartej rano, 4 lipca 1934 roku.

Książka kończy się słowami:

Mario, mam nadzieję, że Go (Piotra Curie – przyp. ML) odnalazłaś…
Mario…

Ta intymność… Tak się dzisiaj nie pisze biografii. Autor momentami niemalże zawstydza czytelnika… Niektóre słowa i wydarzenia z książki zostaną ze mną na długo.

Wady?

Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale… żadnych większych uchybień nie wychwyciłem.
Dla osób, które czytały wydawnictwo Tomasza Pospiesznego z 2015 r. pt. „Nieskalana sławą. Życie i dzieło Marii Skłodowskiej-Curie”, ważna wiadomość: „Zakochana w nauce”, choć przeredagowana i uzupełniona, jest w dużej mierze oparta o swoją poprzedniczkę, co może wzbudzić zawód. Na szczęście autor lojalnie o tym informuje.
Szkoda również, że na końcu książki nie znajdziemy listy archiwów, z którymi kontaktowano się w celu uzyskania materiałów.  Są wprawdzie podpisy pod poszczególnymi ilustracjami, ale zbiorczego indeksu niestety brak.

Podsumowując: „Zakochana w nauce” to bogata i nietuzinkowa biografia.  Niespotykana skrupulatność i dokładność zamieszczonych danych, przystępny i barwny język, unikatowe fotografie oraz ładunek emocjonalny, czynią z niej jedną z najlepszych biografii Marii Skłodowskiej-Curie, jakie kiedykolwiek napisano.

Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Zapraszam także na wywiad z Tomaszem Pospiesznym specjalnie dla bloga Milczenie Liter.

______________________

Pan Jakub Müller jest badaczem pełnym pasji. Zajmuje się historią Piekar Śląskich, wydarzeń i postaci związanych z tym miastem. Jest biografem m.in. Maksymiliana Jasionowskiego (Maksymilian Jasionowski. Robotnik pióra, Piekary Śląskie 2020). Przeprowadził wnikliwe badania historyczne i kwerendę archiwalną w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: Czy Maria Skłodowska-Curie gościła w Piekarach Śląskich?

Prowadzi także blog o książkach — Milczenie Liter

Serdecznie polecamy artykuł Jakuba Müllera na portalu PiekarskiWerk.pl

 

Maria i Przemysław Pilichowie

 

Z wielką niecierpliwością wyczekiwaliśmy najnowszej książki Marii i Przemysława Pilichów – uznanych autorów, którzy w arcyciekawy sposób przypominają zapomniane postaci historii. W książce Nasi nobliści. 56 laureatów znad Wisły, Odry i Niemna autorzy przedstawili sylwetki laureatów tej prestiżowej nagrody, którzy są związani z Polską przez urodzenie w obecnych granicach naszego kraju, na Kresach Wschodnich lub mających polskie korzenie.

Warto podkreślić, że autorzy są znawcami tematu, bowiem już w 2005 roku wydali książkę pod tytułem Nobliści znad Wisły, Odry i Niemna, która ukazała się w popularnej serii „Ocalić od zapomnienia”, wydawanej przez Wydawnictwo Sport i Turystyka – Muza SA. Obecna książka jest jednak inną pozycją. Została przejrzana, poprawiona, uzupełniona, tak, że powstała zupełnie nowa książka licząca aż 575 stron. W żadnym razie nie powinno to przerażać, a wręcz przeciwnie. Czyta się ją szybko i płynnie, bowiem Maria i Przemysław Pilichowie mają wielki talent gawędziarski i ich opowieści są po prostu niezwykłe. Pełne anegdot i ciekawostek. Za każdym razem, kiedy czytelnik bierze do ręki ich książkę przeżywa wielką przygodę intelektualną.

Książkę otwiera historia Nagrody Nobla, następnie autorzy przedstawiają nam laureatów nagrody z fizyki (9 osób), chemii (5 osób), fizjologii lub medycyny (7 osób), literatury (10 osób), wreszcie laureatów pokojowej nagrody (4 osoby), laureatów z ekonomii — właściwie nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla — (2 osoby) i innych noblistów, których nie można pominąć (19 osób). Listę otwiera, co w żaden sposób nie powinno dziwić, podwójna noblistka Maria Skłodowska-Curie. Czytelnicy znajdą tutaj postaci znane jak Max Born, Fritz Haber, Paul Ehrlich, Henryk Sienkiewicz, Władysław Stanisław Reymont, Czesław Miłosz, Wisława Szymborska, Olga Tokarczuk, Lech Wałęsa czy Józef Rotblat, ale także nazwiska, z którymi być może wcześniej się nie spotkał. Na długiej liście uhonorowanych najbardziej prestiżową nagrodą świata znalazło się osiem kobiet obok już wymienionych (Skłodowskiej-Curie, Szymborskiej, Tokarczuk) są także Maria Göppert-Mayer (fizyczka), Swietłana Aleksijewicz (pisarka i dziennikarka), Gertrude Bell Elion (biochemiczka), Irena Joliot-Curie (chemiczka) i Ada Yonath (krystalografka). Szkoda jedynie, że autorzy nie pokusili się o zrobienie dodatkowej listy z nazwiskami Polaków, którzy byli nominowani do Nagrody Nobla w różnych dziedzinach, a nigdy jej nie otrzymali. Byłoby to dopełnienie niezwykle intrygującego tematu.

Książce poza dobrym tekstem i bibliografią kończącą opowieść o każdej postaci towarzyszą niezliczone fotografie, które nie tylko pokazują laureatów, ale także ich rodziny, ważne dla nich miejsca czy pamiątki po nich związane z Polską.

Sądzimy, że najistotniejszą zaletą książki jest to, że po jej lekturze, nikt już nie powie, że mamy siedmioro laureatów Nagrody Nobla, bowiem wielu z przedstawionych w książce Marii i Przemysława Pilichów uważało się za Polaków nie tylko z urodzenia.

Gorąco polecamy także pozostałe książki Państwa Pilichów o wybitnych Polakach, m.in: Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat, Warszawa 2016 oraz Wybitni polscy odkrywcy i podróżnicy, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2018.

Serdecznie dziękujemy Autorom oraz Wydawnictwu Muza za egzemplarze autorskie.

Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs

 

Maria i Przemysław Pilichowie, Nasi nobliści. 56 laureatów znad Wisły, Odry i Niemna, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2020.

ISBN 9788328714762

Plenerowy wernisaż wystawy o Marii Skłodowskiej-Curie

 

Jesteśmy niezwykle szczęśliwi, że mogliśmy uczestniczyć w otwarciu wystawy poświęconej największej uczonej wszechczasów – Marii Skłodowskiej-Curie. Nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że nasza radość jest tym większa, że pamięć o wspaniałej uczonej jest pielęgnowana i została uhonorowana przez dwa najbliższe jej sercu kraje – Polskę, miejsce jej urodzenia oraz Francję, miejsce pracy twórczej.

 

Wspólne zwiedzanie wystawy, od lewej: Ambasador Frédéric Billet, twórcy wystawy — Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs, dr inż. Piotr Chrząstowski — prawnuk Józefa Skłodowskiego i Pani Joanna Jachimczuk-Lora z Instytutu Francuskiego w Warszawie, fot. R. Pisarska / Ambasada Francji w Polsce

 

Osiągnięcia naukowe Marii Skłodowskiej-Curie są niezwykłe i na przestrzeni lat wciąż wzbudzają podziw, tak wielki, że w 2018 roku w plebiscycie brytyjskiego „BBC History Magazine uznano ją za najbardziej wpływową kobietę w historii. Nie powinno to dziwić, gdyż odkrywczyni polonu i radu swoimi badaniami wprowadziła ludzkość w erę atomu. Dzięki jej wytrwałości i uporowi powstały Instytuty Radowe – najpierw w Paryżu, a później w Warszawie – dwie placówki, które przyniosły ludzkości ukojenie w walce z chorobami nowotworowymi.

 

fot. R. Pisarska / Ambasada Francji w Polsce

 

Niezmiernie cieszy nas fakt, że kobieta, której przyszło żyć w epoce narodzin nauki o atomie i w której marzenia alchemików o przemianie materii w złoto zostały ziszczone, jest wciąż popularna. Jej geniusz, pracowitość, upór w dążeniu do obranego celu, są w istocie świadectwem, że ciężka praca, a nade wszystko wiara we własne możliwości pozwala na realizację nawet tych marzeń, które wydają się niemożliwe do zrealizowania. Z drugiej strony jej skromne i momentami bardzo trudne życie nadawało uczonej ludzki, a nie pomnikowy wymiar.

 

Niech książka i wystawa pt. Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce poświęcone jej wyjątkowemu życiu i niezwykłej pracy będą hołdem dla tej niezwykłej kobiety.

 

Na zdjęciu (od prawej): Pan dr inż. Piotr Chrząstowski, Pani Joanna Jachimczuk-Lora, Jego Ekscelencja Frédéric Billet, Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs, fot. R. Pisarska / Ambasada Francji w Polsce

 

***

Pragniemy wyrazić głęboką wdzięczność Panu Ambasadorowi Republiki Francuskiej w Polsce Jego Ekscelencji Frédéricowi Billet za zaproszenie do współpracy i możliwość wzięcia udziału w tym niezwykłym wydarzeniu, Pani Joannie Jachimczuk-Lora za zorganizowanie plenerowego wernisażu wystawy, poświęcony czas i zaangażowanie oraz Panu Piotrowi Chrząstowskiemu za udostępnienie licznych materiałów z archiwum rodzinnego i nieustanne wspieranie działań Piękniejszej Strony Nauki.

Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs

 

fot. K. Baryła / Piękniejsza Strona Nauki

153. rocznica urodzin Marii Skłodowskiej-Curie

 

 

Jest to taka niewielka, zwykła historia, pozbawiona wielkich wydarzeń. Urodziłam się w Warszawie w rodzinie profesorskiej. Wyszłam za mąż za Piotra Curie i miałam dwoje dzieci. Dzieło moje naukowe wykonałam we Francji.

Maria Skłodowska-Curie*

 

153 lata temu urodziła się Maria Salomea Skłodowska. Postać, której nie trzeba przedstawiać chyba nikomu. Uczona, której badania i odkrycia poczynione wspólnie z mężem Piotrem Curie dały przełom w nauce o atomie. Noblistka, która jako jedyna do dziś otrzymała dwie Nagrody Nobla w dwóch różnych dziedzinach naukowych. Kobieta, która w plebiscycie magazynu „BBC History” w 2018 roku zwyciężyła jako najbardziej wpływowa kobieta w historii — która zmieniła świat nie raz, a dwa razy. Jej historia rozpoczęła się 7 listopada 1867 roku w Warszawie.

Zapraszamy do lektury fragmentu pierwszego rozdziału najnowszej książki Tomasza Pospiesznego pt. Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce.

 

***

/   Tomasz Pospieszny   /

 

W 1818 roku angielska pisarka i poetka epoki romantyzmu, Mary Wollstonecraft Shelley, zafascynowana odkryciami naukowymi i badaniami Humphryʼego Davyʼego oraz Luigiego Galvaniego w zakresie chemii i fizjologii napisała książkę Frankenstein albo: współczesny Prometeusz. Było to pierwsze, niezwykle znamienne, być może jeszcze nieśmiałe otwieranie bram w kierunku rozwoju naukowego, i co ważniejsze, popularyzacji nauki. Romantyzm – epoka duszy – zaczynał wygasać. Nadchodziło nowe – epoka rozumu. Michał Heller napisał, że każda epoka ma swój obraz Wszechświata.7 Tak też było w drugiej połowie XIX wieku. Pozytywizm należał do niezwykle dynamicznych epok. Intensywnie rozwijała się nauka i technika, muzyka i literatura.

 

W zakonie augustianów w Brnie na Morawach Gregor Mendel rozpoczynał eksperymenty z grochem zwyczajnym i opisywał pierwsze prawa genetyki. W Petersburgu Dmitrij Mendelejew uszeregował pierwiastki chemiczne w tablicę, znaną dziś jako układ okresowy pierwiastków. W Paryżu Louis Pasteur ogłosił, że choroby są roznoszone przez drobnoustroje, a w Berlinie, jego naukowy rywal, Robert Koch odkrył prątek gruźlicy. W Cambridge Charles Darwin pracował nad książką pod znamiennym tytułem O pochodzeniu gatunków. W Sztokholmie Alfred Nobel eksperymentował ze środkami wybuchowymi, co doprowadziło do odkrycia dynamitu, a w Berlinie Werner von Siemens skonstruował pierwszą prądnicę elektryczną. W Bonn Friedrich August Kekulé rozwiązał zagadkę budowy cząsteczki benzenu, a Rudolf Clausius wprowadził pojęcie entropii. W Londynie William Henry Perkin odkrył pierwszy syntetyczny barwnik o silnie fioletowym zabarwieniu – moweinę. W Cambridge James Clerk Maxwell opracował teorię pola magnetycznego. Świat nauki ulegał przemianom.

 

Również sztuka rozwijała się dynamicznie. Wystarczy wspomnieć, że Giuseppe Verdi skomponował Don Carlosa i Aidę, Richard Wagner kończył Walkirię, miała premierę Zemsta nietoperza Johanna Straussa, a Georges Bizet wprowadzał ostatnie poprawki do Carmen. W swoich pracowniach tworzyli Camille Pissarro, Édouard Manet, Edgar Degas, Jan Matejko, Paul Cézanne, Auguste Rodin czy Claude Monet. Lew Tołstoj zakończył pisanie Wojny i pokoju, Fiodor Dostojewski Zbrodni i kary, Henrik Ibsen wydał Peer Gynta, Gustave Flaubert Szkołę uczuć, Victor Hugo Nędzników, Émile Zola Germinal, a Lewis Caroll Alicję w krainie czarów.

 

Taki świat czekał na narodziny kobiety, która miała go wielce ulepszyć.

 

Maria urodziła się w świecie, w którym nie było miejsca dla Polski. W wyniku rozbiorów, przegranych powstań, utraconych marzeń po upadku Napoleona, nie było jej na mapie świata. Nie miała nawet swojej nazwy. Była rozdarta pomiędzy szpony zaborców. Jedynie na moment podczas powstania styczniowego Polacy samostanowili o sobie. A później znów zostali stłamszeni i zniewoleni na długie lata. Taka „matka” czekała na narodziny „córki”, która swą ojczyznę miała uświetnić na „mapie” układu okresowego, na długo przed wyzwoleniem.

 

Maria Salomea Skłodowska przyszła na świat 7 listopada 1867 roku w Warszawie przy ulicy Freta 255 (obecnie Freta 16) w nieistniejącej już oficynie lub też na drugim piętrze kamienicy. Dziś w kamienicy przy ulicy Freta 16 mieści się Muzeum uczonej, w którym zgromadzono liczne fotografie, płaszcz, torebkę, przybornik z dwoma kałamarzami i linijką oraz liczne pamiątki rodzinne. Jest to jedyne na świecie biograficzne muzeum uczonej.

______________________________________

*[za:] H. Niewodniczański, Znaczenie odkryć Marii Skłodowskiej-Curie, „Nauka Polska”, 4(8), rok II, Warszawa 1954, str. 40.

***