6 marca — Międzynarodowy Dzień Układu Okresowego Pierwiastków

/   Tomasz Pospieszny  /

 

Układ okresowy pierwiastków chemicznych jest chyba jednym z najważniejszych osiągnięć nauki, bowiem zawiera wszystkie znane pierwiastki występujące we Wszechświecie jak i te, które do tej pory otrzymał w laboratorium człowiek. Rok 1869 jest powszechnie uważany za rok sformułowania okresowości pierwiastków chemicznych przez jednego z najwybitniejszych uczonych Dmitrija Mendelejewa. W 2019 roku przypada 150 rocznica powstania układu okresowego pierwiastków, dlatego br. został ogłoszony przez UNESCO i Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych Międzynarodowym Rokiem Układu Okresowego Pierwiastków Chemicznych (IYPT2019). Więcej informacji można znaleźć tutaj.

 

Dymir Mendelejew, 1897, domena publiczna.

 

 

Układ okresowy Dymitra Mendelejewa z 1869 roku zatytułowany: Eksperyment na systemie pierwiastków w oparciu o ich masy atomowe i chemiczne podobieństwa.

 

Tabela pokazująca okresowość właściwości wielu pierwiastków chemicznych, z pierwszego angielskiego wydania Zasad chemii Dymitra Mendelejewa (z 1891 roku, przetłumaczone z rosyjskiej piątej edycji).

Odkrycie nowego pierwiastka chemicznego niewątpliwie wiąże się z wielką radością badacza. Jednak zanim będzie mógł skorzystać z przywileju nadania nazwy nowoodkrytemu pierwiastkowi, odkrycie musi przejść szereg niezwykle restrykcyjnych kryteriów. Jednym z najważniejszych jest potwierdzenie istnienia pierwiastka przez innych naukowców. Warto podkreślić, że nie zawsze oczywiste jest pierwszeństwo dokonanego odkrycia, a tylko ten kto pierwszy odkrył pierwiastek ma przywilej podania dla niego nazwy (obecnie nie zawsze).

Często pierwiastki nazywa się dla uczczenia innych uczonych. W ten sposób upamiętniono:

  • Johana Gadolina – gadolin (Gd, pierwiastek 64). Odkryty w 1880 roku i nazwany na cześć fińskiego mineraloga i chemika, odkrywcy itru.
  • Alberta Einsteina – einstein (Es, pierwiastek 99). Został odkryty w 1952 roku w pozostałościach po wybuchu termojądrowym na Oceanie Spokojnym.
  • Enrico Fermiego – ferm (Fm, pierwiastek 100). Został odkryty wraz z einsteinem. Odkrywca pierwiastków, Albert Ghiorso w uzasadnieniu napisał – Proponujemy nazwy dla pierwiastka o liczbie atomowej 99, einstein (symbol E) na cześć Alberta Einsteina i dla pierwiastka o liczbie atomowej 100, ferm (symbol Fm), na cześć Enrico Fermiego.
  • Dymitrija Mendelejewa – mendelew (Md, pierwiastek 101). Otrzymany w 1955 roku. Glenn Seaborg wspominał – Myśleliśmy, że do nazwy tego pierwiastka będzie pasowało nazwisko rosyjskiego chemika Dmitrija Mendelejewa, który opracował układ okresowy. W prawie wszystkich naszych eksperymentach otrzymując pierwiastki transuranowe, zależało nam na stosowaniu jego metody przewidywania właściwości chemicznych w oparciu o położenie pierwiastka w tabeli. Ale w środku zimnej wojny, nazywanie pierwiastka na cześć rosyjskiego uczonego było nieco odważnym gestem, który nie pasował do niektórych amerykańskich kryteriów.
Pomnik Układu Okresowego Pierwiastków, upamiętniający sylwetkę Dymitra Mendelejewa, stojący na dziedzińcu Wydziału Technologii Chemicznej i Spożywczej Politechniki  w Bratysławie, 2018, fot. Ewelina Wajs-Baryła
  • Alfreda Nobla – nobel (No, pierwiastek 102). Pierwsze doniesienia o odkryciu pierwiastka 102 zostało podane przez fizyków z Instytut Nobla w Szwecji w 1957 roku. Zespół poinformował, że bombardowali kiur izotopami węgla-13 przez dwadzieścia pięć godzin w półgodzinnych odstępach. Po wielu kontrowersjach pierwiastek ostatecznie nazwano na cześć fundatora najbardziej prestiżowej nagrody na świecie.
  • Ernesta Lawrenca – lorens (Lr, pierwiastek 103). Pierwiastek odkryto w 1961 roku i nazwano na cześć amerykańskiego fizyka, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki za wynalezienie i udoskonalenie cyklotronu.
  • Ernesta Rutherforda – rutherford (Rf, pierwiastek 104). Pierwiastek został odkryty w 1969 roku i w Stanach Zjednoczonych nazywano go na cześć Rutherforda, zaś w ZSRR (a także m.in. w Polsce) kurczatowem (Ku) na cześć Igora Kurczatowa rosyjskiego fizyka jądrowego. Nazwa rutherford została zatwierdzona w 1997 roku.
  • Glenna T. Seaborga – seaborg (Sg, pierwiastek 106). Został odkryty w 1974 roku. Nazwano go na cześć laureata Nagrody Nobla z chemii w 1951 roku, odkrywcy wielu transuranowców (plutonu, ameryku, kiuru, berkelu, kalifornu). Co ciekawe Seaborg doczekał „swojegoˮ pierwiastka w układzie okresowym (zmarł w 1994 roku). Zwlekano z nadaniem pierwiastkowi nazwy na cześć uczonego – oficjalnie z uwagi, że nie nazywa się pierwiastków imionami osób żyjących; nieoficjalnie – chciano ukarać Seaborga za otrzymanie niezwykle niebezpiecznego pierwiastka – plutonu.
  • Nielsa Bohra – bohr (Bh, pierwiastek 107). Został odkryty w 1974 roku. Niemccy uczeni proponowali nazwać go nielsbohr (Ns), zaś Rosjanie chcieli nadać mu nazwę dubn (na cześć Dubnej – miejscowości, w której znajduje się Zjednoczony Instytut Badań Jądrowych). W roku 1994 komitet IUPAC zaproponował nazwanie pierwiastka 107 na cześć Bohra. Trzy lata później została przyjęta obowiązująca nazwa.
  • Wilhelma Conrada Röntgena – rentgen (Rg, pierwiastek 111). Pierwiastek odkryto w 1994 roku, nazwę zaakceptowano w 2004 roku.
  • Mikołaja Kopernika – kopernik (Cn, pierwiastek 112). Pierwiastek odkryto w 1996 roku, nazwę zaakceptowano w 2010 roku.
  • Gieorgija Florowa – flerow (Fl, pierwiastek 114). Pierwiastek odkryto w 1999 roku. Nazwę zatwierdzono w 2012 roku. Zespół kierowany przez Florowa otrzymał cztery syntetyczne pierwiastki chemiczne: nobla, rutherforda, lorensa oraz dubn.
  • Jurija Oganiesiana – oganesson (Og, pierwiastek 118). Odkryto go w 2010 roku i nazwano na cześć żyjącego fizyka jądrowego, pod kierunkiem którego otrzymano jądra pierwiastków chemicznych o liczbach atomowych 113–116, a także … 118. Dostarczył dowody na istnienie tzw. wyspy stabilności.

 

Na konferencji z okazji 150. rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie na Politechnice Warszawskiej, od lewej: Małgorzata Sobieszczak-Marciniak, Jurii Oganesian, Ewelina Wajs-Baryła i Tomasz Pospieszny, 8 listopada 2017, fot. EWB

 

Na szczególną uwagę zasługują dwa pierwiastki – otrzymany w 1944 roku kiur (pierwiastek 96) i w 1982 roku meitner (pierwiastek 109).

 

Graficznie przedstawione symbole curium i meitnerium autorstwa Theodore Gray’a, [:za] http://www.periodictable.com/

Pierwszy z nich został otrzymany przez Glenna T. Seaborga, Ralpha A. Jamesa oraz Alberta Ghiorso z University of California w Berkeley, poprzez bombardowanie cząstkami alfa izotopów plutonu-239. Odkrywcy nowego pierwiastka zaproponowali dla niego nazwę dla upamiętnienia Marii Skłodowskiej-Curie oraz Pierre’a Curie. Było to wyjątkowe wydarzenie, bowiem pierwszy raz od 1880 roku zaproponowano nazwę pierwiastka dla uczczenia jakiejś osoby. Warto zwrócić uwagę, że jego symbol Cm stanowią inicjały Marii Curie. W uzasadnieniu zespół Seaborga napisał:

Jako nazwę pierwiastka o liczbie atomowej 96 proponujemy „curium” i symbolem Cm. Dowody wskazują, że pierwiastek 96 zawiera siedem elektronów w podpowłoce 5f, a zatem jest analogiczny do gadolinu pierwiastka z siedmioma elektronami w podpowłoce 4f […]. Na tej podstawie pierwiastek 96 jest nazwany Curie w analogiczny sposób do nazwy gadolin, na cześć chemika Gadolina.

Niewiele brakowało, aby także córka Marii i Pierre’a Curie – Irène i jej mąż Frédéric Joliot-Curie także zostali upamiętnieni w układzie okresowym pierwiastków. W 1968 roku zespół uczonych pod kierunkiem Gieorgija Florowa z Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych odkrył dwa izotopy pierwiastka 105. Rosjanie zaproponowali nazwę nielsbohr (Ns) dla uczczenia pamięci Nielsa Bohra, natomiast Amerykanie używali nazwy hahn (Ha), od nazwiska Ottona Hahna. Międzynarodowa Unia Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC) zasugerowała z kolei nazwę joliot (Jl) Ostatecznie w 1996 zatwierdzono, a w 1997 roku opublikowano dla pierwiastka 105 nazwę dubn (Db) na cześć Dubnej.

Natomiast w 1969 roku zespół z Dubnej przeprowadzili eksperymenty chemiczne na pierwiastko 102 i doszli do wniosku, że zachowuje się on jak cięższy homolog iterbu. Uczeni zaproponowali dla niego nazwę joliotium (Jo) dla uczczenia zmarłej kilka lat wcześniej Irène Joliot-Curie. Ostatecznie pierwiastek nazwano noblem.

Drugi pierwiastek został z kolei nazwany na cześć jednej z najwybitniejszych uczonych wszech czasów Lise Meitner. Badaczka była nominowana do Nagrody Nobla aż 48 raz i nigdy nie została nią wyróżniona. W latach 1934–1948 była nominowana 19 razy z chemii, zaś w latach 1937–1965 29 razy z fizyki. Warto podkreślić, że jej współpracownik Otto Hahn otrzymał Nagrodę Nobla z chemii w 1944 roku za rozszczepienie ciężkich jąder atomowych. Jednak to Lise Meitner zinterpretowała to zjawisko, gdyż Hahn nie miał pojęcia co się dzieje w przeprowadzonych przez niego eksperymentach.

W Instytucie Badań Ciężkich Jonów w Darmstadt w Niemczech zespół niemieckich naukowców pod kierunkiem Petera Armbrustera i Gottfrieda Münzenberga przeprowadził eksperyment, w wyniku którego otrzymano kilku atomów nowego pierwiastka chemicznego. Uczeni bombardowali jądra atomowe bizmutu-209 izotopem żelaza-58 otrzymując pierwiastek o liczbie atomowej 109. Armbruster zaproponował dla niego nazwę meitnerium i symbol Mt. W 1994 roku nazwa ta została zalecona, a w 1997 roku zatwierdzona przez IUPAC. Peter Armbruster po latach uzasadniał: Jestem przekonany, że jej wkład stanowi bardzo istotną części fizyki jądrowej XX wieku. Musiała przy tym pokonać wszelkie możliwe przeszkody.

Hahn, który miał być imieniem pierwiastka numer 105 przepadł na zawsze, bowiem zgodnie z obowiązującymi zasadami nie można użyć proponowanej raz nazwy dla innego pierwiastka. Lise się udało, ale Otto został wykluczony na zawsze.

Miejmy nadzieję, że kolejne otrzymane pierwiastki otrzymają nazwy na cześć wybitnych kobiet uczonych…

Zalecana literatura:

 

  1. M. Fontani, M. Costa, M. V. Orna, The lost elements. The periodic table’s shadow side, Oxford University Press, New York, 2014.
  2. E. R. Scierri, Układ okresowy. Historia i znaczenie, Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 2013.
  3. S. Kean, Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści chemicznej treści, Ferria Science, Łódź, 2017.
  4.  H. Aldersey-Williams, Fascynujące pierwiastki. W krainie fundamentalnych składników rzeczywistości, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2012.
  5. T. Gray, Wielka księga pierwiastków, z których zbudowany jest Wszechświat, Bellona, Warszawa, 2011.
  6. J. Challoner, Pierwiastki, czyli z czego zbudowany jest Wszechświat, Publicat, Poznań 2016.

Tomasz Pospieszny

O pierwiastkach chemicznych odkrytych przez kobiety

W układzie okresowym pierwiastków chemicznych jest dzisiaj 118 pierwiastków (lipiec 2022 roku). Spośród tych podstawowych cegiełek Wszechświata tylko kilka zostało odkrytych przez kobiety. Jednak historia tych odkryć jest nader fascynująca.

Maria Skłodowskiej-Curie i polon oraz rad (1898)

Pierwszą kobietą, której nazwisko na trwałe wpisało się w historię odkryć pierwiastków chemicznych jest Maria Skłodowska-Curie. Badając fascynujące promieniowanie uranu odkryte przez Becquerela stwierdziła, że niektóre minerały zawierające ten pierwiastek np. blenda smolista, chalkolit czy autunit wysyłają znacznie silniejsze promieniowanie niż wynikało to z zawartości w ich składzie uranu. Uczona dokonała fenomelnego zabiegu – przeprowadziła syntezę chalkolitu i stwierdziła, że wykazuje on normalną promieniotwórczość, czyli taką jakiej należy się spodziewać ze względu na zawartość uranu w próbce. W związku z powyższym w naturalnym minerale musiała istnieć domieszka nowego, nieznanego nauce pierwiastka. Maria zanotowała: Obie rudy uranu: blenda smolista (tlenek uranu) i chalkolit (fosfat miedzi i uranylu) są o wiele bardziej aktywne niż sam uran. Fakt ów jest godny uwagi i pozwala sądzić, że te minerały mogą zawierać pierwiastek o wiele bardziej aktywny niż uran. Niestety Maria i Piotr nie byli w stanie wyodrębnić potencjalnych pierwiastków chemicznych znanymi wówczas metodami. Ich córka Irena Joliot-Curie wyjaśniała po latach:

Irena Joliot-Curie, b.d., Musée Curie, col. ACJC

Ze względu na to, że jedyną znaną właściwością hipotetycznego ciała [nowego pierwiastka] była jego promieniotwórczość, Piotr i Maria Curie wprowadzili nową metodę pracy, która stała się podstawową w całej radiochemii. Przeprowadzali oni chemiczne rozdzielanie różnych ciał zawartych w minerale i mierzyli promieniotwórczość każdej frakcji. Wkrótce stwierdzili, że promieniotwórczość koncentruje się z jednej strony w siarczkach strącanych z kwaśnych roztworów, z drugiej – w pierwiastkach ziem alkalicznych i niebawem przekonali się o istnieniu dwóch nowych pierwiastków promieniotwórczych: polonu i radu […], wyższych homologów telluru i baru.

Upór Madame Curie doprowadził ją do odkrycia, które zrewolucjonizowała spojrzenie na teorię materii. 18 lipca 1898 roku małżonkowie Curie ogłosili, że odkryli nowy pierwiastek chemiczny, który nazywali polonem (symbol Po, liczba atomowa 84). Donosili:

Przypuszczamy, że ciało, które wyodrębniliśmy ze smółki uranowej, zawiera nieznany jeszcze metal, zbliżony do bizmutu ze swoich właściwości chemicznych. Jeśli istnienie tego metalu się potwierdzi, proponujemy dla niego nazwę polon – od imienia ojczyzny jednego z nas.

Maria i Piotr Curie w laboratorium przy ulicy Cuvier, 1904, Musée Curie, col. ACJC

Jednak na tym nie koniec. W połowie listopada przeprowadzili eksperymenty, dzięki którym otrzymali bardzo promieniotwórczy produkt. Wraz z Gustawem Bémontem otrzymali próbkę zawierającą bar, która była dziewięćset razy bardziej promieniotwórcza niż uran. 26 grudnia 1898 roku ogłosili, że odkryli drugi pierwiastek chemiczny, który nazwali radem (symbol Ra, liczba atomowa 88). W pracy pt. „O nowej silnie radioaktywnej substancji zawartej w blendzie smolistej” napisali:

Wyżej wyszczególnione fakty każą nam przypuszczać, że w tym nowym związku promieniotwórczym znajduje się nowy pierwiastek, który proponujemy nazwać radem. Nowy ten związek zawiera na pewno znaczną ilość baru, mimo to jednak jest on silnie promieniotwórczy. Promieniotwórczość radu musi być, zatem ogromna.

Tak zrodziła się legenda godna najwybitniejszej uczonej.

 

Harriet Brooks i radon (1901)

Harriet Brooks, 1898, McCord Museum, Montreal, Quebec

Ernest Rutherford zauważył, że związki toru nieustannie emitują radioaktywny gaz, który zachowuje właściwości promieniotwórcze przez kilka minut. Nazwał to zjawisko emanacją gazu, a później emanacją torową (ThEm). Uczony pisał: promieniowanie z tlenku toru nie było stałe, ale zmieniało się w najbardziej kapryśny sposób, podczas gdy wszystkie związki uranu emitują promieniowanie w sposób niezwykle stały. Pod kierunkiem Rutherforda ( a właściwie na jego prośbę) Harriet Brooks przeprowadziła serię eksperymentów mających na celu określenie charakteru radioaktywnych emisji toru. Wykazała także, że emanację wysyła również rad. Jej prace dowiodły, że emanacja była gazem o specyficznych właściwościach fizycznych, takich jak na przykład mniejsza masa cząsteczkowa niż masa radu. Brooks wspólnie z Rutherfordem zmierzyła szybkość dyfuzji cząsteczek gazu w powietrza. W 1901 roku uczeni ogłosili pracę pt. „Nowy gaz z raduˮ (Trans. R. Soc. Can., 7, str. 21–25), w której pisali: termin „emanacjaˮ został zastosowany do substancji emitowanej w ten sposób, ponieważ w tamtym czasie nie było dowodów, czy emisja materii była parą substancji, radioaktywnym gazem (nasze podkreślenie) czyli cząstkami materii, z których każda zawiera dużą liczbę cząsteczek. […] Musimy zatem stwierdzić, że emanacja jest w rzeczywistości ciężkimi radioaktywnymi oparami lub gazem. […] specjalne eksperymenty pokazują, że szybko się rozprasza, a także ma charakter gazowy.

Ernest Rutherford, 1908, domena publiczna

Nie ulega wątpliwości, że w 1901 roku Harriet Brooks i Ernest Rutherford udowodnili, że emanacja (dziś zwana radonem, pierwiastek 86) jest radioaktywnym gazem. Należy zauważyć, że Rutherford i Brooks […] opisali swoje wysiłki, aby określić naturę emanacji. Nie można było wyizolować znacznej objętości gazu ani zidentyfikować żadnych nowych linii widmowych. W rezultacie doszli do wniosku, że objętość jakiegokolwiek gazu była niewielka. Wykorzystali urządzenie do dyfuzji gazów jako środek nie tylko potwierdzający, że emanacja jest gazem, ale także w celu uzyskania przybliżonej wartości jego masy cząsteczkowej. Podali (błędnie), że gaz miał masę atomową między 40 a 100. Niemniej jednak fakt, że wartość była znacznie mniejsza niż wartość toru, przekonał ich, że emanacja była wcześniej nieznanym gazem. Nie twierdzili wówczas, że jest to nowy pierwiastek, choć wydaje się, że tę implikację pozostawili czytelnikowi. Jak podkreślają małżonkowie Reyner-Canhamowie (badacze historii odkrycia radonu, biografowie Brooks) Rutherford został przekonany o gazowej naturze emanacji w 1901 roku w wyniku badań przeprowadzonych przez jego pierwszą studentkę, Harriet Brooks.

 

Lise Meitner i protaktyn (1918)

W 1899 roku André-Louis Debierne odkrył pierwiastek, który nazwał aktynem (89Ac). Był to niezwykle tajemniczy pierwiastek, bowiem charakteryzował się dość krótkim czasem połowicznego zaniku, wynoszący zaledwie trzynaście i pół lat. Powinien zatem już dawno zniknąć z powierzchni Ziemi. Ponieważ jednak wciąż zdradza swoją obecność musiał powstawać w wyniku przemiany promieniotwórczej z innego nieznanego dotąd pierwiastka chemicznego. Pierwiastek ten powinien znajdować się w układzie okresowym pomiędzy torem i uranem (90Th  9192U).

Lise Meitner i Otto Hahn w laboratorium, Beriln 1912, domena publiczna

W 1900 roku William Crookes wyizolował nowy pierwiastek jako materiał o wysokim stopniu radioaktywności z uranu. Nie potrafił jednak scharakteryzować go jako nowego pierwiastka chemicznego. Nadał mu nazwę uran X (UX). Nie odniósł on sukcesu bowiem rozpuszczał azotan uranu w eterze, zaś pozostałość roztworu wodnego zawierała w większości mieszaninę dwóch pierwiastków: toru-234 i szukanego protaktynu-234.

W 1909 roku Frederick Soddy z 50 kg uwodnionego azotanu(V) uranylowego otrzymał osad, który wykazywał radioaktywność i emitował cząstki alfa. Według dedukcji uczonego z osadu powstawał w niewielkiej ilości produkt, którego ilość stale i regularnie rosła. Soddy zidentyfikował go jako aktyn (jego obserwacje trwały cztery lata!). Jednak nie potrafił on wyizolować szukanego pierwiastka i podać jego właściwości fizycznych i chemicznych. Warto zauważyć, że cztery lata później Soddy (i niezależnie od niego Polak Kazimierz Fajans) odkrył prawo przesunięć, na podstawie, którego stało się jasne, że pierwiastkiem, z którego powstawał obserwowany przez niego aktyn był poszukiwany pierwiastek 91.

Kazimierz Fajans, 1931, Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1–Z–830

W 1913 roku wspomniany Kazimierz Fajans zaczął prace nad uranem X. Wraz ze swoim doktorantem Osvaldem H. Göhringiem doszedł do wniosku, że jest to mieszanina pierwiastków. Nazwał je uranem X1 i uranem X2. Pierwszy z nich zidentyfikowali jako izotop toru-234, natomiast drugi izotop wchodził w skład szeregu uranowo-radowego i powstaje w wyniku przemiany beta z zidentyfikowanego izotopu toru-234. W związku z tym uran X2 powinien znajdować się dokładnie za torem, a przed uranem, czyli powinien być nowym pierwiastkiem 91. Za pomocą metod analitycznych Fajansowi udało się rozdzielić i wyizolować oba izotopy. Pierwiastek 91 charakteryzował się krótkim czasem połowicznego zaniku, wynoszącym około 1,1 minuty, dlatego uczeni nazwali go brewium (ang. Brevium) od łacińskiej nazwy brevis czyli krótki.

Otto Hahn, 1933, Archiv der Max-Planck_Gesellschaft, Berlin-Dahlem

Wszystkie te zagadki zaczęły w szczególności interesować Lise Meitner, która wspólnie z Ottonem Hahnem rozpoczęła poszukiwania pierwiastka 91. Nadała mu nawet nazwę – Abrakadabra. Meitner i Hahn udoskonalili technikę rozdziału oraz założyli, że nowy pierwiastek powinien mieć właściwości zbliżone do tantalu (pierwiastek 73). Zaczęli – wzorem Marii Skłodowskiej-Curie – badać pechblendę, w której pokładali dużą nadzieję. Hahn i Meitner odkryli nową metodę analityczną umożliwiającą oddzielanie wyizolowanych z pechblendy pierwiastków należących do grupy tantalu z minimalnymi ilościami innych substancji promieniotwórczych.

Lise Meitner, 1912, Archiv der Max-Planck-Gesellschaft, Berlin-Dahlem

Kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa Hahn pojechał na front, zaś główne prace nad pierwiastkiem Abrakadabra wykonywała Lise Meitner. W listach do Hahna donosiła o postępach pracy. Pisała między innymi, że otrzymała wystarczającą ilość materiału do badań, że zamówiła specjalne platynowe naczynia odporne na działanie fluorowodoru, że jedna z próbek wykazuje znaczną aktywność, której nie można przypisać żadnemu znanemu pierwiastkowi. Praca, którą wykonała Lise Meitner polegała na izolacji oraz zbadaniu właściwości fizycznych i chemicznych nowego pierwiastka chemicznego, a także wykazaniu, że jest on pierwiastkiem macierzystym aktynu. Uczona długo i bardzo skrupulatnie mierzyła wysyłane promieniowanie przez protaktyn. Na podstawie pomiarów doszła do wniosku, że w wyniku przemiany alfa nowy pierwiastek przekształca się w izotop aktynu. Po żmudnych i bardzo trudnych eksperymentach chemicznych Meitner 19 czerwca 1917 roku napisała do Hahna: Mam dobre wiadomości dotyczące naszej pracy. Preparat nr 9 naprawdę wydaje się istotny, aktywność alfa jest najwidoczniej już stała. Myślę, że mamy tę substancję w ręku. 17 stycznia 1918 roku donosiła: […] aktywność [pierwiastka] jest bardzo słaba, ale można ją zmierzyć z całkowitą pewnością i może być zweryfikowana przez prędkość zaniku… W każdym razie teraz możemy myśleć o bardzo szybkiej publikacji. 16 marca 1918 roku w prestiżowym niemieckim czasopiśmie naukowym, Physikalische Zeitschrift, Lise Meitner i Otto Hahn przedstawili artykuł pt. Macierzysta substancja aktynu, nowy pierwiastek radioaktywny o długim okresie półtrwania. Napisali między innymi: Przypuszczenie, że pechblenda była odpowiednim materiałem wyjściowym okazało się w pełni uzasadnione. Udało nam się odkryć nowy pierwiastek radioaktywny, wykazując jednocześnie, że jest to substancja macierzysta aktynu. Dlatego też proponujemy dla niego nazwę protaktyn. Później nazwę zmienili na protaktyn. Chociaż nie od razu była ona oczywista.

Stefan Meyer, b.d., Archiv der Uniwersitat Wien

Stefan Meyer w liście do Lise pisał: Z Twojego listu wynikają strasznie trudne pytania o protaktyn. Wolałbym nazwy Lisonium, Lisottonium, etc. W związku z tym proponuję symbol Lo, ale niestety one się nie nadają, jeśli ktoś pragnie ogólnej akceptacji… Chociaż mimo iż nadal wolę Lisotto, to wiele bardziej znaczące jest, że został odkryty Pa lub Pn, niż pojawiające się najpiękniejszej nazwy. Otto Hahn wspominał: Z powodu wybuchu wojny nie znaliśmy publikacji Soddy’ego i J. A. Cranstona, która ukazała się w tym samym czasie co nasza i donosiła o substancji macierzystej aktynu. Soddy i Cranston próbowali otrzymać tą substancję z pechblendy poprzez sublimację. Preparaty otrzymywali w wyniku zwiększenia ilości emanacji aktynowej, wykazując wzrastające stężenie aktynu. Przy pewnych założeniach, Soddy i Cranston wyliczyli w przybliżeniu czas półtrwania dla aktynu na 3500 lat. […] Nie mogli jednak określić żadnych informacji o charakterystycznych właściwościach nowej substancji. […] Oryginalnymi odkrywcami pierwiastka byli Fajans i Göhring, dlatego mieli prawo do nadania mu nazwy brewium, ze względu na krótki czas półtrwania. Ale Międzynarodowa Komisja Atomowa nie mogła stosować tej nazwy dla pierwiastka, który my odkryliśmy, ponieważ miał on czas półtrwania wielu tysięcy lat. W związku z tym, w pełni uzasadnione okazało się nazwanie długowiecznego izotopu brewium protaktynem (Pa).

Lise Meitner w laboratorium, Berlin, 1912, Archiv der Max-Planck-Gesellschaft, Berlin-Dahlem

Po długich i trudnych dyskusjach z Fajansem ustalono, że nowy pierwiastek będzie nazywał się protaktyn. A dziś, chociaż doskonale wiadomo, że całą pracę wykonała Lise Meitner, tylko dzięki jej uprzejmości i lojalności wraz z nią za odkrywcę pierwiastka 91 uważa się Ottona Hahna.

 

Ida Tacke-Noddack oraz mazur i ren (1925/1926)

György von Hevesy, b.d., domena publiczna
Dirk Coster, b.d., domena publiczna

W 1913 roku brytyjski uczony Henry Moseley przeprowadził systematyczne badania widma promieniowania rentgenowskiego emitowanego przez uprzednio wzbudzone pierwiastki chemiczne. W oparciu o otrzymane wyniki przewidział istnienie brakujących w układzie okresowym pierwiastków o liczbach atomowych 42, 43, 72 i 75. Dzięki jego badaniom Holender Dirk Coster oraz Węgier György von Hevesy pracujący w instytucie Bohra w Kopenhadze odkryli hafn (Hf, liczba atomowa72).

 

Ida i Walter Noddackowie w laboratorium Physikalisch-Technische Reichsamstalt, Berlin, lata dwudzieste XX wieku, Stadtarchiv Wesel

Ida Tacke-Noddack i jej mąż Walter skupili się na pierwiastkach chemicznych o numerach 43 i 75. Szczególnie ciekawym pierwiastkiem był pierwiastek 43. Na przestrzeni lat wielokrotnie donoszono o jego odkryciu i proponowano różne nazwy: w 1818 roku Polinium (gr. szary), w 1844 roku Pelopium (na cześć Pelopsa syna Tantala), w 1846 roku Ilmenium (od gór Ilmensky), w 1877 roku Davyum (na cześć wybitnego chemika Humphrey’a Davy’ego), w 1896 roku lucium (łac. lux, świato) czy w 1908 roku nipponium (jap. Japonia). Ida przystąpiła do pracy analizując dostępną literaturę naukową. Wspominała – Od wiosny 1923 r. spędziłam dziesięć miesięcy, od wczesnego rana do późnej nocy w Państwowej Bibliotece w Berlinie przeszukując prawie sto lat literatury dotyczącej chemii nieorganicznej. Niemieckie małżeństwo uczonych zaczęło badać rudy manganu i platyny. Ida i Walter najpierw mozolnie rozpuszczali, następnie wytrącali, ekstrahowali i zatężali roztwory zawierające nowe pierwiastki. Później wytrącali je w postaci osadów (siarczków), które redukowali gazowym wodorem, następnie ogrzewali w tlenie otrzymując sublimaty bogate w ren, ale nie mazur. Przy udziale Ottona Berga zastosowali analizę opartą na spektroskopii rentgenowskiej. Otrzymane wyniki wskazywały na obecność obu pierwiastków 43 i 75 w badanych rudach. 11 czerwca 1925 roku Walther Nernst przedstawił wyniki pracy w Pruskiej Akademii Nauk. Komunikat donosił o odkryciu w niobicie i tantalicie nowych pierwiastków 43 i 75, których ilości były rzędu 10–6 do 10–7 grama. Pierwiastek 43 uczeni nazwali Masurium (mazur, symbol Ma) dla uczczenia Mazur ojczystego kraju przodków W. Noddacka, zaś pierwiastek 75 Rhenium (ren, symbol Re) od rzeki Ren (łac. Rhenus) w Nadrenii miejsca urodzenia I. Tacke.

Ida Noddack, b.d., Stadtarchiv Wesel

Warto zauważyć, że równolegle z odkryciem Idy i Waltera nowy pierwiastek znaleźli Anglicy i Czesi. Podczas, gdy ci pierwsi uznali odkrycie Niemców, Czesi byli uparci i zaproponowali dla pierwiastka 75 nazwę pragium (na cześć Pragi). Musieli jednak w końcu ulec, gdyż Ida wysłała im swoje próbki, w których potwierdzono obecność pierwiastka Noddacków. W 1926 roku Ida i Walter wydzielili 2 miligramy czystego renu. Roku później Ida wydzieliła 120 miligramów tego metalu z molibdenitu, a w1928 roku z 660 kg molibdenitu gram renu. Noddackowie określili właściwości pierwiastka i zbadali jego związki. Nie zdołali jednak wydzielić czystego mazuru, ani – co gorsze –odtworzyć jego widma. Ernest O. Lawrence nazwał prawa Noddacków do odkrycia mazuru widocznymi urojeniami i dodawał, że najwyraźniej sobie ten fakt wmówili. Jednakże mazur figurował jako pierwiastek chemiczny w tablicy Mendelejewa i podręcznikach do chemii aż do 1949 roku, kiedy to w Amsterdamie podczas ustaleń konferencji Międzynarodowej Unii Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC) skreślono go z listy pierwiastków. W 1937 roku Carlo Perrier i Emilio Segrè otrzymali pierwiastek 43 w wyniku reakcji syntezy jądrowej, poprzez bombardowanie metalicznego molibdenu (pierwiastek 42) deuteronami (izotopami wodoru) lub neutronami. Nazwali go technetem (symbol Tc, z gr. technetos – sztuczny). W 1967 roku Segrè twierdził, że Noddackowie w kwestii mazuru byli zwyczajnie nieuczciwi.

Ida Noddack w laboratorium, b.d., Stadtarchiv Wesel

Historyk nauki William H. Brock wyjaśnił konkretnie, dlaczego Ida i Walter powinni zostać uznanymi odkrywcami mazuru. W książce Historia chemii napisał:

Ren został łatwo uznany i niezależnie odkryty w tym samym roku przez innych badaczy, natomiast odkrycie mazuru okazało się wątpliwe. Małżonkowie Noddack zdołali wydzielić miligramowe próbki renu z setek kilogramów rud, nie udało się to jednak w przypadku mazuru. W latach trzydziestych, mimo wzmianek o mazurze w podręcznikach i umieszczaniu go w zestawieniach pierwiastków, na ogół uważano, że dane rentgenowskie nie stanowią dostatecznego dowodu istnienia tego pierwiastka. Sądzono, że Noddackowie pośpieszyli się z ogłoszeniem swego odkrycia. Jak dziś wiadomo, pierwiastek 43 (technet) jest produktem rozszczepienia uranu i wykazano, że rudy badane przez Noddacków zawierały uran w ilości umożliwiającej pojawienie się linii mazuru (technetu) w widmach rentgenowskich.

Z perspektywy czasu wydaje się więc słusznym przywrócić mazur do układu okresowego i przypisać pierwszeństwo odkrycia pierwiastka 43 Idzie i Walterowi Noddackom. Czy jest to jednak możliwe?

 

Marguerite Perey i frans (1939)

Pracownicy Instytutu Radowego w Paryżu w bibliotece, 1930. Siedzą, od lewej: Marguerite Perey, Leonie Razet, Marie-Isabelle Archinard i Sonia Cotelle. Stojący od lewej: Andre Régnier, Alexis Yakimach, Raymond Grégoire, Renée Galabert, Tcheng-Da-Tchang i Frederic Joliot-Curie, Musée Curie, coll. ACJC

Poszukiwania fransu nazywanego eka-cezem były równie długie jak poszukiwanie pierwiastków Noddacków. W 1925 roku Radziecki chemik D. K. Dobroserdov twierdził, że znalazł eka-cez w próbce potasu (radioaktywność z próbki pochodziła z naturalnie występującego radioizotopu potasu-40). Opublikował wyniki pracy, a pierwiastek nazwał russium. Rok później angielscy chemicy Gerald J. F. Druce i Frederick H. Loring analizowali zdjęcia rentgenowskie siarczanu manganu(II). Zaobserwowali linie spektralne, które uważali za eka-cez. Zapowiedzieli odkrycie pierwiastka 87 i zaproponowali nazwę alkalium, gdyż byłby to najcięższy metal alkaliczny. W 1930 roku Fred Allison z Alabama Polytechnic Institute twierdził, że odkrył pierwiastek 87 podczas analizy minerałów polucytu i lepidolitu i zaproponował nazwę virginium. Cztery lata później H. G. MacPherson z UC Berkeley podważył i obalił odkrycie Allisona, co doprowadziło do otwartego sporu uczonych. W 1936 roku rumuński fizyk Horia Hulubei i jego koleżanka Yvette Cauchois przeanalizowali polucyt używając aparat rentgenowski o wysokiej rozdzielczości. Zauważyli kilka słabych linii emisyjnych, które przypuszczalnie należały do pierwiastka 87. Zgłosili swoje odkrycie i zaproponowali nazwę moldavium. Rok później prace Hulubeia zostały skrytykowane przez amerykańskiego fizyka F. H. Hirsha Jr., który odrzucił metody badawcze Hulubeja i Cauchois twierdząc, że analizowali oni linie rtęci lub bizmutu.

Marguerite Perey, 1940, Musée Curie, col. ACJC

W 1935 roku Marguerite Perey uczennica Marii Skłodowskiej-Curie przeczytała artykuł amerykańskich naukowców, którzy donosili, że odkryli promieniowanie beta wysyłane przez aktyn. Perey była sceptyczna względem ich doniesień, bowiem energia cząstek beta nie pasowała do cząstek emitowanych przez aktyn. Miała ona spore doświadczenie z aktynem, gdyż pracowała z nim już ponad siedem lat. Domyślała się, że amerykanie muszą dysponować zanieczyszczoną próbką, w której cząstki beta emituje atom potomny tj. taki, który powstaje z aktynu i pozostaje w badanej przez nich próbce. Chcąc udowodnić swoją hipotezę przystąpiła do pracy przygotowując niezwykle czystą próbkę aktynu-227. Zadanie było czasochłonne i bardzo precyzyjne. Uczona musiała działać szybko, aby w próbce nie powstawały atomy potomne. Jej finezyjne badanie polegało na spostrzeżeniu, że niewielka część – około 1,2% – całkowitej radioaktywności aktynu pochodziła z emisji cząstek alfa. Nikt nie podejrzewał, że aktyn-227 emituje cząstki alfa przekształcając się w pierwiastek 87 o czasie połowicznego zaniku 22 minuty i jednocześnie cząstki beta (98,8%) przechodząc w izotop toru-227 (chociaż pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się już w 1914 roku). Jest to tzw. rozgałęzienie. Powstający w ten sposób izotop pierwiastka 227 Perey nazwała aktynem K (Ac-K).

Andre Debierne, 1940, Musée Curie, col. ACJC

Jej bezpośrednim przełożonym był Debierne, chociaż pracowała w laboratorium kierowanym przez Irène Joliot-Curie. Dlatego też o swoim zaskakującym odkryciu poinformowała najpierw Irène. Zaproponowała nawet nazwę catium, ale Joliot-Curie odradziła jej ją, gdyż mylnie by się mogła kojarzyć z kationem. Idąc wzorem Marii Skłodowskiej-Curie Perey zaproponowała więc nazwę dla nowego pierwiastka frans. W tym samy czasie o odkryciu dowiedział się Debierne. Uważał, że jego pracownica powinna najpierw poinformować o odkryciu jego i poczuł się urażony. Jego złość była tak potężna, że nie chciał uznać odkrycia Perey. Nie trafiały do niego żadne argumenty. Konflikt trwał kilka miesięcy. Ostatecznie zgodził się, aby uznać Perey za odkrywczynię pierwiastka i zaakceptował proponowaną przez nią nazwę frans (87Fr). Uczona w jednym z listów pisała: Mam wielką nadzieję, że frans przyda się do leczenia wcześnie rozpoznanego raka. Moim największym życzeniem jest, aby wykonać to zadanie w przyszłości. Niestety sama padła ofiarą radioaktywności – zmarła na nowotwór 15 maja 1975 roku…

 

Zalecana literatura:

  1. T. Pospieszny, Pasja i geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla, Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa, 2019.
  2. M. Fontani, M. Costa, M. V. Orna, The lost elements. The periodic table’s shadow side, Oxford University Press, New York, 2014.
  3. I. Eichstaedt, Księga pierwiastków, Wiedza Powszechna, Warszawa 1970.
  4. S. Kean, Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści chemicznej treści, Ferria Science, Łódź, 2017.

Artykuł o uroczystościach w Poznaniu w „Postępach Techniki Jądrowej”

 

W najnowszym numerze kwartalnika „Postępy Techniki Jądrowej” wydawanego przez Instytut Chemii i Techniki Jądrowej w Warszawie ukazał się właśnie artykuł prof. Tomasza Pospiesznego pt. Setna rocznica przyznania Marii Skłodowskiej-Curie doktoratu honorowego Uniwersytetu Poznańskiego, do którego lektury serdecznie Państwa zapraszamy! KLIK

 

 

Ellen Gleditsch — norweska pionierka radiochemii

 

 

Ellen Gleditsch jest jedną z niewielu pionierek radiochemii, która jest nie tylko zapomniana w świecie, ale także w Norwegii – kraju rodzimym. Była niezwykle aktywna zawodowo, większą część życia spędziła podróżując i współpracując z innymi naukowcami. Działała także w organizacjach międzynarodowych.

Dom rodziny Gleditsch w Tromsø, National Library of Norway, domena publiczna

Uczona przyszła na świat 29 grudnia 1879 roku w Mandal – małym miasteczku położonym nad Morzem Północnym w południowej Norwegii. Była najstarszym z dziesięciorga rodzeństwa: Karl (1881–1974), Birgit (1882–1941), Eivind (1885–1943), Leif (1886–1946), August (1888–1913), Adler (1893–1978), bliźniaczki Liv (1895–1977) i Astrid (1895–1924) oraz Kristian (1901–1973). Rodzina Gleditschów przybyła do Norwegii około sto lat wcześniej z Jugosławii. Wędrowali przez Niemcy i Danię, gdzie przodek uczonej, Carl August Ludwig von Gleditsch z Sachsen-Weimar, podjął pracę jako kapral w duńskiej armii i poślubił Dunkę. Para później przeprowadziła się i osiedliła w Norwegii, która w 1790 roku była częścią Danii. Ojciec Ellen, Karl Kristian (1851–1913) był synem luterańskiego ministra. Szybko zyskał opinię szanowanego nauczyciela przedmiotów ścisłych, a później także jako dyrektor szkoły średniej w Mandal. W 1889 roku rodzina przeprowadziła się do Tromsø na dalekiej północy Norwegii, gdzie Karl Kristian kontynuował karierę nauczycielską. Kilka lat później został także szanowanym politykiem. Z kolei matka Ellen, Petra Birgitte Hansen (1857–1913) była córką kapitana żeglugi. Była silną i niezależną kobietą angażującą się w politykę. Należała do pierwszego ruchu sufrażystek w Norwegii. Uwielbiała muzykę ludową i tą pasją zainspirowała także swoje dzieci. Według Ellen matka miała niezwykłe zdolności językowe. Pasjonowała ją przyroda i astronomia. Gleditschowie lubili spędzać czas na wsi i zabierali dzieci na długie wędrówki po lasach i górach. Często także żeglowali. Podczas wycieczek ojciec zakochany w botanice uczył swoje dzieci jak rozpoznawać i stosować rośliny w lecznictwie.

Ellen z matką i ojcem, 1913/1914, National Library of Norway, domena publiczna

Miłość rodziców, ich wzajemna troska oraz otwartość na świat sprawiła, że dzieci wychowywały się w szczęśliwej i opiekuńczej rodzinie. Ellen bardzo wcześnie nauczyła się szacunku dla innych ludzi, ale również dla przyrody. Często także, jako najstarsza z rodzeństwa, pomagała matce w opiece nad młodszym rodzeństwem. Wydaj się, że właśnie wówczas rozwinęła się w niej etyka pracy, bezinteresowność, skromność, troska o innych i głębokie wartości humanitarne, które zdominowałyby jej osobowość i pozostały w niej przez całe życie. Ellen w wieku osiemnastu lat zdała egzamin końcowy będąc najlepszą uczennicą w klasie. Znała łacinę, niemiecki, angielski, ale najbardziej interesowała się naukami przyrodniczymi. Zdecydowała się na podjęcie stażu w aptece. W 1897 roku przeniosła się do Oslo, gdzie kontynuowała naukę. Po kilkuletniej praktyce zdała dwa ważne egzaminy: w 1900 roku egzamin na asystenta farmaceutycznego i w 1902 roku niezwykle trudny egzamin na farmaceutę dyplomowanego.

 

Ellen Gleditsch w stroju absolwentki, b.d., National Library of Norway, domena publiczna

 

Po latach uczona wspominała:

Po egzaminie z farmakologii dr Bødtker doradził mi kontynuację studiów w laboratorium uniwersyteckim pod kierunkiem profesora Hiortdahla. Tak bardzo chciałam kontynuować naukę, ale nie miałam pieniędzy, a trzeba było przetrwać, więc zacząłem pracować jako korepetytorka. Wszystko układało się nawet dobrze, ale nie miałam tyle czasu na naukę, ile bym chciała. To była najpierw kwestia przetrwania, a potem nauki. Ale tak naprawdę poszło lepiej, niż mogłoby się wydawać. W 1903 roku zostałam asystentką w uniwersyteckim laboratorium chemicznym, a w 1905 roku zdałam egzamin maturalny, zaś w 1906 roku kwalifikacyjny egzamin wstępny na uniwersytet.

 

Ellen Gleditsch (z lewej) i jej przyjaciółka — botaniczka Thekla Resvoll (1871–1948)[1900 roku prowadziła kursy z botaniki roślin dla farmaceutów], ok. 1905, Oslo Museum, CC BY–SA
Eyvind Bødtker, d.b., fot. Borgens Atelier, Norsk Farmasihistorisk Museum, CC BY–SA

Doktor Eyvind Bødtker (1867–1932) był jednym z najlepszych norweskich chemików organików. Przez lata był mentorem i przyjacielem Ellen. W 1907 roku opublikowała swój pierwszy artykuł naukowy, który za jego radą został przetłumaczony na język francuski i opublikowany we francuskim czasopiśmie naukowym. Bødtker często bywał we Francji i był pod wielkim wrażeniem francuskiego życia kulturalnego oraz naukowego. To on miał niewątpliwy wpływ na Ellen i zapewne obudził w niej pragnienie wyjazdu poza odizolowaną społeczność naukową Oslo. Kiedy podopieczna wyznała mu, że jej największym marzeniem jest nauka w laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie, Bødtker postanowił działać. Pojechał do Paryża i odwiedził laboratorium Madame Curie. Ponieważ jej nie zastał zostawił wiadomość moja utalentowana asystentka bardzo chciałaby pracować dla Pani, wyłącznie z zamiłowania do nauki, nie dla zdobycia dyplomu. Kiedy po kilku dniach powrócił spotkał się z Marią. To początkowo odrzuciła prośbę Bødtkera twierdząc, że nie ma już miejsca w laboratorium. Uczony jednak nie ustępował. Pokazał Marii Curie pracę autorstwa Ellen. Praca wydawała się interesująca, ale noblistka nadal twierdziła, że nie ma miejsca w pracowni. Wówczas Bødtker stwierdził, że mademoiselle Gleditsch jest tak mała i lekka, że nie zajmie dużo miejsca w pracowni. W końcu Maria Curie ustąpiła. Według wielu historyków nauki decydującym czynnikiem było prawdopodobnie to, że większość stypendystów w laboratorium Marii była fizykami, a Curie bardzo potrzebowała chemika. Idealną kandydatką była Gleditsch. Wielkie marzenie się ziściło.

 

Instytut Radowy w Paryżu, 1929, Wellcome Images, CC BY–4.0

Gleditsch otrzymała stypendium królowej Norwegii i Szwecji. Było ono niezbędne, aby opłacić pobyt w laboratorium Curie. Jednak Maria Skłodowska-Curie zrobiła tym razem wyjątek. W liście do Ellen napisała: […] jeśli podejmie Pani tę pracę [rekrystalizacja soli baru i radu], która zajmie tylko część Pani czasu, a będzie stanowić ogólną korzyść dla laboratorium, mógłbym zwolnić Panią z opłat […]. Jednocześnie mogłaby Pani pracować nad innymi, bardziej interesującym problemami, które mogą prowadzić do nowych wyników. W październiku 1907 roku Ellen Gleditsch wyjechała do Paryża. Początkowo mieszkała ze swoim bratem Adlerem, a później wynajęła małe mieszkanko za Panteonem, skąd miała blisko do pracowni i Sorbony. Po latach wspominała:

Pomieszczenia, które miała do dyspozycji Maria Curie były położone rozłożyście. Przy wejściu znajdowało się duże biuro z przylegającym ciemnym pokojem, w pobliżu pokoju pełniącego funkcję biblioteki. Trzeba było przejść przez podwórko, by dostać się do dużego laboratorium, w którym można było znaleźć większość sprzętu naukowego. Obok znajdowało się mały gabinet Marii Curie i inny pokój używany przez André Debierneʼa.

 

Maria Skłodowskia-Curie, 1911, Library of Congress

Precyzja z jaką Ellen podjęła się rozdziału soli baru i radu była tak wielka, że Madame Curie szybko uczyniła z niej osobistą asystentkę. W 1907 roku obie rozpoczęły prace nad eksperymentem, który miał obalić teorię Williama Ramsaya (1852–1916). Chemik ów twierdził, że w wyniku działania emanacji radu na miedź, otrzymał lit i sód. Maria Curie wraz z Ellen przeprowadziły niezwykle staranne doświadczenia, stosując w miejsce szklanych naczyń, naczynia platynowe. Stosunkowo szybko uczone stwierdziły, że efekt opisany przez Ramsaya nie istnieje, a obecność litu i sodu jest związana z używanymi przez niego szklanych i kwarcowych naczyń. Pomimo wielu różnic w osobowościach obie panie szybko się polubiły i być może zaprzyjaźniły. Gleditsch była często zapraszana do domu Curie w Sceaux, gdzie poznała córki Marii. Wydaje się również, że był to początek przyjaźni pomiędzy Ellen i Irène. Podczas jednej z krótkich wizyt w Norwegii Gleditsch zaręczyła się z młodym oficerem. Według biografów uczonej, para była bardzo różna i intelektualnie niedobrana. Zaręczyny – prawdopodobnie jedyny związek uczuciowy Gleditsch, który mógł zakończyć się małżeństwem – wkrótce zostały zerwane. W 1926 roku Gleditsch mówiła:

Często wymagana jest obecność [kobiety] w domu. Kobieta, która chce zostać badaczem, musi pogodzić dwa przeciwstawne żądania. Badania wymagają przede wszystkim refleksyjnej atmosfery, możliwości myślenia w ciszy i spokoju oraz skoncentrowania się na konkretnym problemie. Materialne obawy, troska o męża lub dzieci pozostawione w domu bez odpowiedniej pomocy lub opieki zabiją wszelkie szanse na pierwszorzędne wysiłki.

W 1912 roku Gleditsch otrzymała licencjat, z którym powróciła do Norwegii. Przyznano jej skromne stypendium na uniwersytecie w Oslo. Uczona próbowała kontynuować badania związane z czasem połowicznego zaniku radu, a jeszcze rozpoczęte w Paryżu, jednak na przeszkodzie stał brak odpowiednio wyposażonego laboratorium. Bardzo szybko zorientowała się, że swoją pasję i zainteresowanie radioaktywnością będzie mogła rozwijać w Stanach Zjednoczonych. Niestety los pisze własny scenariusz.

 

Portret dr Ellen Gleditsch, b.d., National Library of Norway

Na początku 1913 roku Ellen straciła oboje rodziców i jednego z braci. Została tym samym głową rodziny. Starała się utrzymywać dom i łożyła na edukacje rodzeństwa. Więzi rodzinne były bardzo mocne, co manifestowało się między innymi tym, że Ellen do końca życia mieszkała z bratem Adlerem. Pod koniec feralnego roku Gleditsch otrzymała stypendium Fundacji Amerykańsko-Skandynawskiej. Napisała do Bertrama Boltwooda (1870–1927) z Yale oraz Theodore’a Lymana (1874–1954) z Harvardu wyrażając chęć podjęcia z nimi współpracy. Po odmowie Lymana, który stwierdził, że żadna kobieta nigdy nie pracowała w jego laboratorium, i nie do końca optymistycznym liście Boltwooda, uparta i zdecydowana Ellen pojechała do Stanów Zjednoczonych. Może budzić to zdziwienie, bowiem Boltwood słyną ze swoich szowinistycznych poglądów. Po latach Gleditsch mówiła (nie odnosząc się do jego nazwiska), że pracowała z uczonym, który był znany z nienawiści do kobiet. I ją akceptował bo nie krzyczała. Według uczonej był to największy komplement w mojej karierze naukowej. To właśnie tutaj w semestrze 1913–1914 uczona określiła okres połowicznego zaniku radu na 1686 lat (dziś wiadomo, że wynosi on 1620 lat). Praca ta sprawiła, że uczona została rozpoznawalna w świecie nauki. Stała się wiodącą specjalistką w izolacji i oddzielaniu substancji promieniotwórczych od minerałów. Theodore W. Richards (1868–1928), zaprosił ją na Harvard, a wiosną 1914 roku otrzymała doktorat honoris causa Smith College w Massachusetts. Również Lyman zmienił zdanie i zaproponował jej posadę. Gleditsch wykładała teorię atomu, omawiając powstałą właśnie teorię kwantów oraz ostatnie prace Bohra, Rutherforda i Moseleya. Rozszerzyła swoje prace o badania nad radioaktywnymi minerałami, którymi interesowała się przez całe życie. Opracowała procedury analityczne izolacji wielu substancji radioaktywnych znalezionych w norweskich minerałach i dostarczała próbki do laboratorium Curie. Jako pierwsza zwróciła uwagę na znaczenie izotopów ołowiu w celu dokładnego określenia wieku Ziemi.

Na Uniwersytecie Harvarda Gleditsch zaangażowała się w badania izotopów. W tamtym czasie wiadomo było, że masa atomowa pierwiastków promieniotwórczych (lub tych, które powstawały w wyniku rozpadu promieniotwórczego) może się różnić w zależności od ich pochodzenia geologicznego. Na przykład, w rudach bogatych w naturalnie występujący tor obfitował ołów-208. Natomiast w rudach bogatych w uran dominował ołów-206. Problem pojawił się kiedy Francis Aston (1877–1945) ogłosił, że znalazł dwie różne masy atomowe dla chloru (odpowiednio 35 i 37), a średnia masa atomowa wynosi 35,46. Chlor nie jest pierwiastkiem radioaktywnym, zatem trudno było wytłumaczyć tą anomalię. Wyglądało na to, że także w tym przypadku skład izotopowy zmieniał się w zależności od źródła (tak jak w dla pierwiastków radioaktywnych). Gleditsch i jej współpracownicy badając chlor pochodzący z różnych źródeł, odkryli, że skład izotopowy chloru w rzeczywistości nie różnił się w zależności od źródła. Badacze określili masę atomową pierwiastka na dwa różne sposoby. W pierwszej metodzie strącili chlorek srebra za pomocą azotanu srebra. Chlorek srebra przemyli, wysuszyli i zredukowali do srebra metalicznego za pomocą gazowego wodoru. Na podstawie masy wysuszonego chlorku srebra i srebra metalicznego wyznaczyli ciężar atomowy chloru. Druga metoda polegała na określeniu gęstości nasyconych roztworów chlorku sodu, a następnie masy chloru. Jednakże Irène Curie w Paryżu otrzymała inny wynik. Gleditsch doszła jednak do wniosku, że próbki Curie musiały być zanieczyszczone. Masa atomowa chloru była zatem stała.

Oczywiście bardzo szybko zaczęła się uczoną interesować prasa. Podczas jednego z wywiadów zapytano ją o chęć wyjścia za mąż. Ze względu na sporą ilość pracy zwyczajnie nie mam [na małżeństwo] czasu; moimi zainteresowaniami są badania [naukowe], które pochłaniają wszystkie moje myśli – odpowiedziała Gleditsch.

Eva Ramstedt, ok. 1910, Uppsala University Library

Wybuch pierwszej wojny światowej przyniósł uczonej naukową izolację. Nie mogła wyjeżdżać, miała kłopoty z dostępem do światowej literatury specjalistycznej. W listopadzie 1915 roku pisała do Marii Skłodowskiej-Curie:

Minęło dużo czasu, odkąd miałam od Ciebie jakieś wiadomości. Mam nadzieję, że radzisz sobie tak dobrze, jak pozwalają na to takie czasy… Jak zapewne wiesz, tego lata spotkałam się z panią Ramstedt. Wspólnie badałyśmy radioaktywność w źródłach i wodzie oraz elektryczność w atmosferze. Mamy nadzieję, że będziemy mogły kontynuować [badania] w przyszłym roku. Miło było rozmawiać o Paryżu, laboratorium Curie i wspomnieniach z naszych czasów studenckich. Przydało mi się przynajmniej rozmawiać z kimś, kto pracuje nad radioaktywnością. Mam tu przyjaciół, chemików i fizyków, ale żaden z nich nie zajmował się wiele promieniotwórczością… Chciałabym pojechać do Paryża i Cię odwiedzić! Oby tylko warunki na to wkrótce pozwoliły!

W 1916 roku otrzymała stanowisko docenta oraz uczciwą pensję. Mogła prowadzić badania i zatrudniać współpracowników. Napisała pierwszy podręcznik dotyczący radioaktywności wydany jednocześnie w Szwecji i Norwegii pt. Rad i procesy radiochemiczne. W 1917 roku została wybrana na członkinię Akademii Nauk w Oslo. Została tym samym drugą kobietą, która dostąpiła tego zaszczytu (pierwszą była Kristine Bonnevie). Uważała, że współpraca międzynarodowa jest niezwykle ważna dla nauki. Ellen Gleditsch twierdziła, że:

W tej atmosferze [wyjazdów] dowiedziałam się, w jaki sposób problem [naukowy] rodzi się w jednym laboratorium, jest podejmowany w innym, a potem może zostać rozwiązany w jeszcze innym. Dowiedziałam się, że konkurencja i wyścig związany z rozwiązaniem [problemów naukowych] jest ściśle powiązany z postępem nauki. Powstaje rodzaj braterstwa między tymi, którzy pracują w tym samym laboratorium, w którym powstają różne problemy, gdzie są omawiane i być może ich rozwiązania skutkują publikacją. Rozwiązanie to dociera w końcu do laboratoriów w innych krajach, w których badane są te same problemy. I w końcu człowiek zdaje sobie sprawę – być może tylko poprzez małe osobiste rozczarowania lub sukcesy, że ktokolwiek podejmuje ten decydujący, ostatni krok związany z rozwiązaniem [problemu], czy płynie z zagranicy czy nie, ma drugorzędne znaczenie.

W 1919 roku Gleditsch wyjechała na dziewięciomiesięczne stypendium do Paryża. Rok później pojechała do Rutherforda do Cambridge i Soddy’ego do Oxfordu, z którym się zaprzyjaźniła i którego prace szczególnie ceniła. Następnie powróciła do Paryża, aby zastąpić podróżującą do Ameryki Południowej Marię Curie w laboratorium. Po powrocie do Norwegii została uhonorowana przez Norweską Akademię Nauk prestiżową nagrodą Nansena.

 

Ellen Gleditsch na schodach Instytutu Radowego w Paryżu, 1924 [za:] Natalie Pigeard-Micault, Les femmes du laboratoire Curie, Glypche, Paris 2013

W 1922 roku Gleditsch po raz pierwszy w liście do Marii Skłodowskiej-Curie skarżyła się na problemy zdrowotne. Pisała, że cierpi na anemię, która powoduje częste przeziębienia. Być może było to związane z pracą z substancjami radioaktywnymi, jednakże zważywszy na fakt, że uczona żyła prawie osiemdziesiąt dziewięć lat można wnioskować, że miała wyjątkowo silny organizm.

W okresie międzywojennym Gledisch skoncentrowała się na badaniu izotopów w minerałach. Część prac wykonała wspólnie z młodszą siostrą Liv, która także była chemikiem. Uczona zaangażowała się również w jedną z komisji działających przy Lidze Narodów. Głośno mówiła:

Nie ma znaczenia, czy praca jest wykonywana przez niską kobietę w Bułgarii czy przez wysokiego mężczyznę w Stanach Zjednoczonych, jeśli wykonano ją dobrze. I właśnie to musimy zrobić: pracować tak dobrze, aby nikt nie ośmielił się powiedzieć – to dobra robota dla kobiety, ale aby wszyscy mogli powiedzieć – to dobra robota w ogóle. Rasa i płeć nie mają znaczenia w nauce.

Ellen Gledtisch, ok. 1935, Oslo Museum, CC CC 1.0

W 1929 roku po wielu perturbacjach została profesorem chemii. W liście do Marii Curie pisała: Dokonało się. Trzy dni temu zostałam profesorem. Mam szczerą nadzieję, że będę w stanie wykonać dobrą robotę; i że nie będzie brakowało pracy. Mam również nadzieję, że od czasu do czasu będę Cię odwiedzać i że te wizyty będą dla mnie źródłem inspiracji i zachęty. Uważała, że praca ze studentami oznacza pracę nad przyszłością. To uczeń jutro będzie kontynuował naszą pracę. Aby popularyzować naukę, Gleditsch zaczęła wygłaszać wykłady popularnonaukowe w radio, pisała też artykuły w języku francuskim, angielskim, niemieckim i norweskim. Była autorką biografii wielu naukowców, których znała osobiście.

Podczas drugiej wojny światowej Gleditsch przyczyniła się do znalezienia bezpiecznej przystani w Norwegii dla uchodźców, głównie ze społeczności uniwersyteckiej. W jej laboratorium w Oslo i innych częściach kraju znaleziono miejsca dla uciekających naukowców. Wśród nich znaleźli się Elizabeth Rona i Marietta Blau. Kiedy Niemcy okupowali Norwegię, Gleditsch nigdy nie rezygnowała z wysiłków przeciwstawienia się okupantom i marionetkowemu reżimowi. Starała się utrzymać ducha oporu i przygotować się na spodziewane ataki na wolność akademicką i osobistą. Nic jej nie złamało. Jej brat, Adler był przez kilka lat jeńcem wojennym. Siostra Liv została aresztowana w ostaniem roku wojny. Ellen Gleditsch nadal okazywała pogardę okupantom, pomagając studentom, naukowcom i innym ludziom, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie. Kilkakrotnie ukrywała ich w swoim mieszkaniu. W 1943 roku uczona została aresztowana. Przesłuchiwał ją dobrze wykształcony niemiecki oficer. Po niemiecku przekonała go, aby ją wypuścił. I właściwie nie wiadomo dlaczego, oficer podziękował jej za miłe spotkanie i wyraził nadzieję, że spotkają się ponownie w przyjemniejszych okolicznościach. Wkrótce jednak została oskarżona o działalność polityczną na uniwersytecie i zakazano jej pracy na uczelni.

 

Zebranie Komisji Norm i Jednostek Promieniotwórczości w Sztokholmie w 1953; od lewej m.in: Raymond Delaby (1.),  Irène Joliot-Curie (6.), Ellen Gleditsch (9.), Friedrich Paneth (10.), austriacka fizyk Berta Karlik (11.) i George de Hevesy (12.), National Library of Norway

 

Po wojnie pozostała w kontakcie z przyjaciółmi i kolegami, takimi jak np. Lise Meitner, którą regularnie odwiedzała w Sztokholmie. W 1946 roku uczona przeszła na emeryturę i rozpoczęła współpracę z UNESCO. Jej celem była walka z analfabetyzmem. W 1947 roku na zaproszenie Frederica Joliota-Curie wzięła udział w ceremonii z okazji dziesiątej rocznicy śmierci Rutherforda. W 1952 roku została powołana do norweskiej komisji ds. koordynacji naukowej jako przedstawicielka rządu, gdzie była rzecznikiem międzynarodowej kontroli nad bombą atomową. W tym samym roku zrezygnowała z pracy w UNESCO w proteście przeciwko przyjęciu Hiszpanii pod faszystowskim reżimem Franco jako członka instytucji. Przez cały czas publikowała. Pod koniec życia zainteresowała się szczególnie historią nauki. Jej ostatni artykuł dotyczący życia i pracy szwedzkiego chemika Carla Wilhelma Scheele’a został opublikowany w 1968 roku. Uczona otrzymała wiele nagród i wyróżnień, w tym między innymi w 1962 roku jako pierwsza kobieta doktorat honoris causa Sorbony, medal miasta Paryża, została także honorowym obywatelem Paryża. Otrzymała również doktorat honoris causa Uniwersytetu w Strasburgu.

Pod koniec maja 1968 roku spędzała weekend w swoim wiejskim domu w Enebakk pod Oslo. Poczuła się źle. Straciła przytomność. Lekarze orzekli, że dostała udaru. Kilka dni później, 5 czerwca w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat Ellen Gleditsch zmarła.

Można by oczekiwać, że w Norwegii pamięć o uczonej będzie pielęgnowana i trwała. Niestety niewiele osób zna tą wyjątkową kobietę i jej osiągnięcia. Niestety mało kto pamięta Ellen Gleditsch – wybitną uczoną, działaczkę pokojową oraz przyjaciółkę i współpracowniczkę Marii Skłodowskiej-Curie.

 

W styczniu 2019 roku Svein Stølen – rektor Uniwersytetu w Oslo – odsłonił pamiątkową plakietę na budynku przy ulicy Jonas Reins 1 w Oslo, gdzie Ellen Gleditsch mieszkała w latach 1931–1968, fot. Eivind Torgersen, [za:] https://forskning.no
_______________

Literatura zalecana:

[1] A.-M. Weidler Kubanek, Nothing Less Than An Adventure: Ellen Gleditsch and Her Life in Science, CreateSpace Independent Publishing Platform, 2010.

[2] A. Lykknes, Ellen Gleditsch and Research on Radium, Chlorine and Potassium, [w]: Women in Their Element: Selected Women’s Contributions To The Periodic System, ed., Annette Lykknes, Brigitte Van Tiggelen, World Scientific Publishing Co, Singapore 2019.

[3] A. Lykknes, L. Kvittingen, A. K. Børrese, Ellen Gleditsch: Duty and responsibility in a research and teaching career, 1916-1946, Historical Studies in the Physical and Biological Sciences, 36 (1), 2005, str. 131–188.

[4] A. Lykknes, H. Kragh, L. Kvittingen, Ellen Gleditsch: Pioneer Woman in Radiochemistry, Phys. Perspect., 6, 2004, str. 126–155.

[5] A. Lykknes, Ellen Gleditsch: Woman Chemist in IUPAC’s Early History, Chemistry International, 2019, str. 26–27.

[6] A.-M. Weidler Kubanek, C. P. Grzegorek, Ellen Gleditsch: Professor and Humanist, [w]: A Devotion to Their Science: Pioneer Women of Radioactivity, ed., Marlene F. Rayner-Canham, Geoffrey W. Rayner-Canham, McGill-Queen’s University Press, Québec 1997.

[7] A. Lykknes, Ellen Gleditsch: Professor, Radiochemist, and Mentor, Department of Chemistry Norwegian University of Science and Technology Trondheim, Norway, Ph. D. thesis, 2005.

[8] M. F. Rayner-Canham, G. W. Rayner-Canham, Sir W. Grenfell College, Stefanie Horovitz, Ellen Gleditsch, Ada Hitchins, and the discovery of isotopes, Bull. Hist. Chem., 25(2), 2000, str. 103–108.

Maria Skłodowska-Curie we wspomnieniach najbliższych

 

 /   Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs-Baryła   /

Zaktualizowano 11 grudnia 2022 r.

 

 

 

Susan Quinn, Życie Marii Curie, Prószyński i Ska, Warszawa 1997

Susan Quinn – autorka doskonałej biografii Marii Skłodowskiej-Curie (Warszawa 1997) – we wstępie swojej książki napisała:

Maria Curie wywodziła się z rodziny kronikarzy. Jej ojciec, Władysław Skłodowski, spisał dzieje swojej rodziny, a jej brat, Józef, dokonał tego jeszcze raz, uzupełniając je o historię swojego pokolenia. Siostra Marii, Helena, prowadziła pamiętniki, które potem opublikowała. Sama Maria sporządziła biografię Piotra Curie oraz krótką autobiografię. O swojej sławnej matce pisały obie jej córki. W 1937 roku młodsza, Ewa, wydała po francusku jedną z najbardziej popularnych biografii wszech czasów, zatytułowaną „Madame Curie”.

Dziś chcielibyśmy Państwu przedstawić wspomnienia rodziny Skłodowskich i Curie, oraz ich przyjaciół, które na tle epoki opowiadają fascynujące historie ich życia.

 

 

 

1. Pamiętnik Władysława Skłodowskiego, ojca Marii

Władysław Skłodowski, Pamiętnik (1832–1902), materiał niepublikowany, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

 

Pierwsza strona maszynopisu Pamiętnika Władysława Skłodowskiego, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

Władysław Skłodowski, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Ojciec uczonej, Władysław Skłodowski, jest swoistym kronikarzem rodziny. Według prawnuka Józefa Skłodowskiego dr. Piotra Chrząstowskiego Władysław opisywał przodków i wszystko to co wiedział o pochodzeniu rodziny. Skupiał się także na wydarzeniach z życia, które wydawały mu się najbardziej inspirujące. Dużo miejsca poświęcił swojej pracy nauczyciela, na końcu wspomnień opisał pensje w Warszawie. Jego wspomnienia są niezwykle cenne, gdyż można z nich czerpać informacje o całej rodzinie Skłodowskich, o jej pochodzeniu, działalności, udziałach w powstaniach narodowych oraz trudach życia w czasach zaborów. Jak twierdzi dr Piotr Chrząstowski pamiętniki te nie stanowią systematycznej całość – być może stanowią fragment większej całości, która się niestety nie zachowała.

 

Materiały Wydawnictwa Sophia

 

Nakładem Wydawnictwa Sophia, we współpracy z potomkami rodziny Skłodowskich — Panią Jadwigą Chrząstowską i Panem dr. inż. Piotrem Chrząstowskim, Pamiętnik Władysława Skłodowskiego ukaże się drukiem w 2023 roku.

 

2. Pamiętniki Józefa Skłodowskiego, brata Marii

Strona tytułowa Wspomnień d-ra Józefa Skłodowskiego (1926–1936), materiał niepublikowany, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

Józef Skłodowski, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Józef swoimi wspomnieniami uzupełnił pamiętnik ojca, Władysława Skłodowskiego. Wspomnienia brata Marii stanowią ważny materiał biograficzny, z którego można wiele dowiedzieć się o rodzicach uczonej, rodzeństwie i jej dzieciństwie. Ważną częścią wspomnień jest również medyczny opis choroby Marii, jej śmierci i pogrzebu. W pamiętniku znajduje się też sporo informacji związanych z warszawskim środowiskiem lekarskim. Józef skończył spisywać wspomnienia po 1935 roku, na dwa lata przed śmiercią.

 

Materiały Wydawnictwa Sophia

Nakładem Wydawnictwa Sophia, we współpracy z potomkami rodziny Skłodowskich — Panią Jadwigą Chrząstowską i Panem dr. inż. Piotrem Chrząstowskim, Wspomnienia Józefa Skłodowskiego ukażą się drukiem w 2023 roku.

 

 

 

3. Wspomnienia Bronisławy Dłuskiej, siostry Marii

Bronisława Dłuska, Marja Skłodowska-Curie. Życiorys i działalność naukowa gienjalnej Polki, Dziennik Ludowy, Chicago 1921, strona tytułowa książki ze zbiorów Biblioteki Narodowej
Bronisława Dłuska, 1891, domena publiczna

Jest to niewielka książeczka licząca raptem 15 stron, z której dochód został przeznaczony w myśl życzenia uczonej na pracownię radiologiczną w Warszawie. Książkę wydano w 1921 roku, kiedy Maria Skłodowska-Curie wraz z córkami odbyła pierwszą podróż do USA. W tym czasie w redakcji „Dziennika Ludowego” pracowała córka Bronisławy – Helena Dłuska. Prawdopodobnie książeczka miała przybliżyć Polonii amerykańskiej sylwetkę polskiej Uczonej. Autorka skupia się w niej na pochodzeniu rodziny, dzieciństwie i młodości Marii, ale także opisuje jej wielkie odkrycie i trudną pracę. Jedyny znany egzemplarz znajduje się w Bibliotece Narodowej w Warszawie.

 

4. Wspomnienia Heleny Skłodowskiej-Szalay, siostry Marii

Helena Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień o Marii Skłodowskiej-Curie, Nasza księgarnia, Warszawa 1958. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Wydanie nowe: Helena Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień o Marii Skłodowskiej-Curie. Pamiątkowe wiersze, złapane chwile, Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Warszawa 2019. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Helena Skłodowska-Szalay, ok. 1900, domena publiczna

W tej niezwykłej książce siostra Marii wspomina dzieciństwo, wspólnie spędzone wakacje w 1883 roku, pobyt Marii w Paryżu, jej małżeństwo z Piotrem Curie oraz ostatnie lato Piotra Curie, spędzone wspólnie na francuskim wybrzeżu.

Nowe wydanie książki w 2019 roku powstało z inicjatywy prawnuczki Heleny Skłodowskiej-Szalay — Hanny Karczewskiej. Zostało ono uzupełnione wierszami oraz anegdotami, które Helena zapisywała przez lata, a także interesującymi fotografiami.

 

 

5. Autobiografia Marii Skłodowskiej-Curie.

Maria Skłodowska-Curie, Marja Skłodowska-Curie o swojem życiu i pracach, Towarzystwo Instytutu Radowego im. M. Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1935, ze zbiorów Biblioteki Narodowej

 

Edycja specjalna: Maria Skłodowska-Curie, Autobiografia i wspomnienia o Piotrze Curie, Dom Wydawniczo-Promocyjny GAL, Warszawa 2011

Autobiografia Marii Skłodowskiej-Curie i jej wspomnienia o Piotrze Curie powstały w wyniku inicjatywy amerykańskiej dziennikarki i późniejszej przyjaciółki Marii, Marie M. Meloney (Missy). Była ona inicjatorką podróży do USA, podczas której Maria wygłaszała wykłady umożliwiające jej zdobycie środków finansowych na zakup grama radu i wyposażenie paryskiego laboratorium. Maria była początkowo bardzo sceptyczna wobec pomysłu pisania. Jednak w 1923 roku nakładem wydawnictwa Macmillan Company ukazała się książka zatytułowana Pierre Curie. Na książkę składała się biografia Piotra oraz szkic autobiografii Marii. Co ciekawe, wnuczka uczonej, Helena Joliot-Curie w wywiadzie udzielonym w 2012 roku Shelly Emling zasugerowała, że cześć autobiografii mogła napisać Missy. Może o tym świadczyć chociażby błąd dotyczący wieku Józefa i Marii w roku śmierci ich matki. Książka dla badaczy życia Marii jest niezwykle cenna zwłaszcza w kontekście opisów odkrycia polonu i radu.

 

6. Wspomnienia Marii o Piotrze Curie.

Maria Skłodowska-Curie, Piotr Curie: wyjątki ze wspomnień Marji Skłodowskiej-Curie o jej mężu, Komitet Daru Narodowego dla Marji Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1925, ze zbiorów Biblioteki Narodowej

 

Najnowsze wydanie: Maria Skłodowska-Curie, Autobiografia i wspomnienia o Piotrze Curie, Dom Wydawniczo-Promocyjny GAL, Warszawa 2017.

W książce Maria opisała dzieciństwo i młodość Piotra Curie, jego rodzinę oraz pracę naukową. Jest to wartościowe źródło informacji o uczonym.

 

7. Dziennik żałobny Marii Skłodowskiej-Curie.

Maria Skłodowska-Curie, Odkąd przestałeś istnieć, „Magazyn Gazety Wyborczej”, 31 maja 2001

 

Niewielkie fragmenty Dziennika żałobnego znalazły się w książce Ewy Curie. W 1990 roku rodzina Curie udostępniła dziennik Bibliotece Narodowej w Paryżu. Obszerniejsze jego fragmenty można znaleźć w książce Susan Quinn Życie Marii Curie. We Francji dziennik ukazał się nakładem wydawnictwa Odile Jacob w roku 1996. W Polsce treść dziennika została opublikowana w tłumaczeniu Sławomira Zagórskiego na łamach „Magazynu Gazety Wyborczej” w 2001 roku.

Najnowsze wydanie: T. Pospieszny, E. Wajs-Baryła [red.], Piotrze, mój Piotrze. Dziennik żałobny Marii Skłodowskiej-Curie / Pierre, mon Pierre, Journail de deuil de Marie Sklodowska-Curie, Wydawnictwo Sophia, Warszawa 2022.

W 2022 roku, we współpracy z Wydawnictwem Sophia oraz tłumaczką Agatą Tomaszewską, podjęliśmy się przygotowania do druku po raz pierwszy w formie książkowej w formie książkowej Dziennika żałobnego Marii Skłodowskiej-Curie. Publikacja jest w całości dwujęzyczna – polsko-francuska. Ten niezwykły wyraz żalu, bólu i tęsknoty po śmierci Piotra Maria prowadziła przez rok. Pierwszego wpisu dokonała 30 kwietnia 1906 roku. Kolejnych 1, 7, 11, 14 maja, 10 czerwca, 6 listopada, ostatniego w kwietniu 1907 roku. Wpisy Marii są niezwykle wzruszające i poruszające. Publikacja zawiera także notę biograficzną Piotra Curie oraz wybór fotografii z albumów rodzinnych Skłodowskich i Curie. Książka ukazała się w serii „MS”.

 

 

8. Wspomnienia Marii Skłodowskiej-Curie z czasów pierwszej wojny światowej.

Maria Curie, La radiologie et la guerre, Librairie Félix Alcan, Paris 1921, strona tytułowa książki ze zbiorów Bibliothèque nationale de France

 

Książka niestety nigdy nie ukazała się w języku polskim. Poza wieloma fachowymi opisami technicznymi w książce znalazły się też refleksje uczonej dotyczące okrucieństwa wojny. Kilka fragmentów książki można znaleźć we wspomnieniach Ireny Joliot-Curie.

 

9. Wspomnienia Ireny Joliot-Curie, starszej córki Marii.

W Polsce po raz pierwszy tekst ukazał się w czasopiśmie „Postępy Fizyki” w 1956 roku.

Nadbitka: I. Joliot-Curie, Wspomnienia o Marii Skłodowskiej-Curie, „Postępy Fizyki”, T. VI, 1956, Z. 1. Kolekcja Eweliny Wajs-Baryły

Irena Joliot-Curie, Maria Curie, moja matka, Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Warszawa 2020

Irena Joliot-Curie, 1936, Narodowe Archiwum Cyfrowe

W 2020 roku ukazało się pierwsze książkowe wydanie wspomnień autorki o genialnej matce. Tekst został opracowany w oparciu o artykuł autorstwa Ireny Joliot-Curie z 1954 roku opublikowany w czasopiśmie „Europeˮ. Stanowi ono uzupełnienie biografii autorstwa Ewy Curie, przez co czytelnik otrzymuje kompatybilny obraz Marii Skłodowskiej-Curie. Dodatkowym atutem publikacji są unikatowe zdjęcia z Musée Curie w Paryżu. Autorem wstępu oraz konsultantem naukowym książki jest Tomasz Pospieszny.

 

 

Książka: I. Joliot-Curie, Maria Curie, moja matka. Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Warszawa 2020. Kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

 

10. Wspomnienia Ewy Curie, młodszej córki Marii.

Pierwsze wydanie: Ewa Curie, Maria Curie, Wydawnictwo J. Przeworskiego, Warszawa 1938

 

Najnowsze wydanie:Ewa Curie, Maria Curie, WAB, Warszawa 2021. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Ewa Curie, lata 20. XX wieku, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Ewa Curie pracowała nad biografią matki trzy lata. Jak sama przyznała w 1988 roku, śpieszyła się bowiem nie chciała by ktoś inny ją ubiegł i zrobił to niewłaściwie. W 1937 roku książka została wydana we Francji pod tytułem Madame Curie. Biografia uczonej od początku cieszyła wielką popularnością – w 1937 roku przyznano jej amerykańską National Book Award w kategorii literatura faktu, a w 1943 roku została sfilmowana przez wytwórnię Metro-Goldwyn-Mayer. W roli tytułowej wystąpiła Greer Garson, która za tę rolę otrzymała nominację do Oscara.

Wiele listów, notatek i dokumentów które cytuje Ewa uległo zniszczeniu lub zagubieniu podczas drugiej wojny światowej, dlatego książka ta stanowi kopalnię wiedzy związaną z życiem uczonej. Niektórzy historycy nauki uważają jednak, że w książce Maria została przedstawiona w świetle hagiograficznym, a kilka wątków z jej życia jak np. romans Marii z Paulem Langevinem zostały przemilczane (Ewa ograniczyła się w tej kwestii do jednego zdania i nie wymieniła uczonego z nazwiska). W Polsce książka ukazała się w 1938 roku (miała w tym roku dwa wydania) w tłumaczeniu siostrzenicy Marii, Hanny Szyllerowej (córki Heleny). Co ciekawe książka nigdy nie ukazała się w całości w języku polskim. Brakuje w niej niektórych listów czy ich fragmentów, które są obecne w innych wersjach językowych np. niemieckiej czy angielskiej. Niemniej jednak jest to książka wzruszająca i wyjątkowa pod wieloma względami.

W 2021 roku nakładem wydawnictwa WAB ukazało się kolejne wydanie, w którym uzupełniono brakujące fragmenty korespondencji. Naszą recenzję znajdziecie państwo TUTAJ:

Ewa Curie

 

11. Wspomnienia Marii Goetel-Szancenbachowej, bratanicy Marii.

Pierwsza strona wspomnień Marii Goetel-Szancenbachowej  Aby ocalić od zapomnienia, 1967, materiał niepublikowany, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

 

Maria ze Skłodowskich Goetel-Szancenbachowa, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Rękopis wspomnień bratanicy Marii Skłodowskiej-Curie liczy 58 stron. Wspomnienia przedstawiają jej wielką ciotkę jako niezwykle cichą i skromną osobę. Ich treść jest bardzo intymna i osobista, przywołują Marię Skłodowską-Curie jako osobę niezwykle rodzinną. Według informacji pozyskanych od dr. Piotra Chrząstowskiego ostateczną wersję wspomnień jego babcia napisała w 1967 roku (zmarła w październiku 1976 roku). Ich większą część zajmują wspomnienia związane z Marią Skłodowską-Curie, co wyraźnie wskazuje, że Maria Goetel-Szancenbach była zafascynowana ciotką.

 

Materiały Wydawnictwa Sophia

Nakładem Wydawnictwa Sophia, we współpracy z potomkami rodziny Skłodowskich — Panią Jadwigą Chrząstowską i Panem dr. inż. Piotrem Chrząstowskim, zapiski Marii ze Skłodowskich Goetel-Szancenbachowej ukażą się drukiem w 2023 roku.

 

 

12. Wspomnienia dr Marii Felauer, kuzynki Marii Skłodowskiej-Curie

Książka: M. Felauer, Życiorys Marji Skłodowskiej-Curie i znaczenie Radu w lecznictwie, Warszawa 1926. Kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

Doktor Maria (a właściwie Marianna) Felauer była kuzynką Marii Skłodowskiej-Curie; córką Wisławy Skłodowskiej (młodszej siostry Władysława Skłodowskiego) i Henryka Felauera. Wykształcenie medyczne zdobyła w Paryżu, a potem mieszkała i leczyła m.in. we Lwowie i w Łodzi. Odbyła także staż medyczny w zakresie radioterapii w medycznej części paryskiego Instytutu Radowego – dzięki wsparciu finansowemu i poparciu Madame Curie. Nigdy nie wyszła za mąż. Kiedy nazwisko Skłodowska-Curie stało się znane na całym świecie, zdarzało jej się używać nazwiska Felauer-Skłodowska. Zmarła tragicznie w 1928 roku.

W 1926 roku na zlecenie Komitetu Daru Narodowego dla Marji Skłodowskiej-Curie napisała książeczkę pt. Życiorys Marji Skłodowskiej-Curie i znaczenie Radu w lecznictwie. Książka sprzedawana jako cegiełka na rzecz budowy Instytutu Radowego w Warszawie.

 

 

Pierwsza strona książki dr Marii Felauer, Życiorys Marji Skłodowskiej-Curie i znaczenie Radu w lecznictwie, Warszawa 1926. Kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

 

 

 

13. Wspomnienia Walerego Goetla, pierwszego męża Marii Goetel-Szancenbachowej

Walery Goetel, Pod znakiem optymizmu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Walery Goetel, Muzeum Miejskiej Suchej Beskidzkiej

Walery Goetel spisując swoje wspomnienia u schyłku życia zawarł w nich barwny opis wycieczki w Tatry, którą wraz z Bronisławą i Kazimierzem Dłuskimi zorganizował latem 1911 roku dla Marii Skłodowskiej-Curie i jej córek: Ireny i Ewy. Zaledwie dwa lata po tej wyprawie w góry Walery poślubił Maniusię Skłodowską – bratanicę Marii. Szerzej o Walerym Goetlu i wyprawie w Tatry z Marią Skłodowską–Curie pisaliśmy TUTAJ.

Tę samą wyprawę w Tatry opisuje Irena Pawlewska-Szydłowska, córka kuzynki Marii — Henryki. Artykuł można odnaleźć w czasopiśmie „Turystyka”: I. Szydłowska-Pawlewska, Z Marią Skłodowską-Curie w Tatrach, „Turysta” 11,1954, s. 5.

 

 

 

14. Wspomnienia Eugenii Cotton, uczennicy Marii.

Eugénie Cotton, Rodzina Curie i promieniotwórczość, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965. Księgozbiór Eweliny Wajs-Baryły
Eugenie Cotton, domena publiczna

Niestety niewznawiana i mało znana, jednak bardzo interesująca pozycja książkowa. Była uczennica Marii, a później przyjaciółka domu rodziny Curie – Eugenie Feytis-Cotton – kreśli intymny portret Marii i Piotra Curie oraz Ireny i Fryderyka Joliot-Curie. Autorka przywołuje wiele wspomnień z ważnych wydarzeń w życiu rodziny Curie, których była świadkiem.

 

 

 

 

 

15. Wspomnienia Alicji Dorabialskiej, studentki Marii

Strona tytułowa pierwszego wydania: Alicja Dorabialska, Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie. Zarys życia i pracy na tle elementarnego wykładu nauki o promieniotwórczości, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1935. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Drugie wydanie: Alicja Dorabialska, Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie. Zarys życia i pracy na tle elementarnego wykładu nauki o promieniotwórczości, Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1948. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Alicja Dorabialska, domena publiczna

Autorka przeszła do historii jako „żaczek Madame Curie”. W tej książce Alicja Dorabialska opowiada historię życia Marii i Piotra Curie oraz ich odkrycia i badań naukowych. Skupia się także na aspekcie naukowym związanym z radioaktywnością, robi to jednak bardzo prosto i przyjemnie. Więcej osobistych refleksji związanych z Marią Skłodowską-Curie Dorabialska umieściła w autobiografii pt. Jeszcze jedno życie (Fundacja Badań Radiacyjnych, Łódź 1998). Opisuje tam swoje dwa pobyty na stażach w Instytucie Radowym w Paryżu – atmosferę miejsca i pracy, którą stworzyła w laboratorium Maria Skłodowska-Curie, a także sylwetki Ireny i Fryderyka Joliot-Curie.

Alicja Dorabialska, Jeszcze jedno życie, Fundacja Badań Radiacyjnych, Łódź 1998. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

16. Wspomnienia Bronisława Sabata, studenta małżonków Curie

Bronisław Sabat, Na kanwie moich wspomnień o Marii z Skłodowskich i Piotrze Curie, odbitka czasopisma „Służba Zdrowia” 16, 1950. Księgozbiór Tomasza Pospiesznego

 

Bronisław Sabat, domena publiczna

 

Niewielka książeczka licząca 15 stron, bardzo rzadka i zupełnie zapomniana pozycja. Autor, który przebywał w 1904 roku w laboratorium państwa Curie i miał okazję poznać ich osobiście i pracować z nimi, wspomina zarówno uczonych jak i ich pracę naukową.

 

 

 

 

 

***

 

Warto zauważyć jeszcze jeden ciekawy rys, charakterystyczny dla rodziny Skłodowskich — niezwykłą wrażliwość społeczną i działalność filantropijną. Siostry Skłodowskie dochód ze sprzedaży swoich wspomnień przekazały na konkretne cele naukowe i społeczne. Bronisława, Helena i Maria wspierały wzajemnie swoje projekty, nie tylko organizacyjnie, ale również finansowo. W 1921 roku Bronisława Dłuska dochód ze sprzedaży wśród Polonii w USA wspomnień o siostrze Marii przeznaczyła – zgodnie z życzeniem Uczonej – na Pracownię Radiologiczną im. Mirosława Kernbauma w Warszawie. W 1925 roku Maria Skłodowska-Curie dochód ze sprzedaży wspomnień o Piotrze Curie przeznaczyła dla komitetu budowy Instytutu Radowego w Warszawie, któremu przewodniczyła jej siostra Bronisława. Gdy w 1958 roku Helena Skłodowska-Szalay wydała swoje wspomnienia o siostrze Marii honorarium przeznaczyła na odbudowę domu sierot w Helenowie pod Warszawą, który powstał w 1922 roku z inicjatywy Bronisławy Dłuskiej.

Serdecznie dziękujemy Panu doktorowi Piotrowi Chrząstowskiemu i Pani Jadwidze Chrząstowskiej za udostępnienie niepublikowanych materiałów z archiwum rodzinnego.

 

 

 

„Robaczki świętojańskie” — fragment książki profesora Tomasza Pospiesznego pt. „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce”.​

Splendor sławy nadszedł z końcem 1903 roku, kiedy prace Marii i Piotra Curie zostały uhonorowane Nagrodą Nobla z fizyki „w uznaniu nadzwyczajnych zasług w ich wspólnych badaniach nad zjawiskiem promieniowania wykrytym przez profesora Henriego Becquerela”. Otrzymali ją wspólnie z Becquerelem, który nagrodę dostał „w uznaniu za odkrycie promieniotwórczości naturalnej”. Wydaje się, że Becquerel został wyróżniony w dużej mierze ze względu na swoją pozycję naukową.

Ernest Rutherford, b.d., Kolekcja Tomasza Pospiesznego

Już w 1898 roku Rutherford – wschodząca gwiazda nauki – zaznaczał, że Becquerel – uznany autorytet w kręgach nauki, może się mylić:

Wyniki doświadczeń Becquerela wykazują, iż promieniowanie Röntgena i promieniowanie uranowe są bardzo podobne pod względem przenikania przez ciała stałe i wywoływania przewodnictwa elektrycznego w gazie, przez który przechodzą; jednak między tymi dwoma rodzajami promieniowania istnieje zasadnicza różnica. Becquerel stwierdził, że promieniowanie uranu można załamywać i polaryzować, podczas gdy nie uzyskano żadnych pewnych wyników dotyczących polaryzacji i załamania promieni Röntgena. Wszystkie otrzymane wyniki wykazują, że uran wysyła jakieś promieniowanie, które pod względem działania na gaz jest podobne do promieni Röntgena i wtórnego promieniowania wysyłanego przez metale przy padaniu na nie promieni Röntgena. Jeśli okaże się, że promienie wysyłane przez uran nie ulegają polaryzacji i załamaniu, to podobieństwo będzie zupełne.

Poza wcześniejszymi błędami, w dwa lata po otrzymaniu Nagrody Nobla, uczony dalej publikował błędne wyniki. Ernest Rutherford, nie przebierając w słowach, w liście do Williama Bragga napisał:

Zapewne spostrzegł Pan już, że Becquerel oszalał… On napisał, że promienie radu są jednorodne i przy przejściu przez materię nie zmniejszają, lecz raczej zwiększają prędkość!!! Nigdy nie widziałem tak przerażającej impotencji intelektualnej u kogoś, kto uważa się za lidera nauki… Uważam, że Becquerel to osioł pierwszej klasy…

 

Antoine Henri Becquerel, 1904, Library of Congres

10 grudnia 1903 roku na uroczystość wręczenia Nagrody Nobla do Sztokholmu Becquerel pojechał sam. Zgodnie z przyjętym zwyczajem wygłosił wykład pt. O radioaktywności, nowej właściwości materii. Rozpoczął go słowami:

Temat, który proponuję, stał się w ciągu zaledwie kilku lat tak obszerny, że aby zamknąć go w jednym wykładzie, jestem zmuszony ograniczyć się do wymienienia jedynie głównych odkryć w porządku chronologicznym. Na początku należałoby przedstawić znakomitą pracę nad radem państwa Curie, aby później podsumować moje własne badania.

 

Dyplom Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki dla Piotra i Marii Curie. Warto zauważyć, że wers dzielący imiona i nazwisko małożnków znaczy — "i jego żony". Zatem w opinii Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk Maria była jedynie żoną, wsparciem i pomocą Piotra, a nie samodzielnym naukowcem.

Podczas bardzo uroczystej ceremonii (wręczenie nagród odbywało się dopiero po raz trzeci) prezydent Szwedzkiej Akademii Nauk doktor Henricus Ragnar Tornebladh po wychwalaniu geniuszu Becquerela powiedział:

Wielki sukces profesora i Madame Curie jest najlepszą ilustracją starego przysłowia […] zjednoczenie jest siłą. To pozwala nam spojrzeć na słowo Boga w zupełnie nowym świetle: – Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; Uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.

Maria Skłodowska-Curie w dniu obrony doktoratu, 1903, Archiwum Piotra Chrząstowskiego

Doktor Maria Curie, uczona, została przedstawiona jako Madame Curie i tylko odpowiednia pomoc! Ta, od której wszystko się rozpoczęło, ta, dzięki której Becquerel mógł pojechać do Sztokholmu, ta, która stanowiła intelektualny autorytet w tematyce promieniotwórczości! Echa umniejszania zasług Madame Curie znalazły także odbicie w prasie, gdzie często pisano o niej jako współpracownicy czy pomocnicy Piotra. Bardzo rzadko uważano ją za samodzielną uczoną z własnym warsztatem badawczym, osiągnięciami czy pomysłami. Wyraz tego można znaleźć także na dyplomie Nagrody Nobla, gdzie pod nazwiskiem Piotra Curie dodano napis „i jego żony Marii Curie”. Dziwić może także, że nazwisko Piotra jest wymienione w pierwszej kolejności. Cóż, szowinistyczne poglądy Szwedzkiej Akademii Nauk będziemy mieli okazję podziwiać jeszcze wiele razy. Należy jednak przyznać, że były też komentarze pozytywne – „Maria, będąc naukowcem i towarzyszem prac badawczych swojego męża, jest jednocześnie żoną, matką, panią domu. […] w żaden sposób te dwie role nie wykluczają się i nie kłócą”. Niestety wypowiedzi takie były raczej sporadyczne.

 

Ilustracja prasowa z 1905 roku — Państwo Curie z wizytą w Sztokholmie, dzięki uprzejmości Karin Blanc

Małżonkowie Curie przebywali w Sztokholmie w dniach od 3 do 6 czerwca 1905 roku. Jak podaje Karin Blanc:

 

[…] podczas swojego pobytu poprowadzą wykład na uniwersytecie, spędzą dzień w Uppsali z profesorem Knutem Angstromem i, wbrew powszechnym opiniom, wspólnie zasiądą na scenie królewskiej Akademii Muzycznej, gdzie wygłoszą przemówienie noblowskie. Maria Curie usłyszy ponadto pochwały ze strony szwedzkiej Ligi Kobiet.

 

Warto w tym miejscu podkreślić, że Maria nigdy nie była sufrażystką ani feministką. Uważała, że równość płci polega nie tyle na równości praw, ile na równości obowiązków. Skoro mężczyzna może wykonywać jakąś pracę, może ją również wykonywać kobieta.

 

Według Karin Blanc Maria Curie miała demonstrować w trakcie wystąpienia Piotra pokazy eksperymentów z radem. Kiedy jedno z doświadczeń zakończyło się niepowodzeniem, Piotr wykrzyknął: „Przeklęty rad!”.

Państwo Curie w roku odebrania Nagrody Nobla z fizyki, 1905, Zbiór Korotyńskich, Archiwum Państwowe w Warszawie

6 czerwca 1905 roku w wykładzie pt. Substancje radioaktywne, w szczególności rad Piotr Curie mówił:

Proszę pozwolić, że przede wszystkim wyrażę swoją wdzięczność za to, że mogę dziś przemawiać przed Akademią Nauk, która obdarzyła Madame Curie i mnie wielkim zaszczytem przyznania nam Nagrody Nobla. Musimy również przeprosić za opóźnienie wizyty w Sztokholmie z przyczyn niezależnych od nas. […] Można przypuścić, iż w rękach zbrodniczych rad mógłby stać się bardzo niebezpieczny. Nasuwa się więc pytanie, czy poznawanie tajników natury jest pożyteczne dla ludzkości. Czy jest ona dość dojrzała, aby z nich korzystać? Czy też – przeciwnie – poznanie to przyniesie jej szkodę? Charakterystyczny jest przykład wynalazków Nobla. Potężne materiały wybuchowe pozwoliły ludziom dokonać prac godnych podziwu, ale są one równocześnie straszliwym środkiem zniszczenia w rękach wielkich zbrodniarzy, którzy prowadzą narody ku wojnie. Należę do tych, którzy wraz z Noblem myślą, że ludzkość wyciągnie więcej dobra niż szkody z nowych wynalazków.

***

Tomasz Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce,
Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020,
s. 143–145 i 153–154.

Splendor sławy nadszedł z końcem 1903 roku, kiedy prace Marii i Piotra Curie zostały uhonorowane Nagrodą Nobla z fizyki „w uznaniu nadzwyczajnych zasług w ich wspólnych badaniach nad zjawiskiem promieniowania wykrytym przez profesora Henriego Becquerela”. Otrzymali ją wspólnie z Becquerelem, który nagrodę dostał „w uznaniu za odkrycie promieniotwórczości naturalnej”. Wydaje się, że Becquerel został wyróżniony w dużej mierze ze względu na swoją pozycję naukową.

Ernest Rutherford, b.d., Kolekcja Tomasza Pospiesznego

Już w 1898 roku Rutherford – wschodząca gwiazda nauki – zaznaczał, że Becquerel – uznany autorytet w kręgach nauki, może się mylić:

Wyniki doświadczeń Becquerela wykazują, iż promieniowanie Röntgena i promieniowanie uranowe są bardzo podobne pod względem przenikania przez ciała stałe i wywoływania przewodnictwa elektrycznego w gazie, przez który przechodzą; jednak między tymi dwoma rodzajami promieniowania istnieje zasadnicza różnica. Becquerel stwierdził, że promieniowanie uranu można załamywać i polaryzować, podczas gdy nie uzyskano żadnych pewnych wyników dotyczących polaryzacji i załamania promieni Röntgena. Wszystkie otrzymane wyniki wykazują, że uran wysyła jakieś promieniowanie, które pod względem działania na gaz jest podobne do promieni Röntgena i wtórnego promieniowania wysyłanego przez metale przy padaniu na nie promieni Röntgena. Jeśli okaże się, że promienie wysyłane przez uran nie ulegają polaryzacji i załamaniu, to podobieństwo będzie zupełne.

Poza wcześniejszymi błędami, w dwa lata po otrzymaniu Nagrody Nobla, uczony dalej publikował błędne wyniki. Ernest Rutherford, nie przebierając w słowach, w liście do Williama Bragga napisał:

Zapewne spostrzegł Pan już, że Becquerel oszalał… On napisał, że promienie radu są jednorodne i przy przejściu przez materię nie zmniejszają, lecz raczej zwiększają prędkość!!! Nigdy nie widziałem tak przerażającej impotencji intelektualnej u kogoś, kto uważa się za lidera nauki… Uważam, że Becquerel to osioł pierwszej klasy…

 

Antoine Henri Becquerel, 1904, Library of Congres

10 grudnia 1903 roku na uroczystość wręczenia Nagrody Nobla do Sztokholmu Becquerel pojechał sam. Zgodnie z przyjętym zwyczajem wygłosił wykład pt. O radioaktywności, nowej właściwości materii. Rozpoczął go słowami:

Temat, który proponuję, stał się w ciągu zaledwie kilku lat tak obszerny, że aby zamknąć go w jednym wykładzie, jestem zmuszony ograniczyć się do wymienienia jedynie głównych odkryć w porządku chronologicznym. Na początku należałoby przedstawić znakomitą pracę nad radem państwa Curie, aby później podsumować moje własne badania.

 

Dyplom Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki dla Piotra i Marii Curie. Warto zauważyć, że wers dzielący imiona i nazwisko małożnków znaczy — "i jego żony". Zatem w opinii Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk Maria była jedynie żoną, wsparciem i pomocą Piotra, a nie samodzielnym naukowcem.

Podczas bardzo uroczystej ceremonii (wręczenie nagród odbywało się dopiero po raz trzeci) prezydent Szwedzkiej Akademii Nauk doktor Henricus Ragnar Tornebladh po wychwalaniu geniuszu Becquerela powiedział:

Wielki sukces profesora i Madame Curie jest najlepszą ilustracją starego przysłowia […] zjednoczenie jest siłą. To pozwala nam spojrzeć na słowo Boga w zupełnie nowym świetle: – Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; Uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.

Maria Skłodowska-Curie w dniu obrony doktoratu, 1903, Archiwum Piotra Chrząstowskiego

Doktor Maria Curie, uczona, została przedstawiona jako Madame Curie i tylko odpowiednia pomoc! Ta, od której wszystko się rozpoczęło, ta, dzięki której Becquerel mógł pojechać do Sztokholmu, ta, która stanowiła intelektualny autorytet w tematyce promieniotwórczości! Echa umniejszania zasług Madame Curie znalazły także odbicie w prasie, gdzie często pisano o niej jako współpracownicy czy pomocnicy Piotra. Bardzo rzadko uważano ją za samodzielną uczoną z własnym warsztatem badawczym, osiągnięciami czy pomysłami. Wyraz tego można znaleźć także na dyplomie Nagrody Nobla, gdzie pod nazwiskiem Piotra Curie dodano napis „i jego żony Marii Curie”. Dziwić może także, że nazwisko Piotra jest wymienione w pierwszej kolejności. Cóż, szowinistyczne poglądy Szwedzkiej Akademii Nauk będziemy mieli okazję podziwiać jeszcze wiele razy. Należy jednak przyznać, że były też komentarze pozytywne – „Maria, będąc naukowcem i towarzyszem prac badawczych swojego męża, jest jednocześnie żoną, matką, panią domu. […] w żaden sposób te dwie role nie wykluczają się i nie kłócą”. Niestety wypowiedzi takie były raczej sporadyczne.

 

Ilustracja prasowa z 1905 roku — Państwo Curie z wizytą w Sztokholmie, dzięki uprzejmości Karin Blanc

Małżonkowie Curie przebywali w Sztokholmie w dniach od 3 do 6 czerwca 1905 roku. Jak podaje Karin Blanc:

 

[…] podczas swojego pobytu poprowadzą wykład na uniwersytecie, spędzą dzień w Uppsali z profesorem Knutem Angstromem i, wbrew powszechnym opiniom, wspólnie zasiądą na scenie królewskiej Akademii Muzycznej, gdzie wygłoszą przemówienie noblowskie. Maria Curie usłyszy ponadto pochwały ze strony szwedzkiej Ligi Kobiet.

 

Warto w tym miejscu podkreślić, że Maria nigdy nie była sufrażystką ani feministką. Uważała, że równość płci polega nie tyle na równości praw, ile na równości obowiązków. Skoro mężczyzna może wykonywać jakąś pracę, może ją również wykonywać kobieta.

 

Według Karin Blanc Maria Curie miała demonstrować w trakcie wystąpienia Piotra pokazy eksperymentów z radem. Kiedy jedno z doświadczeń zakończyło się niepowodzeniem, Piotr wykrzyknął: „Przeklęty rad!”.

Państwo Curie w roku odebrania Nagrody Nobla z fizyki, 1905, Zbiór Korotyńskich, Archiwum Państwowe w Warszawie

6 czerwca 1905 roku w wykładzie pt. Substancje radioaktywne, w szczególności rad Piotr Curie mówił:

Proszę pozwolić, że przede wszystkim wyrażę swoją wdzięczność za to, że mogę dziś przemawiać przed Akademią Nauk, która obdarzyła Madame Curie i mnie wielkim zaszczytem przyznania nam Nagrody Nobla. Musimy również przeprosić za opóźnienie wizyty w Sztokholmie z przyczyn niezależnych od nas. […] Można przypuścić, iż w rękach zbrodniczych rad mógłby stać się bardzo niebezpieczny. Nasuwa się więc pytanie, czy poznawanie tajników natury jest pożyteczne dla ludzkości. Czy jest ona dość dojrzała, aby z nich korzystać? Czy też – przeciwnie – poznanie to przyniesie jej szkodę? Charakterystyczny jest przykład wynalazków Nobla. Potężne materiały wybuchowe pozwoliły ludziom dokonać prac godnych podziwu, ale są one równocześnie straszliwym środkiem zniszczenia w rękach wielkich zbrodniarzy, którzy prowadzą narody ku wojnie. Należę do tych, którzy wraz z Noblem myślą, że ludzkość wyciągnie więcej dobra niż szkody z nowych wynalazków.

***

Tomasz Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce,
Wydawnictwo Po Godzinach, Warszawa 2020,
s. 143–145 i 153–154.

Uroczyste obchody w Poznaniu

   

W dniach 8 i 9 listopada 2022 odbywały się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza uroczystości związane z 100. rocznicą przyznania Marii Skłodowskiej-Curie doktoratu honorowego Uniwersytetu Poznańskiego.

100. rocznica okazała się być także doskonałym pretekstem do zorganizowania „zjazdu rodzinnego” potomków Marii Skłodowskiej-Curie i jej rodzeństwa.

Z Paryża przybyła wnuczka Uczonej – Pani Hélène Langevin-Joliot wraz z dyrektorem Musée Curie Panem Renaud Huynh i jego zastępczynią Panią dr Natalie Pigeard-Micault.

Z Seattle (USA) przybyła prawnuczka Heleny Skłodowskiej-Szalay Pani Hanna Karczewska z mężem Mateuszem.

Z Krakowa przyjechał prawnuk Józefa Skłodowskiego – Pan dr inż. Piotr Chrząstowski.

Przed uroczystym spotkaniem w Collegium Minus w radosnych nastrojach siedzą od lewej: Ewelina Wajs-Baryła, Natalie Pigeard-Micault, Renaud Huynh, Hélène Langevin-Joliot, Piotr Chrząstowski i Tomasz Pospieszny. Fot. Krzysztof Baryła

8 listopada

Collegium Minus

W poznańskim Collegiu Minus, siedzibie JM Rektor prof. Bogumiły Kaniewskiej, w Sali Lubrańskiego, miało miejsce uroczyste przekazania doktoratu honorowego.

Od lewej: JM Rektor prof. Bogumiła Kaniewska, prof. Hélène Langevin-Joliot, Dziekan Wydziału Chemii UAM prof. Renata Jastrząb i prof. Tomasz Pospieszny.
Dyplom doktora honoris causa przekazany na ręce Pani prof. Hélène Langevin-Joliot
Tekst dyplomu honorowego dla Marii Skłodowskiej-Curie uroczyście odczytał zebranym jej promotor prof. Tomasz Pospieszny. Fot. Adrian Wykrota / UAM
Płomienne przemówienie wygłosiła wnuczka Marii Skłodowskiej-Curie — Pani prof. Hélène Langevin-Joliot. Fot. Adrian Wykrota / UAM
Od lewej siedzą: dr Natalie Pigeard-Micault, Tłumaczka, Renaud Huynh, Piotr Chrząstowski oraz Hanna i Mateusz Karczewscy. Fot. Adrian Wykrota / UAM

9 listopada

Collegium chemicum

Na Wydziale Chemii UAM odbył się wernisaż wystawy „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce” oraz sympozjum naukowe poświęcone największej polskiej Uczonej.

Jedną z niespodzianek było nadanie godoności członka honorowego Polskiego Towarzystwa Chemicznego Pani prof. Hélène Langevin-Joliot i jej bratu prof. Pierre Joliot. Dyplomy wręczyła Prezes PTCHem Pani prof. Izabela Nowak. Fot. Malwina Gabryel-Skrodzka

Fot. Malwina Gabryel-Skrodzka

Wystawa pt. „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce” autorstwa prof. Tomasza Pospiesznego i mgr Eweliny Wajs-Baryły została dzięki uprzejmości Pani Jadwigi Chrząstowskiej i Pana dr. inż. Piotra Chrząstowskiego wzbogacona o wyjątkowe pamiątki, listy, fotografie, wycinki prasowe i książki z rodzinnego archiwum.

Pani Jadwiga i Pan Piotr są prawnukami doktora medycyny Józefa Skłodowskiego – brata Marii Skłodowskiej-Curie.

Po wystawie Panią prof. Hélène Langevin-Joliot oprowadził dr inż. Piotr Chrząstowski
Profesor Tomasz Pospieszny prowadzi wykład w trakcie sympozjum naukowego poświęconego Marii Skłodowskiej-Curie. Fot. Malwina Gabryel-Skrodzka

100. rocznica przyznania Marii Skłodowskiej-Curie doktoratu honorowego Uniwersytetu Poznańskiego

 


W 1922 roku Senat Uniwersytetu Poznańskiego wybrał Marię Skłodowską-Curie na pierwszego honorowego doktora uczelni.
Genialna uczona, odkrywczyni dwóch pierwiastków radioaktywnych – polonu i radu, badaczka zjawiska radioaktywności, współtwórczyni radiochemii oraz radioterapii, laureatka Nagrody Nobla z fizyki w 1903 roku i z chemii w 1911 roku nigdy nie przyjechała do Poznania i nie odebrała dyplomu doktora honoris causa. Według wspomnień ówczesnego dziekana Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Poznańskiego profesora Adama Wrzoska dyplom nie został wydrukowany, nie doszło także do uroczystej promocji.

Po stu latach od nadaniu godności doktora honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego z inicjatywy prof. UAM dr. hab. Tomasza Pospiesznego oraz dr Iwony Taborskiej z Wydziału Chemii UAM postanowiono przekazać dyplom honorowy wnuczce uczonej prof. Hélène Langevin-Joliot. Uroczystość została objęta patronatem Jej Magnificencji Rektor prof. Bogumiły Kaniewskiej i honorowym patronatem Prezydenta Miasta Poznania Pana Jacka Jaśkowiaka.

Podniosłym obchodom towarzyszyć będzie wernisaż wystawy pt. „Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce” oraz sympozjum naukowe z udziałem gości honorowych i prelegentów: prof. Hélène Langevin-Joliot, Hanny Karczewskiej (prawnuczki Heleny Skłodowskiej-Szalay, siostry Marii), dr. inż. Piotra Chrząstowskiego (prawnuka Józefa Skłodowskiego, brata Marii), Renaud Huynh (dyrektora Muzeum Curie w Paryżu) ,dr Natalie Pigeard-Micault, prof. Jerzego Niewodniczańskiego, prof. Marka Sikorskiego i prof. Tomasza Pospiesznego.

Uroczyste przekazanie dyplomu doktora honoris causa Marii Skłodowskiej-Curie jej wnuczce pani prof. Hélène Langevin-Joliot odbędzie się 8 listopada w Sali Lubrańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z kolei wernisaż wystawy oraz sympozjum naukowe z udziałem gości honorowych i prelegentów będzie miało miejsce 9 listopada w Collegium Chemicum Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ul. Uniwersytetu Poznańskiego 8.

Udział w uroczystościach tylko z zaproszeniem.

Opracował Tomasz Pospieszny

PREMIERA – Piotrze, mój Piotrze. Dziennik żałobny Marii Skłodowskiej-Curie

Pierwsze polskie książkowe wydanie!

Dziennik żałobny… po raz pierwszy ukazał się właśnie po polsku w wersji książkowej — w nowym tłumaczeniu Agaty Tomaszewskiej — pod redakcją Tomasza Pospiesznego i Eweliny Wajs-Baryły.
 
Jest to kolejna, trzecia już książka w serii „MS” — po biografii  📙  Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce i zbiorze listów  📗  Drogi Józiu. Listy Marii Skłodowskiej-Curie do rodziny w Polsce.
 
 
Publikacja oprócz zapisków Autorki zawiera także obszerną notę biograficzną o Piotrze Curie.
Ta edycja jest publikacją dwujęzyczną — polsko-francuską 🇵🇱 🇫🇷
 
 
Książkę zamyka unikatowy fotoalbum, gdzie znajdziecie Państwo blisko 40 fotografii 📷, z których wiele – dzięki uprzejmości Musée Curie i Association Curie et Joliot-Curie – będzie po raz pierwszy publikowanych w Polsce.
 
 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Sophia, które do wyczerpania zapasów dodaje do publikacji dedykowaną zakładkę  i losowo wybraną pocztówkę z Marią lub Piotrem Curie.

125. rocznica urodzin profesor Alicji Dorabialskiej

 

 

 

Nie zwalczymy prawa natury. Możemy sobie jedynie — jako przestrogę — przypomnieć piękne słowa wypowiedziane ongiś przez Aleksandra Świętochowskiego: „Niech rzesze ludzkie będą uczone przez tych, którzy je kochają, a nie gnane przez tych, którzy nimi rządzić pragną”.

Alicja Dorabialska

W szary wieczór październikowy 1897 roku w Sosnowcu, w domu przy ulicy zwanej Czystą, prawdopodobnie dlatego, że była przeraźliwie brudna – narodziła się dziewczynka. Była okrutnie mała i bardzo wrzeszczała. To JA! Stworzonko nie było entuzjastycznie przez świat witane. Matka chciała mieć syna. Dopiero ojciec musiał jej wytłumaczyć, że „przecież i z córki można mieć jakąś pociechęˮ.

Tak opisała swoje narodziny jedna z najważniejszych postaci polskiej fizyki i chemii – Alicja Dorabialska. Pomimo – jak sama wspominała – wątłego zdrowia po urodzeniu okazała się bardzo silna i ciekawa świata. Dziewczynka była naprawdę wyjątkowa. Jej starsza o dwa lata siostra Lilka była dla małej Alicji wyrocznią. Nauczyła ją chodzić, mówić, czytać w wieku czterech lat i co ważniejsze śpiewać. Podobno jako jedenastomiesięczne dziecko śpiewała w wózku krakowiaka. W 1908 roku rodzina powiększyła się o brata panien Dorabialskich Stefana.

Ojciec Alicji Tomasz Dorabialski był urzędnikiem pocztowym. Jej matka Helena z Kamińskich– córka powstańca – bardzo dbała aby cały dom był pełen tradycji powstańczych. Alicja najpierw uczyła się w domu, a później w latach 1908–1913 uczęszczała do Szkoły Handlowej Żeńskiej. W 1913 roku wspólnie z matką wyjechała do Warszawy. Było to podyktowane faktem, że matura zdawana w stolicy znacznie ułatwi jej wstęp na studia. Przyjazd do Warszawy łączył się z wielką radością, gdyż Alicja mogła przebywać w towarzystwie Lilki, która już uczyła się w klasie fortepianu. W stolicy poza intensywną nauką Alicja poświęciła się działalności społecznej czego wyraźmy obrazem było współtworzenie przez nią tajnego skautingu. Po roku nauki i ukończeniu klasy VII w Siedmioklasowej Szkole Handlowej pani Teodory Raczkowskiej w Warszawie przyszła uczona uzyskała świadectwo dojrzałości. Ponieważ od początku nauki zdradzała intensywne zainteresowanie naukami ścisłymi, a w szczególności chemią, rozpoczęła studia w Towarzystwie Kursów Naukowych w Warszawie. Współpracowało ono z Towarzystwem Naukowym Warszawskim, przy którym istniała pracownia radiologiczna kierowała z Paryża przez Marię Skłodowską-Curie. Niestety wybuch pierwszej wojny światowej pokrzyżował plany Dorabialskiej. W 1915 roku cała rodzina przeprowadziła się do Moskwy, gdzie do 1918 roku Alicja kontynuowała studia na wydziale fizyko-chemicznym Wyższego Kursu Żeńskiego.

Alicja Dorabialska, b.d., [za:] http://zchf.ch.pw.edu.pl/files/historia_zchf.pdf, s. 15.
W wieku osiemnastu lat poznała w domu przyjaciółki profesora Wojciecha Świętosławskiego, z którym natychmiast podjęła polemikę, bowiem uważał on, że kobiety nie są zdolne do pracy naukowej. Alicja miała mu wówczas powiedzieć – Jeszcze w życiu pana znajdzie się kobieta, która dowiedzie, że kobiety mogą pracować naukowo! Nie mogła wiedzieć, że tą kobietą będzie ona. W maju 1918 roku Dorabialska wróciła do Warszawy, gdzie została asystentką profesora Świętosławskiego, który objął Katedrę Chemii Fizycznej na politechnice. Ich współpraca trwała szesnaście lat. Poza pracą naukową i dydaktyczną Dorabialska intensywnie działała społecznie m. in. w Lidze Akademickiej Obrony Państwa, Klubie Gazeciarzy, Straży Kresowej. Doskonaliła także swój warsztat wokalny uczęszczając na prywatne lekcje śpiewu. W 1922 roku Dorabialska uzyskała na Uniwersytecie Warszawskim tytuł doktora filozofii za pracę Badania termochemiczne nad stereoizomerią ketoksymów, którą wykonywała pod kierunkiem profesora Wiktora Lampego.W 1925 roku ziściło się jedno z największych marzeń Dorabialskiej. Z okazji położenia kamienia węgielnego pod budowę Instytutu Radowego do Warszawy przyjechała Maria Skłodowska-Curie. Obie panie spotkały się na bankiecie wydanym na cześć noblistki przez Polskie Towarzystwo Chemiczne. Wielka uczona zaprosiła wówczas do Paryża Dorabialską. Zmieniło to jej życie. W Paryżu została bliską współpracowniczką Madame Curie. Czasem odprowadzała ją do domu, przemywała także palce poparzone radem. Później była jedną z najważniejszych uczennic Marii działającą w Polsce. Zawsze podkreślała niezależność swojej mistrzyni mówiąc przecież to Maria, a nie Becquerel wpadła na pomysł aby zbadać promieniowanie ze starych preparatów uranowych z muzeum mineralogicznego. To ona stwierdziła, że niektóre preparaty wykazują silniejsze promieniowanie niż czysty uran. To ona samodzielnie wysunęła koncepcję, że muszą tam być inne promieniotwórcze pierwiastki. To ona w oparciu o doświadczenia zdobyte podczas zajęć w Towarzystwie Kursów Naukowych przeprowadziła własnoręcznie rozdział blendy smolistej na frakcje zawierające polon i rad. Marii i Piotrowi Curie Dorabialska poświeciła niewielką, ale bardzo urokliwą książeczkę. Kiedy spędziła rok 1931/1932 na Uniwersytecie Karola w Pradze koledzy nazywali ją pieszczotliwie „żaczkiem pani Curie”.W 1928 roku Dorabialska habilitowała się na Politechnice Warszawskiej w dziedzinie chemii fizycznej, a w 1934 roku uzyskała tytuł profesora nadzwyczajnego oraz nominację na kierownika Katedry Chemii Fizycznej Politechniki Lwowskiej. Została tym samym pierwszą kobietą profesorem Politechniki Lwowskiej. Wielu mężczyzn profesorów uważało, że kobiety na tym stanowisku doprowadzi do obniżenia poziomu i powagi uczelni. Po latach uczona wspominała:Na jakimś przyjęciu w Belwederze ówczesny minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wacław Jędrzejewicz zwrócił się do marszałka: Panie Marszałku? Mamy kłopot. Kandydatką na katedrę Chemii Fizycznej na Politechnice Lwowskiej jest kobieta, Alicja Dorabialska. No to co? huknął marszałek. Niech się baba pokaże! Tak, ale jest jeszcze drugi szkopuł. Ona podpisała protest brzeski. No to co? Ma baba charakter! Więc pan Marszałek nie ma nic przeciwko temu, aby pan prezydent podpisał nominację? Oczywiście!
Delegacja Politechniki Lwowskiej przed uroczystością wręczenia Orderu Odrodzenia Polski Politechnice Lwowskiej i profesorowi Kazimierzowi Bartlowi na Zamku Królewskim w Warszawie; pierwsza z lewej profesor Alicja Dorabialska, 13 lutego 1937, NAC, sygn. 1-N-3209-1

Wybuch drugiej wojny światowej zastała uczoną wraz z rodziną w domku letniskowym w Wołominie pod Warszawą. Alicja zdecydowała się powrócić do Lwowa. Jej pociąg został trafiony pociskami. Uczona była w jednym z dalszych wagonów i nic jej się nie stało. W maju 1940 roku ogłoszono repatriację obywateli polskich z miasta, Dorabialska z niej skorzystała, co uratowało jej życie, bowiem, gdy Niemcy weszli w maju 1941 roku do Lwowa rozstrzelali wszystkich profesorów pod zarzutem współpracy z bolszewikami. Czas wojny uczona wraz z matką i Lilką spędziła w Warszawie. Była niezwykłą kobietą – w tajemnicy przed najbliższymi ukrywała w mieszkaniu Żydówkę, a także nauczała w tajnych kompletach. Przed wybuchem Powstania Warszawskiego spadła na uczoną wielka tragedia – w lipcu 1944 roku zmarła jej ukochana siostra. W powstaniu Dorabialska nie walczyła, ale opatrywała rannych, zdobywała leki i żywność.

Po wojnie Dorabialska otrzymała od rektora nowo powstałej Politechniki Łódzkiej profesora Bohdana Stefanowskiego propozycję objęcia katedry chemii. Wspólnie z profesorem Osmanem Achmatowiczem zajęła się organizacją Wydziału Chemicznego. Została powołana na dziekanem Wydziału Chemii. Była świetnym pedagogiem. Studenci nazywali ją „mamą”. Była odważna i niezależna. Kiedy ministerstwo wysłało do profesorów ankietę, w której zapytywało w jakim stopniu w swoich wykładach uwzględniają idee marksizmu-leninizmu, Alicja Dorabialska odpisała – Uprzejmie zawiadamiam, że nie znany jest jakikolwiek wkład tych panów do chemii fizycznej.

Profesor Alicja Dorabialska ze studentami, 1966, [za:] „Eliksir”, nr 2, 2015, s. 7.
We wrześniu 1968 roku uczona przeszła na emeryturę. Jednak nadal żywo interesowała się życiem wydziału. Do jej dziedzictwa należy zaliczyć kierowaną prze nią Katedrę Chemii Fizycznej, gdzie utworzono ośrodki mikrokalorymetrii i radiochemii. Pozostała zawsze wierna ślubowaniu, które złożyła na Politechnice Lwowskiej – Nie dla marnego zysku ani pustej sławy. W 1972 roku napisała autobiografię pt. Jeszcze jedno życie. Całe honorarium, które otrzymała za książkę przeznaczyła na ufundowanie tablicy na warszawskich Powązkach poświęconej pamięci chemików, którzy zginęli na Wschodzie.Uczona cieszyła się uznaniem i szacunkiem. Została odznaczona Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymała także nagrodę pisma naukowego „Problemy” za szczególną popularyzację wiedzy chemicznej.Zmarła 7 sierpnia 1975 roku w wieku siedemdziesięciu ośmiu lat. Została pochowana obok siostry i rodziców na warszawskich Powązkach. Na jej pomniku wyryto napis: Ja nie umarłam – ja żyję z wami. Zalecana Literatura.

  1. A. Dorabialska, Jeszcze jedno życie, Fundacja Badań Radiacyjnych, Łódź, 1998.
  2. H. Bem, Profesor Alicja Dorabialska (1897–1978), Chemik, nr 12, tom 69, 2015, ss 873–874.
  3. J. Puchalska, Polki, które zadziwiły świat, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2016, ss 176–207.
  4. S. Weinsberg-Tekel, Alicja Dorabialska: Polish Chemist, [w]: A Devotion to Their Science: Pioneer Women of Radioactivity, red.: M. F. Rayner-Cnaham, G. W. Rayner-Canham, McGill-Queen’s University Press, Québec, 1997, ss 92-96.