Recenzujemy — Emma Chapman „Pierwsze światło”

Opublikowano 30 czerwca 2001 r.

Wydawnictwo Muza przygotowało książkę autorstwa brytyjskiej fizyczki doktor Emmy Chapman pracującej w Towarzystwie Królewskim. Doktor Chapman jest członkinią Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, stypendystką dwóch najbardziej prestiżowych stypendiów naukowych przyznawanych w Wielkiej Brytanii: Royal Society Dorothy Hodking oraz STFC Ernest Rutherford Fellowship. Nie mogło być lepszej reklamy dla recenzowanej książki.

W swojej książce Chapman doskonale tłumaczy problemy, które starają się rozwiązać astronomowie. Autorka bardzo umiejętnie wprowadza nas w świat astronomii. Opowiada o tym jak tworzyła się wiedza o gwiazdach, z czego są zbudowane i w jaki sposób można je klasyfikować. Przeprowadza nas przez wszystko to z czym najczęściej kojarzymy Wszechświat – jego początki, erę pierwszych gwiazd, czarną materię, czarne dziury, galaktyki… Co ciekawe Chapman omawia też w prosty sposób między innymi mechanizm zaćmienia Słońca, porusza zagadnienia związane ze światłem (Rysunek 4 na str. 31 byłby zdecydowanie lepszy, gdyby pokazano go w kolorze, tak jak w wersji oryginalnej), widmami gwiazd, prędkością światła, temperaturą gwiazd, klasyfikacją gwiazd. W książce pojawiają się wykresy i rysunki, które ułatwiają zrozumienie opowiadania Chapman. Na uwagę zasługuje opis pracy Cecilii Payne-Gaposchkin (o Uczonej pisaliśmy dla Państwa TUTAJ). Być może krótka opowieść o jej interesującym życiu i fascynującej pracy skłoni polskich wydawców do przetłumaczenia jej biografii lub autobiografii, co w moim odczuciu wypełniłoby od dawna brakującą lukę w polskiej bibliografii.

Z dużą przyjemnością oglądałem fotografie umieszczone w książce. Są one niewątpliwym smaczkiem tej interesującej pozycji. Jako chemik poczułem pewien niesmak patrząc na układ okresowy pierwiastków umieszczony na stronie 15. Ktoś niewtajemniczony może sądzić, że znajdują się w nim tylko metale. Autorka wprawdzie wyjaśnia, które pierwiastki są ważne z punktu widzenia astrofizyka (przede wszystkim gazy – wodór i hel), ale trudno zaakceptować jej stwierdzenie, że wszystkie pierwiastki poza wodorem i helem będę w tej książce nazywać metalami (s. 16).

Książa liczy 318 stron, podzielona została na wprowadzenie, 11 rozdziałów (w ich obrębie znajdują się podrozdziały, które ułatwiają zapoznawanie się z treścią książki), przypisy końcowe (sądzę, że brakuje dodatkowej, krótkiej listy kilku pozycji lub opracowań w języku polskim), podziękowania. Dodatkowo publikacja zawiera kolorową wklejkę i 26 rysunków umieszczonych w tekście.

Książa jest napisana w sposób prosty i zrozumiały. Często pomiędzy naukowy język autorka wplata anegdotki i dykteryjki, które sprawiają, że jej opowieść nabiera bardzo dużej lekkości. Sądzę, że każdy znajdzie w książce Chapman coś dla siebie. Autorka w niezwykle umiejętny sposób zabiera czytelników w podróż po Wszechświecie. Wspomnienia z tej podróży na długo pozostają w pamięci. Po lekturze jej książki z pewnością zupełnie inaczej będziemy spoglądali w cudownie piękne nocne Niebo.

 

Piękniejsza Strona Nauki dziękuje za egzemplarz recenzencki.

            Tomasz Pospieszny

115. rocznica urodzin Marii Goeppert-Mayer

 

/   Tomasz Pospieszny  /

 

Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego.

(Maria Goeppert-Mayer)

  • Maria Goeppert-Mayer urodziła się 28 czerwca 1906 roku w Katowicach, gdzie spędziła pierwsze cztery lata życia;
  • pochodziła z niezwykle znanej i zasłużonej dla Śląska rodziny profesorskiej:
    • ojciec – Friedrich Göppert był lekarzem i profesorem pediatrii, przyczynił się do zwalczenia epidemii zapalenia opon mózgowych;
    • dziadek – Heinrich Robert Göppert był profesorem prawa;
    • pradziadek – Johann Heinrich Robert Göppert był profesorem botaniki, twórcą Muzeum Botanicznego we Wrocławiu.
  • ze strony rodziny ojca Maria była siódmą generacją profesorów uniwersyteckich;
  • zmieniła pisownię nazwiska na angielską, kiedy przeniosła się do Stanów Zjednoczonych;
  • słynęła z urody. Uważano ją za najpiękniejszą kobietę w Getyndze. Victor Weisskopf wspominał, że kochali się w niej wszyscy, a ona była wielką flirciarą i każdego umiała sobie owinąć wokół palca. Sama Maria mówiła: Nie byłam wcale piękna. Getynga była klasycznym europejskim miastem uniwersyteckim, w którym córki profesorskie były na szczytach towarzyskich, były też straszliwie rozpieszczane i popularne.
  • do końca życia ceniła i przyjaźniła się ze swoim mistrzem i mentorem Maxem Bornem;
  • praca doktorska, którą obroniła w 1930 roku zawierała tezy, które znalazły potwierdzenie praktyczne dopiero w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku przy pomocy nowo odkrytych wówczas laserów;
  • była niezwykle uzdolniona matematycznie – Enrico Fermi i Edward Teller byli pod ogromnym wrażeniem jej zdolności – jednak jako dziedzinę studiów wybrała fizykę;
  • mężem Marii był Joe Meyer amerykański chemik, który nieustannie wspierał ją w pracy. Kiedy Maria wątpiła w realizacją swojego doktoratu Joe powiedział: Gosposie w Stanach Zjednoczonych są niezwykle drogie, ale obiecuję je wynająć… jeśli tylko pozostaniesz nadal fizykiem!
  • była niezwykle oddana pracy naukowej. Jej córka Marie-Anne powiedziała kiedyś Dwóch naukowców w rodzinie to o półtora za dużo.
  • pracowała bez wynagrodzenia na Johns Hopkins University (1931–1939), Columbia University (1939–1946);
  • w czasie drugiej wojny światowej brała udział w pracy nad bombą atomową w ramach Projektu Manhattan;
  • od 1946 była profesorem w Institute of Nuclear Studies przy University of Chicago, gdzie pracowała m. in. z Enrico Fermim, Edward Tellerem i Haroldem Ureyem;
  • pracę, która przyniosła jej Nagrodę Nobla, wykonała, gdy pracowała na część etatu w Argonne National Laboratory w okresie pobytu w Chicago. Od 1960 była profesorem Uniwersytetu Kalifornijskiego w La Jolla, San Diego;
  • jest drugą kobietą uhonorowaną Nagrodą Nobla z fizyki (1963 rok), a pierwszą, która otrzymała to wyróżnienie za prace teoretyczne;
  • Nagrodę Nobla otrzymała sześćdziesiąt lat po Marii Skłodowskiej-Curie;
  • po otrzymaniu Nagrody Nobla powiedziała: Ku mojemu zaskoczeniu zdobycie nagrody nie było aż tak ekscytujące, jak wykonanie samej pracy. To była fajna zabawa, widząc, jak to działa. […] Jeśli kochasz naukę, wszystko, czego naprawdę pragniesz, to kontynuowanie pracy. Nagroda Nobla wzbudza emocje, ale nie zmienia niczego;
  • paliła ogromne ilości papierosów. Często podczas wykładów myliła się i próbowała pisać na tablicy papierosem, a zaciągnąć się kredą;
  • podczas drugiej wojny światowej pomagała kolegom z Niemiec. Jedna z emigrantek mieszkała w jej domu przez dwa lata;
  • Po dojściu Hitlera do władzy pisała do Borna: Jestem Niemką, która nie chciała uwierzyć, że ludzie, których znałam i lubiłam, mogli się tak zmienić nawet za czasów nazistów;
  • w 1951 roku poznała Johannesa Hansa Daniela Jensean, który niezależnie od niej doszedł do podobnych wniosków związanych z powłokowym modelem jądra atomowego. Uczeni niemal natychmiast się zaprzyjaźnili. Biograf uczonej Joseph Ferry twierdzi, że Maria znalazła w Jensenie brata, którego nigdy nie miała. Podczas gdy Joe mógł być twardy i arogancki, Jensen był łagodny i przyjazny. Maria i Jensen dzielili miłość do muzyki, podczas gdy Joe był na nią nieczuły. Znaleźli także szczególne znaczenie w tym, że obchodzili wspólnie urodziny i potrzebowali okularów. Czasami żartowali, że są bliźniętami, które zostały rozdzielone w chwili urodzenia. Jensen nawet podpisał swoje listy do Marii „z miłością, Twój brat bliźniakˮ;
  • Wolfgang Pauli nazywał ją Cebulową Madonną;
  • jest współautorką dwóch niezwykle ważnych książek Statistical Mechanics (John Wiley and Sons, New York, 1940) wraz z mężem Josephem E. Mayerem oraz Elementary Theory of Nuclear Shell Structure (John Wiley and Sons, London, 1955) wraz z J. H. D. Jensenem;
  • w październiku 1959 roku Maria przeszła wylew krwi do mózgu, w wyniku czego doznała paraliżu lewej części ciała. Miała problemy z mówieniem i poruszaniem ręka. Straciła też słuch w lewym uchu. Nie zrezygnowała jednak z palenia papierosów;
  • w październiku 1967 roku z okazji setnej rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie uczona przyjechała do Polski. Zapytana przez sekretarza naukowego PAN profesora Henryka Jabłońskiego, czy ma jakieś szczególne życzenia, odparła bez namysłu: Chcę odwiedzić Katowice. Niestety miasta nie miała okazji zobaczyć;
  • jej koncepcja powłokowego modelu jądra atomowego oparta jest na tzw. liczbach magicznych. Uczona zauważyła, że niektóre pierwiastki chemiczne np. hel, tlen, wapń czy cyna są szczególnie trwałe. Zorientowała się, że one mają określone liczby protonów lub neutronów (2, 8, 20, 28, 50, 82, 126, a dla samych neutronów także 184. Dla protonów magiczna może być liczba 114, 120, 126);
  • swoje spostrzeżenie opisała w następujący sposób: Wyobraź sobie salę pełną tańczących walca. Tancerze przesuwają się dookoła tej sali w koncentrycznych kołach. Dalej pomyśl, że w każdym kole możesz zmieścić dwa razy więcej tancerzy jeśli jedna para wiruje w kierunku ruchu wskazówek zegara, a druga w przeciwnym. A potem dodatkowa wariacja: pomyśl, że ci tancerze wirują w porywach, jak mistrzowie. Niektóre z tych par, które wirują w kierunku wskazówek zegara robią porywy w tym samym kierunku. Porywy pozostałych par są w kierunku przeciwnym. Tak samo z parami wirującymi w kierunku przeciwnym do kierunku wskazówek zegara – niektóre wykonują zrywy w tym samym kierunku, inne w przeciwnym;
  • słynęła z urządzania niezwykle wystawnych przyjęć bożonarodzeniowych;
  • prawie przez całe życie była dyskryminowana ze względu na płeć. Uważano, że jest zbyt ładna by być mądrą;
  • uczona zmarła w 1972 roku na rozległy zawał serca;
  • w Katowicach znajduje się mural poświęcony jej pamięci zatytułowany –Tańcząca z atomami.

Zapraszamy na fragment książki Tomasza Pospiesznego pt. „Pasja & geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla”, poświęcony Marii Goeppert-Mayer.

151. rocznica urodzin Clary Immerwahr-Haber — fragment książki „Pasja i geniusz”

 

***

Ojcem Clary był Philipp Immerwahr (1839–1900), doktor chemii, którą studiował we Wrocławiu i w Heidelbergu, między innymi u Roberta Bunsena. Człowiek oczytany, wykształcony, który pragnął wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce. Opisywano go jako miłego, bardzo przyjaznego, niezwykle przywiązanego do żony i córek. Pełnił funkcję sędziego komercyjnego, a przez krótki czas pracował też w aptece. Po studiach rozpoczął pracę w rodzinnej firmie, którą założył jego kuzyn Georg Lunge. Firma zajmowała się produkcją sody, salmiaku (chlorku amonu), kwasu winowego i soli ołowiu. Niestety fabryka nie utrzymała się zbyt długo na rynku i po zamknięciu produkcji Philipp zajął się handlem. Wkrótce mógł otworzyć sklep w Breslau, specjalizując się w sprzedaży kosztownych tkanin i dywanów angielskich i perskich. Wydaje się, że ojciec Clary był faktycznie obdarzony zmysłem kupieckim, gdyż firma bazowała nie tylko na produkcji własnej, ale również eksporcie wszelakich tkanin i materiałów. Ponadto zaczął interesować się agronomią. Początkowo dzierżawił gospodarstwo rolne, a następnie wykupił ziemię i został właścicielem cukrowni oraz majątku we wsi Polkendorf niedaleko Środy Śląskiej, trzydzieści kilometrów od Breslau. Philipp ożenił się ze swoją kuzynką Anną Krohn (1846–1890), której zamożni rodzice byli wiedeńskimi kupcami. Określano ją jako kobietę o niezwykłej życzliwości, dobroci i zdolności zjednywania sobie ludzi. Państwo młodzi otrzymali od matki Philippa Liny Immerwahr mieszkanie w Breslau, w którym przebywali podczas częstych wizyt w mieście i w którym w przyszłości podczas studiów będzie mieszkać Clara. Większość roku rodzina Immerwahrów spędzała na gospodarstwie rolnym, na okres zimowy natomiast zawsze zjeżdżali do matki Philippa do Breslau.

Clara przyszła na świat 21 czerwca 1870 roku w majątku Polkendorf. Była najmłodsza z rodzeństwa – miała dwie siostry: Elsbeth (Elli) i Gertrud Rosalie (Lotte lub Rose) oraz brata Paula. Rodzice przykładali niezwykłą wagę do wykształcenia swoich dzieci. I co dość dziwne w tamtych czasach, uważali, że nie tylko Paul powinien zdobyć podstawową edukację. Tak więc poza wpajaniem podstawowych cnót – prostoty, umiaru i skromności, w domu kładziono szczególny akcent na naukę, zainteresowanie którą Clara wykazywała od najmłodszych lat. Podczas gdy jej starsze siostry uczyły się, gdyż tak kazali rodzice, ona robiła to z przyjemnością. Z czasem zaczęła patrzeć z zazdrością na brata, który z wolna wkraczał w tajniki nauk ścisłych. Początkowo wszystkie trzy panny były posyłane do sąsiedniej wsi, gdzie na prywatnych lekcjach nauczyciel Robert Hoppe wprowadzał je w tajniki nauki. Clara była niezwykle ciekawa, wykazywała się dużą cierpliwością, gorliwością, a co najważniejsze, zadawała pytania, za czym szło swego rodzaju odkrywanie świata. Jej wielkim marzeniem było pójść w ślady brata i dostać się do gimnazjum. Po prywatnych lekcjach Clara wraz z siostrami trafiła do szkoły dla panien z tzw. dobrych domów. Jej fascynacja naukami ścisłymi doprowadzała „wykładowców” podstawowych umiejętności gospodarczych, na przykład szycia, haftu, gotowania, do pasji. Nauczycielka robót ręcznych zwykła mawiać, że „śpiewanie jest dla dziewcząt, elokwencja jest dla mężczyzn”. Podobna dewiza przyświecała siostrom Clary, które myślały raczej o szybkim zamążpójściu niż nauce. Pomimo skupienia całej uwagi na nauce Clara wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Lise Meffert uczęszczała na lekcje tańca. Poznała tam dwudziestodwuletniego przystojnego, obdarzonego gęstą czupryną i skupionym spojrzeniem zza binokli Fritza Habera. […]

Wydaje się, że Clara zauroczyła Fritza od pierwszego wejrzenia. Chciał się z nią ożenić jak najszybciej, ale dziewczyna nie była przekonana, czy to rzeczywiście dobry kandydat. Na przeszkodzie stanęli także jej rodzice, którzy chcieli wiedzieć, jak starszy od ich córki o zaledwie dwa lata Fritz, bez wykształcenia i pracy, chciałby utrzymać siebie, żonę i ewentualne dzieci. Ponadto dość szorstka powierzchowność kandydata do ręki ich córki pozostawiała także wiele do życzenia. Lisa Meffert, z którą Clara w dzieciństwie przysięgła mówić sobie zawsze prawdę – nawet tę najgorszą i niewygodną – i z którą mogła rozmawiać o wszystkim, szczerzej niż z rodzeństwem, powiedziała, że Fritz jest być może „błyskotliwy, ale to pozerski zarozumialec”. Wydawał się Clarze również „zbyt pewny siebie, jeśli nie arogancki”. Z drugiej strony, jak twierdzi Joanna Hytrek-Hryciuk, Clara: „ […] nie chciała rezygnować z tego uczucia. Chociaż miała wątpliwości, czy nadaje się do roli żony i matki, to była zakochana. Co równie ważne, bała się samotności, ówczesny świat nie miał bowiem zbyt wiele do zaoferowania niezamężnej kobiecie.” Przygnieciony ciężarem zarzutów Fritz musiał się jednak poddać. W 1886 roku wyjechał do Berlina, by podjąć studia chemiczne. W wyniku nacisków ojca przeniósł się na politechnikę, gdzie w 1891 roku pod kierunkiem profesora Carla Libermanna (1842–1914) uzyskał doktorat.

Fraulein Immerwahr mogła skupić się teraz całkowicie na wyznaczonym celu – nauce. Wydaje się, że przyszła uczona była szczególnie zainteresowana naukami biologicznymi i chemicznymi. Niestety zdobycie wymarzonej profesji w dziedzinie chemii czy biologii stało pod znakiem zapytania. Tym bardziej, że z wielkim politowaniem i drwiną spoglądał na nią nawet wuj Wilhelm Alexander Freund (1833–1917), uznany profesor ginekologii w Breslau, który 1878 roku dokonał pierwszego wycięcia nowotworowej macicy. Jak się okazuje, nawet oświeceni ludzie miewają konserwatywne poglądy. Szczególne zdolności wykazywała w naukach ścisłych. Można powiedzieć, że już na tak wczesnym etapie nauki przyrodnicze były jej dobrze znane. Należy podkreślić, że podobnie jak Maria Skłodowska Clara dużo czasu poświęcała na naukę w samotności. To, co było dla niej niedostępne w szkole, studiowała samodzielnie. Oczywiście seminarium nauczycielskie dawało możliwość poznawania języków obcych, z czego panna Immerwahr skorzystała. Łatwo przychodziła jej nauka języka angielskiego i francuskiego – to właśnie te języki miałby w przyszłości zapewnić jej nauczycielski byt. Zresztą zaraz po skończeniu nauki Clara krótko pracowała jako guwernantka. W seminarium nauczycielskim miała też szczęście spotkać pannę Hedwig Knittel, wykształconą podróżniczkę, która doceniła jej potencjał i jednocześnie stanowiła dla niej inspirację intelektualną. To najprawdopodobniej ona podarowała Clarze podręcznik dla dziewcząt autorstwa Jane Marcet z 1806 roku pod tytułem Rozmowy o chemii. I to właśnie ta książka całkowicie zmieniła spojrzenie przyszłej uczonej na nauki chemiczne…

***

Tomasz Pospieszny, Pasja i geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2019

Profesorowie Braga & Nascimento o książce „Maria Skłodowska-Curie w Brazylii”

Opublikowano 16 czerwca 2021 r.

Specjalnie dla Piękniejszej Strony Nauki autorzy książki o podróży Marii Skłodowskiej-Curie do Brazylii — profesorowie João Pedro Braga i Cássius Klay Nascimento — podzielili się z Państwem i z nami swoimi refleksjami. Zapraszamy do lektury!

 

*****

João Pedro Braga & Cássius Klay Nascimento

 

Madame Curie w Brazylijskiej Narodowej Akademii Medycznej, „Revista da Semana”, 28 sierpnia 1926, Archiwum Autorów

 

 

Dorobek wielkiej uczonej Marii Skłodowskiej-Curie, laureatki dwóch Nagród Nobla, jest powszechnie znany. Mniej znanym faktem jest trwająca 45 dni podróż tej wybitnej uczonej po Brazylii. W 2011 roku byliśmy współautorami pracy poświęconej wizycie Marii Curie w mieście Belo Horizonte w stanie Minas Gerais, a pozyskane wyniki badań dały nam jeszcze większą motywację do dalszego poszukiwania śladów pobytu wielkiej badaczki w naszej ojczyźnie. Dodatkowym bodźcem była obchodzona w 2017 roku 150. rocznica urodzin Marii Skłodowskiej-Curie. W rezultacie powstała książka A visita de Marie Curie ao Brasil [Maria Skłodowska-Curie w Brazylii].

Okładka książki „A vista de Marie Curie ao Brasil”, Editora Livraria da Física, 2016

Maria Skłodowska-Curie pdróżowała pociągiem w specjalnym wagonie do ówczesnych głównych miast Brazylii: Rio de Janeiro, Belo Horizonte i São Paulo, pokonując łącznie ponad 1500 km. Odwiedziła kilka ośrodków naukowych: Uniwersytet w Rio de Janeiro, Uniwersytet w São Paulo i Uniwersytet Minas Gerais w Belo Horizonte. Dla Instytutu Radowego Wydziału Lekarskiego w Belo Horizonte istotne było rozpoczęcie walki z rakiem przy pomocy pionierskiego w Ameryce Łacińskiej leczenia radioaktywnością. Na ścianie w izbie pamięci Instytutu nadal znajduje się oprawiony w ramkę podpis uczonej. Marii Curie towarzyszyła w podróży komisja złożona z kobiet zaangażowanych w naukę i politykę, należących do Brazylijskiego Ruchu na rzecz Postępu Kobiet.

Maria i Irena w towarzystwie członkiń Brazylijskiej Federacji na Rzecz Rozwoju Kobiet w trakcie wycieczki na Pão de Açúcar [Głowę Cukru] w Rio de Janeiro, 21 sierpnia 1926; od lewej stoją: Nininha Bastos, dr Aerco, pani Hazard, Stella Duval, Maria Skłodowska-Curie, Jeronyma Mesquita, Irena Curie, Carlota de Queiroz, Esther Pego R. William, Augusto Ramos, Bertha Lutz, Maria Pereira de Queiroz, Maria dos Reis Santos, Public domain / Arquivo Nacional Collection
Naszą główną intencją była próba pokazania czytelnikowi życia i dorobku Marii Curie — kobiety i naukowca. Ważne było przedstawienie wyzwań, którym musiała sprostać i strat, z którymi musiała się zmierzyć. Maria Curie była zwykłym człowiekiem — jak my wszyscy — a to, co osiągnęła z pewnością wynikało nie tylko z jej zdolności do nauki, ale także w dużej mierze z uporu i wytrwałości w prowadzeniu badań.

 

Po przedstawieniu znakomitej postaci, konieczne było odkrycie, co skłoniło tego ważnego naukowca do podróży do Brazylii, kraju znajdującego się poza półkulą północną. W związku z tym pojawiły się pytania: w jaki sposób zostało wysłane zaproszenie i przez kogo? Jakie było stanowisko władz politycznych w Brazylii? Jaki był powód goszczenia tej wspaniałej kobiety na naszych ziemiach? W jakie miejsca udała się badaczka i jak została przyjęta? Jakie było dziedzictwo Marii Curie dla nauki i medycyny naszego kraju? Jaki jest jej wkład w walkę o prawa kobiet? Odpowiedzi na te pytania były niezbędne do napisania książki.

Okładka elektronicznego wydania książki pt. „A visita de Marie Curie ao Brasil”

W naszym pierwotnym założeniu podjęliśmy temat z myślą o licealistach, studentach, doktorantach, badaczach i nauczycielach, czyli głównie osobach bezpośrednio lub pośrednio związanych z chemią i fizyką. Z czasem jednak zdaliśmy sobie sprawę, że nasza książka można zostać doceniona także przez czytelników zainteresowanych socjologią i historią, walką o równe prawa kobiet i mężczyzn w Brazylii i na świecie lub po prostu przez kogoś, kto lubi czytać. Jest to jak dotąd jedyna pozycja poświęcona obecności Marii Curie w Brazylii.

 

Wizyta Marii Curie w Brazylii była kamieniem milowym nie tylko w badaniach nad promieniotwórczością i jej zastosowaniami w naszym kraju, co samo w sobie jest nie do przecenienia, ale także pomogła wzmocnić potrzebę powiązania nauki krajowej z najbardziej zaawansowanymi badaniami na świecie.

Okładka polskiego wydania książki pt. „Maria Skłodowska-Curie w Brazylii”, w tłumaczeniu Anny Pawłowskiej-Zampino.

W 2017 roku, dzięki staraniom Gliwickiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Chemicznego oraz Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych PAN w Zabrzu, zostało wydane polskie tłumaczenie książki João Pedro Bragi i Cassiusa Klaya Nascimento o wizycie Marii Curie w Brazylii. Fragment książki został także opublikowany w czasopiśmie naukowym „Nature” pod tytułem Trailblazer: When Marie Curie went to Brazil, 551, strona 440 (2017).

*****

João Pedro Braga z wizytą w warszawskim Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w listopadzie 2017 roku, Archiwum Autorów

João Pedro Braga — profesor Wydziału Chemii Uniwersytetu Federalnego w Minas Gerais. Ukończył chemię (1979) i fizykę (1982) na Uniwersytecie Federalnym Minas Gerais, doktorat z chemii uzyskał na Uniwersytecie Sussex w Anglii (1986) oraz na Uniwersytecie Princeton w Stanach Zjednoczone (1996). Obecnie jest profesorem zwyczajnym na Uniwersytecie Federalnym w Minas Gerais. Posiada doświadczenie w dziedzinie chemii, ze szczególnym uwzględnieniem chemii fizycznej. Jest autorem książek: Chemia fizyczna (wyd. UFV, 2002, 2004 i 2013 ), Podstawy chemii kwantowej (wyd. UFV, 2007) oraz Statystyczna termodynamika atomu i cząsteczek (wyd. Livraria da Física, 2014 i 2021).

 

Cássius Klay Nascimento w trakcie wizyty w warszawskim Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie, listopad 2017, Archiwum Autorów

 

Cássius Klay Nascimento — profesor i wykładowca chemii w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Barbacena. Ukończył chemię (1992) na Uniwersytecie Federalnym Viçosa oraz chemię fizyczną (2004). Doktorat z chemii uzyskał na Uniwersytecie Federalnym Minas Gerais (2013; z okresowym pobytem na Uniwersytecie w Le Mans we Francji). Habilitował się w dziedzinie nauk chemicznych na Uniwersytecie Federalnym Minas Gerais (2016–2017). Od 1997 roku jest profesorem chemii w Szkole Podchorążych Lotnictwa. Ma doświadczenie w edukacji w zakresie chemii, spektroskopii mössbauerowskiej oraz historii nauki.

 

Tłum. Joanna Schubert

English version HERE

Zapomniana biografia Madame Curie

opublikowano 2 czerwca 2021 r.

/   Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs   /

 

Jakiś czas temu usłyszeliśmy od pewnego profesora zajmującego się wybranymi wątkami życia Marii Skłodowskiej-Curie, że wszystko o Uczonej już wiadomo i dlatego nie warto badać jej życia. My jednak nie posłuchaliśmy tej rady…

Według wielu opinii biografia Marii Skłodowskiej-Curie autorstwa Ewy Curie była pierwszą, którą napisano i wydano na świecie. Biografista i uznany pisarz francuski André Maurois opowiadał, że Ewa Curie przyszła do niego po radę. Wydawcy amerykańscy nalegają, żebym napisała życie mojej matki. Sama o tym często myślałam. Gdybym była zdolna to zrobić, kochałabym tę pracę. Posiadam bardzo dużo materiałów, jej listy, dzienniki, wspomnienia. Zdaje mi się, że wszystko co o niej powiedziano jest tak dalekie od rzeczywistości. Jeżeli nie napiszę Jej książki, pewne jest, że napiszą ją inni. Czy napiszą ją tak jakbym sobie tego życzyła? Boję się, że nie. Kusi mnię to i przeraża jednocześnie – wspominał pisarz wypowiedź Ewy [A. Maurois, Mademoiselle Eve Curie, „Vogue”, Vol. 91, 1938, s. 74–77].

Natomiast Susan Quinn, autorka jednej z najlepszych biografii uczonej, wspominała, że w 1988 roku przeprowadziła wywiad z Ewą. Kiedy zapytała ją, dlaczego napisała biografię matki tak szybko usłyszała odpowiedź, że Ewa obawiała się, iż ktoś inny ją ubiegnie i nie zrobi tego właściwie [S. Quinn, 1997, s. 12].

Czy rzeczywiście książka Ewy Curie pod tytułem Madame Curie (wyd. polskie Maria Curie, Warszawa 1938) była pierwszą biografią uczonej? Okazuje się, że ktoś uprzedził Ewę Curie, i co znamienne była to osoba, która poznała zarówno Marię jak i Ewę. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że pierwsza książka powstała z potrzeby serca, a nie jak w przypadku panny Curie na zlecenie amerykańskiego wydawcy.

Pierwsze wydanie książki autorstwa M.L. Morales pt. „Madame Curie”, Barcelona 1936, fot. T. Pospieszny

Z przeprowadzonej przez nas żmudnej i czasochłonnej kwerendy wynika, że pierwsza książkowa biografia Marii Skłodowskiej-Curie ukazała sie w Hiszpanii w 1936 roku, a więc dwa lata po śmierci uczonej i rok przed publikacją Ewy Curie. Autorką liczącej 108 stron biografii Marii Curie jest María Luz Morales.

María Luz Morales [za:] http://www.escritorasenlaprensa.es

Autorka urodziła się 23 kwietnia 1889 roku w Marineda w hiszpańskiej Galicji. Była pionierką kobiecego dziennikarstwa w Hiszpanii. W 1910 roku rodzina przeniosła się do Barcelony. Po ukończeniu studiów na wydziale pedagogiki, filozofii i literatury postanowiła zostać pisarką i dziennikarką, co w tamtym czasie było dość niezwykłym zawodem dla kobiet, które wprawdzie pisywały artykuły w czasopismach, ale nie uprawiały aktywnego dziennikarstwa.

María Luz Morales, domena publiczna

Były to także czasy, kiedy kobiety w Hiszpanii albo pracowały, albo zakładały rodziny. Morales wybrała karierę zawodową. Początkowo zajmowała się opisywaniem kobiecej mody, później krytyką filmową i teatralną pod męskim pseudonimem Felipe Centeno. Była niezwykle charyzmatyczna i wojownicza, a jej teksty świeże, dowcipne i trafne.

 

Grupa hiszpańskich dziennikarzy filmowych wita aktorkę Rositę Moreno [w środku], María Luz Morales siedzi po lewej stronie, wrzesień 1931 roku, [za:] „El Espanol”, www.elespanol.com

Zaangażowała się między innymi w Międzynarodową Rezydencję Młodych Studentów w Barcelonie, Konferencję Klubu Isabel Llorach, równocześnie prowadziła intensywną działalność literacką, w tym także pisząc książki dla dzieci.

 

Pierwsza z prawej María Morales, [za:] „La Opinión de La Coruña”, https://www.laopinioncoruna.es

 

W latach 1936–1937 kierowała ogólnokrajową hiszpańską gazetą „La Vanguardiaˮ. Była pierwszą kobietą w Hiszpanii, która tego dokonała. Znała języki: angielski, francuski, portugalski, kataloński i włoski – tłumaczyła sztuki teatralne, poezję i literaturę piękną. Dokonała między innymi pierwszego hiszpańskiego tłumaczenia Piotrusia Pana (Peter Pan y Wendy: la historia del niño que no quiso crecer, de J. M. Barrie, traducción de María Luz Morales, editorial Salvat, Barcelona 1925).

 

María Luz Morales, [za:] Real Academia de la Historia, http://dbe.rah.es

Współpracowała także z amerykańską wytwórnią Paramount Pictures jako konsultant literacki – jej zadaniem było tłumaczenie i adaptacja tekstów, a także układanie dialogów dla hiszpańskojęzycznych widzów. Jej obiecującą karierę przerwała wojna domowa. Do lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku miała oficjalny zakaz pracy w zawodzie dziennikarza i publikowała teksty pod kilkoma pseudonimami.

Niedatowane zdjęcie z wieczoru autorskiego, [za:] „El Espanol”, www.elespanol.com

W 1950 roku napisała trzytomowe dzieło Kino. Ilustrowana historia siódmej sztuki. W 1965 roku była współautorką leksykonu Kino. Od Lumière do kinematografii. Dziś uznaje się ją za osobę, która przez swoje zaangażowanie umożliwiła Hiszpankom działalność zarówno dziennikarską jak i literacką. María mawiała: Ale izmy! Nie ma mowy. Ani feminizm, ani masculinizm. Sama Morales napisała między innymi biografie: Edisona (1934), Juliusza Cezara (1936) czy Marii Antoniny (1943). Jako autorka była niezwykle ceniona w Hiszpanii o czym mogą świadczyć nagrody: Orden de las Palmas Académicas (1956), Premio Nacional de Teatro (1962), Lazo de Isabel la Católica (1971). María Luz Morales zamarła w wieku 91 lat 22 września w 1980 roku.

María Luz Morales na inauguracji dawnego teatru Calderón de la Barca w Barcelonie w 1968 roku, [za:] „La Vanguardia”, https://www.lavanguardia.com

[za:] www.amazon.de
W 2017 roku dziennikarka doczekała się własnej biografii autorstwa Maríi Ángeles Cabré pt. María Luz Morales: pionera del periodismo (La Vanguardia, Barcelona 2017).

 

Film dokumentalny o Maríi Luz Morales, zrealizowany w 2004 roku przez hiszpańską stację telewizyjną rTVe.

 

 

Maríia Luz Morales poznała Marię Curie w Madrycie w 1931 roku. Madame Curie została zaproszona przez Wyższą Radę ds. Badań Naukowych do wygłoszenia serii wykładów. Panie spotkały się w Rezydencji dla Młodych Dam w kierowanej przez Marię de Maeztu, gdzie Uczona zatrzymała się wraz z córką Ewą. Wkrótce Morales została przewodniczką pań Curie po Madrycie i okolicach. W jednej z publikacji pisarka wspomina uczoną jako kruchą staruszkę, ubraną na czarno, skromnie, prawie biednie, z kapeluszem na głowie, którego francuskie wieśniaczki dawno by już nie nosiły. Nie udało się jej jednak przekonać Marii Curie do zwierzeń, bowiem uczona zawsze milczała, nie interesowała się sztuką, chociaż była oczarowana ogrodami. W eseju Kobiety i polityka (Mujeres en la política, „El Sol”, 18 lipca 1931, s. 9) Morales wspominała rozmowę z Madame Curie w Hiszpanii w kilkanaście dni po ustanowieniu II Republiki, kiedy Uczona miała zauważyć, że Republika w dużej mierze swoją popularność wśród obywateli zawdzięcza entuzjazmowi, z jakim witają ją hiszpańskie kobiety. […] Ewa Curie była podobnego zdania.

 

Pierwsza biografia Uczonej napisana po jej śmierci w 1934 roku – książka Maríi Luz Morales – ukazała się w serii Życie znamienitych kobiet, nakładem wydawnictwa I. G. Seix y Barral Hnos., S. A. w Barcelonie 1936 roku. Książka została wydana w twardej okładce, z pięknymi złotymi tłoczeniami.

Fot. T. Pospieszny

 

Fot. T. Pospieszny

Zawiera Przedmowę wydawców, liczy 10 rozdziałów (Warszawa 1867, Paryż 1892, Ona i On, Życie intymne, Cud, Chwała, Tragedia, Potrójne pudełko, Madame Curie w Hiszpanii, Wieczna obecność) oraz zawiera 5 fotografii. Oczywiście nie obejmuje ona tylu informacji (wspomnień osobistych, listów, notatek), które zostały ujęte w książce Ewy Curie, jednak stanowi podstawowe źródło informacji o uczonej. O sukcesie książki może świadczyć fakt, że została ona wydana w Hiszpanii trzy razy – po raz ostatni w 1957. Warto odnotować, że ostatnie wydanie ma przepiękną okładkę z rzadko pokazywaną fotografią portretową uczonej.

Trzecie wydanie książki z 1957 roku, fot. E. Wajs

Książka Morales nadal pozostaje wysoko ceniona w Hiszpanii. Jest cytowana między innymi przez hiszpańskie biografki Uczonej – Sonnię L. Rivas-Caballero i Maríę Belén Yuste w książce pt. María Skłodowska-Curie. Ella Misma (Ediciones Palabra, Madrid 2016).

Fot. E. Wajs

Rozdział poświęcony Madame Curie w Hiszpanii otwierają wspomnienia Autorki o ich pierwszym spotkaniu i wrażeniu, jakie odniosła:

Fot. E. Wajs

Madame Curie poznałam w kwietniu 1931 roku, kiedy słynna współodkrywczyni radu przyjechała do Madrytu, aby wygłosić wykład i odwiedzić instytucje naukowe stolicy Hiszpanii. Jej czcigodna postać wywarła na mnie głębokie wrażenie, które pozostało ze mną na zawsze. Była postacią charakterystyczną, obdarzoną wielką, skoncentrowaną, wewnętrzną energią: mała, szczupła, z małą głową, przysłoniętą przez koronę bardzo białych włosów; jasne, głęboko osadzone i przenikliwe oczy, piękne usta, już wychudzone policzki i szerokie kości policzkowe – ukazujące jej słowiańskie pochodzenie. Niezwykle wyczerpana po chwalebnych sześćdziesięciu latach życia, podtrzymywana jedynie temperamentem i wolą, ogromną siłą ducha. Z zaciekawieniem kontemplowałam ją w jej charakterystycznym bezruchu i milczeniu – patrząc w jej oczy, jej twarz. […]

Kiedy ją spotkałam, w tym historycznym kwietniu 1931 roku, jej zwyczajowe zachowanie można określić jako „ciągłe oszczędzanie wysiłku”. W godnym podziwu i ofiarnym zadaniu dla każdego żywiołowego młodego człowieka, tak dalekim od dziedziny naukowej i artystycznej, jej córka Ewa była odpowiedzialna za weryfikację planu zajęć matki, każdej z godzin i minut. Ja sama dążyłam przede wszystkim do chronienia wyczerpanej ciągłym wysiłkiem tylu owocnych lat od wszystkich tych bezużytecznych i męczących rzeczy które niesie ze sobą bycie celebrytką. W konsekwencji Madame Curie nie podpisywała albumów, nie rozdawała autografów, nie odpowiadała na ankiety, nie udzielała wywiadów. Nigdy nie opowiadała swojej biografii, nie mówiła o sobie, nie lubiła zadawania jej pytań o jej opinię o feminizmie – z pewnością bezzasadnych, skoro całe życie na nie nie odpowiada! Nie przyjmowała także zaproszeń na posiłki, w których uczestniczyło więcej niż pięć osób. Na tych kameralnych bankietach jadła zaledwie kęs i odbywały się one w całkowitej ciszy; ale nie w ponurym czy wyniosłym nastroju, ale pełnym szacunku milczeniu, które było niezwykle uprzejme i uważne na rozmowę toczoną wokół nich, a także cieszące się rozmowami innych. Podczas swojej podróży do Hiszpanii Madame Curie okazywała w kilku oszczędnych słowach niemal dziecięcą ciekawość wszystkiego; chciała, aby wszystko zostało jej dokładnie wyjaśnione. Po wysłuchaniu objaśnień osób, które jej towarzyszyły, [Uczona] odwrócała wzrok w stronę swojej córki Ewy, która z godną podziwu żarliwą intuicją zawsze znajdowała zagadnienie, którego wyjaśnieniem lub podkreśleniem jej matka była zainteresowana. Rzadko komentowała. […]

Madame Curie na schodach Rezydencji Młodych Dam niecierpliwie pozuje natrętnemu fotoreporterowi czasopisma „Ahora”. Prośbę o wywiad odrzuca, mówiąc, że ma w zwyczaju unikanie rozmów z prasą. Skoro konsekwentnie odmawiała dziennikarzom w USA, nie może w Hiszpanii postąpić inaczej, „Ahora” 23.IV.1931, [za:] http://hemerotecadigital.bne.es
Widziałem ją na czarnym tle, wymazującym jej czarną sukienkę jak w „tricku” camera obscura, został jedynie kontur sylwetki. Pozostała tylko głowa, głos i ręce, zwrócone ku gorącemu zainteresowaniu i gorliwej uwadze publiczności, która przyszła wysłuchać wykładu na temat „Radioaktywności i ewolucji nauki”. Głowa, cera biała i bezkrwista, włosy. […]

Słaby i monotonny głos, jakby ostre, przezroczyste dłonie … Nagle głos jest taki słaby, postać jest tak oddalona, a sala jest taka ogromna. Jest w niej tyle osób, że boję się uronić cokolwiek. Lękam się, że ta owocna lekcja zostanie zaprzepaszczona. Ale wkrótce tylko ta głowa, ten głos i te ręce dominują w zatłoczonym, niespokojnym tłumie. Cisza staje się absolutna. Pod okularami z szylkretu, które wypełniają całą małą twarz, lśni żar oczu w zapadniętych oczodołach. Głos, nadal monotonny, ożywia cały dziwny świat, nowy i wspaniały: atomy, protony, elektrony; promienie alfa, beta i gamma; pierwiastki radioaktywne, radioaktywność… Na twarzach wtajemniczonych widać świetliste działanie idei i słów. Magia i profanum wyostrzają moce i zmysły. Chwytać! Rozumieć!… A gdy głos staje się lekki, te bezkrwawe ręce – jakby zgromadziła w nich cała witalność, cała aktywność nieruchomego i rozmytego ciała – podrygują się energicznie i żywiołowo. Jak lot białych motyli, jak zwinięty niewidzialny motek czy brzdąkające cicho struny harfy…

[María Luz Morales, Madame Curie, Editorial Seix Barral S.A., Barcelona 1957, s. 84–88]

 

Niezwykle interesujący jest również fakt, że obie panie i Maríę Morales i Ewę Curie łączyło bardzo wiele wspólnych cech. Były doskonale wykształcone, miały niezwykle dobre pióro, były spostrzegawcze, inteligentne, niezależne, odważne. Cechowała je niezwykła elegancja i subtelność. Miały podobne zainteresowania – kino, teatr, polityka, sprawy kobiet. Obie przeszły do historii jako wybitne osobowości swoich czasów.

 

Czy Ewa Curie nie wiedziała o istnieniu biografii matki? Czy może nie traktowała tej pozycji zbyt poważnie? Na te pytanie nie znajdziemy odpowiedzi. Pewne jest jednak, że Morales pierwsza podjęła się próby sportretowania najwybitniejszej Uczonej wszechczasów. I wyszło jej to bardzo dobrze.

 

 

109. rocznica urodzin Chien-Shiung Wu

/   Tomasz Pospieszny   /

Zaktualizowano 31 maja 2021 r.

Jest tylko jedna rzecz gorsza niż powrót z laboratorium do domu, w którym zlew jest pełen brudnych naczyń, dzień bez laboratorium! – wyznała kiedyś Chien-Shiung Wu jedna z najwybitniejszych uczonych wszechczasów. Przyszła na świat 31 maja 1912 roku. Przeszła do historii jako Madame Wu, Pierwsza Dama Fizyki lub chińska Madame Curie. Wu słynęła z pracowitości i poświęceniu dla idei, dlatego nikogo nie powinien dziwić inny przydomek jakim nazywali ją współpracownicy – Smocza Dama. Dziś istnieje pogląd, że Chien-Shiung Wu była jedynym urodzonym w Chinach naukowcem pracującym przy projekcie Manhattan.

Za radą ojca – Ignoruj przeszkody i zawsze idź przed siebie – dążyła do wyznaczonego celu wiedząc, że tylko w USA może ziścić swoje największe marzenie – zostać fizyczką. Uczyła się i współpracowała z najlepszymi Ernestem O. Lawrencem czy Robertem Millikanem. W pracy doktorskiej wykazała, że ksenon-135, który ma krótki czas życia ma ogromne powinowactwo do wychwytywania neutronów. Powstaje on w reakcji rozszczepienia jądra uranu i natychmiast pochłania wolne neutrony wyhamowując tym samym reakcję łańcuchową, przez co reaktor jądrowy krótko bo rozpoczęciu pracy wygasa. Bardzo szybko zyskała sławę ekspertki od badania radioaktywności – w szczególności pasjonowało ją promieniowanie beta.

Chien-Shiung Wu w swoim laboratorium, b.d., [za:] https://owlcation.com/humanities/Chien-Shiung-Wu
W 1956 roku dwóch amerykańskich fizyków Tsung-Dao Lee i Chen Ning Yang przewidziało teoretycznie, że w rozpadzie beta łamana jest parzystość (uczeni podejrzewali, że cząstki w jądrze atomowym mogą czasem faworyzować jeden lub drugi kierunek – krótko mówiąc, czasami mogą być „praworęczneˮ, a czasami „leworęczneˮ). Zasugerowali także eksperyment, który mógłby potwierdzić ich teorię. Wydawał się on jednak tak skomplikowany, że właściwie niewykonalny. W 1957 roku Wu wykonała w kooperacji z National Institute of Standards and Technology eksperyment pokazujący to zjawisko w rozpadzie beta. Jej eksperyment jest dziś uważany za jeden z najdonioślejszych w dziejach współczesnej fizyki. Dziesięć miesięcy po ogłoszeniu wyników spektakularnego eksperymentu, świat dowiedział się, że Nagrodę Nobla z fizyki za wnikliwe badanie tak zwanych praw parzystości, które doprowadziły do ważnych odkryć dotyczących cząstek elementarnych, jako pierwsi Chińczycy otrzymali Tsung-Dao Lee i Chen Ning Franklin Yang. Chien-Shiung Wu została pominięta! Według opinii wielu badaczy historii nauki nieprzyznanie jej Nagrody Nobla było nie tylko niesprawiedliwe, ale zakrawało o skandal. Otrzymała wiele różnych innych nagród i wyróżnień, w tym słynną Nagrodę Wolfa z fizyki w 1978 roku.

Madame Wu w swoim gabinecie, b.d., [za:] https://owlcation.com/humanities/Chien-Shiung-Wu
Jej zainteresowania naukowe wiązały się także z badaniami nowych, krótkożyciowych rodzajów egzotycznych atomów oraz anemii sierpowatej.

W jednym z wywiadów powiedziała – Szczerze wątpię, by jakakolwiek osoba o otwartym umyśle naprawdę wierzyła w błędne wyobrażenie, że kobiety nie mają intelektualnej zdolności do nauki i technologii. Nie uważam też, że czynniki społeczne i ekonomiczne są faktycznymi przeszkodami, które uniemożliwiają uczestnictwo kobiet w nauce i technice.

 

Madame Wu, b.d., [za:] https://podcasts.whastic.com/podcast/women-in-stem-chien-shiung-wu-the-parity-warrior/
Uczona zmarła w Nowym Yorku na udar mózgu 16 lutego 1997 roku w drodze do szpitala. Zgodnie z jej wolą prochy zostały rozsypane na dziedzińcu szkoły Ming De School, którą założył jej ojciec i w której rozpoczęła się jej życiowa przygoda – miłość do nauki.

***

Znaczek pocztowy, proj. Ethel Kessler (na podstawie portretu autorstwa Kam Mak), © USPS / www.usps.com

11 lutego 2021 roku Poczta USA wyemitowała znaczek upamiętniający Chien-Shiung Wu. Tego dnia przypada Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce. Znaczek z wizerunkiem Madame Wu ma być hołdem złożonym nie tylko Uczonej, ale także wszystkim kobietom zaangażowanym w tworzenie Nauki.

Wizerunek Madame Wu na znaczku pocztowym, proj. Ethel Kessler (na podstawie portretu autorstwa Kam Mak), © USPS / www.usps.com

 

***

Anglia 1903, 1912 i 1913

Opublikowano 29 maja 2021 r.

W pierwszą podróż do Anglii Państwo Curie udali się wspólnie w czerwcu 1903 roku. W piątek 19 czerwca Piotr Curie wygłosił wykład w Royal Society zatytułowany Le Radium, w trakcie którego prezentował ampułkę z solami radu i szereg eksperymentów. Maria Skłodowska-Curie towarzyszyła mężowi na widowni.

Piotr Curie w trakcie wykładu, 1903, rys. Andre Castaigne, Domena publiczna

 

Mimo, że w listopadzie tego samego roku Royal Society w Londynie przyznało małżonkom Curie medal Humphreya Davego, Maria i Piotr nie zdecydowali się na ponowną wspólną podróż. Piotr Curie pojechał tym razem sam.

***

W kolejną podróż do Anglii Maria udała się wraz z córkami jako Madme Skłodowska. Miało to miejsce w 1912 roku, kiedy schorowana i przytłoczona „aferą Langevin” Maria znalazła schronienie, przyjaźń i opiekę u Herthy Ayrton. Panie poznały i polubiły się w 1903 roku w Londynie. Ayrton wynajęła nad morzem dom, gdzie wspólnie z Marią i jej córkami spędziły sierpień i wrzesień.

Nasz felieton o Hercie Ayrton Uczona aktywistka.
Mill House w Highcliffe, wynajęty przez Herthę Ayrton na wspólny pobyt z Marią Skłodowską i jej córkami latem 1912 roku, [za:] http://www.dorsetlife.co.uk
Hertha Ayrton, ©The Institute of Engineering and Technology, IET Archives UK 108 IMAGE 1/1/0020

***

Maria powróciła do Anglii rok później, we wrześniu 1913 roku już jako Madame Curie. Zatrzymała się w Londynie w domu Herthy Ayrton na Norfolk Square na dwa tygodnie. Głównym celem jej przyjazdu był udział w 83. Kongresie Brytyjskiego Towarzystwa Naukowego [British Science Association] w Birmingham i nadany Jej przez tamtejszy Uniwersytet doktorat honorowy. Rektor uczelni w przemówieniu w trakcie trwania uroczystości nazwał Marię Skłodowską-Curie „największą kobietą nauki wszechczasów” [the greatest woman of science of all time].

 

Uczona pisała do córki Ireny 15 września:

Mój pobyt w Birmingham ułożył się dobrze. Zostałam bardzo dobrze przyjęta i uczestniczyłam w ceremonii, którą chciałabyś zobaczyć. Ubrano mnie w piękną czerwoną togę z zielonymi lamówkami, tak samo jak moje towarzyszy niedoli, to znaczy innych uczonych przed otrzymaniem stopnia doktora. Każdy z nas usłyszał krótką przemowę sławiącą nasze zasługi, później wicekanclerz Uniwersytetu oświadczył każdemu z nas, że Uniwersytet przyznaje mu stopień, po czym zajęliśmy miejsce na podium. W końcu wyruszy-liśmy, biorąc udział w czymś w rodzaju procesji, złożonej ze wszystkich profesorów i doktorów Uniwersytetu, w strojach podobnych do naszych. To wszystko było dosyć zabawne; Zacząłem się uroczyście do prawa praw i zwyczajów tego Uniwersytetu. Naturalnie, zostałam sfotografowana.

[…] Być może to Cię zainteresuje i chciałabyś znać kilka nazwisk obecnych tu uczonych. Byli pan Lorentz, którego znasz, panowie Rutherford i Soddy, których także widziałaś u nas. Byłam jedyną osobą z Francji oprócz inżyniera [Charlesa] Lallemanda.

[Maria Curie i córki. Listy, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2011, s. 36

 

 

Uroczystość nadania Marii Skłodowskiej-Curie doktoratu honoris causa, Uniwersytet Birmingham, wrzesień 1913; lewej siedzą: rektor Sir Oliver Lodge, Maria Skłodowska-Curie i Gibert Barling, stoją: Robert Williams Wood, Hendrik Lorentz i Svante Arrhenius, [za:] www.culture.pl

 

Mojem najgorętszem życzeniem…. — 89. rocznica otwarcia Instytutu Radowego w Warszawie

/    Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs   /

zaktualizowano 28 maja 2021 r.

Instytut Radowy w Warszawie był inwestycją bez precedensu. Powstał jako dar – hołd złożony największej polskiej Uczonej – Marii Skłodowskiej-Curie. Do dziś na elewacji Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie przy ulicy Wawelskiej 15 w Warszawie widnieje napis Marii Skłodowskiej-Curie w Hołdzie. Instytut wybudowano w dużej części ze składek społecznych. Mimo trudnych lat po odzyskaniu niepodległości społeczeństwo polskie zdobyło się na wysiłek współfinansowania jednej z najnowocześniejszych wówczas instytucji leczniczych na świecie.

Historia Instytutu Radowego jest nierozerwalnie związana z wielkim marzeniem Marii Skłodowskiej-Curie. W październiku 1921 roku uczona przyjechała do Warszawy. Czas dzieliła pomiędzy wykłady, odczyty i spotkania oraz ukochaną rodzinę. Pogoda jest wspaniała – pisała w liście – wieczory są bardzo zimne, dni pełne słońca i ciepłe, światło niezrównane. 11 października w liście do córki Ireny napisała – Tutaj mówi się o zamiarze utworzenia Instytutu Radowego. Natomiast w swoich skrupulatnie prowadzonych zapiskach, w zestawieniu zatytułowanym „Daty różne”, zanotowała:

Podróż M[arii] do Warszawy – 2 października 1921

inicjatywa Instytutu Radowego – 18 października

Już podczas pobytu w Ameryce w czerwcu tego roku uczona powiedziała do Polonii w Chicago – Polska niepodległa powinna mieć jak każdy kraj swój instytut radowy. Pod koniec 1921 roku sprawa nabrała rozpędu. W listopadzie Maria napisała do Ignacego Jana Paderewskiego:

Panie Prezydencie,

Pozwalam sobie prosić Pana o poparcie kwesty na cel, którego realizacja jest moim gorącym pragnieniem. Chodzi o stworzenie w Warszawie centralnego Instytutu Radowego, który miałby za zadanie leczenie radem i badania naukowe z tym związane. Rad i jego zastosowania stają się coraz ważniejsze w życiu każdego cywilizowanego narodu. Polska musi mieć co najmniej jedną instytucję państwową, podobną do tych, które świadczą podobne usługi w różnych krajach, szczególnie w Ameryce. Mam nadzieję, że środki niezbędne do utworzenia nowoczesnego Instytutu da się znaleźć częściowo w Polsce, przy współpracy rządu, miasta Warszawy i narodu.

Miesiąc później dr Józef Skłodowski – brat Marii – pisał w liście: W tych dniach złożyłem już do zatwierdzenia projekt ustawy Towarzystwa Instytutu Radowego. Na czele Towarzystwa stanęli: Kazimierz Białoszewski, Bronisława Dłuska – siostra Marii, Alicja Dorabialska, Ludwik Paszkiewicz, Stefan Pieńkowski, Józef Skłodowski, Wojciech Świętosławski, Adolf Wojciechowski. Dłuska napisała krótką biografię siostry skierowaną do amerykańskiej Polonii, którą wydała w formie książkowej „Gazeta Ludowa” w Chicago w 1921 roku.

 

Paryska Sorbona 26 grudnia 1923 roku – w 25. rocznicę ogłoszenia komunikatu o odkryciu radu – zorganizowała uroczystą akademię, na którą do Paryża przyjechali Józef, Bronisława i Helena. Rząd francuski uhonorował Noblistkę Darem Narodowym – wypłacanym rokrocznie w kwocie 40 000 franków. W tym samym czasie Polski Komitet do Zwalczania Raka zwrócił się do społeczeństwa polskiego za pośrednictwem prasy z apelem o składanie ofiar na „Dar Narodowy dla Marii Skłodowskiej-Curie” – Instytut Radowy jej imienia. W marcu 1924 roku powołano Komitet Daru Narodowego im. Marii Skłodowskiej-Curie w celu zbudowania Instytutu Radowego w Warszawie. Na jego czele stanęli Prezydent RP Stanisław Wojciechowski i marszałek sejmu Wojciech Trąmpczyński. Machina ruszyła.

 

Spotkanie rodzeństwa w grudniu 1923 roku w Paryżu, od lewej: Maria Skłodowska-Curie, Józef Skłodowski, Bronisława Dłuska i Helena Skłodowska-Szalay, Archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Od samego początku zaangażowane w prace Towarzystwa było rodzeństwo Marii, a zwłaszcza Józef Skłodowski i Bronisława Dłuska – oboje lekarze. Dla Bronisławy Dłuskiej Instytut Radowy stał się najważniejszym do zrealizowania celem w życiu, a także sposobem na zapomnienie osobistych nieszczęść: w 1921 roku w Chicago popełniła samobójstwo jej córka Helena, a w 1930 roku zmarł mąż Kazimierz. Instytut nie powstałby nigdy, gdyby nie energia i żelazna wola siostry uczonej, dr Bronisławy Dłuskiej. – wspominała Alicja Dorabialska – Ona to wpadła na świetny pomysł. Aby instytut stał się istotnie darem narodu w tej formie, że zaczęto sprzedawać cegiełki […] cieniutkimi strugami popłynęły setki tysięcy. Natomiast Józef Skłodowski pisał: Instytut, zarówno w pomyśle jak i wykonaniu, jest dziełem Dłuskiej, owocem jej niesłychanej energii i pracy; cały zaś współudział innych osób i to nielicznych, sprowadza się do odrobiny dobrej woli, do roli doradczej poparcia lub wreszcie udzielenia swej firmy. Z kolei Maria Curie do siostry Bronisławy powiedziała – Zdaje mi się, Brońciu, że zbudowanie Instytutu większą będzie z twojej strony sztuką, aniżeli z mojej odkrycie radu.

 

Mottem zbiórki był autograf Marii Skłodowskiej-Curie, jej słowa wypowiedziane do delegacji kobiet polskich – Mojem najgorętszem życzeniem jest powstanie Instytutu Radowego w Warszawie. Marja Skłodowska-Curie. Faksymile zdobiło serię pocztówek wydanych przez Komitet Daru Narodowego dla Marii Skłodowskiej-Curie.

 

Autograf Marii Skłodowskiej-Curie powielany na materiałach promujących zbiórkę funduszy na budowę Instytutu Radowego w Warszawie, archiwum Tomasza Pospiesznego
Pocztówka – cegiełka na budowę Instytutu Radowego, archiwum Tomasza Pospiesznego

Biuro Wykonawcze rozprowadzało także plakaty z podobizną Marii, szereg broszur i książeczek poświęconych Uczonej, znaczki i cegiełki. Skromna cena nalepek z podobizną Marii Skłodowskiej-Curie (10 gr.) umożliwia każdemu wzięcie udziału w „Darze Narodowym”, t.j. w powstającym Instytucie Radowym do walki z rakiem – głosiły podpisy. Poczta Polska używała specjalnego stempla obok datownika na pocztówkach i listach: popieraj Instytut Radowym im. Marii Skłodowskiej-Curie (dla walki z rakiem). Wydano drukiem wspomnienia Marii o Piotrze Curie, dwa odczyty uczonej wygłoszone w Warszawie w 1925 roku oraz publikację jej autorstwa pt. Jak powstał i jak się rozwija Instytut Radowy w Paryżu. W każdym większym mieście działał oddział Komitetu, który kierował lokalną zbiórką pieniędzy: Osoby pragnące współpracować z Komitetem – zwłaszcza na prowincjisą bardzo pożądane. Kwesta na rzecz budowy instytutu odbywała się na niebywałą do tej pory skalę. W Biurze Komitetu Wykonawczego Daru Narodowego przy ulicy Nowy Świat 21 w Warszawie, oprócz nabycia cegiełki lub wykupienia członkostwa w Towarzystwie Instytutu Radowego, można było wypożyczyć przeźrocza do odczytów i wykładów o promieniotwórczości – oczywiście połączonych z kwestą na rzecz budowy. W 1929 roku udział członka założyciela Towarzystwa wynosił 1000 złotych, a cegiełkę można było nabyć za 100 złotych. Każdy, kto wykupił taką cegiełkę miał prawo do specjalnej tabliczki – jedna ze ścian w korytarzu głównym szpitala pełna będzie w 1932 roku mosiężnych tabliczek z nazwiskami ofiarodawców.

 

Ściana z tabliczkami z nazwiskami osób i nazwami instytucji – darczyńców na rzecz budowy Instytutu Radowego w Warszawie; miejsce to znajdowało się w korytarzu głównym na parterze, w kierunku drogi do mieszkania Bronisławy Dłuskiej; za ścianą mieściła się biblioteka, lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Faksymile stempla pocztowego, znaczek oraz pocztówka — kolportowane przez komitet wykonawczy Towarzystwa Instytutu Radowego, przełom lat 20. i 30. XX wieku, zbiory Eweliny Wajs-Baryły

7 czerwca 1925 roku Maria Skłodowska-Curie w obecności prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego i innych szacownych gości wmurowała kamień węgielny i akt erekcyjny pod budowę Instytutu Radowego w Warszawie przy ulicy Wawelskiej. Zgromadzony fundusz, początkowo 100 000 złotych, pozwolił na rozpoczęcie robót dopiero w 1926 roku.

 

Maria Skłodowska-Curie i prezydent RP Stanisław Wojciechowski w trakcie uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę Instytutu Radowego w Warszawie, 7 czerwca 1925 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Gmachy Instytutu zaprojektowali architekci Tadeusz Zieliński (zmarł niespodziewanie w 1925 roku) i Zygmunt Wóycicki. Projekt – konsultowany z Marią Skłodowską-Curie i dyrektorem Claudiusem Regaud – zakładał budowę dwóch zasadniczych części: nowoczesnej kliniki wraz z przychodnią i mieszkaniami dla pracowników, połączonej przeszklonym pasażem z pawilonem terapii promieniami rentgenowskimi oraz budynku laboratoryjnego dla pracowni biologicznej i fizyczno-chemicznej wraz ze specjalnym oddzielnym budynkiem do przechowywania preparatów promieniotwórczych (miał je łączyć podziemny korytarz transportowy). Za wystrój wnętrz odpowiadał Stanisław Pomian-Połujan. Obie części łączył modernistyczny ogród z sadzawką i fontanną. Robotami budowlanymi kierował inżynier Edmund Telakowski.

 

Modernistyczny ogród Instytutu Radowego, w tle: po lewej budynek Pracowni i Laboratoriów, po prawej „domek radu”. Podobnie jak w Paryżu, ogród był drobiazgowo zaplanowany przez Marię Skłodowską-Curie i Bronisławę Dłuską. Wśród rosnących tam roślin znajdowały się derenie ufundowane przez amerykańską znajomą Uczonej,  lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Instytut w Warszawie miał być oparty o doświadczenia paryskie i był na każdym etapie projektu i budowy konsultowany z Uczoną i profesorem Regaud. To bezpośrednie zajęcie się Marji Skłodowskiej-Curie i współpraca paryskiego Instytut Radowego uchroniły przed częstemi błędami stwarzania rzeczy jednostronnych, dosłownie Zakładów dla leczenia tylko radem, a nawet leczenia radem bez organizacji zakładowej. Łącznikiem między Instytutem Radowym w Paryżu, a nowo powstającym instytutem warszawskim była Bronisława Dłuska: Należało zdobyć środki, jak na nasze stosunki wielkie […] Należało przygotować przyszłych pracowników. Wszystkim tym zajęła się Dr Bronisława Dłuska. Co tylko mogła, robiła sama, czego nie mogła zrobić sama – robiła przez organizacje. Umiała wyszukać ludzi wartościowych, umiała zjednać sobie ich współpracę i zainteresować swoim duchem. W organizacjach, które się do akcji wzniesienia Instytutu Radowego przyłączyły odgrywała Ona główną, chociaż nie zawsze najbardziej widoczną rolę, była Ona ich motorem…

 

Maria Skłodowska-Curie podkreślała jak ważna jest interdyscyplinarność i ścisła współpraca pomiędzy dwoma zasadniczymi częściami placówki: badawczą i kliniczną. Instytut w Warszawie miał dysponować oprócz przychodni własnym szpitalem z 60 łóżkami – właśnie brak części klinicznej Uczona odczuwała najdotkliwiej: Dalszy rozwój Instytutu [Radowego w Paryżu] jest ściśle związany z koniecznością posiadania własnego szpitala.

 

Franciszek Łukaszczyk (lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe) – dyrektor i naczelny lekarz Instytutu przy swoim biurku oraz Cezary Pawłowski – kierownik Pracowni Fizycznej (lata 40. XX wieku, Domena Publiczna).

Zawczasu wybrano przyszłych zwierzchników Instytutu Radowego. Kierownikiem części klinicznej, a także dyrektorem Instytutu miał zostać Franciszek Łukaszczyk. Na kierownika pracowni fizycznej wybrano Cezarego Pawłowskiego. Obaj wyjechali do Paryża żeby uczyć w Instytucie Radowym. Częstokroć brałem udział w naradach dotyczących Instytutu Radowego w Warszawie. — wspominał Pawłowski — Narady te odbywały się zazwyczaj przy współudziale specjalistów francuskich w prywatnym mieszkaniu Marii Skłodowskiej-Curie.

 

Gmach pracowni i laboratoriów Instytutu Radowego w Warszawie w trakcie budowy; w tyle widać „domek radu” – specjalny budynek do przechowywania preparatów promieniotwórczych, ok. 1930 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Budynek kliniczny Instytutu Radowego w Warszawie w trakcie prac wykończeniowych, zdjęcie pokazuje klinikę od strony ogrodu; po lewej stronie pawilon leczenia promieniami rentgenowskim, po prawej część szpitalna (na parterze znajdowało się mieszkanie zaprojektowane dla Marii Skłodowskiej-Curie z balkonem i oknami skierowanymi na ogród, a także z niezależnym wejściem od strony ogrodu), ok. 1931 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Mimo ofiarności społeczeństwa (ofiarowano nie tylko pieniądze, ale również materiały budowlane czy elementy wyposażenia) budowa posuwała się wolno. I tak w listopadzie 1927 roku udało się zamknąć pod dachem część kliniczną. W 1929 roku wszystkie budynki miały już dachy, okna i drzwi. Pięć aparatów rentgenowskich ufundował Bank Polski. Budżet inwestycji pod koniec 1929 roku zamykał się w kwocie 1 300 000 złotych, do wykończenia instytutu brakowało nadal około miliona. Nieprawdą jest, że pieniędzy u nas niema; na piękny i pożyteczny cel znajdą się zawsze, lecz trzeba ich szukać i wytrwale przekonywać ogół społeczeństwa, że cel ten wart wysiłków! – przekonywał Komitet Budowy – Czyż to nie wstyd, że Polska dotąd Instytutu Radowego nie ma, choć Polką jest Ta, której Ludzkość zawdzięcza odkrycie Radu! Czyż można pozwolić, aby Marja Skłodowska miała długo czekać na to, aby Dar Jej mógł być przyjęty przez Warszawę? Najwyższy czas, aby budujący się Zakład wykończyć i uposażyć tak, ażeby mógł godnie spełniać swe humanitarne i naukowe zadanie.

 

Maria Skłodowska-Curie w i prezydent USA Herbert Hoover, ilustracja prasowa, [w:] „The Evening Star”, Washington, 31 października 1929, s. 2
W 1928 roku do Paryża przyjechała dziennikarka amerykańska Maria Meloney – przyjaciółka uczonej, która w 1921 roku zorganizowała w Stanach Zjednoczonych zbiórkę pieniędzy na zakup grama radu dla Instytutu Radowego w Paryżu. Skłodowska-Curie poprosiła Meloney, aby pomogła jej i tym razem. W 1929 roku dziennikarka zorganizowała dla Madame Curie jeszcze jedną podróż do Stanów Zjednoczonych i tak Maria Curie 9 października 1929 roku wyruszyła w kolejną długą podróż przez ocean. Prezydent Herbert Hoover, podczas uroczystości przekazania daru powiedział:

Jako substancja stosowana w leczeniu wielu chorób, zwłaszcza nowotworów, rad przyniósł setkom tysięcy ludzi ulgę w cierpieniach. Wyrazem wdzięczności i szacunku, żywionych przez nasz naród wobec pani Curie, jest hojność obywateli i obywatelek amerykańskich, którzy zachęceni przez Mrs. William Brown Meloney, zebrali środki na zakup grama radu. Pierwiastek ten zostanie przekazany warszawskiemu Instytutowi imienia Marii Curie. Jego stworzenie jest wielkim hołdem złożonym przez uczoną swemu rodzinnemu miastu i narodowi polskiemu, któremu naród amerykański ma przyjemność przysłużyć się w ten skromny sposób.

Maria z kolei powiedziała – W badaniach naukowych kryje się wielkie piękno i to ono jest największą nagrodą, dlatego moja praca daje mi szczęście. Szczęściem również jest świadomość, że moja praca może przynosić ulgę ludziom w ich cierpieniach.

 

 

Budynek kliniczny Instytutu Radowego w trakcie prac wykończeniowych (jeszcze nie otynkowany), około 1930 roku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

W celu zapewnienia dalszej ofiarności wydano bogato ilustrowaną zdjęciami z budowy oraz projektami architektonicznymi broszurę pt. Stan budowy Instytutu Radowego dla walki z rakiem im. Marji Skłodowskiej-Curie jako Daru Narodowego od całej Polski dla Wielkiej Uczonej. Makietę instytutu prezentowano na Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. Z inicjatywy Bronisławy Dłuskiej powstał „Komitet Zjednoczonych Organizacji Kobiecych dla dokończenia Instytutu Radowego im. Marji Skłodowskiej-Curie”: Polski Komitet Kobiecy uważa, że honor kobiet polskich wymaga, aby one przede wszystkiem dopomogły do spełnienia gorącego pragnienia wielkiej uczonej. Rozpoczęły się także specjalnie organizowane „wycieczki” na teren budowy. W 1931 roku Państwo Polskie przekazało Towarzystwu nieodpłatnie prawo własności do parceli, a której budowano Instytut. Dzięki temu możliwe było zaciągnięcie pożyczki hipotecznej. Ostatecznie kosztem budynków laboratoryjnych jako pierwszy wykończono budynek kliniczny. Z żalem muszę powiedzieć – pisała w jednym z listów Maria Skłodowska-Curie – że unieruchomienie na kilka lat gmachu przeznaczonego na pracownie dla Instytutu Radowego nie jest zgodne z moim zapatrywaniem na potrzeby tegoż Instytutu, którego praca powinna być ściśle związana z pomocniczymi pracowniami w dziedzinie biologii, fizyki i chemii. Wobec nieustannego braku funduszy konieczny był kompromis. Ten trudny czas wspominał Franciszek Łukaszczyk – pierwszy dyrektor Instytutu: Budowa szła bardzo powoli. Zbieranie funduszów […] nie starczyło na stałe prowadzenie budowy, która trwała 6 lat z dłuższymi okresami całkowitej przerwy w robotach z powodu braku pieniędzy. […] zebrano 1.900.000 zł.

 

Ołowiana kaseta z Instytutu Radowego w Warszawie zawierająca platynowe tubki z radem, lata 30. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Dzięki Marii Skłodowskiej-Curie warszawski Instytut Radowy dysponował 1033,21 mg radu w postaci 124 tubek i 42 igieł z platyny – każda z nich sygnowana była skrótem „RMS” – rad Marii Skłodowskiej. Oddział terapii naświetlaniami posiadał 5 najnowocześniejszych w kraju aparatów rentgenowskich to tzw. terapii głębokiej. Sala operacyjna wyposażona była ostatnim słowem techniki nowoczesnej, m.in. w pierwszy w Polsce nóż–skalpel elektryczny „Cutor”.

 

17 stycznia 1932 roku — pierwszy dzień funkcjonowania Instytutu Radowego w Warszawie. Na czele przedstawicieli Towarzystwa Instytutu Radowego i pracowników kliniki dr Bronisława Dłuska (8. do prawej), którą prasa nazywała „naczelniczką Instytutu” oraz dyrektor dr Francisek Łukaszyczyk (3. od prawej), Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Pierwszego pacjenta Instytut Radowy w Warszawie przyjął 17 stycznia 1932 roku. Było to nieoficjalne otwarcie wynikające z faktu, że kasa Towarzystwa była pusta (wystarczyło pieniędzy tylko na zakup kilku ton węgla do ogrzania budynku): Na najskromniejsze wyposażenie i to tylko części klinicznej zabrakło 500.000 zł. […] udało się pożyczyć w Zakładzie Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych, zakupić najpotrzebniejsze wyposażenie i zacząć pracę. […] Komitet naprawdę nie miał pieniędzy. Subwencji nie było żadnych, tak, że byliśmy w zupełności skazani na własne siły, to znaczy na bieżące wpływy za leczenie. Komitet, to znaczy siostra Marii Skłodowskiej-Curie – Dr. Bronisława Dłuska, która była istotnym budowniczym Instytutu robiła wielkie wysiłki, żeby zdobyć trochę pieniędzy na ukończenie budynku pracowni i najskromniejsze wyposażenie. Drogi były najrozmaitsze i dzisiaj [rok 1953] niełatwe do zrozumienia – różnego rodzaju kombinacje i pożyczki.

 

Zdjęcie z uroczystego otwarcia Instytutu Radowego w Warszawie 29 maja 1932; od lewej: Helena Skłodowska-Szalay (zazwyczaj opisywana na tym ujęciu jako Bronisława Dłuska), ambasador Francji w Polsce Jules Laroche, Maria Skłodowska-Curie, Franciszek Łukaszczyk i Claudius Regaud, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Oficjalne otwarcie warszawskiego Instytutu Radowego miało miejsce w niedzielę 29 maja 1932 roku. W mowie inauguracyjnej wygłoszonej w Sali Bibliotecznej placówki uczona powiedziała:

Szanowny Panie Prezydencie,

Szanowne Panie i Szanowni Panowie,

W dniu, w którym witamy powstanie Instytutu Radowego w Warszawie, miło mi wyrazić wdzięczność wszystkim tym, których dobra wola, sympatia i poświęcenia pozwoliły dzieła tego dokonać, mimo trudnych warunków, w jakich się ono rozwija.

Obywatele kraju mego rodzinnego zrobili mi zaszczyt, dając imię moje nowej placówce. Jednakowoż zupełnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie o imię tu głównie chodzi, lecz o owocną pracę, której się od Instytutu spodziewamy.

Komitet takowego słusznie, jak sądzę, postanowił otworzyć naprzód część leczniczą, aby spełnić względem społeczeństwa polskiego obowiązek postawienia na wysokiej stopie nowej i trudnej terapii, od której wiele się można spodziewać dla złagodzenia cierpień. Jednakowoż, terapia ta powinna być w łączności nieustannej z pracą naukową, bez której postępów czynić nie może. Przytem poszukiwanie czystej wiedzy jest jedną z istotniejszych potrzeb ludzkości. Tak więc mam nadzieję, że puszczenie w ruch pracowni naukowych przewidzianych dla Instytutu, nastąpi wkrótce po otwarciu sekcji lekarskiej. Inauguracja dzisiejsza jest dowodem opieki, jaką Rząd, Miasto i społeczeństwo polskie otaczają Instytut Radowy. Z zupełnem zaufaniem zatem życzę temu Instytutowi pomyślnego rozwoju, a Komitetowi i Dyrektorowi sekcji lekarskiej powodzenia w pracy, której odpowiedzialność zechcieli na siebie przyjąć.

Jednym z punktów uroczystości było posadzenie pamiątkowych drzewek. W ogrodzie Instytutu klony-jawory zasadzili kolejno: Prezydent RP Ignacy Mościcki, Maria Skłodowska-Curie, Claudius Regaud i Bronisława Dłuska.

 

Maria Skłodowska-Curie sadzi pamiątkowe drzewko w ogrodzie Instytutu Radowego w Warszawie 29 maja 1932 roku. Nad głowami zgromadzonych w środkowej części fotografii widać duże okno mieszkania przygotowanego dla Noblistki. W mieszkaniu tym jesienią 1930 roku zamieszkała Bronisława Dłuska, która aż do śmierci 1939 roku sprawowała opiekę nad Instytutem, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dwa dodatkowe drzewka posadzono dla upamiętnienia amerykanek, które miały niebagatelne zasługi dla zbiórki funduszy na zakup radu: Marie Meloney (Missy), Elsie Mead i Theodory Mead Abel. Zasługi pań Meloney, Mead i Abel zostały upamiętnione także wraz z innymi fundatorami tablicą, umieszczoną w hallu głównym kliniki.

Tablica pamiątkowa, która zaginęła podczas II wojny światowej, lata 30. XX wieku, Narodowa Archiwum Cyfrowe

 

Staraniem Towarzystwa Marii Skłodowskiej-Curie w Hołdzie kopia tablicy powróciła na swoje miejsce w Narodowym Centrum Onkologii. Niestety nazwisko „Mead” umieszczono na niej z błędem jako „Nead”, Domena Publiczna

29 maja 1932 roku w części warszawskiego klinicznej Instytutu Radowego hospitalizowanych było 40 chorych:

Posiedliśmy w stolicy kraju wspaniały zakład im. Marji Skłodowskiej-Curie — pisał „Kurjer Warszawski”— jakim niewiele miast na świecie poszczycić się może, należy teraz dbać, aby społeczeństwo osiągnęło zeń jak największą korzyść, co jest wszak celem jedynym instytutu.

 

Instytut Radowy w Warszawie widziany od ulicy Wawelskiej; wjazd w dzisiejszą uliczkę Marii Skłodowskiej-Curie był zagrodzony, ponieważ ruch kołowy miał powodować drgania, a tym samym zakłócać pracę czułej aparatury leczniczej, ok. 1936, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Problemy finansowe towarzyszyły Instytutowi Radowemu w Warszawie nadal. Ruch pacjentów początkowo był bardzo mały i była stale niewydolna finansowo. Przychodziło mi na myśl – wspominał Franciszek Łukaszczyk pierwszy rok działania – że Polska otrzymała taki Zakład – wówczas jeden z niewielu w świecie, dzięki Marii Skłodowskiej-Curie – za wcześnie, że nie wynikało to z naturalnych tendencji rozwojowych medycyny w Polsce i stąd Instytut jest sam, bez oparcia i zaplecza. Pożyczka od Państwowego Zakładu Ubezpieczeń nigdy nie została spłacona…

 

Na otwarcie pracowni badawczych i laboratorium nie starczyło funduszy. Pracownia Fizyczna została uruchomiona w 1936 roku, już po śmierci Marii Skłodowskiej-Curie (budowę laboratorium ukończono w 1934 roku, ale kolejne dwa lata zajęło jej urządzanie i zdobywanie pieniędzy na wyposażenie). W tym samym roku otrzymała cenny dar od Ireny i Fryderyka Joliot-Curie – elektromagnes do badań naukowych. Spełniając życzenie Noblistki w październiku 1937 roku przy pracowni Fizycznej uruchomiono Pracownię Pomiarową o zasięgu ogólnopolskim. Także w 1937 roku udało się uruchomić Pracownię Biologiczną. W ramach budynku laboratoryjnego funkcjonowały również warsztaty: mechaniczny, szklarski i ciemnia fotograficzna.

 

Fryderyk i Irena Joliot-Curie podczas wizyty w Pracowni Fizycznej warszawskiego Instytutu Radowego, kierowanej przez Cezarego Pawłowskiego, 1936, Redakcja Naukowa i Biblioteka Naukowa Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie

Działalność Instytutu Radowego została mocno ograniczona we wrześniu 1939 po wybuchu II wojny światowej. Ostateczny kres pracy Instytutu przyniosło Powstanie Warszawskie, już w sierpniu 1944 roku Instytut został zdewastowany i kilkukrotnie podpalony. Większość preparatów radowych zdołano ukryć i przetrwały wojnę. Ale to już materiał na inną historię.

 

 

Zalecana lektura:

M. Skłodowska-Curie, Jak powstał i jak się rozwija Instytut Radowy w Paryżu, Komitet Daru Narodowego dla Marji Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1925.

K. Kabzińska (i in.), Korespondencja polska Marii Skłodowskiej-Curie (1881–1934), Instytut Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk i Polskie Towarzystwo Chemiczne, Warszawa 1994.

E. Twpik (red.), Materiały do historii Instytutu Radowego i Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie w 80. rocznicę otwarcia, Polskie Towarzystwo Onkologiczne, Warszawa 2012.

E. Wajs-Baryła, Bronisława Dłuska twórczyni Instytutu Radowego w Warszawie, [w:] E. Wajs-Baryła (red.), Warszawskie oblicza Niepodległości. Zbiór esejów, Polska Akademia Archiwum w Warszawie, Warszawa 2019.

T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020.

A. Rupińska (i in.), Instytut Radowy w Warszawie – Dar Narodu Polskiego dla Marii Skłodowskiej-Curie, Dom Wydawniczy GAL, Warszawa, 2007.

 

Nowe wydanie książki „Jak powstała bomba atomowa”

Opublikowano 27 maja 2021 r.
Nakładem Wydawnictwa Marginesy ukazała się jedna z najważniejszych książek, traktująca o historii fizyki i chemii jądrowej pt. Jak powstała bomba atomowa. Autorem książki jest Richard Rhodes, który za swoją pracę otrzymał w 1986 roku nagrodę
Pulitzera w kategorii literatura faktu.
Richard Rhodes, [za:] https://radioopensource.org/richard-rhodes-is-the-knowledge-of-nukes-enough/
W roku 2000 nakładem Wydawnictwa Prószyński i Spółka ukazało się pierwsze wydanie tej książki. W naszej opinii przewyższa ono nowe wydanie, gdyż zawiera 128 fotografii postaci naukowców opisanych w książce oraz szczegółowy indeks osobowy (czego niestety brak w nowym wydaniu).
Nie mniej jednak pozycję tę serdecznie polecamy wszystkim miłośnikom historii nauki. W książce czytelnik pozna pierwszoplanowych aktorów tej fascynującej historii: małżonków Curie, Rutherforda, Chadwicka, Bohra, Meitner, Hahna, Seaborga, Oppenheimera i wielu innych.

__________________________________

 

Richard Rhodes, stosując najlepsze zasady suspensu, stopniowo wprowadza wielkich graczy tej historii: od Roosevelta i Einsteina, którzy wierzyli, że ryzyko użycia bomb z uranu może zapewnić pokój na świecie, po wizjonerskich pionierów zastosowania rozszczepienia termojądrowego do produkcji energii, w tym Plancka, Szilarda, Bohra, Oppenheimera czy von Neumanna. Naukowcy znani dotąd w bardzo wąskich kręgach – teraz stanęli w centrum uwagi mediów i trafiali na pierwsze strony gazet.

Rozmach tej książki obejmuje najwcześniejsze zapowiedzi energii jądrowej w powieściach H.G. Wellsa, oślepiający błysk pierwszej próby nuklearnej Trinity oraz program Manhattan, którego kulminacją stało się zrzucenie bomb jądrowych na Hiroszimę i Nagasaki, a także wyścig zbrojeń podczas zimnej wojny.

 

Wybuch bomby atomowej, fot. Adobe Stock

 

„Jak powstała bomba atomowa” to epos godny Miltona. Ta historia nigdy nie została przedstawiona z równą elegancją i smakiem, tak szczegółowo i tak po prostu – językiem, który wspaniale przybliża przełomowe odkrycia naukowe i ich efekty. Wielkie postacie naszego wieku – naukowcy, wojskowi i politycy – nabierają życia, gdy konfrontuje się je z brzemiennymi w skutki i straszliwymi decyzjami. Ta książka, traktując o najpoważniejszych problemach XX wieku, pomaga zrozumieć możliwości i pułapki przyszłego stulecia.

Isidor Izaac Rabi, laureat Nagrody Nobla z dziedziny fizyki w 1944 roku

Belgia — Bruksela 1913, 1921, 1924, 1927, 1930 i 1933

Fotografia zbiorowa uczestników Pierwszego Kongresu Solvaya w 1911 w Hotelu Metropole w Brukseli. Siedzą od lewej do prawej: W. Nernst, M. Brillouin, E. Solvay, H. Lorentz, E. Warburg, J. Perrin, W. Wien, M. Skłodowska-Curie, H. Poincaré. Stoją od lewej do prawej: R. Goldschmidt, M. Planck, H. Rubens, A. Sommerfeld, F. Lindemann, M. de Broglie, M. Knudsen, F. Hasenöhrl, G. Hostelet, E. Herzen, J.H. Jeans, E. Rutherford, H. Kamerlingh Onnes, A. Einstein, P. Langevin, Domena publiczna

 

W 1911 roku Maria brała udział w międzynarodowym sympozjum – pierwszej konferencji Solvaya, gdzie przez wiele lat wśród sław fizyki i chemii była jedyną kobietą. Albert Einstein trafnie określił to spotkanie „sabatem czarownic”. Jedna trzecia zgromadzonych na tym spotkaniu otrzymała lub otrzyma Nagrodę Nobla. Aż trudno uwierzyć, że Einstein był jednym z najmłodszych uczestników i zaczynał dopiero błyszczeć na firmamencie fizyki. Podczas pierwszej konferencji Solvaya, której przewodniczył Hendrik A. Lorentz, poświęconej promieniowaniu i kwantom, Maria powiedziała:

 

Jestem z tych, którzy wierzą, iż Nauka jest czymś bardzo pięknym. Uczony jest w swojej pracowni nie tylko technikiem, lecz również dzieckiem wpatrzonym w zjawiska przyrody, wzruszające jak baśń czarodziejska. Nie powinniśmy sobie dać wmówić, że cały naukowy postęp sprowadza się do mechanizmów, maszyn i różnych kółek zębatych, kt.re zresztą także nie są pozbawione swoistego piękna. Nie obawiam się, aby ukochaniu Nieznanego i żądzy Wielkiej Przygody miała grozić w czasach dzisiejszych zagłada. Najżywotniejszym z wszystkiego, co widzę dookoła siebie, jest właśnie ta żądza i to ukochanie, nie dające się wykorzenić, a związane najściślej z ciekawością naukową.

[Tomasz Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020, s. 189]

Począwszy od jesieni 1911 roku MSC regularnie uczestniczyła w Kongresach Fizyków (1913, 1921, 1924, 1927, 1930 i 1933). W 1933 roku dołączyła do niej Irena Joliot-Curie oraz austriacka uczona Lise Meitner. Na spotkaniach w Brukseli, organizowanych przez Ernesta Solvaya, spotykały się największe umysły świata nauk ścisłych.

 

 

Ewa Curie wspominała:

W Brukseli, dokąd jeździ stale na kongres Solvay’a, nie traktują jej jak słynnej uczonej, lecz jak kogoś bliskiego i miłego. Lubi te zgromadzenia, na których ludzie, nazwani przez nią kiedyś „kochankami fizyki”, rozmawiają o nowych odkryciach i teoriach.

[Ewa Curie, Maria Curie, Wydawnictwo Jakuba Przeworskiego, Warszawa 1938, s. 388]

Drugi Kongres Solvaya, 1913, Domena publiczna

 

Trzeci Kongres Solvaya, 1921, Domena publiczna

 

Czwarty Kongres Solvaya, 1924, Domena publiczna

 

Piąty Kongres Solvaya, 1927, Domena publiczna

 

Szósta Konferencja Solvaya 1930, Domena publiczna

 

Siódma Konverencja Solvaya, 1933, Domena publiczna