160. rocznica urodzin Bronisławy Dłuskiej

Bronisława Dłuska znana jest zazwyczaj jako starsza siostra Marii Skłodowskiej-Curie. Bardziej wnikliwi kojarzą ją z Instytutem Radowym w Warszawie. Niewiele osób doda jeszcze, że zbudowała sanatorium i nowy budynek Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. To wszystko prawda, ale nie cała. Albowiem doktor Bronisława Dłuska była przede wszystkim lekarką – ginekologiem i położnikiem.

Sala dla matek w szpitalu położniczym w Paryżu, pocz. XIX wieku. Fot. Agence de presse Meurisse, National Library of France
Bronisława Skłodowska, 1885, Warszawa, domena publiczna

Bronia – bo tak ją nazywali najbliżsi – od dziecka marzyła o medycynie. Śmierć chorującej na gruźlicę matki utwierdziła ją w przekonaniu, że chce być lekarzem i leczyć ludzi. Praktyka lekarska na wsi była celem jej życia, mimo że początkowo zarabiała jako nauczycielka. Wychowana w rodzinie nauczycielskiej, wierna ideałom pozytywizmu, chciała walczyć o dostęp do edukacji dla wszystkich i pracować na rzecz innych zarówno na polu medycyny jak i społecznym. Chciała być użyteczna dla społeczeństwa, bo tak widziała rolę wykształconej kobiety. Dziewczęta pod zaborem rosyjskim niestety nie mogły studiować (natomiast medycynę studiował w Warszawie od 1881 roku starszy brat – Józef). Przez cztery lata po ukończeniu gimnazjum walczyła o swoje marzenie – o studia we Francji – uzupełniając swoją wiedzę na Uniwersytecie Latającym, a także zarabiając korepetycjami (po pół rubla za godzinę) i prowadząc dom dla ojca, brata i sióstr Heleny i Marii.

Największe pragnienie Bronisławy Skłodowskiej spełniło się jesienią 1885 roku, kiedy udało jej się uzbierać sumę wystarczającą na wyjazd do Paryża i pierwszy rok studiów na wydziale medycznym Sorbony. Przez kolejne lata finansowo mieli jej pomagać ojciec i siostra Maria – późniejsza noblistka. Wydawałoby się, że największa przeszkoda została pokonana, ale przede wszystkim Bronka musiała zdać na miejscu w Paryżu egzaminy z chemii oraz języków: łaciny i greki (przedmiotów tych nie nauczano w gimnazjach państwowych żeńskich w pod zaborem rosyjskim). Także nastawienie kolegów i wykładowców z wydziału, który jeszcze do niedawna zastrzeżony był tylko dla mężczyzn, nie zawsze było przyjazne.

Madeleine Brès (1842–1921), pierwsza kobieta-lekarz we Francji; w 1875 roku obroniła pracę doktorską o sutkach i karmieniu piersią, domena publiczna

Pierwsze kobiety dopuszczono do studiowania medycyny na Sorbonie w 1866 roku i były to cztery cudzoziemki (ten trend będzie się utrzymywał przez kolejne kilka dekad, najwięcej będzie studentek z Rosji, w tym Polek, które z racji obywatelstwa zapisywane są w wykazach jako Rosjanki). Wcześniej kobiety mogły zajmować się akuszerką po ukończeniu specjalnych kursów, ale nie dawało im to statusu lekarzy. Prezes Francuskiego Towarzystwa Medycznego jeszcze w 1875 roku nazywał kobiety na studiach medycznych godnym ubolewania trendem i chorobą. Jednak na przestrzeni lat 1884–1894 odsetek kobiet na wydziale medycznym zwiększy się z 3,5 do 10 %. Początek studiów Bronisławy zbiegł się w czasie z objęciem funkcji dziekana przez Paula Brouardela, który sprzyjał studentkom na swoim wydziale i postulował, aby wzorem angielskim wprowadzić pojęcie „doctoresses” – kobieta-lekarz.

Studia medyczne nie były łatwe, bariera językowa stwarzała problemy, zwłaszcza słownictwo medyczne, ale Bronisława była zdeterminowana, żeby skończyć studia i nie zmarnować swojej szansy, a także ciężko zarobionych przez Marię pieniędzy. W 1890 roku – piątym roku pobytu w Paryżu – napisała do ojca chrzestnego w Krakowie: Medycyna moja idzie daleko lepiej niż się spodziewałam, ze względu na obcy język i uprzedzenia do kobiet. […] Zdrowie mi świetnie dopisuje, pomimo prosektorium i powietrza szpitalnego. Nawet oczy moje, dosyć słabe z natury, zupełnie dobrze się trzymają, pomimo nauki przy lampie. W tym samym roku, we wrześniu, poślubiła Kazimierza Dłuskiego – kolegę ze studiów. Połączyło ich oprócz uczucia, zgodne spojrzenie na pracę społeczną i świat.

Caroline Schultze w dniu obrony doktoratu, domena publiczna

Na specjalizację Bronisława wybrała ginekologię i położnictwo. Wybór nie był trudny. W drugiej połowie XIX wieku kobieta jako lekarz mogła wybrać zaledwie pomiędzy ginekologią, a pediatrią. Żaden szanujący się nawet ciężko chory mężczyzna nie przyszedłby się leczyć do kobiety i wybór innej specjalizacji z góry skazywał kandydatkę na lekarkę na niepowodzenie. Żadnej kobiecie nie pozwolono, żeby została chirurgiem – uważano powszechnie, że to zbyt ciężka fizycznie praca. Głośnym echem odbiła się praca doktorska Caroline Schultze (urodzonej w Warszawie jako Karolina Szulc) Kobieta lekarz w XIX wieku z 1888 roku. Wywołała debatę publiczną, gdzie głównym oponentem był lekarz Jean-Martin Charcot. Argumentował, że kobieta z natury zaliczana do „płci pięknej” nie jest na tyle silna psychicznie by podołać obcowaniu z „brzydotą” choroby. Z kolei dumna postawa i niechęć do zajmowania w medycynie pozycji drugorzędnej jest przejawem nadmiernej ambicji u kobiet, które chcą zajmować się medycyną. Bo gdyby było inaczej, zadowoliłyby się pracą jako pielęgniarki i położne.

Bronisława, mimo nieprzychylnego nastawienia opinii publicznej do kobiet-lekarek, cieszyła się z ukończenia studiów i zdobycia zawodu, który pozwolił jej być niezależną i użyteczną dla innych. Sama sobie wierzyć nie chcę – pisała w liście – że tak prędko już dojdę do zakreślonego celu. Cieszę się bardzo, że się na to zdecydowałam. Mam zajęcie użyteczne, które i we wszelkich warunkach będzie uprzyjemniać życie. Przyjemnie pomyśleć, że się coś na świecie będzie robić, zamiast odpoczywać z założonymi rękami.

Bronia skończyła studia już jako mężatka w lipcu 1891 roku. Ale dyplom ukończenia wydziału medycznego to za mało by mogła pracować jako lekarz. Konieczny był doktorat z medycyny. Regulowało to nowe prawo, które wprowadziła ustawa rządowa, a które służyło weryfikacji wiedzy i kompetencji kandydatów na lekarzy. Dłuska miała ogromne szczęście, że Kazimierz nie miał nic przeciwko temu, żeby skończyła studia i rozpoczęła pracę nad doktoratem, który dałby jej możliwość pracy zawodowej i swoistej emancypacji. Większość i tak nielicznych absolwentek studiów medycznych nie kontynuowała dalszej nauki, zadowalając się na przykład prowadzeniem salonu kosmetycznego.

Adolphe Pinard, fot. Pierre Petit, Wellcome Library, London, domena  publiczna, CC BY 4.0

Już na pierwszym roku studiów Bronka Skłodowska poznała swojego przyszłego mistrza – profesora Adolphe’a Pinarda – ginekologa, twórcę stetoskopu położniczego, ale przede wszystkim prekursora opieki perinatalnej i prenatalnej. Stworzył on w Paryżu przychodnię dla kobiet w ciąży, gdzie pacjentki przyjmowane były bezpłatnie. I propagował naturalne karmienie piersią! Mleko matki jest święte! — mawiał — i należy do jej dziecka. Młoda studentka chłonęła jego słowa podczas wykładów.

„Biberon Robert” – słynna francuska butelka z rurką, domena publiczna

Temat karmienia piersią budził liczne kontrowersje w XIX wieku. Bo oto wraz z rozwojem nauki i rewolucją przemysłową kobiety poszły do pracy w fabrykach. Dużo łatwiej było robotnicom utrzymać pracę, gdy mogły swoje niemowlęta powierzyć komuś innemu, ciotce, babce lub wynajętej do opieki nad dzieckiem osobie. A nawet jeśli kobieta nie pracowała, to karmienie butelką było nowoczesne, bardzo modne i wygodne. Ogromnym ułatwieniem były bogaty asortyment akcesoriów do karmienia. W latach 90. XIX wieku najmodniejszą i najpopularniejszą była „butelka Roberta” [biberon Robert] – szklana płaska butelka z długim gumowym i giętkim wężykiem, zakończonym czymś w rodzaju smoczka. Producent zainwestował w reklamę, zdobył kilka medali za innowacyjność na targach zagranicznych i szturmem podbijał serca matek. System karmienia, który ofiarował matkom i dzieciom Eduard Robert był bardzo wygodny – niemowlęta bez trudu same trzymały rączką wężyk, podczas gdy ciężka butelka z mlekiem leżała obok. Wadę systemu powodował przede wszystkim sam wężyk – zbyt wąski by dało się go umyć – namnażały się w nim liczne bakterie. Niemowlęta chorowały na biegunki i wiele z nich umierało. Świadomość konieczności dezynfekowania butelek i smoczków, a także gotowania mleka przed podaniem, była bardzo niska. Dopiero w 1892 roku francuski pediatra Pierre Budin udowodnił, że przyczyną nieżytów przewodu pokarmowego zabijającego niemowlęta są namnażające się w niemowlęcych butelkach bakterie. Minęło blisko 20 lat zanim zakazano oficjalnie użycia „butelki Roberta”.

Szpital Położniczy [La Maternité] przy bulwarze Port-Royal w Paryżu, gdzie Bronisława Dłuska odbywała praktyki, lipiec 1899. Fot. Eugène Atge, National Library of France

Bronisława zafascynowana poglądami głoszonymi przez Adolphe’a Pinarda wybrała temat pracy doktorskiej – Wkład do badań nad karmieniem piersią. We wstępie napisała:

Karmienie piersią jest jedynym racjonalnym; jest korzystne i konieczne dla matki i dziecka. Przeszkody, które są przeciwko niemu, muszą zatem zniknąć. […] obowiązkiem lekarza, który zbyt często jest obojętnym, jest rozpowszechnianie wśród kolegów tych prawd! Od niego zależy, czy karmienie piersią będzie niejako przedłużeniem i zwieńczeniem macierzyństwa. Co do mnie, w granicach moich ograniczonych środków, ale wypełniając moją role i obowiązki jako kobiety-lekarza, postaram się wprowadzić je w życie.

Zwłaszcza to ostatnie zdanie jest znamienne: Bronisława zaczynając swoje badania była w ciąży! 13 kwietnia 1892 roku urodziła pierwsze dziecko – Helenę. Zgodnie ze zdobytą wiedzą medyczną i przekonaniami na blisko rok została w domu i karmiła córeczkę piersią. Pracy naukowej poświęciła się ponownie dopiero na początku 1893 roku.

Jeden z pawilonów kliniki położniczej Baudelocque w Paryżu, pocztówka z przełomu XIX i XX wieku, National Library of Medicine US

Przedmiot badań stanowiła grupa 500 kobiet, które urodziły dzieci w paryskiej klinice położniczej Baudelocque. Od marca 1891 roku szefem kliniki został profesor Pinard i od samego początku wdrażał tam swoje nowoczesne procedury opieki okołoporodowej. Duży nacisk kładziono na aseptykę, co pozwoliło, począwszy od 1875 roku, na duże zmniejszenie liczby matek umierających na gorączkę połogową spowodowaną zakażeniem paciorkowcem. Był to jeden z najnowocześniejszych szpitali położniczych w Europie i z czasem wyznaczył standardy organizacji i pracy innych klinik tego typu. Posiadał m.in. osobny pawilon dla położnic chorych na gruźlicę.

Bronisława przez rok towarzyszyła grupie matek wytypowanych do badania, wypełniając dla każdej szczegółowe fiszki odnośnie porodów, pokarmu jaki produkują i przyrostu wagi ich dzieci. Każda dopuszczona do opracowania fiszka zawierała obserwacje prowadzone przez kolejne 10 dni. Również potem Bronisława starała się monitorować, jak długo dana kobieta karmiła piersią i jaki to miało wpływ na przerwę między kolejnymi ciążami. Zestawiła wiele danych statystycznych i wyciągnęła wnioski.

Rycina przedstawiająca oddział noworodkowy kliniki Bauderlocque, połowa XIX wieku, ze zbiorów National Medicine Library US

Wyniki badań były jednoznaczne: 82 % matek nie miało najmniejszego problemu z karmieniem piersią swoich dzieci. Pozostałe 18 % to albo chore na gruźlice, dla których karmienie jest niewskazane albo inne przypadki, które wymagały jedynie niewielkiej pomocy przy karmieniu. Tylko czternaście z badanych matek zdecydowało się praktycznie od razu powierzyć swoje dziecko wynajętym mamkom. Bronisława argumentowała, że mamki to rodzaj prostytucji. Najważniejsze powinno być dla matki dobro własnego dziecka, a nie karmienie dziecka cudzego – bogatego – kosztem własnego – biednego. Najwyższa śmiertelność była wykazywana wśród dzieci robotnic i służących – wśród badanych przez Bronisławę stanowiły 80 % matek. Kobiety te musiały szybko wrócić do pracy po porodzie i nie były w stanie karmić dalej same. Zwyczajem francuskim było oddawanie maleńkich dzieci na wychowanie do rodziny na wieś, co było według Bronisławy rodzajem klęski społecznej i jedną w głównych przyczyn wysokiej śmiertelności niemowląt. Walka o karmienie piersią była dla pani Dłuskiej problemem natury społecznej. Społeczeństwo nie doceniało roli matki i korzyści, które płynęły z faktu, że matka – zgodnie z naturalnym powołaniem – sama karmiła dziecko własnym mlekiem. Sprzyjało to zarówno jej zdrowiu jak i dobru dziecka, które tutaj powinno być najważniejsze.

„Gazeta Narodowa” zapowiadała – z młodych medyków w pierwszych dnach przyszłego miesiąca, bronić będzie w todze i birecie tezy swej pani Dłuska, żona zdolnego i wziętego tutejszego lekarza, w celu otrzymania stopnia doktora medycyny; wszystkie egzaminy złożyła już świetnie.

Strona tytułowa doktoratu Bronisławy Dłuskiej. Widać poprawkę ołówkiem w brzmieniu nazwiska z „Dluski” na „Dluska”, BIU Santé — Médecine Bibliotheque, Paris
Dedykacja Autorki w egzemplarzu doktoratu podarowanemu bratu – dr. Józefowi Skłodowskiemu z dedykacją: „Drogiemu Bratu i Koledze ofiaruje Br. Dłuska / 4. Lipca 1894”. Archiwum dr. inż. Piotra Chrząstowskiego

Madame Bronislas Dluski obroniła swoją tezę doktorską z powodzeniem we środę 4 lipca 1894 roku o godzinie trzynastej. „Kurjer Warszawski”: P. Bronisława ze Skłodowskich Dłuska, żona Kazimierza, doktora medycyny, zdała egzamin i broniła tezy doktorskiej przed fakultetem medycznym paryskim. Otrzymała stopień doktora i została zamianowana laureatką wydziału (laureate de la faculte). Warszawski „Przegląd Tygodniowy”: Jury, przyznając pani Dłuskiej stopień doktora medycyny, oceniło jej rozprawę wyrazami: „extrêmement bien”. Jeden ze 100 obowiązkowych egzemplarzy wydanej drukiem pracy doktorskiej podarowała bratu – Józefowi Skłodowskiemu (wtedy już od 10 lat praktykującemu w Warszawie lekarzowi) z dedykacją: Drogiemu Koledze i Bratu…

Warto zauważyć, że tym samym 1894 roku powstała francuska organizacja „Kropla mleka” Leona Dufoura, której celem było codzienne zaopatrywanie matek, które nie mogą samodzielnie karmić dzieci w sterylizowane mleko i bezpieczne butelki. Działanie tej organizacji będzie kolejnym krokiem do zmniejszenia śmiertelności niemowląt.

Nagłówek papieru firmowego z gabinetu dr Dłuskiej przy ulicy Chateaudun 39 bis, ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej

Dr. dr-owa Dłuska ma zamiar poświęcić się leczeniu chorób kobiecych – pisała „Gazeta Narodowa” we Lwowie. Latem, po uzyskaniu tytułu doktora, Bronisława otworzyła samodzielny gabinet lekarski przy ulicy Châteaudun nr 39, w prestiżowej 9. dzielnicy Paryża (w pobliżu dworca Saint Lazaire). Pani doktor B. Dłuski — poniedziałki, środy i piątki — choroby kobiece i położnictwo — głosi nagłówek na papierze firmowym. Gabinet stał się miejscem, gdzie doktor Dłuska wdrażała swoje poglądy na opiekę nad kobietami w ciąży i karmienie piersią. W pozostałe dni pomagała mężowi – lekarzowi okręgowemu – w jego gabinecie w dzielnicy przemysłowej, gdzie zajmowała się przypadkami kobiet, w większości robotnic i ich licznymi porodami.

Jedna z serii 6 pocztówek z ok. 1900 roku. „Lekarka – studentka. Będę głównie lekarzem kobiet. Ile młodych dziewcząt jest leczonych dopiero wtedy, gdy jest już za późno, ze wstydu przed badaniem przez mężczyznę. Zapraszam do mnie, moje siostry”, z kolekcji Natalie Pigeard

Mimo dużego sukcesu doktoratu Bronisława przez kolejne cztery lata – do czasu urodzenia synka Jerzego – jedynie leczyła i nigdy nie powróciła już do pracy stricte naukowej. Sądzę, że wynikało to z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze dla niej zawsze większe znaczenie miała praca społeczna. Gdy zgłębiła problemy związane z podejściem do karmienia piersią i wskazała rozwiązania, to jedyną drogą było dla niej wprowadzać je w życie. A to najprościej było robić w gabinetach lekarskich: we własnym namawiać zamożne paryżanki z „towarzystwa” do samodzielnego karmienia piersią swoich dzieci, a w mężowskim pracować u podstaw na rzecz zorganizowania lepszych warunków dla dzieci robotnic. Bronisława jako lekarz-kobieta bardziej mogła być użyteczna w codziennej pracy w gabinetach lekarskich i tak chciała swoją wiedzę, możliwości i umiejętności spożytkować.

Kolejna z serii pocztówek „Lekarka – studentka. Lekarka będzie pełna litości. Nie będzie się śmiała z twojego nieszczęścia. Wręcz przeciwnie — z całego serca będzie współczuć”, z kolekcji Natalie Pigeard

Drugi z powodów odejścia Dłuskiej od pracy naukowej to stosunek – wciąż nie ufny – mężczyzn do kobiet-lekarzy. Zawód lekarski był zdominowany przez mężczyzn, nawet w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Osoby, które wymienia doktor Dłuska w podziękowaniach w swojej pracy doktorskiej to wybitni lekarze-mężczyźni: Adolphe Pinard, Ulysses Trélat, Leon Lefort, Lejars i Lepage oraz  jedyna kobieta, przełożona położnych – panna Leontine Roze. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że to najwyższe stanowisko, jakie mogła w klinice zająć kobieta.

W roku 1898 Bronisława urodziła drugie dziecko – synka Jerzego, a także wraz z mężem przeniosła się do Zakopanego. W latach 1899–1902,  jako pierwsza kobieta na Uniwersytecie Jagiellońskim nostryfikowała swój dyplom lekarski z Paryża, uzyskując tytuł doktora wszech nauk lekarskich. Własna praktyka medyczna stanowiła jeszcze przez kilka zaledwie lat marginalny wycinek jej życia. Nie porzuciła co prawda medycyny, ale oddawała się coraz bardziej działalności społecznej i administracyjnej. Wraz z mężem zbudowała i prowadziła pierwsze zakopiańskie sanatorium przeciwgruźlicze, organizowała i współfinansowała sanatorium studenckie „Bratniak”, dzięki jej energicznym działaniom powstał nowy murowany gmach Muzeum Tatrzańskiego, była w komitecie organizacyjnym domu sierot „Helenówek” w Aninie pod Warszawą, pomogła zorganizować ośrodek kolonijny dla najuboższych „Olin” w Otwocku i wreszcie była motorem budowy i działania Instytutu Radowego w Warszawie.

Literatura:

  1. B. Dluski, Contribution a l’etude l’allaitement maternel, Thèse pour le doctorat en médicine de Paris n° 355, Paris 1894.
  2. N. Henry, Uczone siostry. Rodzinna historia Marii i Broni Skłodowskich, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2016.
  3. M. Lipinska, Histoire des femmes médecins, Thèse de médecine de Paris n° 613, Paris 1900.
  4. P. Moulinier, Les étudiants étrangers à Paris au XIXe siècle, Presses Universitaires de Rennes, Rennes 2012.
  5. N. Pigeard-Micault, Histoire de l’entrée des femmes en médecine, BIU Santé, Université de Paris, https://www.biusante.parisdescartes.fr
  6. E. Wajs-Baryła, Bronisława Dłuska. Doktor wszech nauk lekarskich, Warszawa 2018.
  7. C. Schultze, La femme médicin au XIXe siècle, Thèse de médecine de Paris n° 49, Paris 1888.

Jeszcze w tym roku nakładem Wydawnictwa Sophia ukaże się biografia pt. Bronisława Dłuska. Całe życie dla innych.

143. rocznica urodzin Emmy Noether

Z pewnością nie jest przesadą, by nazwać ją matką współczesnej algebry.

(Irving Kaplansky)

Jeden z czołowych matematyków niemieckich Edmund Landau oceniając geniusz Emmy Noether powiedział – Mogę potwierdzić tylko, że jest ona wybitną matematyczką, ale nie – że jest kobietą. Rzeczywiście uczona nigdy nie przykładała uwagi do swojego wyglądu. Liczyła się dla niej tylko matematyka.

Emmy Noether, b.d., Oberwolfach Photo Collection, sygn. 9267

Emmy Noether urodziła się 23 marca 1882 roku w Erlangen w rodzinie żydowskiej. Miała trzech młodszych braci Alfreda, Fritza i Roberta. Alfred, urodził się w 1883 roku był doktorem z chemii, zmarł w 1918 roku. Fritz urodził się w 1884 roku i był także znanym matematykiem, zaś Gustaw Robert urodził się w 1889 roku. Wiadomo, że był poważnie chory i zmarł w wieku trzydziestu dziewięciu lat. Uczona otrzymała imiona Emmy Amalia, ale będzie używał tylko pierwszego. Jej ojcem był Max Noether, którego rodzina zajmowała się hutnictwem. Mając czternaście lat zachorował na polio. Dzięki długotrwałej i ciężkiej rekonwalescencji odzyskał częściową sprawność, chociaż do końca życia poruszał się o lasce. Najprawdopodobniej zdolności matematyczne Emmy odziedziczyła po ojcu. Uczył się on matematyki samodzielnie, a w 1868 toku otrzymał doktorat na Uniwersytecie w Heidelbergu. W 1875 roku został profesorem Uniwersytetu Fryderyka i Aleksandra w Erlangen, gdzie poznał i poślubił Idę Amalię Kaufmann wywodzącą się z zamożnego rodu kupców niemieckich. Warto zauważyć, że Max był jednym z uczonych, którzy zajmowali się geometrią algebraiczną i teorią funkcji algebraicznych.

Emmy nigdy nie uchodziła za kanon piękna – była tęgawa, sepleniła, nosiła grube okulary, ale była niezwykle sympatyczna, bardzo lubiana. Uwielbiała łamigłówki i zagadki. Dużo czasu poświęcała na czytanie. Matka zadbała, aby Emmy umiała gotować, prowadzić gospodarstwo domowe. Nie były to jej ulubione zajęcia, chociaż lubiła grać na fortepianie i tańczyć. Wykazywała także duże zdolności językowe. W 1900 roku zdała egzamin umożliwiający jej nauczanie języka angielskiego i francuskiego w szkole dla dziewcząt.

Emmy Noether, ok. 1900, domena publiczna.

Noether nie zdecydowała się jednak na nauczanie. Postanowiła rozpocząć studia na Uniwersytecie w Erlangen. Zapisała się na kierunek pedagogiczny jako wolna słuchaczka. Kobieta na uczelni była nadal kimś wyjątkowym. Musiała otrzymać zgodę od poszczególnych profesorów, aby móc uczestniczyć w ich wykładach. Nie było to jednak szczególnie trudne z uwagi na pozycję jej ojca. 14 lipca 1903 roku Emmy zdała egzamin maturalny w Realgymnasium w Norymberdze. Następnie w semestrze zimowym 1903/1904 rozpoczęła studia na Uniwersytecie w Getyndze, gdzie słuchała wykładów między innymi fizyka i astronoma Karla Schwarzschilda oraz matematyków Hermanna Minkowskiego, Otto Blumenthala, Feliksa Kleina czy Davida Hilberta. Kiedy w 1904 roku powróciła do Erlangen zapisała się na uniwersytet jako pełnoprawna studentka matematyki. Pod opieką i kierunkiem przyjaciela Maxa Noethera Paula Gordana przedstawiła w 1907 roku pracę doktorską pt. O kompletnych układach niezmiennych dla trójskładnikowych form bikwadratowych. Umożliwiło jej to podjęcie pracy na uniwersytecie. Jak łatwo można się domyśleć pracowała nieodpłatnie, często była poniżana i dyskryminowana, chociaż jak się wydaje była absolutnie odporna na słowne uszczypliwości. Liczyło się dla niej to, że może pracować naukowo, zastępować ojca na wykładach. Z czasem studenci zaczęli uważać ją za doskonałego nauczyciela – być może dość ekstrawaganckiego, ale doskonale znającego wykładany przedmiot.

Emmy w towarzystwie braci: Alfreda, Fritza i Roberta, przed 1918, Oberwolfach Photo Collection, sygn. 3120

Emmy ściśle współpracowała z Gordanem, a kiedy przeszedł on na emeryturę w 1910 roku czasowo pracowała samodzielnie. Jego zastępca Erhard Schmidt niebawem wyjechał do Wrocławia, a jego miejsce objął Ernst Fischer, który miał istotny wpływ na życie i pracę Noether. Oboje czerpali niezwykła przyjemność z „uprawianiaˮ matematyki, dyskutowali o pracy w każdej wolnej chwili. Noether słynęła z tego, że wysłała pocztówki do Fischera, w których często rozwijała swój tok myślowy. Jednak co ważniejsze Fischer zapoznał Noether z pracami Davida Hilberta.

W roku 1915 roku Feliks Klein zaproponował jej, aby podjęła wykłady na wydziale matematyki Uniwersytetu w Getyndze. Miała podjąć pracę jako asystentka Hilberta. Hilbert i Klein starali się w Ministerstwie Edukacji o przyznanie Noether tytułu profesora, a co za tym idzie wynagrodzenia. Niestety większość tęgich męskich głów wyrażała sprzeciw wobec przyjęcia kobiety w kręgi akademickie. Wzburzony Hilbert miał powiedzieć – Ależ, proszę panów, to, że pani Noether jest kobietą, nie powinno stanowić przeszkody, ponieważ chodzi o jej wykłady, a nie obecność w łaźni.

Noether przyjechała do Getyngi pod koniec kwietnia 1915 roku. W maju otrzymała informację o nagłej śmierci matki. Jej ojciec zrezygnował z pracy i przeszedł na emeryturę. Emmy przerwała więc pracę i wróciła na kilka tygodni do Erlangen. Kiedy wróciła na uniwersytet nie otrzymała pensji, dlatego nadal pozostawała na utrzymaniu rodziny, która także bardzo ją wspierała i mobilizowała w podjętych pracach. Wkrótce udowodniła jedno z najbardziej fundamentalnych twierdzeń w fizyce, tzw. twierdzenie Noether, w myśl którego symetrie praw fizyki są powiązane z zasadami zachowania pewnych wielkości fizycznych np. energii czy pędu. Jednakże według specjalistów najbardziej innowacyjnym wkładem uczonej w matematykę był jej wpływ na rozwój algebry abstrakcyjnej, któremu poświęciła wiele artykułów i wykładów.

Emmy Noether, b.d., [za:] https://untoldstoriesofscience.files.wordpress.com/2015/09/emmynoether_pic.jpg

Po pierwszej wojnie światowej Noether miała już na tyle pewną pozycję w świecie matematyki, że pozwolono jej przedstawić habilitację. Egzamin ustny odbył się pod koniec maja 1919 roku, a wykład habilitacyjny w czerwcu. Jednak dopiero w 1923 roku otrzymała etat docenta prywatnego z prawem do wykładania i prowadzenia prac doktorskich. Niestety nadal nie otrzymywała wynagrodzenia. Praca była dla niej najważniejsza. Kiedy dyskutowała o matematyce zapominała o całym świecie. Podczas posiłków gestykulowała często rzucając jedzeniem i nie dbając o to, że plami ono jej sukienkę. Kiedyś w trakcie wykładu zsunęła się jej niedbale włożona halka. Emmy podniosła ją, wrzuciła do kosza i kontynuowała wywód jakby nic się nie stało. Często żartobliwie nazywaną ją Herr Noether. Ubierała się w długi płaszcz, chodziła bardzo energicznie zawsze z dużą czarną torbą, mrucząc coś pod nosem. Miała sporą nadwagę, ale absolutnie jej to nie obchodziło. Jeśli nie jem, nie mogę tworzyć matematyki – mawiała.

Emmy Noether, ok. 1930, domena publiczna.

Jej wpływ na rozwój idei współpracowników był niezwykle wyraźny – pozwalała im zdobywać uznanie i rozwijać karierę kosztem własnych osiągnięć. Wkrótce była u szczytu sławy – publikowała, miał uczniów dwa razy zaproszono ją do wygłoszenia referatów na Międzynarodowym Kongresie Matematyków, współredagowała także „Mathematische Annalen”. Była towarzyska i przyjacielska. Kiedy w 1926 roku przyjechał do Getyngi rosyjski topolog Paweł Aleksandrow bardzo szybko nawiązał współpracę z Noether. Uczeni stali się bliskimi przyjaciółmi. Aleksandrow zaczął ją nazywać „der Noetherˮ. Oboje spotykali się regularnie i czerpali radość z dyskusji na temat algebry i topologii. W przemówieniu dedykowanym pamięci uczonej Aleksandrow nazwał ją najwspanialszym matematykiem wszechczasów.

Zimą 1928/1929 Noether pojechała do Moskwy, gdzie kontynuowała pracę z Aleksandrowem oraz prowadziła serię wykładów. Niestety wyjazd na wschód przysporzył jej kłopotów, bowiem kiedy wróciła do Niemiec wiele osób skarżyło się, że mieszka w jednym budynku z marksistowską Żydówką. Uczona została zmuszona do opuszczenia pokoju. Najgorsze jednak miało nadejść.

Emmy Noether w gronie uczniów i współpracowników, b.d., Oberwolfach Photo Collection , sygn. 3097

W 1933 roku, kiedy naziści doszli do władzy, zwolniono wszystkich profesorów pochodzenia żydowskiego. Niewzruszona uczona zapraszała swoich studentów do domu, gdzie prowadziła dalej zajęcia. Miała podobno nawet nie zważać na jednego z nich, gdy przyszedł ubrany w nazistowski mundur. Wbrew wszystkiemu była ostoją dla innych. Hermann Weyl wspominał: Jej odwaga, szczerość, obojętność wobec własnego losu, jej pojednawczy duch były w samym środku całej tej nienawiści i podłości, rozpaczy i smutku wokół nas, moralnego pocieszenia … Jej serce nie znało złośliwości; nie wierzyła w zło, w rzeczy samej nigdy nie przyszło jej do głowy, że może odgrywać rolę wśród mężczyzn. Z czasem jednak sytuacja polityczna robiła się coraz bardziej niebezpieczna i Noether musiała zacząć myśleć o swoim bezpieczeństwie. Początkowo chciała wyjechać do Rosji, jednak przekonano ją aby wyjechała na Bryn Mawr College w Stanach Zjednoczonych, gdzie pojechała z końcem 1933 roku. Niestety trudno było jej się odnaleźć w innych warunkach prac. Była przyzwyczajona do wysokiego poziomu wiedzy doktorantów. Wkrótce zaczęła jeździć na twórcze dyskusje do Institute for Advanced Study w Princeton. W 1934 roku na krótko wróciła do Niemiec, gdzie po raz ostatni widziała się z bratem Fritzem, który wyjechał do Rosji, gdzie podczas czystek zginął.

Emmy Noether, b.d., Oberwolfach Photo Collection, sygn. 9245

W kwietniu 1935 roku lekarze zdiagnozowali w macicy Noether spory guz. Operacja była dość ryzykowna, ponieważ uczona cierpiała na wysokie ciśnienie. W trakcie zabiegu okazało się, że ma także torbiel na jajniku. Operacja przebiegła jednak pomyślnie. Wydawało się, że uczona szybko powraca do zdrowia. Niestety po trzech dniach dostała wysokiej gorączki, straciła przytomność i zmarła. Lekarze nie potrafili podać jednoznacznej przyczyny śmierci – podejrzewali udar lub infekcję pooperacyjną. Po jej śmierci Albert Einstein powiedział:

Kilka dni temu, w wieku pięćdziesięciu trzech lat, zmarła wybitna matematyczka, profesor Emmy Noether, związana z uniwersytetem w Getyndze, a przez ostatnie dwa lata z Bryn Mawr College. W opinii najbardziej kompetentnych współczesnych matematyków, Fräulein Noether była największym twórczym talentem matematycznym, jaki pojawił się od chwili, gdy zaczęło się wyższe wykształcenie kobiet. W dziedzinie algebry, którą od stuleci zajmują się najbardziej utalentowani matematycy, odkryła ona metody, które okazały się niezmiernie ważne dla osiągnięć obecnego młodszego pokolenia matematyków. Matematyka czysta jest na swój sposób poezją idei logicznych. Szuka się w niej najogólniejszych idei zdolnych do połączenia w prostej, logicznej i jednolitej formie jak najszerszego kręgu związków formalnych. W tym dążeniu do logicznego piękna odkrywa się uduchowione formuły konieczne, by głębiej przeniknąć prawa natury.

Zalecana literatura:

  1. S. Bertsch McGrayne, Nobel Prize Women in Science. Their Lives, Struggles, and Momentous Discoveries, 2nd Ed., Joseph Henry Press, Washington, 2006, ss 64–92.
  2. A. Dick, Emmy Noether, 1882–1935, Birkhauser, Stuttgart, 1981.
  3. A. K.Wróblewski, 300 uczonych prywatnie i na wesoło, Tom 2, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2018.
  4. H. Hasse, E. Noether, Die Korrespondenz 1925–1935, Göttingen University Press
  5. M. B. Tent, Emmy Noether: The mother of modern algebra, A K Peters, Ltd. Natick, Massachusetts, 2008.

69. rocznica śmierci Ireny Joliot-Curie

*

Irena Joliot-Curie przechodzi skomplikowaną operację ucha środkowego, ale dość szybko wraca do sił. Będzie pracowała. Będzie bawiła się z wnukami. Będzie czułą i kochaną żoną dla Freda. Niestety nie na długo. Zaczyna się męczyć. Nie może już chodzić na dłuższe spacery po okolicy. Wówczas obwozi ją swoim samochodem przyjaciółka Angèle Pompeï. To właśnie jej mówi ze śmiechem: „Czuję, że stałam się leniwaˮ[1]. Jedzie jeszcze raz w góry do Szwajcarii. Jednak tym razem wraca bez większej poprawy zdrowia. Zgłasza się do szpitala imienia Curie. Taksówkarz pyta, kiedy może ją odebrać. „Nie wiemˮ[2] – odpowiada cicho. Lekarze oznajmiają jej, że gruźlica, na którą cierpiała przez niemal całe życie, została pokonana. Niestety utrzymująca się gorączka oraz ciągły spadek wagi są niepokojącym symptomem innej podstępnej choroby.

Irena Joliot-Curie w Warszawie, lata 50. XX wieku, Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie

Lew Kowarski w liście do Chadwicka pisał: „Z pewnością od kilku lat cierpiała na jakąś postać anemii albo brak odporności na zakażenia. Wygląda mi to na chroniczne zaburzenie komórek krwi i możliwe, że miało jakiś związek z długotrwałym wystawieniem na promieniowanieˮ[3]. Uważano, że jej choroba była początkowo spowodowana dużymi dawkami promieni rentgenowskich, na które była narażona podczas pierwszej wojny światowej. Chociaż Ellen Gleditsch twierdziła, że było to spowodowane poważnym wyciekiem roztworu zawierającego polon, który miał miejsce pewnego dnia w laboratorium. Aby chronić swoich współpracowników, Irena odesłała ich, podczas gdy sama sprzątała[4]. Zapewne oba wydarzenia przyczyniły się do przedwczesnej śmierci uczonej.

Irena Joliot-Curie na lotnisku w Warszawie, 1946, Narodowe Archiwum Cyfrowe

W końcu lekarze potwierdzają najgorsze obawy Ireny.

Diagnoza: białaczka.

Irena wie co to oznacza. „Cierpię na chorobę mojej mamyˮ[5] – mówi przyjaciółce. Mimo, że jest leczona przy użyciu najnowocześniejszych środków, nie ma nadziei. Traci siły z dnia na dzień. „Oddychanie, jedzenie, najzwyklejsze czynności życiowe sprawiają mi trudnośćˮ[6] – mówi do Angèle. Wie, że umiera. Zwracając się do Aline Perrin, wyznaje: „Nie boję się śmierci. Miałam przepiękne życieˮ[7]. Zachowała jasność umysłu do końca. 14 marca odwiedził ją Edmond Wellhoff, z którym zasiadała w rządzie Bluma. Podczas spotkania wyraziła swoje obawy o niedostateczne działanie rządu wobec najuboższych.

Irena Joliot-Curie odeszła trzy dni później, w sobotę 17 marca 1956 roku. Miała zaledwie pięćdziesiąt osiem lat.

Jej ciotka Helena Skłodowska-Szalayowa w liście z 25 kwietnia 1956 roku do Maniusi Goetlowej-Szancenbachowej pisała:

Irena umarła identycznie na tę samą chorobę, co Maria Curie’owa, t.j. na leukemię ([Franciszek] Łukaszczyk także jest chory i cudem się jeszcze trzyma przy życiu). Chorowała krótko, prawie śpiąc ustawicznie przez ostatnie parę tygodni. Przed rozwinięciem się choroby wysłali ją lekarze w góry na sporty zimowe, radząc wrócić, o ile gorączka się powiększy. Pojechała z rodziną (z synem i Langevinami) po 6 dniach wróciła. Po zbadaniu lekarze orzekli, że stan jest beznadziejny. Postawili diagnozę. Nie cierpiała i nie orientowała się do śmierci, że musi umierać. Jeszcze z Fredem na krótko przed ostatnim etapem choroby, w szpitalu już, pisała jakiś artykuł, czy wykańczała pracę. Fred jest niezdrów, ale nie przypuszczam aby też bardzo ciężko, chyba, że mu się stan zdrowia ostatecznie pogorszył po śmierci żony. Jest chory na wątrobę, przez kilka miesięcy mieszkał w szpitalu, żeby być ciągle pod ścisłą obserwacją lekarzy. W ten sposób odchodzą ludzie względnie młodzi, mogący jeszcze długo żyć dla świata, dla nauki i dobra ludzkości.

[…] jeszcze pisała mi Ewa [Curie-Labouisse], że obawia się o Pierre, który matkę szalenie kochał i którego rozpacz jest niepokojąca[8].

Joliotowie w 1940 roku, [za:] https://prabook.com/web/irene.joliot-curie/3771575#gallery

W dzień śmierci Ireny Joliot-Curie ogłoszono żałobę narodową. Pogrzeb odbył się 31 marca z wielkimi honorami na koszt państwa. Trumna z ciałem uczonej okryta trójkolorowym sztandarem Francji ustawiona była na katafalku wzniesionym między pomnikami Louisa Pasteura i Victora Hugo na dziedzińcu Sorbony. Profesorowie i studenci Wydziału Nauk Ścisłych pełnili wartę przez 24 godziny. Zmieniali się co piętnaście minut. Anonimowa staruszka, trzymająca w ręku bukiet zawilców, powiedziała: „[Irena] była dobrą kobietąˮ[9]. Obok trumny stali Fred, Helena z mężem, Piotr, Ewa i pozostała rodzina zmarłej. Obecni byli także „szef kancelarii prezydenta, sekretarz stanu w prezydium rady ministrów, przewodniczący Zgromadzenia Narodowego, przewodniczący Rady Republiki, członkowie rządu, deputowani do parlamentu, członkowie paryskiej rady miejskiej, przywódcy Francuskiej Partii Komunistycznej, Związku Kobiet Francuskich, Francuskiej Rady Pokoju, Powszechnej Konfederacji Pracy i innych organizacji społecznych. Na placach i ulicach przylegających do gmachu uniwersytetu zgromadziło się tysiące mieszkańców Paryża. W czasie uroczystości pogrzebowych przemówienie wygłosił minister oświaty René Billeresˮ[10]. Po zakończeniu uroczystości kondukt żałobny udał się ulicami Paryża na cmentarz w Sceaux, gdzie Irena Joliot-Curie spoczęła blisko swoich rodziców.

Pogrzeb Ireny Joliot-Curie, fot. Thomas Mcavoy, „Life” Magazine

Paryski korespondent ,,Trybuny Luduˮ, Robert Lambotte pisał: ,,Niebo Paryża pokrywały chmury ciężkie i szare, padał drobny deszcz. Trumna, otoczona oddziałem Gwardii Republikańskiej, niesiona była na ramionach przyjaciół od Sorbony aż do małego cmentarza podparyskiej miejscowości Sceaux. Wzdłuż trasy pogrzebu tysiące kobiet i mężczyzn żegnało wielką uczoną[11]ˮ. Jarosław Iwaszkiewicz, który wchodził w skład delegacji polskiej[12] żegnającej Irenę, w swoich dziennikach, napisał:

Paryż, 22 marca 1956

Wczoraj był pogrzeb Ireny Joliot-Curie. Po dziwnym i bardzo wspaniałym obrządku znaleźliśmy się wszyscy na cmentarzu w Sceaux. Wszyscy zaproszeni defilowali przed małą, płaską, żółtą trumną ustawioną na dwóch balach nad przepaścią grobu. W końcu alejki stała rodzina. Fryderyka nie było, jest on bardzo chory, więc zaraz sobie poszedł. Ale stała cała rodzina, dzieci i Ewa. Kiedyśmy podchodzili do rodziny, nagle stanąłem oko w oko z Ewą. Ona mnie jak gdyby poznała i uśmiechnęła się lekko. Coś się między nami wytworzyło, rodzaj jakiegoś prądu. Cóż ja ją w życiu widziałem? To był chyba dokładnie czwarty raz. Raz u Godebskich, drugi raz na naszym śniadaniu dla Karola aux Ambassadeurs. Trzeci raz po wojnie u Mühlsteinów z Arturem [Rubinsteinem], i to – czwarty. Ale przez tę chwileczkę, co stałem naprzeciwko niej, stała się dla mnie symbolem tych wszystkich dni spędzonych ongi w Paryżu, symbolem wszystkiego, i Godebskich, i Karola, i Lechonia, całego tego świata – który nigdy nie był moim światem w pełnym znaczeniu tego słowa. Podszedłem do niej, pocałowałem ją w rękę i powiedziałem jej po polsku: ,,W imieniu Polski…ˮ, na co ona mile powiedziała: ,,Bahdzo panu dziękuję…ˮ. Wyglądała jeszcze prześlicznie za czarną woalką. Pozostawiło to we mnie jakieś osobliwe wspomnienie[13].

Irenę pochowano w skromnym grobie niedaleko grobu Marii i Piotra Curie. Nie było asysty wojskowej ani kościelnej. Uszanowano jej zamiłowanie do pokoju i absolutny ateizm. Oddano jej hołd. Hołd należny królowej radioaktywności i obrończyni pokoju.

Grób rodziny Joliot-Curie na cmentarzu w Sceaux pod Paryżem, fot. Thomas Haas

Irena chciała, aby postęp naukowy przyniósł korzyści ludzkości w świecie, w którym kobiety są równe w prawach i obowiązkach mężczyznom. Jej indywidualna praca była napędzana przez jej własną ciekawość, a jej podstawowe podejście do nauki pozostało filozoficzne. Mówiła: „Jeśli odkrywca próbuje zaspokoić zamiłowanie do przygody w badaniach, mogłoby się wydawać, że spokojne życie laboratorium ma niewiele do zaoferowania… Jednak możemy znaleźć się w obliczu pojedynczych faktów… Raz rozpoczęte zadanie rozwija się w nieoczekiwany sposób, otwierając nowe ścieżki dla przyszłej pracy. Zaspokajamy naszego ducha przygody[14]”.

Irena Joliot-Curie kiedyś powiedziała:

Człowiek musi swoją pracę traktować poważnie, musi być niezależny, a nie tylko czerpać z życia przyjemność. To zawsze powtarzała mi matka, nigdy natomiast nie usłyszałam od niej, że kariera naukowa jest jedyną drogą, którą warto iść[15].

___________________

[1] E. Cotton, Rodzina Curie, s. 136.

[2] R. Pflaum, Grand Obsession, s. 463.

[3] D. Brian, Rodzina Curie, s. 384.

[4] E. T. Crossfied , Irène Joliot-Curie, s. 123.

[5] Cytat za filmem: Wyjście z cienia – historia Ireny i Fryderyka Joliot-Curie, reż. R. Reed, USA 2009.

[6] E. Cotton, Rodzina Curie, s. 137.

[7] S. B. McGrayne, Nobel Prize Women in Science, s. 142.

[8] Archiwum rodzinne dr. inż. Piotra Chrząstowskiego.

[9] R. McKown, Irène Joliot-Curie…, s. 180.

[10] J. Iwaszkiewicz, Dzienniki 1956–1963, tom II, Czytelnik, Warszawa 2010, s. 40–42.

[11] R. Lambotte, Kwiaty dwóch narodów, ,,Trybuna Luduˮ, 22 marca 1956.

[12] 19 marca wyjechała do Paryża na pogrzeb Ireny Joliot-Curie delegacja polska, w skład której poza Iwaszkiewiczem weszli: minister szkolnictwa wyższego Adam Rapacki i kierownik Zakładu Instytutu Jądrowego PAN w Krakowie prof. Henryk Niewodniczański. Delegatom towarzyszyła wnuczka Heleny Skłodowskiej-Szalay – Maria Elżbieta Staniszkis (1920–1999). 20 marca o godz. 16.00 delegacja polska udała się do Sorbony, aby złożyć wieńce na trumnie Ireny Joliot-Curie.

[13] J. Iwaszkiewicz, Dzienniki 1956–1963…, s. 40–42.

[14] R. Pflaum, Grand Obsession. …, s. 295.

[15] S. Emling, Maria Skłodowska-Curie …, s. 293.

Międzynarodowy Dzień Matematyki

***
14 marca 2025 roku po raz szósty #celebrujemy Międzynarodowy Dzień Matematyki, ustanowiony rezolucją UNESCO w listopadzie 2019 roku.
Czy wiecie Państwo, że Maria Skłodowska-Curie również była matematyczką? ♾
Noblistka z wykształcenia była fizyczką (dyplom w 1893 roku) i matematyczką (dyplom w 1894 roku). Z chemii nigdy nie otrzymała dyplomu, a mimo to była również niezwykle zdolną chemiczką.
Oficjalny logotyp zaprojektował Urugwajczyk Hernán Varela 🔖
Zapraszamy do pobierania naszego plakatu  👉🏻 TUTAJ

PRZEDSPRZEDAŻ naszej najnowszej książki!

Jak wyglądało życie jednej z najsłynniejszych rodzin w historii nauki? Odpowiedź znajdą Państwo w naszej nowej książce, którą wydaje Wydawnictwa Sophia!

Premiera tytułu „Rodzina Curie we wspomnieniach” już 5 marca 2025.

To już ósmy tom w popularnej serii „MS”, poświęconej Marii Skłodowskiej-Curie. Książka powstała przy ścisłej współpracy z potomkami rodzin Skłodowskich, Curie i Joliot-Curie, oferując niezwykle osobisty wgląd w życie tej legendarnej rodziny.

Materiały promocyjne Wydawnictwa Sophia

Rodzinne wspomnienia i nieznane historie

Redaktorzy naukowi książki – prof. Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs-Baryła, twórcy serii „MS”, w trakcie wieloletnich badań biograficznych zgromadzili i opracowali unikatowe wspomnienia osób, które miały bezpośredni kontakt z rodziną Curie.

Każdy z autorów wspomnień ma swój osobny rozdział. Szczególne miejsce w tomie zajmuje obszerna relacja Eugénie Cotton, która poświęciła rodzinie Curie całą książkę – teraz po raz pierwszy prezentowaną w nowym, pełnym tłumaczeniu z języka francuskiego.

W książce znalazło się 20 tekstów wspomnień napisanych przez członków rodziny, uczniów, asystentów oraz współpracowników. Wśród nich są m.in.: Bronisława Dłuska, Maria Felauer, Alicja Dorabialska, František Běhounek, Aline Lapicque-Perrin oraz Anne Joliot.

Osobne rozdziały poświęcone są wspomnieniom: Doroty Dąbkowskiej, Seweryna Grabianki, Bronisława Sabata, Cezarego Pawłowskiego, Françoisa Canaca, Catherine Chamié, Marguerite Perey, Henriette Mathieu-Faraggi, Elsie C. Mead, Angele Pompeï, Pierre’a Biquarda i Jana Lechonia.

Jednym z najcenniejszych tekstów w książce jest wspomnienie profesor Anne Joliot, napisane specjalnie dla Wydawnictwa Sophia i publikowane po raz pierwszy.

Publikacja zawiera ponad 137 unikalnych zdjęć oraz krótkie biogramy wszystkich autorów wspomnień. Dzięki starannej redakcji naukowej czytelnicy otrzymują rzetelne opracowanie, które przybliża postacie Marii Skłodowskiej-Curie, Piotra Curie, Ireny i Fryderyka Joliot-Curie oraz Ewy Curie-Labouisse w sposób przystępny i angażujący.

Patronaty i wsparcie prestiżowych instytucji

Publikacja powstała pod patronatem prestiżowych instytucji naukowych i kulturalnych, w tym Musée Curie w Paryżu, Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Wydziału Chemii Uniwersytetu Gdańskiego, Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych i Miasta Jáchymov. Pełna lista patronów znajduje się poniżej.

Przedsprzedaż w serwisie Allegro od 20 lutego!

Od 20 lutego 2025 książkę można zamawiać w przedsprzedaży. Oficjalna premiera odbędzie się 5 marca 2025, a pierwsze spotkanie promocyjne zaplanowano w Warszawie na 11 marca 2025. To niepowtarzalna okazja, by odkryć niezwykłą historię rodziny, która zmieniła oblicze światowej nauki.

Więcej informacji: kontakt@wydawnictwosophia.pl

Dane książki:

Tytuł: Rodzina Curie we wspomnieniach
Wybór tekstów, redakcja naukowa i komentarz krytyczny: Tomasz Pospieszny i Ewelina Wajs-Baryła
Wydawca: Wydawnictwo Sophia
Data premiery: 5 marca 2025
Format: 14,5 x 21 cm
Ilość stron: 528
Ilość ilustracji: 137
Oprawa: twarda, szyta; dwie tasiemki-zakładki
Seria: MS – Maria Skłodowska
ISBN: 978-83-968831-3-1

Patroni: Musée Curie w Paryżu, Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, PTChem-Chemicus Sp. z o.o., Archiwum PAN w Warszawie, Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie, Miasto Jáchymov, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych, Piękniejsza Strona Nauki, Wydział Chemii Uniwersytetu Gdańskiego, Polska Sieć Kobiet Nauki i Polskie Towarzystwo Chemiczne.

 

107. rocznica urodzin Gertrude Elion

Przez całe życie walczyła o poprawę ludzkiego życia. Cicha, spokojna i niezwykle skromna uczona spędziła większą część życia w laboratorium oddając się swojej największej pasji – poszukiwaniu nowych związków chemicznych, które o szerokim spektrum aktywności farmakologicznej. Dzięki jej pracom ludzkość otrzymała leki zwalczające między innymi białaczkę, gościec, malarię czy wirusy grupy Herpes. Trudno się nie zgodzić z opinią Jamesa Burchalla, że Gertrude Belle Elion żyła w świecie nauki i tworzenia leków. Uważała, że jest to wielkie wyzwanie, fascynacja i wielki cel jej życia. To jej wyzwanie i jej radość.

 

Uczona urodziła się 23 stycznia 1918 roku w Nowym Jorku. Jej rodzicami byli żydowski imigrant z Litwy Robert Elion i polska imigrantka Bertha Cohen. We wspomnieniach Gertrude pisała:

 

Gertude w wieku 5 lat, [za:] www.nobelprize.org
          Urodziłam się w Nowym Jorku w zimną styczniową noc, w trakcie której w naszym mieszkaniu rury z wodą zamarzły i pękły. Na szczęście moja matka była wtedy w szpitalu, a nie w domu. Mój ojciec wyemigrował z Litwy do Stanów Zjednoczonych w wieku 12 lat. Studia wyższe ukończył w 1914 r. w New York University School of Dentistry. Moja matka w wieku 14 lat wyjechała z części Rosji, która po wojnie była częścią Polski; miała dopiero 19 lat, kiedy wyszła za mąż za mojego ojca. Pierwsze siedem lat spędziłem w dużym mieszkaniu na Manhattanie, gdzie mój ojciec miał gabinet dentystyczny, który przylegał do naszego mieszkania.

Mój brat [Herbert] urodził się około sześć lat po mnie, a wkrótce potem przeprowadziliśmy się do Bronxu, który wówczas był uważany za przedmieście Nowego Jorku. Wciąż było tam wtedy wiele otwartych przestrzeni, w których dzieci mogły się bawić – w tym duże parki z ogrodem zoologicznym na czele, gdzie spędzałam sporo czasu. Mój brat i ja mieliśmy szczęśliwe dzieciństwo. Poszliśmy do pobliskiej naszego mieszkania szkoły publicznej, do której chodziliśmy spacerem. Nasze sale lekcyjne były na ogół dość zatłoczone, ale otrzymaliśmy dobre wykształcenie podstawowe.

 

Gertrude jako absolwentka szkoły średniej, 1933, [za:] http://musings-on-science-and-math.blogspot.com/2012/09/gertrude-belle-elion-nobel-prize-winner.html
Elion była doskonałą uczennicą. W wieku piętnastu lat ukończyła z wyróżnieniem szkołę średnią. Wówczas też w jej życiu wydarzyła się tragedia – po długich cierpieniach na raka żołądka zmarł ukochany dziadek. Uczona wspominała:

Byłam dzieckiem z nienasyconym pragnieniem zdobywania wiedzy i pamiętam, że prawie tak samo cieszyłem się wszystkimi moimi kursami. Kiedy przy końcu szkoły średniej przyszedł czas, aby wybrać naukę, w której mam się specjalizować, byłem w rozterce. Gdy miałam piętnaście lat mój dziadek, którego bardzo kochałem, zmarł na raka. Sądzę, że było to jednym z decydujących czynników decydującym o wyborze mojej kariery naukowej. Byłam bardzo zmotywowana do zrobienia czegoś, co ostatecznie może doprowadzić do wyleczenia tej strasznej choroby. Kiedy wstąpiłam do Hunter College w 1933 roku, zdecydowałam się na nauki ścisłe, w szczególności na chemię.

 

Gertrude Elion ok. 1940 roku, [za:] https://amazingwomeninhistory.com/gertrude-b-elion-biochemist/
Dyplom summa cum laude otrzymała w 1937 roku. Po ukończeniu studiów Gertrude nie mogła znaleźć płatnej pracy naukowej. Początkowo pracowała jako sekretarka i nauczycielka fizyki i chemii w szkole średniej. Później znalazła nieodpłatny etat w laboratorium chemicznym. Zaoszczędziła wystarczająco dużo pieniędzy, aby studiować na New York University i ukończyć studia w 1941 roku jako magister inżynier. Podczas drugiej wojny światowej Elion pracowała w laboratorium kontroli artykułów żywnościowych w przedsiębiorstwie Quaker Maid. Później pracowała też w laboratorium farmaceutycznym Johnson & Johnson. Wcześniej odmawiano uczonej etatu podając jako argument między innymi jej urodę, która miałaby rozpraszać innych pracowników. Wojna wszystko zmieniła. Wszystkie zastrzeżenia co do zatrudniania kobiet w laboratoriach po prostu się ulotniły – wspominała.

 

W 1944 roku za sugestią ojca złożyła podanie w firmie farmaceutycznej Burroughs-Wellcome (obecnie GlaxoSmithKline). Podczas rozmowy kwalifikacyjnej natrafiła na biochemika i kierownika działu badawczego Georgeʼa H. Hitchingsa. Był on zwolennikiem innowacyjnego sposobu prowadzenia badań. Uważał, że poszukiwanie nowych leków powinno opierać się na podobieństwie strukturalnym do ich naturalnych pochodnych. Twierdził ponadto, że syntetyczne leki powinny hamować przemianę materii mikroorganizmów, przez co powinny być skutecznymi w walce z wieloma chorobami. Hitchings zlecił Elion prace nad purynami (zasadami azotowymi wchodzącymi w skład kwasów nukleinowych DNA i RNA) – adeniną i guaniną. Gertrude oddała się pracy z nieopisaną wręcz pasją. Pracowała w weekendy, wakacje, zostawała po godzinach, każdą wolną chwilę poświęcała chemii i biochemii. Przez krótki czas podjęła się studiów doktoranckich, ale gdy dziekan wydziału oświadczył jej, że powinna zrezygnować dla nich ze swojej pracy i uczestniczyć w zajęciach w pełnym wymiarze godzin Elion zrezygnowała. Wykluczone, nigdy nie zrezygnuję z mojej pracy. Wiem doskonale, kiedy mam to co jest dla mnie najlepsze i czego pragnę – powiedziała. Gertrude Elion nigdy nie zrobiła doktoratu i nie miała formalnego stopnia doktora. We wspomnieniach pisała:

Z biegiem lat moja praca stała się zarówno moim powołaniem, jak i przeznaczeniem. Ponieważ tak bardzo mi się podobała, nigdy nie czułam potrzeby wychodzenia na zewnątrz w celu relaksu. Mimo to zostałam zapaloną fotografką i podróżniczką. Być może moja miłość do podróży wynika z wczesnych lat, kiedy moja rodzina rzadko wyjeżdżała na wakacje. […] Podróżowałam dość dużo po świecie, ale wciąż jest wiele miejsc do odkrycia. Innym moim ważnym zainteresowaniem jest muzyka, nie dlatego, że jestem utalentowana muzycznie, ale dlatego, że uwielbiam jej słuchać. Jestem miłośniczką opery i jestem subskrybentem Metropolitan Opera od ponad 40 lat. Lubię też koncerty, balet i teatr.

Elion w swoim laboratorium ok. 1960 roku, [za:] Jewish Women’s Archive
Jednak najważniejsza była praca. Jej motywacja, aby poświęcić się i oddać swój twórczy geniusz pracy naukowej była jeszcze większa. W 1941 roku narzeczony uczonej Leonard Canter – znakomity statystyk w City College – zachorował na ostre bakteryjne zapalenie wsierdzia. Niestety choroba była na tyle inwazyjna, że spowodowała zatrzymanie akcji serca i śmierć ukochanego Trudy. To złamało mi serce i tak naprawdę nigdy w pełni ta rana się nie zabliźniła – wyznała bratu. Nigdy nie wyszła za mąż. Później na raka szyjki macicy zmarła matka Elion oraz na białaczkę umarł jej bliski przyjaciel. Natomiast po śmierci ojca uczona wyznała – Zupełnie jakby [jego śmierć] zawierała wiadomość skierowaną do mnie: »To jest choroba, z którą będziesz musiała walczyć«. Pierwszy sukces przyszedł w 1948 roku, kiedy Elion i Hitchings otrzymali w swoim laboratorium 2,6-diaminopurynę substancję, która hamowała rozwój białaczki. Niestety okazała się także dość toksyczna, dlatego Elion otrzymała inną pochodną puryny 6-merkaptopurynę. Ten związek hamował białaczkę, był mniej toksyczny, i co najważniejsze, można było go stosować w terapii u dzieci. Lek ten włączając się w szlak biosyntezy nukleotydów purynowych, powoduje zahamowanie replikacji DNA, co stanowi o jego wysokiej skuteczności w terapii. Wkrótce uczeni przeprowadzili syntezę 6-tioguaniny, która skutecznie hamowała rozwój leukocytów, co z kolei wiąże się z osłabieniem reakcji układu odpornościowego. Prace nad lekami pochodnymi puryn stanowiły krok milowy związany z przeszczepianiem narządów, bowiem niektóre z nich wywoływały cytotoksyczność limfocytów. Elion i Hitchings otrzymali serię związków, które służyły już nie tylko do walki z chorobami nowotworowymi, ale osłabiały także reakcję organizmu na odrzucenie przeszczepów.

Innym wielkim osiągnięciem uczonych było przeprowadzenie przez nich syntezy allopurynolu leku będącego inhibitorem oksydazy ksantynowej, który zmniejsza wytwarzanie ksantyn i kwasu moczowego. Powoduje on zahamowanie powstawania kwasu moczowego, a co za tym idzie, zmniejszenie jego stężenia we krwi i moczu. Największą radość Elion sprawił, za sprawą allopurynolu, powrót do zdrowia w 1963 roku pewnego stróża nocnego, który od lat zmagał się z dną moczanową.

Elion i Hitchings na Uniwersytecie Georga Washingtona, 1969, Jewish Women’s Archive

Z wielu innych sukcesów uczonych należy wymienić syntezę azatiopryny leku o silnym działaniu immunosupresyjnym i cytotoksycznym, pirymetaminy stosowanej w leczeniu malarii, toksoplazmozy i zapalenia płuc, trimetoprymu – chemioterapeutyku, będącego inhibitorem reduktazy kwasu dihydrofoliowego czy nelarabiny – cytostatyku, antymetabolitu, stosowanego w trzecim rzucie leczenia białaczki limfoblastycznej i chloniaka limfoblastycznego. Najtrafniej wspólnie spędzony czas w laboratorium ujął Hitchings:

            Badania, które rozpoczęliśmy w latach czterdziestych XX wieku, przyniosło także nowe terapie lekowe na malarię (pirymetaminę), białaczkę (6-merkaptopurynę i tioguaninę), dnę moczanową (allopurinol), przeszczepianie narządów (azatiopryna) i infekcje bakteryjne (kotrimoksazol). Nowa wiedza wniesiona przez nasze badania wskazała drogę do badań, które doprowadziły do opracowania głównych leków przeciwwirusowych stosowanych w zakażeniach opryszczki (acyklowir) i AIDS (azydotymidyna).

W 1967 roku Hitchings przeszedł na emeryturę, a Gertrude została mianowana kierowniczką wydziału doświadczalnej terapii w Burroughs Wellcome Department of Experimental Therapy. Oboje uczonych, poza przeszło trzydziestoma latami niezwykle owocnej współpracy, łączyły więzy szczerej i prawdziwej przyjaźni. Elion zaprzyjaźniła się również z żoną Hitchingsa Beverly Reimer i dziećmi. Często spędzali razem wakacje. Kilkadziesiąt lat później nadal odwiedzała jego dzieci i ich rodziny. Po śmierci Beverly w 1985 roku Hitchings ożenił się ponownie w 1989 roku z Joyce Carolyn Shaver-Hitchings, która także zaprzyjaźniła się z Trudy.

 

Wraz z objęciem funkcji kierowniczej Elion skierowała swoje zainteresowania na syntezę leków zwalczających choroby wywoływane przez wirusy. Ogromnym sukcesem uczonej była synteza acyklowiru leku hamującego rozwój herpeswirusów. Uczona założyła, że lek powinien być koniem trojańskim dla wirusa. Wirus powinien go aktywować i tym samym doprowadzać swojej dezaktywacji. W końcu udało nam się wykazać, że środki antywirusowe mogą działać selektywnie i że można wykorzystać różnice między enzymami komórki i wirusa – napisała uczona. Warto zaznaczyć, że jej podejście zostało także zastosowane w projektowaniu i syntezie AZT (3′-azydo-3′-deoksytymidyny) leku pomocnego w zwalczaniu wirusa HIV.

Gertrude Elion i George Hitchings — laureaci Nagrody Nobla, 1988, Domena Publiczna

Nie powinno dziwić, że o 6:30 rano 17 października 1988 roku Elion otrzymała telefon z informacją, że otrzymała Nagrodę Nobla z fizjologii i medycyny. Nagrodę dzieliła z Georgeʼm Hitchingsʼem i Jamesem W. Black’iem z University of London, który jako pierwszy opracował klinicznie użyteczny lek do blokowania receptorów beta. Elion i Hitchings zostali wyróżnieni za sformułowanie znaczących zasad leczenia farmakologicznego (w szczególności nad wytycznymi dotyczącymi chemioterapii) i stworzenie w oparciu o nie nowej generacji leków przeciwnowotworowych. Podczas ceremonii odebrania nagrody w Sztokholmie towarzyszyło Trudy jedenastu członków najbliższej rodziny. Z całą pewnością uczona należy do niewielkiego grona laureatów Nagrody Nobla bez formalnego doktoratu. Otrzymała natomiast co najmniej dwadzieścia doktoratów honorowych oraz ogrom innych wyróżnień.

 


George Herbert Hitchings zmarł 27 lutego 1998 roku w wieku dziewięćdziesięciu trzech lat. Rok później 21 lutego 1999 roku w Północnej Karolinie w wieku osiemdziesięciu jeden lat zmarła spokojnie Gertrude Belle Elion. Wielka uczona, której ludzkość zawdzięcza tak wiele, pod koniec życia napisała:

            Po moim oficjalnym przejściu na emeryturę z funkcji kierowniczki działu w Burroughs Wellcome, pozostałam tam jako emerytowany konsultant naukowy i starałam się brać czynny udział w dyskusjach, seminariach i spotkaniach personelu związanych z badaniami. Ponadto zostałam profesorem nauk medycznych i farmakologii na Uniwersytecie Duke’a i co roku pracuję z jednym studentem medycyny trzeciego roku, który chce prowadzić badania w dziedzinie biochemii i farmakologii nowotworów. To było bardzo stymulujące doświadczenie, które mam nadzieję kontynuować przez pewien czas. Zasiadam w wielu redakcjach i nadal wykładam i piszę. W pewnym sensie wydaje mi się, że moja kariera zatoczyła koło od wczesnych lat bycia nauczycielką do dzielenia się teraz moimi doświadczeniami badawczymi z nowymi pokoleniami naukowców.

 

Literatura zalecana:

[1] G. B. Elion, Autobiography, dostęp online 25-06-2020.

[2] R. Swaby, Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat, Warszawa 2017.

[3] S. Mukherjee: Cesarz wszech chorób. Biografia raka, Warszawa 2015.

[4] S. B. McGrayne, Nobel Prize Women in Science: Their Lives, Struggles, and Momentous Discoveries: Second Edition, Joseph Henry Press 2001.

175. rocznica urodzin Zofii Kowalewskiej

 

Wielu, którzy mieli okazję dowiedzieć się czegoś więcej o matematyce, myli ją z arytmetyką i uważali ją za jałową naukę. W rzeczywistości jednak jest to nauka wymagająca ogromnej ilości wyobraźni.

(Zofia Kowalewska)

 

Zofia Kowalewska, b.d., domena publiczna.

Jedna z najwybitniejszych matematyczek świata urodziła się 15 stycznia (3 stycznia) 1850 w Moskwie. Jej ojciec Wasilij Wasiljewicz Krukowski był oficerem pochodzenia polskiego (pochodził z rodu Korwin-Krukowskich), natomiast matka Jelizawieta Fiodorowna Schubert wywodziła się z rodziny niemieckich imigrantów. Na uwagę zasługuje fakt, że pradziadkiem przyszłej uczonej był astronom i geograf Theodor von Schubert, zaś dziadkiem generał i kartograf Friedrich von Schubert. Z kolei jej starszą siostrą była Anna Jaclard (1843–1887) socjalistka i rewolucjonistka, która nieśmiertelność zyskała na kartach powieści F. Dostojewskiego Idiota jako Anna. Wczesne lata życia spędziła w posiadłości Palibino w gubernii Witebskiej. Sonia – jak ją nazywała rodzina oraz przyjaciele – wspominała, że dom był niezwykle piękny i nowoczesny. Na krótko przed zamieszkaniem w nowej posiadłości została ona całkowicie poddana modernizacji. Niestety jej pokój z prozaicznej przyczyny – niewystarczającej ilości tapety – został wyklejony papierem znalezionym na strychu. Jak się okazało papier zawierał litografie wykładów z zakresu rachunku różniczkowego i całkowego, na które uczęszczał Wasilij jako młody oficer. Był to niewątpliwe pierwszy wielki bodziec matematyczny, który zaczął działać na wyobraźnię przyszłej uczonej. Zwykłam całymi godzinami ślęczeć przed tymi ścianami, raz po raz na nowo odczytując spisane tam symbole – wspominała po latach Sofija. Niestety nie zawsze miała możliwość pełnego pochłaniania wiedzy, tym bardziej, że jej ojciec niespecjalnie była zadowolony z kształcenia kobiet. Trwałam w chronicznym stanie głodu książek – wspominała. W dużej mierze Sonia uczyła się samodzielnie – czytała książki, próbowała poznawać świat nauki. Jeden z zaprzyjaźnionych przyjaciół ojca, profesor fizyki Nikolai Nikanorowicz Tyrtov podarował mu swój nowy podręcznik. Dziewczynka bez wiedzy ojca przeczytała książkę i przy następnej wizycie profesora zaczęła z nim rozmawiać o optyce. Niewątpliwie był bardzo zdziwiony, gdy kilkuletnia dziewczynka dokładnie mu wyjaśniła czego nie rozumie, ale co wydaje jej się logiczne i powinno mieć takie a nie inne rozwiązanie. Tyrtov nazwał ją nowym Pascalem i zasugerował, aby dać jej szansę kontynuowania studiów matematycznych. Nie ulega wątpliwości, że dziewczynka była bardzo zdolna. Znała doskonale język angielski, francuski i niemiecki. W latach 1866-67 spędzała większość zimy z rodziną w Petersburgu, gdzie otrzymywała prywatne lekcje rachunku różniczkowego.

Jednak rozbudziło to tylko głód wiedzy dziewczyny. Jej marzeniem były studia, ale było to dość trudne, gdyż w carskiej Rosji kobiety nie mogły studiować, a wyjazd samotnej kobiety do innego kraju nie wchodził w grę. Salomonowym rozwiązaniem było zatem zawarcie w 1868 roku fikcyjnego małżeństwa ze starszym o osiem lat paleontologiem Włodzimierzem Kowalewskim. Należał on do radykalnego ugrupowania politycznego walczącego o równouprawnienie kobiet i zapewnienie im dostępu do edukacji. Sonia z mężem i siostrą wyjechała do Heidelbergu, gdzie studiowała między innymi u Hermanna von Helmholtza, Gustava Kirchhoffa i Roberta Bunsena. Później odbyła także podróż do Anglii, a następnie powróciła do Berlina, gdzie uczył ją Karl Weierstrass – jeden z najwybitniejszych matematyków niemieckich.

W 1874 roku Sofja Kowalewska przesłała z Berlina na uniwersytet w Getyndze rozprawę doktorską opartą o trzy prace związane z teorią równań różniczkowych cząstkowych, redukcji całek abelowych oraz postaci pierścieni Saturna. Dzięki staraniom Weierstrassa nie musiała zdawać egzaminów doktorskich i przyznano jej doktorat… in absentia. Została tym samym pierwszą Europejką posiadającą doktorat z matematyki!

Zofia Kowalewska, po 1880, domena publiczna

Sukcesy zawodowe szły w parze z prywatnymi. Pomiędzy Sonią i Włodzimierzem zaczęło rodzić się autentyczne uczucie. W 1874 roku powrócili do Rosji, a cztery lata później przyszła na świat ich córka Zofia nazywana Fufą. Po prawie dwóch latach poświęconych wychowaniu córki Kowalewska pozostawiła ją pod opieką krewnych oraz przyjaciół i chcąc wznowić pracę w dziedzinie matematyki opuściła Włodzimierza po raz ostatni. W wyniku namowy Weierstrassa w 1881 roku powróciła do Berlina, gdzie natychmiast powróciła do pracy naukowej. Zaowocowała ona opublikowaniem prac związanych z refrakcją światła w kryształach. Kiedy w 1883 roku przebywała w Paryżu otrzymała wstrząsającą wiadomość o śmierci męża. Włodzimierz zapadł na głęboką depresję związaną z poważnymi kłopotami finansowymi, w wyniku czego odebrał sobie życie.

W tym samym czasie uczona otrzymała propozycję pracy na uniwersytecie w Sztokholmie. Jej zdolnościami matematycznymi zachwycił się jeden z nielicznych w tamtych czasach zwolenników kobiet w nauce Magnus Mittag-Leffler. Po sześciu miesiącach pracy w Sztokholmie przyznano jej tytuł profesorski oraz etat redaktora w prestiżowym czasopiśmie matematycznym „Acta Mathematicaˮ. Co ciekawe w tym czasie biegle władała już językiem szwedzkim. W 1885 roku Kowalewska objęła funkcję dziekana Wydziału Matematyki. Początkowo zaproszono mnie w charakterze docenta. Przed upływem roku jednak mianowano mnie profesorem zwyczajnym, którym jestem od roku 1884. Poza wykładami spoczywa na mnie także obowiązek uczestniczenia w posiedzeniach rady i mam prawo głosu na równi z pozostałymi profesorami – wspominała uczona. Trzy lata później, w 1888 roku wygrała konkurs paryskiej Akademii Nauk – w temacie ścisłego rozwiązania równań ruchu bryły sztywnej, za co otrzymała Nagrodę Bordina. W 1889 roku wybrano ją na członkinią Petersburskiej Akademii Nauk. Poza matematyką była także zdolną pisarką. Napisała między innymi Uniwersytet chłopski w Szwecji, Wspomnienia z dzieciństwa, Nihilistka, Docent prywatny, Siostry Rejewskie i Rodzina Woroncowych, stąd nazywano ją nie tylko „Królową  Matematyki” ale także „Michałem Aniołem Konwersacji”.

Zofia Kowalewska, ok. 1880, Institut Mittag-Leffler, domena publiczna.

W 1889 roku uczona zakochała się w Maxie Kowalewskim dalekim krewnym zmarłego męża. Nie nalegała jednak na małżeństwo, gdyż wiedziała, że nie byłaby w stanie osiąść i zamieszkać z Maxem.

Sofja Kowalewska zmarła w kwiecie wieku, licząc zaledwie czterdzieści jeden lat, w Sztokholmie w lutym 1891 roku w wyniku powikłań po zapaleniu płuc. Została pochowana w mieście Solna na Cmentarzu Północnym, gdzie spoczywa wiele wybitnych i znanych ludzi.

Jeden z badaczy jej życia, Roger Cooke napisał: […] im bardziej zastanawiam się nad jej życiem i biorę pod uwagę ogrom jej osiągnięć, przeciwstawiając się ciężarowi przeszkód, które musiała przezwyciężyć, tym bardziej ją podziwiam. Dla mnie przyjęła bohaterską postawę osiągniętą przez niewielu innych ludzi w historii. Aby wejść, tak jak ona, do świata akademickiego, świata, którego prawie żadna kobieta jeszcze nie zbadała, i być konsekwentnie obiektem ciekawskiej analizy, podczas gdy wątpiące społeczeństwo patrzyło, na wpół oczekując, że je zawiedzie, zebrała ogromną odwagę i determinację. Aby osiągnąć, tak jak ona, co najmniej dwa główne wyniki o trwałej wartości stypendium, jest dowodem znacznego talentu, rozwiniętego dzięki żelaznej dyscyplinie […].

 

Zalecana Literatura:

  1. Z. Kowalewska, Wspomnienia z dzieciństwa, PIW, Warszawa, 1978.
  2. J. Navarro, Kobiety w matematyce: od Hypatii do Emmy Noether, RBA, Toruń, 2012, ss 84-91.
  3. R. L. Cooke, The life of S. V. Kovalevskaya, [w]: V. B. Kuznetsov, ed., The Kowalevski Property, American Mathematical Society, 2002, ss 1–19.
  4. P. Połubarinowa-Koczina: Zofia Kowalewska: Wielki matematyk rosyjski, Czytelnik, Warszawa, 1951.
  5. J. Spicci, Beyond the Limit: The Dream of Sofya Kovalevskaya, Forge Books, New York, 2002.

178. rocznica urodzin Julii Lermontowej

 

Julia Lermontowa, b.d., domena publiczna

 Julia Lermontowa była pierwszą kobietą na świecie, która uzyskała dyplom z chemii, pierwszą Rosjanką z doktoratem z chemii i trzecią kobietą w Europie posiadającą ten stopień naukowy. Była uważana za jedną z najważniejszych postaci w chemii. Mimo wielu naukowych zasług pozostawała zawsze w cieniu innych. Podobnie jak Maria Skłodowska-Curie, Lermontowa nie umiała być sławną. Przez całe życie Lermontowa stała w cieniu swojej przyjaciółki Zofii Kowalewskiej, matematyczki, która została pierwszą kobietą profesorem w Europie.

 

Uczona urodziła się w arystokratycznej rodzinie 21 grudnia 1846 roku (według kalendarza juliańskiego) lub 2 stycznia 1847 r. (według kalendarza gregoriańskiego) w Petersburgu. Jej matką była Elisawjeta Andrejewna Kossikowska, zaś ojcem generał Wsiewołoda Lermontow. Warto odnotować, że stryjkiem przyszłej uczonej był Michaił Lermontow, jeden z najważniejszych twórców romantyzmu.

Julia Lermontowa, b.d., domena publiczna

Julia była wychowywana zarówno w tradycji grecko-prawosławnej, jak i rzymskokatolickiej. Rodzice Julii zaliczani byli do moskiewskiej inteligencji, mieli też szeroki światopogląd. Uważali, że kobiety powinny mieć zapewnioną edukację na wysokim poziomie. Ich córka miała opiekę zagranicznych guwernantek, co sprzyjało nauce języków obcych. Dbano także, aby uczyli ją wysokiej klasy nauczyciele prywatni. Dziewczynce pozwalano czytać i w żaden sposób nie ograniczano jej intelektualnych potrzeb. Kiedy rodzice zorientowali się, że interesują ją nauki ścisłe zadbali by miała dostęp do literatury specjalistycznej, a co ważniejsze zezwolili jej na wykonywanie eksperymentów w domu. Lermontowa początkowo myślała o studiach medycznych, jednak przeraziły ją prace w prosektorium. Postanowiła więc podjąć studia na Państwowym Uniwersytecie Rolniczym w Moskwie. Niestety pomimo poparcia wielu profesorów jej kandydatura została odrzucona. Julia nie poddała się jednak i postanowiła wyjechać na studia za granicę. Z dzisiejszej perspektywy to nic nadzwyczajnego, ale jeśli uświadomimy sobie, że żyła ona w XIX wieku, pochodziła z Rosji to jej decyzja wymagała dużej odwagi, wytrwałości i silnej osobowości. Warto podkreślić, że Julia nie była odosobniona w swoim postanowieniu.

 

Sofja Kowalewska, domena publiczna

Dzięki kuzynce Annie Jewreinowej (pierwszej kobiecie doktor prawa), poznała Zofię Kowalewską [patrz: Tomasz Pospieszny, Sofja (Zofia) Kowalewska, PSN, 2 stycznia 2019]. To właśnie ona przekonała rodziców Julii, że w towarzystwie zamężnej kobiety będzie mogła czuć się bezpiecznie, a co ważniejsze będzie miała przyzwoitkę.

Jesienią 1869 roku Julia pojechała do Heidelbergu, gdzie rozpoczęła studia na tamtejszym uniwersytecie. Zamieszkała z Kowalewskimi. Dzięki wstawiennictwu Zofii, Julia została przyjęta do laboratorium kierowanym przez Roberta Bunsena. Bunsen słynął z wielkiego oddania dla chemii. Był świetnym naukowcem i wykładowcą. Wykłady uzupełniał ciekawymi doświadczeniami. Niestety słynął też z niechęci do kobiet. Pomimo tego uległ czarowi Zofii i zgodził się na uczestniczenie w jego zajęciach Julii. Karl Weierstrass – mentor Kowalewskiej – w jednym z listów do niej pisał:

 

On [Bunsen] planował nie przyjmować do swojego laboratorium siebie żadnych kobiet, zwłaszcza Rosjanek. Nie chciał, żeby panna Lermontowa pracowała u niego lub słuchała jego wykładów. Wówczas Ty [Kowalewska] poszłaś do niego i błagałaś go tak żarliwie, że nie mógł się oprzeć i sprzeniewierzył się swoim zasadom.

Robert Wilhelm Bunsen, domena publiczna

W laboratorium Bunsena Julia zaczęła badania związków platyny polegające na rozdzielaniu jej stopów i precyzyjnym wyznaczeniu ciężaru atomowego. Prawdopodobnie na polecenie Mendelejewa podjęła też prace związane z udoskonaleniem procesów separacji innych metali z grupy platynowców. Był to wstępny, ale niezwykle ważny warunek dla kolejnego etapu ich uporządkowania w układzie okresowym, nad którym pracował Mendelejew.

Zofia Kowalewska i Julia Lermontowa. [za:] https://mel.fm/zhizn/istorii/4796238-julia_lermontova

August Wilhelm von Hofmann, 1902, Wellcome Library, domena publiczna, CC BY 4.0

W 1871 roku Lermontowa wraz z Kowalewską przeniosła się do Berlina. Tutaj rozpoczęła badania w laboratorium Augusta Wilhelma Hofmanna, jednego z najwybitniejszych chemików organików epoki. Została jego studentką, a ich współpraca zaowocowała opublikowaniem prze Julię pracy dotyczącej struktury i syntezy 4,4′-diaminoazobenzenu. 24 października 1874 roku w Getyndze Julia Lermontowa przedstawiła tezy swojej rozprawy doktorskiej związane z analizą związków metylowych. Egzaminy nie należały do najłatwiejszych, jednakże profesorowie orzekli, że zdała je magna cum laude. Warto podkreślić, że jednym z egzaminatorów był Friedrich Wöhler, który jako pierwszy uczony przeprowadził syntezę mocznika – związku organicznego z substratów nieorganicznych.

Po obronie doktoratu Julia postanowiła powrócić do Rosji. W rodzinnym kraju podczas uroczystości związanych z jej sukcesem naukowym poznała osobiście Dmitrija Mendelejewa oraz innych uczonych należących do Rosyjskiego Towarzystwa Chemicznego m. in. Aleksandra Butlerowa zwolennika wyższego wykształcenia dla kobiet. Chemik zasugerował jej by dołączyła do jego grupy badawczej. Julia przyjęła zaproszenie znanego uczonego ochoczo i została jego asystentką. Do jej zadań należały między innymi badania związane z syntezą kwasu 2-metylo-2-butenowego.

Od 1876 roku rozpoczęła współpracę z prestiżowym naukowym czasopismem „Bulletin de la Société Chimique de Paris”. W tym samym roku Julia zaraziła się durem brzusznym, którego następstwem było ciężkie zapalenie mózgu. Na szczęście wyszła z choroby i mogła w pełni sił intelektualnych powrócić do pracy. W 1877 roku zmarł ojciec uczonej Aby pomóc rodzinie Julia przeniosła się do Moskwy, gdzie w laboratorium Władimira Markownikowa rozpoczęła badania ropą naftową. Opracowała zestaw laboratoryjny do ciągłej destylacji ropy naftowej, który były wysoko ceniony przez jej współczesnych. Prowadziła też badania nad węglowodorami alifatycznymi, czego efektem była m.in. synteza 1,3-dibromopropanu.

W 1878 r. na konferencji Rosyjskiego Towarzystwa Chemicznego A. P. Eltekow omówił nową metodę syntezy rozgałęzionych węglowodorów nienasyconych. Wiele eksperymentów przeprowadziła Julia. Dziś reakcja jest znana jako reakcja Butlerowa–Eltekowa–Lermontovej (Rysunek 1).

Rysunek 1. Reakcja Butlerowa-Eltekoawa-Lermontowej (R – część alkilowa; X – halogen np. jod, brom; MetO – tlenek metalu; Δ – temperatura).

 

Sofja Kowalewska z córką Fufą, b.d., [za:] E. Høyrup, Verdens føorste kvindelige, professionelle matematiker, Matilde: Nyhedsbrev for Dansk Matematisk Forening, 2004.
W uznaniu jej zasług w 1881 r. przyjęto Julię do Rosyjskiego Stowarzyszenia Technicznego. Została tym samym pierwszą kobietą należącą do towarzystwa.

Julia odziedziczyła rodzinną posiadłość Semenkowo, gdzie spędzała coraz więcej czasu. W końcu osiadła tam na stałe. Zainteresowała się rolnictwem, a jej praca nad udoskonaleniem produkcji sera sprawiła, że stał się on przysmakiem sprzedanym w całej Rosji i na Ukrainie. Wiosną 1889 r. poważnie zachorowała na obustronne zapalenie płuc. Jesienią tego samego roku pojechała do Sztokholmu, by odwiedzić Kowalewską. Nagła śmierć przyjaciółki w 1891 r. głęboko ją poruszyła. Julia przysposobiła córkę Zofii Fufę. W grudniu 1919 r. Julia Lermontowa doznała wylewu do mózgu, w wyniku którego zmarła. Nigdy nie wyszła za mąż. Jej pasierbica Fufa Kowalewska uznawała ją za matkę. Odziedziczyła jej cały majątek.

 

 

 

 

Literatura zalecana:

  1. M. Offereins, Julia Lermontova (1846-1919), [w] J. Apotheker, L.S. Sarkadi, European Women in Chemistry, Wiley-VCH Verlag GmbH & Co. KGaA, 2011, s. 27–30.
  2. M. Creese, Early Women Chemists in Russia: Anna Volkova, Iuliia Lermontova, and Nadezhda Ziber-Shumova, Bull. Hist. Chem., 1998, 21, s. 19–24.
  3. E. Roussanova, Julia Lermontowa – die erste promovierte Chemikerin, Nachrichten aus der Chemie, 2003, 51 (12), s. 1296–1297.
  4. A. H. Koblitz, Science, Women, and the Russian Intelligentsia: The Generation of the 1860s, Isis, 1988, 79 (2), s. 208–226.

145. rocznica urodzin Ellen Gleditsch

 

Ellen Gleditsch jest jedną z niewielu pionierek radiochemii, która jest nie tylko zapomniana w świecie, ale także w Norwegii – kraju rodzimym. Była niezwykle aktywna zawodowo, większą część życia spędziła podróżując i współpracując z innymi naukowcami. Działała także w organizacjach międzynarodowych.

Dom rodziny Gleditsch w Tromsø, National Library of Norway, domena publiczna

Uczona przyszła na świat 29 grudnia 1879 roku w Mandal – małym miasteczku położonym nad Morzem Północnym w południowej Norwegii. Była najstarszym z dziesięciorga rodzeństwa: Karl (1881–1974), Birgit (1882–1941), Eivind (1885–1943), Leif (1886–1946), August (1888–1913), Adler (1893–1978), bliźniaczki Liv (1895–1977) i Astrid (1895–1924) oraz Kristian (1901–1973). Rodzina Gleditschów przybyła do Norwegii około sto lat wcześniej z Jugosławii. Wędrowali przez Niemcy i Danię, gdzie przodek uczonej, Carl August Ludwig von Gleditsch z Sachsen-Weimar, podjął pracę jako kapral w duńskiej armii i poślubił Dunkę. Para później przeprowadziła się i osiedliła w Norwegii, która w 1790 roku była częścią Danii. Ojciec Ellen, Karl Kristian (1851–1913) był synem luterańskiego ministra. Szybko zyskał opinię szanowanego nauczyciela przedmiotów ścisłych, a później także jako dyrektor szkoły średniej w Mandal. W 1889 roku rodzina przeprowadziła się do Tromsø na dalekiej północy Norwegii, gdzie Karl Kristian kontynuował karierę nauczycielską. Kilka lat później został także szanowanym politykiem. Z kolei matka Ellen, Petra Birgitte Hansen (1857–1913) była córką kapitana żeglugi. Była silną i niezależną kobietą angażującą się w politykę. Należała do pierwszego ruchu sufrażystek w Norwegii. Uwielbiała muzykę ludową i tą pasją zainspirowała także swoje dzieci. Według Ellen matka miała niezwykłe zdolności językowe. Pasjonowała ją przyroda i astronomia. Gleditschowie lubili spędzać czas na wsi i zabierali dzieci na długie wędrówki po lasach i górach. Często także żeglowali. Podczas wycieczek ojciec zakochany w botanice uczył swoje dzieci jak rozpoznawać i stosować rośliny w lecznictwie.

Ellen z matką i ojcem, 1913/1914, National Library of Norway, domena publiczna

Miłość rodziców, ich wzajemna troska oraz otwartość na świat sprawiła, że dzieci wychowywały się w szczęśliwej i opiekuńczej rodzinie. Ellen bardzo wcześnie nauczyła się szacunku dla innych ludzi, ale również dla przyrody. Często także, jako najstarsza z rodzeństwa, pomagała matce w opiece nad młodszym rodzeństwem. Wydaj się, że właśnie wówczas rozwinęła się w niej etyka pracy, bezinteresowność, skromność, troska o innych i głębokie wartości humanitarne, które zdominowałyby jej osobowość i pozostały w niej przez całe życie. Ellen w wieku osiemnastu lat zdała egzamin końcowy będąc najlepszą uczennicą w klasie. Znała łacinę, niemiecki, angielski, ale najbardziej interesowała się naukami przyrodniczymi. Zdecydowała się na podjęcie stażu w aptece. W 1897 roku przeniosła się do Oslo, gdzie kontynuowała naukę. Po kilkuletniej praktyce zdała dwa ważne egzaminy: w 1900 roku egzamin na asystenta farmaceutycznego i w 1902 roku niezwykle trudny egzamin na farmaceutę dyplomowanego.

 

Ellen Gleditsch w stroju absolwentki, b.d., National Library of Norway, domena publiczna

 

Po latach uczona wspominała:

Po egzaminie z farmakologii dr Bødtker doradził mi kontynuację studiów w laboratorium uniwersyteckim pod kierunkiem profesora Hiortdahla. Tak bardzo chciałam kontynuować naukę, ale nie miałam pieniędzy, a trzeba było przetrwać, więc zacząłem pracować jako korepetytorka. Wszystko układało się nawet dobrze, ale nie miałam tyle czasu na naukę, ile bym chciała. To była najpierw kwestia przetrwania, a potem nauki. Ale tak naprawdę poszło lepiej, niż mogłoby się wydawać. W 1903 roku zostałam asystentką w uniwersyteckim laboratorium chemicznym, a w 1905 roku zdałam egzamin maturalny, zaś w 1906 roku kwalifikacyjny egzamin wstępny na uniwersytet.

 

Ellen Gleditsch (z lewej) i jej przyjaciółka — botaniczka Thekla Resvoll (1871–1948)[1900 roku prowadziła kursy z botaniki roślin dla farmaceutów], ok. 1905, Oslo Museum, CC BY–SA
 

Eyvind Bødtker, d.b., fot. Borgens Atelier, Norsk Farmasihistorisk Museum, CC BY–SA

Doktor Eyvind Bødtker (1867–1932) był jednym z najlepszych norweskich chemików organików. Przez lata był mentorem i przyjacielem Ellen. W 1907 roku opublikowała swój pierwszy artykuł naukowy, który za jego radą został przetłumaczony na język francuski i opublikowany we francuskim czasopiśmie naukowym. Bødtker często bywał we Francji i był pod wielkim wrażeniem francuskiego życia kulturalnego oraz naukowego. To on miał niewątpliwy wpływ na Ellen i zapewne obudził w niej pragnienie wyjazdu poza odizolowaną społeczność naukową Oslo. Kiedy podopieczna wyznała mu, że jej największym marzeniem jest nauka w laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie, Bødtker postanowił działać. Pojechał do Paryża i odwiedził laboratorium Madame Curie. Ponieważ jej nie zastał zostawił wiadomość moja utalentowana asystentka bardzo chciałaby pracować dla Pani, wyłącznie z zamiłowania do nauki, nie dla zdobycia dyplomu. Kiedy po kilku dniach powrócił spotkał się z Marią. To początkowo odrzuciła prośbę Bødtkera twierdząc, że nie ma już miejsca w laboratorium. Uczony jednak nie ustępował. Pokazał Marii Curie pracę autorstwa Ellen. Praca wydawała się interesująca, ale noblistka nadal twierdziła, że nie ma miejsca w pracowni. Wówczas Bødtker stwierdził, że mademoiselle Gleditsch jest tak mała i lekka, że nie zajmie dużo miejsca w pracowni. W końcu Maria Curie ustąpiła. Według wielu historyków nauki decydującym czynnikiem było prawdopodobnie to, że większość stypendystów w laboratorium Marii była fizykami, a Curie bardzo potrzebowała chemika. Idealną kandydatką była Gleditsch. Wielkie marzenie się ziściło.

 

Instytut Radowy w Paryżu, 1929, Wellcome Images, CC BY–4.0

Gleditsch otrzymała stypendium królowej Norwegii i Szwecji. Było ono niezbędne, aby opłacić pobyt w laboratorium Curie. Jednak Maria Skłodowska-Curie zrobiła tym razem wyjątek. W liście do Ellen napisała: […] jeśli podejmie Pani tę pracę [rekrystalizacja soli baru i radu], która zajmie tylko część Pani czasu, a będzie stanowić ogólną korzyść dla laboratorium, mógłbym zwolnić Panią z opłat […]. Jednocześnie mogłaby Pani pracować nad innymi, bardziej interesującym problemami, które mogą prowadzić do nowych wyników. W październiku 1907 roku Ellen Gleditsch wyjechała do Paryża. Początkowo mieszkała ze swoim bratem Adlerem, a później wynajęła małe mieszkanko za Panteonem, skąd miała blisko do pracowni i Sorbony. Po latach wspominała:

Pomieszczenia, które miała do dyspozycji Maria Curie były położone rozłożyście. Przy wejściu znajdowało się duże biuro z przylegającym ciemnym pokojem, w pobliżu pokoju pełniącego funkcję biblioteki. Trzeba było przejść przez podwórko, by dostać się do dużego laboratorium, w którym można było znaleźć większość sprzętu naukowego. Obok znajdowało się mały gabinet Marii Curie i inny pokój używany przez André Debierneʼa.

 

Maria Skłodowskia-Curie, 1911, Library of Congress

Precyzja z jaką Ellen podjęła się rozdziału soli baru i radu była tak wielka, że Madame Curie szybko uczyniła z niej osobistą asystentkę. W 1907 roku obie rozpoczęły prace nad eksperymentem, który miał obalić teorię Williama Ramsaya (1852–1916). Chemik ów twierdził, że w wyniku działania emanacji radu na miedź, otrzymał lit i sód. Maria Curie wraz z Ellen przeprowadziły niezwykle staranne doświadczenia, stosując w miejsce szklanych naczyń, naczynia platynowe. Stosunkowo szybko uczone stwierdziły, że efekt opisany przez Ramsaya nie istnieje, a obecność litu i sodu jest związana z używanymi przez niego szklanych i kwarcowych naczyń. Pomimo wielu różnic w osobowościach obie panie szybko się polubiły i być może zaprzyjaźniły. Gleditsch była często zapraszana do domu Curie w Sceaux, gdzie poznała córki Marii. Wydaje się również, że był to początek przyjaźni pomiędzy Ellen i Irène. Podczas jednej z krótkich wizyt w Norwegii Gleditsch zaręczyła się z młodym oficerem. Według biografów uczonej, para była bardzo różna i intelektualnie niedobrana. Zaręczyny – prawdopodobnie jedyny związek uczuciowy Gleditsch, który mógł zakończyć się małżeństwem – wkrótce zostały zerwane. W 1926 roku Gleditsch mówiła:

Często wymagana jest obecność [kobiety] w domu. Kobieta, która chce zostać badaczem, musi pogodzić dwa przeciwstawne żądania. Badania wymagają przede wszystkim refleksyjnej atmosfery, możliwości myślenia w ciszy i spokoju oraz skoncentrowania się na konkretnym problemie. Materialne obawy, troska o męża lub dzieci pozostawione w domu bez odpowiedniej pomocy lub opieki zabiją wszelkie szanse na pierwszorzędne wysiłki.

W 1912 roku Gleditsch otrzymała licencjat, z którym powróciła do Norwegii. Przyznano jej skromne stypendium na uniwersytecie w Oslo. Uczona próbowała kontynuować badania związane z czasem połowicznego zaniku radu, a jeszcze rozpoczęte w Paryżu, jednak na przeszkodzie stał brak odpowiednio wyposażonego laboratorium. Bardzo szybko zorientowała się, że swoją pasję i zainteresowanie radioaktywnością będzie mogła rozwijać w Stanach Zjednoczonych. Niestety los pisze własny scenariusz.

 

Portret dr Ellen Gleditsch, b.d., National Library of Norway

Na początku 1913 roku Ellen straciła oboje rodziców i jednego z braci. Została tym samym głową rodziny. Starała się utrzymywać dom i łożyła na edukacje rodzeństwa. Więzi rodzinne były bardzo mocne, co manifestowało się między innymi tym, że Ellen do końca życia mieszkała z bratem Adlerem. Pod koniec feralnego roku Gleditsch otrzymała stypendium Fundacji Amerykańsko-Skandynawskiej. Napisała do Bertrama Boltwooda (1870–1927) z Yale oraz Theodore’a Lymana (1874–1954) z Harvardu wyrażając chęć podjęcia z nimi współpracy. Po odmowie Lymana, który stwierdził, że żadna kobieta nigdy nie pracowała w jego laboratorium, i nie do końca optymistycznym liście Boltwooda, uparta i zdecydowana Ellen pojechała do Stanów Zjednoczonych. Może budzić to zdziwienie, bowiem Boltwood słyną ze swoich szowinistycznych poglądów. Po latach Gleditsch mówiła (nie odnosząc się do jego nazwiska), że pracowała z uczonym, który był znany z nienawiści do kobiet. I ją akceptował bo nie krzyczała. Według uczonej był to największy komplement w mojej karierze naukowej. To właśnie tutaj w semestrze 1913–1914 uczona określiła okres połowicznego zaniku radu na 1686 lat (dziś wiadomo, że wynosi on 1620 lat). Praca ta sprawiła, że uczona została rozpoznawalna w świecie nauki. Stała się wiodącą specjalistką w izolacji i oddzielaniu substancji promieniotwórczych od minerałów. Theodore W. Richards (1868–1928), zaprosił ją na Harvard, a wiosną 1914 roku otrzymała doktorat honoris causa Smith College w Massachusetts. Również Lyman zmienił zdanie i zaproponował jej posadę. Gleditsch wykładała teorię atomu, omawiając powstałą właśnie teorię kwantów oraz ostatnie prace Bohra, Rutherforda i Moseleya. Rozszerzyła swoje prace o badania nad radioaktywnymi minerałami, którymi interesowała się przez całe życie. Opracowała procedury analityczne izolacji wielu substancji radioaktywnych znalezionych w norweskich minerałach i dostarczała próbki do laboratorium Curie. Jako pierwsza zwróciła uwagę na znaczenie izotopów ołowiu w celu dokładnego określenia wieku Ziemi.

Na Uniwersytecie Harvarda Gleditsch zaangażowała się w badania izotopów. W tamtym czasie wiadomo było, że masa atomowa pierwiastków promieniotwórczych (lub tych, które powstawały w wyniku rozpadu promieniotwórczego) może się różnić w zależności od ich pochodzenia geologicznego. Na przykład, w rudach bogatych w naturalnie występujący tor obfitował ołów-208. Natomiast w rudach bogatych w uran dominował ołów-206. Problem pojawił się kiedy Francis Aston (1877–1945) ogłosił, że znalazł dwie różne masy atomowe dla chloru (odpowiednio 35 i 37), a średnia masa atomowa wynosi 35,46. Chlor nie jest pierwiastkiem radioaktywnym, zatem trudno było wytłumaczyć tą anomalię. Wyglądało na to, że także w tym przypadku skład izotopowy zmieniał się w zależności od źródła (tak jak w dla pierwiastków radioaktywnych). Gleditsch i jej współpracownicy badając chlor pochodzący z różnych źródeł, odkryli, że skład izotopowy chloru w rzeczywistości nie różnił się w zależności od źródła. Badacze określili masę atomową pierwiastka na dwa różne sposoby. W pierwszej metodzie strącili chlorek srebra za pomocą azotanu srebra. Chlorek srebra przemyli, wysuszyli i zredukowali do srebra metalicznego za pomocą gazowego wodoru. Na podstawie masy wysuszonego chlorku srebra i srebra metalicznego wyznaczyli ciężar atomowy chloru. Druga metoda polegała na określeniu gęstości nasyconych roztworów chlorku sodu, a następnie masy chloru. Jednakże Irène Curie w Paryżu otrzymała inny wynik. Gleditsch doszła jednak do wniosku, że próbki Curie musiały być zanieczyszczone. Masa atomowa chloru była zatem stała.

Oczywiście bardzo szybko zaczęła się uczoną interesować prasa. Podczas jednego z wywiadów zapytano ją o chęć wyjścia za mąż. Ze względu na sporą ilość pracy zwyczajnie nie mam [na małżeństwo] czasu; moimi zainteresowaniami są badania [naukowe], które pochłaniają wszystkie moje myśli – odpowiedziała Gleditsch.

Eva Ramstedt, ok. 1910, Uppsala University Library

Wybuch pierwszej wojny światowej przyniósł uczonej naukową izolację. Nie mogła wyjeżdżać, miała kłopoty z dostępem do światowej literatury specjalistycznej. W listopadzie 1915 roku pisała do Marii Skłodowskiej-Curie:

Minęło dużo czasu, odkąd miałam od Ciebie jakieś wiadomości. Mam nadzieję, że radzisz sobie tak dobrze, jak pozwalają na to takie czasy… Jak zapewne wiesz, tego lata spotkałam się z panią Ramstedt. Wspólnie badałyśmy radioaktywność w źródłach i wodzie oraz elektryczność w atmosferze. Mamy nadzieję, że będziemy mogły kontynuować [badania] w przyszłym roku. Miło było rozmawiać o Paryżu, laboratorium Curie i wspomnieniach z naszych czasów studenckich. Przydało mi się przynajmniej rozmawiać z kimś, kto pracuje nad radioaktywnością. Mam tu przyjaciół, chemików i fizyków, ale żaden z nich nie zajmował się wiele promieniotwórczością… Chciałabym pojechać do Paryża i Cię odwiedzić! Oby tylko warunki na to wkrótce pozwoliły!

W 1916 roku otrzymała stanowisko docenta oraz uczciwą pensję. Mogła prowadzić badania i zatrudniać współpracowników. Napisała pierwszy podręcznik dotyczący radioaktywności wydany jednocześnie w Szwecji i Norwegii pt. Rad i procesy radiochemiczne. W 1917 roku została wybrana na członkinię Akademii Nauk w Oslo. Została tym samym drugą kobietą, która dostąpiła tego zaszczytu (pierwszą była Kristine Bonnevie). Uważała, że współpraca międzynarodowa jest niezwykle ważna dla nauki. Ellen Gleditsch twierdziła, że:

W tej atmosferze [wyjazdów] dowiedziałam się, w jaki sposób problem [naukowy] rodzi się w jednym laboratorium, jest podejmowany w innym, a potem może zostać rozwiązany w jeszcze innym. Dowiedziałam się, że konkurencja i wyścig związany z rozwiązaniem [problemów naukowych] jest ściśle powiązany z postępem nauki. Powstaje rodzaj braterstwa między tymi, którzy pracują w tym samym laboratorium, w którym powstają różne problemy, gdzie są omawiane i być może ich rozwiązania skutkują publikacją. Rozwiązanie to dociera w końcu do laboratoriów w innych krajach, w których badane są te same problemy. I w końcu człowiek zdaje sobie sprawę – być może tylko poprzez małe osobiste rozczarowania lub sukcesy, że ktokolwiek podejmuje ten decydujący, ostatni krok związany z rozwiązaniem [problemu], czy płynie z zagranicy czy nie, ma drugorzędne znaczenie.

W 1919 roku Gleditsch wyjechała na dziewięciomiesięczne stypendium do Paryża. Rok później pojechała do Rutherforda do Cambridge i Soddy’ego do Oxfordu, z którym się zaprzyjaźniła i którego prace szczególnie ceniła. Następnie powróciła do Paryża, aby zastąpić podróżującą do Ameryki Południowej Marię Curie w laboratorium. Po powrocie do Norwegii została uhonorowana przez Norweską Akademię Nauk prestiżową nagrodą Nansena.

 

Ellen Gleditsch na schodach Instytutu Radowego w Paryżu, 1924 [za:] Natalie Pigeard-Micault, Les femmes du laboratoire Curie, Glypche, Paris 2013
 

W 1922 roku Gleditsch po raz pierwszy w liście do Marii Skłodowskiej-Curie skarżyła się na problemy zdrowotne. Pisała, że cierpi na anemię, która powoduje częste przeziębienia. Być może było to związane z pracą z substancjami radioaktywnymi, jednakże zważywszy na fakt, że uczona żyła prawie osiemdziesiąt dziewięć lat można wnioskować, że miała wyjątkowo silny organizm.

W okresie międzywojennym Gledisch skoncentrowała się na badaniu izotopów w minerałach. Część prac wykonała wspólnie z młodszą siostrą Liv, która także była chemikiem. Uczona zaangażowała się również w jedną z komisji działających przy Lidze Narodów. Głośno mówiła:

Nie ma znaczenia, czy praca jest wykonywana przez niską kobietę w Bułgarii czy przez wysokiego mężczyznę w Stanach Zjednoczonych, jeśli wykonano ją dobrze. I właśnie to musimy zrobić: pracować tak dobrze, aby nikt nie ośmielił się powiedzieć – to dobra robota dla kobiety, ale aby wszyscy mogli powiedzieć – to dobra robota w ogóle. Rasa i płeć nie mają znaczenia w nauce.

Ellen Gledtisch, ok. 1935, Oslo Museum, CC CC 1.0

W 1929 roku po wielu perturbacjach została profesorem chemii. W liście do Marii Curie pisała: Dokonało się. Trzy dni temu zostałam profesorem. Mam szczerą nadzieję, że będę w stanie wykonać dobrą robotę; i że nie będzie brakowało pracy. Mam również nadzieję, że od czasu do czasu będę Cię odwiedzać i że te wizyty będą dla mnie źródłem inspiracji i zachęty. Uważała, że praca ze studentami oznacza pracę nad przyszłością. To uczeń jutro będzie kontynuował naszą pracę. Aby popularyzować naukę, Gleditsch zaczęła wygłaszać wykłady popularnonaukowe w radio, pisała też artykuły w języku francuskim, angielskim, niemieckim i norweskim. Była autorką biografii wielu naukowców, których znała osobiście.

Podczas drugiej wojny światowej Gleditsch przyczyniła się do znalezienia bezpiecznej przystani w Norwegii dla uchodźców, głównie ze społeczności uniwersyteckiej. W jej laboratorium w Oslo i innych częściach kraju znaleziono miejsca dla uciekających naukowców. Wśród nich znaleźli się Elizabeth Rona i Marietta Blau. Kiedy Niemcy okupowali Norwegię, Gleditsch nigdy nie rezygnowała z wysiłków przeciwstawienia się okupantom i marionetkowemu reżimowi. Starała się utrzymać ducha oporu i przygotować się na spodziewane ataki na wolność akademicką i osobistą. Nic jej nie złamało. Jej brat, Adler był przez kilka lat jeńcem wojennym. Siostra Liv została aresztowana w ostaniem roku wojny. Ellen Gleditsch nadal okazywała pogardę okupantom, pomagając studentom, naukowcom i innym ludziom, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie. Kilkakrotnie ukrywała ich w swoim mieszkaniu. W 1943 roku uczona została aresztowana. Przesłuchiwał ją dobrze wykształcony niemiecki oficer. Po niemiecku przekonała go, aby ją wypuścił. I właściwie nie wiadomo dlaczego, oficer podziękował jej za miłe spotkanie i wyraził nadzieję, że spotkają się ponownie w przyjemniejszych okolicznościach. Wkrótce jednak została oskarżona o działalność polityczną na uniwersytecie i zakazano jej pracy na uczelni.

 

Zebranie Komisji Norm i Jednostek Promieniotwórczości w Sztokholmie w 1953; od lewej m.in: Raymond Delaby (1.),  Irène Joliot-Curie (6.), Ellen Gleditsch (9.), Friedrich Paneth (10.), austriacka fizyk Berta Karlik (11.) i George de Hevesy (12.), National Library of Norway

 

Po wojnie pozostała w kontakcie z przyjaciółmi i kolegami, takimi jak np. Lise Meitner, którą regularnie odwiedzała w Sztokholmie. W 1946 roku uczona przeszła na emeryturę i rozpoczęła współpracę z UNESCO. Jej celem była walka z analfabetyzmem. W 1947 roku na zaproszenie Frederica Joliota-Curie wzięła udział w ceremonii z okazji dziesiątej rocznicy śmierci Rutherforda. W 1952 roku została powołana do norweskiej komisji ds. koordynacji naukowej jako przedstawicielka rządu, gdzie była rzecznikiem międzynarodowej kontroli nad bombą atomową. W tym samym roku zrezygnowała z pracy w UNESCO w proteście przeciwko przyjęciu Hiszpanii pod faszystowskim reżimem Franco jako członka instytucji. Przez cały czas publikowała. Pod koniec życia zainteresowała się szczególnie historią nauki. Jej ostatni artykuł dotyczący życia i pracy szwedzkiego chemika Carla Wilhelma Scheele’a został opublikowany w 1968 roku. Uczona otrzymała wiele nagród i wyróżnień, w tym między innymi w 1962 roku jako pierwsza kobieta doktorat honoris causa Sorbony, medal miasta Paryża, została także honorowym obywatelem Paryża. Otrzymała również doktorat honoris causa Uniwersytetu w Strasburgu.

Irena Joliot-Curie i Ellen Gleditsch w Warszawie na obchodach 20. rocznicy śmierci Marii Skłodowskiej-Curie. Fotografia ze zbiorów Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie

Pod koniec maja 1968 roku spędzała weekend w swoim wiejskim domu w Enebakk pod Oslo. Poczuła się źle. Straciła przytomność. Lekarze orzekli, że dostała udaru. Kilka dni później, 5 czerwca w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat Ellen Gleditsch zmarła.

Można by oczekiwać, że w Norwegii pamięć o uczonej będzie pielęgnowana i trwała. Niestety niewiele osób zna tą wyjątkową kobietę i jej osiągnięcia. Niestety mało kto pamięta Ellen Gleditsch – wybitną uczoną, działaczkę pokojową oraz przyjaciółkę i współpracowniczkę Marii Skłodowskiej-Curie.

 

W styczniu 2019 roku Svein Stølen – rektor Uniwersytetu w Oslo – odsłonił pamiątkową plakietę na budynku przy ulicy Jonas Reins 1 w Oslo, gdzie Ellen Gleditsch mieszkała w latach 1931–1968, fot. Eivind Torgersen, [za:] https://forskning.no
_______________

Literatura zalecana:

[1] A.-M. Weidler Kubanek, Nothing Less Than An Adventure: Ellen Gleditsch and Her Life in Science, CreateSpace Independent Publishing Platform, 2010.

[2] A. Lykknes, Ellen Gleditsch and Research on Radium, Chlorine and Potassium, [w]: Women in Their Element: Selected Women’s Contributions To The Periodic System, ed., Annette Lykknes, Brigitte Van Tiggelen, World Scientific Publishing Co, Singapore 2019.

[3] A. Lykknes, L. Kvittingen, A. K. Børrese, Ellen Gleditsch: Duty and responsibility in a research and teaching career, 1916-1946, Historical Studies in the Physical and Biological Sciences, 36 (1), 2005, str. 131–188.

[4] A. Lykknes, H. Kragh, L. Kvittingen, Ellen Gleditsch: Pioneer Woman in Radiochemistry, Phys. Perspect., 6, 2004, str. 126–155.

[5] A. Lykknes, Ellen Gleditsch: Woman Chemist in IUPAC’s Early History, Chemistry International, 2019, str. 26–27.

[6] A.-M. Weidler Kubanek, C. P. Grzegorek, Ellen Gleditsch: Professor and Humanist, [w]: A Devotion to Their Science: Pioneer Women of Radioactivity, ed., Marlene F. Rayner-Canham, Geoffrey W. Rayner-Canham, McGill-Queen’s University Press, Québec 1997.

[7] A. Lykknes, Ellen Gleditsch: Professor, Radiochemist, and Mentor, Department of Chemistry Norwegian University of Science and Technology Trondheim, Norway, Ph. D. thesis, 2005.

[8] M. F. Rayner-Canham, G. W. Rayner-Canham, Sir W. Grenfell College, Stefanie Horovitz, Ellen Gleditsch, Ada Hitchins, and the discovery of isotopes, Bull. Hist. Chem., 25(2), 2000, str. 103–108.

Lise Meitner i rozszczepienie jądra atomowego

 

Ostatnie dni grudnia 1939 roku należały do Lise Meitner i Ottona Hahna, którzy wymieniając niezwykle intensywnie korespondencję rozpisywali się o jednym z najważniejszych wydarzeń w historii nauki. O rozszczepieniu jądra atomowego.

Zapraszamy do lektury fragmentu książki Tomasza Pospiesznego pt. Zapomniany geniusz. Pierwsza dama fizyki jądrowej, Novae Res, Gdynia 2016.

 

***

Teraz Hahn musiał się spieszyć. Wyniki były może do końca niezrozumiałe, a wyjaśnienie dalekie, ale trzeba było się spieszyć. W Paryżu ta „przeklęta baba”, Irène Joliot-Curie, mogła mieć rację z lantanem i dreptała tuż za Hahnem. Kto wie, może równo z nim. Na gotowy maszynopis Hahn naniósł szybkie poprawki. W ostatnim momencie, uzgadniając to z Fritzem, zmienił tytuł na „Odkrycie izotopów metali alkalicznych powstających przy napromieniowaniu uranu neutronami i ich zachowanieˮ. W tej subtelnej zmianie – izotopów metali alkalicznych – ujął rad i bar, bowiem oba pierwiastki należą do metali alkalicznych. 22 grudnia oryginalny maszynopis odebrał Paul Rosbaud (redaktor „Naturwissenschaften”), a Hahn wrzucił do skrzynki pocztowej kopię zaadresowaną do Lise Meitner. W ciągu doby tekst pracy Hahna i Strassmanna przeczytały tylko te dwie osoby:

 

[…]Gdy wykonaliśmy odpowiednie badania promieniotwórczych próbek baru, które nie zawierały żadnych produktów późniejszych rozpadów, wyniki były zawsze negatywne. Substancja promieniotwórcza rozłożona była równomiernie we wszystkich frakcjach baru. […]Doszliśmy do wniosku, że nasze „izotopy radu” mają właściwości baru. Jako chemicy właściwie powinniśmy stwierdzić, że nowe produkty nie są radem, lecz barem. Żadne inne pierwiastki oprócz radu i baru nie wchodzą w rachubę.  […]

[…]Jako chemicy powinniśmy w istocie zmienić podany wyżej schemat rozpadu i wstawić symbole Ba [bar] , La [lantan] , Ce  [cer] na miejsce Ra  [rad] , Ac [aktyn] , Th [tor]. Jednakże jako „chemicy jądrowi”, pracujący w dziedzinie bardzo zbliżonej do fizyki, nie możemy zdobyć się na podjęcie tak drastycznego kroku, który byłby sprzeczny z wszystkimi dotychczas obowiązującymi prawami fizyki jądrowej. Być może wskutek szeregu niezwykłych zbiegów okoliczności otrzymaliśmy fałszywe wskazania[1].

 

Artykuł autorstwa niemieckich uczonych musiał wzbudzać kontrowersje. Po pierwsze, praca ta potwierdzała przypuszczenia Idy Noddack, która głośno i samotnie kwestionowała wcześniejsze prace Fermiego oraz zespołu Hahn–Meitner–Strassmann. Po drugie, ostatecznie przyznawała rację trudnej i zawiłej interpretacji doświadczeń przeprowadzonych przez Irène Joliot-Curie i Pavlé Savića. Po trzecie, podważała wcześniejsze badania nad transuranowcami, które zaowocowały przecież wieloma publikacjami grupy berlińskiej. Wreszcie nikt nie miał pewności, a wręcz przeciwnie: całą masę wątpliwości, że atom uranu jakimś sposobem przekształca się w atom baru. Hahn cały czas rozmyślał o wynikach ostatnich doświadczeń. 27 grudnia zatelefonował do Rosbauda z zapytaniem, czy można jeszcze dodać krótki akapit uzupełniający wnioski.

Jeśli chodzi o „grupę transuranowców”, to pierwiastki te są chemicznie powiązane, ale nie identyczne z ich niższymi homologami renu, osmu, irydu i platyny. Nie zostały jeszcze wykonane eksperymenty, które by potwierdzały, że mogą one być chemicznie identyczne z jeszcze niższymi homologami mazurem [obecnie technet] , rutenem, rodem, palladem.  […]Suma mas atomowych Ba + Ma [mazur] , na przykład, 138+101 wynosi 239! [2]

 

I ponownie Hahn szukał poparcia dla swoich pomysłów u Lise Meitner. Dzień później napisał do niej i Frischa list[3] dotyczący dołączonego akapitu. Korespondencja była dynamiczna (skoro tak intensywnie pracowali na odległość, co mogłoby się wydarzyć, gdyby Lise nie musiała emigrować?).

 

28 grudnia 1938 roku

Chcę Ci jeszcze szybko napisać parę słów o moich fantazjach dotyczących Ba, etc. Może w Kungälv jest z Tobą Otto Robert i może omówicie ten problem przez chwilę. Wysłaliśmy Tobie rękopis naszej pracy*.  […]Czy byłoby możliwe, aby uran 239 rozpadł się na 1 Ba i 1 Ma? Ba 138 i Ma 101 dają razem 239. Nie musi być akurat taka liczba masowa. Mogłoby też być 136 + 103, czy coś podobnego. Oczywiście nie zgadzają się liczby atomowe. Kilka neutronów musiałby się przemienić w protony, aby uzyskać takie ładunki. Czy to energetycznie jest możliwe? Wszystko inne jest udowodnione,  […]wówczas transuranowce „ausenium” i „hesperium” [pierwiastki 93 i 94] znikną. Nie wiem, czy to by mnie bardzo smuciło, czy nie*[4].

 

Było to intrygujące stwierdzenie. Jeśli Hahn miał rację, to odkrył zupełnie nowe zjawisko i jednocześnie przekreślił lata wspólnych badań z Meitner. Swoimi badaniami podważył istnienie transuranowców! Powodowało to znaczne zamieszanie w fizyce i chemii jądrowej. Przekreślało prace Fermiego i jego rzymskiej grupy, przekreślało prace Meitner i Hahna. Nieco oszołomiona Lise wyznała:

Nie mogliśmy tego zauważyć. To jest zupełnie niespodziewane. Hahn jest dobrym chemikiem i ufałam, że jeśli zidentyfikował jakieś pierwiastki, to miał rację. Kto mógłby pomyśleć, że chodzi o coś znacznie lżejszego?[5]

Kiedy Hahn i Strassmann przeprowadzali pierwsze doświadczenia z neutronami i uranem, Lise Meitner obchodziła pierwsze Boże Narodzenie na emigracji. Z dala od rodziny, przyjaciół. Z dala od domu. Jedyną bliską osobą, która mieszkała w Szwecji, była Eva von Bahr-Bergius, z którą Meitner zaprzyjaźniła się jeszcze w latach dwudziestych. Eva wspólnie z mężem Niklasem Bergiusem (1871–1947) wybudowała piękny dom w Kungälv, oddalonym około dwadzieścia kilometrów od Göteborga, do którego zaprosiła na święta bożonarodzeniowe Meitner. Uczona chyba z radością przyjęła zaproszenie, tym bardziej że miała się tam spotkać z ukochanym siostrzeńcem Ottonem Robertem. Frisch – podobnie jak ciotka – był uchodźcą pracującym w Kopenhadze pod opieką Nielsa Bohra. Niestety święta 1938 roku były dla nich obojga bardzo przykre i smutne. Spędzali je z dala od rodziny i nie wiedzieli, czy osoby bliskie ich sercom nadal żyją. Od czasu aresztowania ojca Frischa nie było także kontaktu z jego matką.

Meitner zatrzymała się w przytulnym pensjonacie i z niecierpliwością oczekiwała na swojego siostrzeńca. Pojawił się wieczorem, zmęczony podróżą. Nazajutrz podekscytowana Meitner zaczęła relacjonować siostrzeńcowi doświadczenia Hahna. Frisch początkowo był bardzo sceptyczny wobec opowieści ciotki. W tym czasie zajmował go problem magnetycznych właściwości neutronów i miał nadzieję, że przedyskutuje go z Lise. Ta jednak nie dawała za wygraną. Zmusiła siostrzeńca, by przeczytał list Hahna z 19 grudnia. Po pierwszej lekturze listu Frisch nie był nastawiony przychylnie:

Bar? Nie wierzę. Gdzieś jest jakiś błąd[6].

Nie, Hahn był zbyt dobrym chemikiem. Ale jak bar może tworzyć się z uranu?[7]

– Ale to niemożliwe! Nie można jednym uderzeniem odłupać od jądra stu cząsteczek. Nie można go nawet przeciąć. Wystarczy oszacować siły jądrowe, wszystkie te wiązania, które musisz naraz zerwać – to fantazja. To zupełnie niemożliwe, by coś takiego mogło się z jądrem zdarzyć[8].

 

Uczona była przekonana, że nie może być mowy o błędzie. Błędy mogła popełniać Irène Joliot-Curie, ale nie współpracownicy jej, Lise Meitner. Wybrali się na wspólny spacer. Frisch założył narty, a ciotka towarzyszyła mu pieszo. Kiedy siostrzeniec wyraził obawę, że Lise za nim nie nadąży, odpowiedziała, że szybkie chodzenie ją odmładza i utrzymuje w ruchu[9]. Po latach Frisch wspominał:

 

[…]Usiedliśmy oboje na pniu drzewa (wszystkie dyskusje miały miejsce, gdy szliśmy przez las w śniegu, ja na moich biegówkach, a Lise Meitner, zgodnie z wcześniejszym zapewnieniem, szła równie szybko bez nart) i zaczęliśmy wykonywać obliczenia na skrawkach papieru[10].

Jak może z uranu powstać bar? Nikomu nigdy nie udało się oderwać od jądra żadnych fragmentów większych niż protony czy jądra helu (cząstki alfa) i należało odrzucić myśl, że możliwe jest oddzielenie naraz wielu takich cząstek.  […]Wykluczone również, by jądro uranu po prostu pękło. Naprawdę, jądro to nie krucha bryłka, którą można rozłupać lub przełamać. Bohr podkreślał, że jądro bardziej przypomina kroplę cieczy[11].

Rzeczywiście model kroplowy jądra atomowego zaproponowany przez Bohra umożliwił wyjaśnienie zagadki Lise i Robertowi. Frisch podsumowywał:

 

Powoli zdaliśmy sobie sprawę z tego, że rozszczepienie uranu na dwie w przybliżeniu równe części… należy ująć z innej strony. Obraz byłby taki… jądro atomu zmienia stopniowo pierwotny kształt, wydłuża się, zwęża pośrodku, po czym dzieli się na dwie połowy[12].

 

Im większy ładunek w jądrze atomowym, tym większa jego niestabilność. Uran ma aż 92 protony, zatem jest niestabilny (protony odpychają się, przez co niestabilność jądra wzrasta). Dlatego w przyrodzie nie ma naturalnie występujących pierwiastków o liczbie protonów większej niż 92. Wystarczył jeden jedyny neutron, który powodował zwiększenie energii jądra, wskutek czego jądro zaczęło drgać i w efekcie pękać. Powstające dwa nowe jądra oddalają się od siebie z dużą prędkością. Ich masa było nieco mniejsza niż jądro macierzyste, a ów ubytek masy zgodnie z równaniem Einsteina E = mc2 przekształcał się w energię wynoszącą 200 MeV![13] Frisch wspominał:

 

Lise Meitner obliczyła, że dwa jądra powstałe w wyniku podziału jądra uranu będą lżejsze niż pierwotne jądro uranu o około jednej piątej masy protonu… Zgodnie z formułą Einsteina E = mc2… jedna piąta masy protonu jest równoważna 200 MeV[14].

24 grudnia 1938 roku w przepięknie zaśnieżonym lesie w odległej Szwecji Meitner wspólnie ze swoim siostrzeńcem wyjaśniła jedną z zagadek Matki Natury. Wszystko stało się jasne. Lise napisała do Hahna, ale jeszcze nie wyznała mu, że wspólnie z Frischem odkryła rozwiązanie.

 

29 grudnia 1938

Drogo Otto,

bardzo dziękuję za Twój list z 28… Wyniki Ra-Ba są bardzo ekscytujące. Otto R. i ja łamiemy sobie głowy; niestety nie dostałam jeszcze maszynopisu, ale właśnie posłałam po niego i mam nadzieję otrzymać go jutro. Wtedy będziemy mogli o tym lepiej pomyśleć.

1 stycznia 1939, godz. 12:30

Drogi Otto,

rok zaczynam listem do Ciebie. Może to być dobry rok dla nas wszystkich. Przeczytaliśmy i przemyśleliśmy bardzo dokładnie Twoją pracę, ale czy energetycznie byłoby możliwe, żeby takie ciężkie jądro pękało. Wprawdzie Twoja hipoteza o powstawaniu Ba i Ma jest niemożliwa z kilku powodów[15].

_____________________________________

[1] Ibidem, str. 228.

[2] P. Rife, „Lise Meitner…”, op. cit., str. 187.

[3] Profesor Sime podaje, że korespondencja pomiędzy Hahnem i Meitner dochodziła z dnia na dzień. Co za czasy!

 

[4] K. Hoffmann, „Wina i odpowiedzialność…”, op. cit., str. 141.

*Cytuję zdanie za: P. Rife, „Lise Meitner…”, op. cit., str. 192.

* Cytuję zdanie za: R. L. Sime, „Lise Meitner…”, op. cit., str. 239.

[5] R. Rhodes, „Jak powstała bomba atomowa”, op. cit., str. 232.

[6] Ibidem, str. 230.

[7] O. R. Frisch, „What Little I Remember”, op. cit., str. 115.

[8] R. Rhodes, „Jak powstała bomba atomowa”, op. cit., str. 230.

[9] Ibidem, str. 209.

[10] O. R. Frisch, „What Little I Remember”, op. cit., str. 116.

[11] R. Rhodes, „Jak powstała bomba atomowa”, op. cit., str. 230.

[12] R. Jungk, „Jaśniej niż tysiąc słońc”, op. cit., str. 62.

[13] 200 milionów eV (elektronovoltów). Energia z jednego atomu nie oszałamia, ale z jednego grama uranu już tak. Znajduje się w nim bowiem 2,53 x 1022 atomów!

[14] N.-T. H. Kim-Ngan, „Niedoceniony przez komitet Nagrody Nobla…”, op. cit., str. 20.

[15] R. L. Sime, „Lise Meitner…”, op. cit., str. 240.