Recenzja książki Piergiorgio Odifreddiego — „Geniusz kobiet”

 

Kiedy dowiedziałem się, że prestiżowe i profesjonalne Wydawnictwo Copernicus Center Press planuje przetłumaczenie i wydanie książki profesora Piergiorgio Odifreddiego pt. Geniusz Kobiet. Historie kobiet, które zmieniły świat nauki bardzo się ucieszyłem. Temat książki jest niezwykle interesujący i aktualny, a dodatkowo wpisuje się w moje zainteresowania naukowe. Należy podkreślić, że na polskim rynku księgarskim nie mamy wielkiego wyboru jeśli chodzi o literaturę traktującą o kobietach w nauce (jest ich zaledwie kilka), a niewątpliwie jest to niezwykle interesujący temat. Wreszcie Autor książki jest znanym popularyzatorem nauki, który z równą wirtuozerią opowiada o filozofii i religii, co o matematyce i logice. Wszystko to sprawiło, że z dużą przyjemnością podjąłem się przeczytania książki i na prośbę wydawnictwa napisania recenzji.

Książka została przetłumaczona przez Agnieszkę Liszkę-Drążkiewicz, liczy 224 strony, jest wydana w twardej oprawie, została podzielona na: wstęp, 24 rozdziały, podsumowanie, bibliografię, indeks. Partnerem wydania książki jest Piękniejsza Strona Nauki, co bardzo mnie ucieszyło.

Niestety jednym z największych mankamentów książki jest brak fotografii przedstawionych bohaterek. Oczywiście wszyscy wiedzą, jak wyglądała Maria Skłodowska-Curie, ale czy każdy rozpozna Henriettę Leavitt czy Emmy Noether? Nie sądzę.

Najczęstsze pytanie zadawane przy tego typu publikacjach brzmi: w jaki sposób autor dokonał selekcji nazwisk. Profesor Odifreddi we wstępie wyjaśnia:

Niektóre nazwiska na liście były naturalnie obowiązkowe, jak w przypadku najbardziej oczywistych i bezdyskusyjnych bohaterek: przede wszystkim madame Skłodowskiej-Curie, największej uczonej w historii, należącej też do największych naukowców XX wieku w ogóle. W innych przypadkach wybór był dyktowany osobistymi pobudkami, począwszy od przedmiotu opisywanych badań, a skończywszy na walorach literackich opowiadanych historii. Wynikiem jest, mam nadzieję, krótka historia nauki kobiecej, ale do użytku i spożycia przez szeroką publiczność, bez rozróżnienia na płcie. Jeśli już, to z pewnym rozróżnieniem na mózgi.

 

Wyjaśnienie to, jest przynajmniej dla mnie, całkowicie satysfakcjonujące. Każdy autor kieruje się własnymi zainteresowaniami, badaniami, a czasami nawet sympatiami i antypatiami względem opisywanych bohaterek czy bohaterów. Sam fakt, że spróbował wziąć na warsztat badawczy dany temat i próbował czytelnikowi przybliżyć te czy inne postaci powinien być zadawalający. Chociaż muszę przyznać, że bardzo mi brakuje na liście astronomki Cecilii Payne-Gaposchkin, fizyczki Marii Goeppert-Mayer, badaczek naczelnych Dian Fossey czy Jane Goodall. Ale to oczywiście moje propozycje (na marginesie może warto samemu zrobić własną listę?).

W 24 rozdziałach poznajemy życie 27 kobiet, które były związane z nauką (Autor trochę mylnie we wstępie podaje, że książka przedstawia dwadzieścia cztery wariacje, w tyluż tonacjach, na temat wielkich kobiecych umysłów. […] Bohaterki to pięć matematyczek, pięć chemiczek, cztery fizyczki, trzy astronomki, trzy biolożki, dwie astronautki, jedna informatyczka, jedna wynalazczyni (wbrew sobie – aktorka) i jedna eklektyczka (wbrew sobie – święta). Z prostego rachunku wynika, że wymienił 25 postaci z 27 faktycznie przedstawionych). Trzy rozdziały opowiadają o losach dwóch kobiet: Sześć Nobli w rodzinie: Maria Skłodowska-Curie (1867–1934) i Irène Joliot-Curie (1897–1956); Kobiety z kryształu i żelaza: Dorothy Hodgkin (1910–1994) i Margaret Thatcher (1925–2013); Requiem w przestworzach: Christa McAuliffe (1948–1986) i Judith Resnik (1949–1986). Kogoś może zdziwić obecność na liście Margaret Thatcher, ale należy podkreślić, że była ona chemikiem (raczej przeciętnym jak sama twierdziła) i studentką Dorothy Crowfoot Hodgkin – jednej z najwybitniejszych uczonych zajmujących się krystalografią, laureatki Nagrody Nobla z chemii w 1964 roku.

Odifreddi rozpoczyna swoją opowieść chronologicznie od opisu życia i działalności Hypatii z Aleksandrii. Później prowadzi nas przez historie między innymi Hildegardy z Bingen, Émilie du Châtalet, Zofii Kowalewskiej, Marii Skłodowskiej-Curie i jej córki Irène Joliot-Curie, Henrietty Leavitt, Milevy Marić, Lise Meitner, Emmy Noether, Rosalind Franklin, czy współczesnych nam uczonych takich jak Jocelyn Bell, Ilariy Capua oraz Marjam Mirzachani (pierwszej kobiety, która otrzymała medal Fieldsa). Każda z historii jest przedstawiona wnikliwie i zajmująco. Język narracji jest prosty i rzeczowy, a jednocześnie na tyle płynny, że nie nudzi. Jest to niezwykle istotna kwestia, bowiem książka traktuje o nie zawsze łatwych zagadnieniach. Nie znajdziemy tutaj często przerażających równań i wzorów charakteryzujących nauki ścisłe.

Ostatni rozdział Kobiety i nauka poświęcony jest tym uczonym, które nie znalazły się na głównej liście. Autor krótko przypomina Marię Goeppert-Mayer (Nagroda Nobla z fizyki 1963), Gertrude Belle Elion (Nagroda Nobla z fizjologii lub medycyny 1988) i Frances Arnold (Nagroda Nobla z chemii 2018) oraz przedstawia argumenty związane z udziałem kobiet w nauce. W moim odczuciu jest to jedna z ważniejszych części książki.

Warto podkreślić, że książkę można czytać chronologicznie lub według własnych upodobań biograficznych. Z obowiązku muszę nadmienić o pewnych drobnych błędach, które nie wpływają na jakość książki. I tak np. małżonkowie Joliot-Curie otrzymali Nagrodę Nobla w 1935 roku, a nie w 1936 (s. 64), Frédéric zmarł w 1958, a nie w 1957 (s. 65–66), błąd w nazwie hipotetycznego pierwiastka hesperium (esperium, s. 86). W bibliografii brakuje też polskiego przekładu autobiografii Marii Skłodowskiej-Curie (2004). Szkoda, że Autor nie stosował przypisów, które ułatwiłyby dalsze, bardziej wnikliwe studia.

Bibliografia została uzupełniona o polskie przekłady książek, z których korzystał Autor, jednak brakuje w niej kilku istotnych książek w języku polskim dopełniających książkę Odifreddiego np. Hypatia z Aleksandrii (2010), Kobiety w matematyce (2012), Algorytm Ady (2020), Upór i przekora (2017), Pasja i geniusz (2019), Zapomniany geniusz (2017) czy doskonałej książki dla dzieci (ale czy tylko dla dzieci?) Kobiety i nauka (2018).

Reasumując mogę z pełnym przekonaniem i wielką przyjemnością polecić lekturę książki wszystkim zainteresowanym historią nauki. A Autorowi i Wydawnictwu pogratulować dobrze wykonanej pracy. Wierzę głęboko, że recenzowana książka przyczyni się w znaczny sposób do poznania tych, które stworzyły fundament nauki, a które często, niestety, pozostają wciąż zapomniane.

 

Tomasz Pospieszny

 

 

 

Chien-Shiung Wu

 

/   Tomasz Pospieszny   /

 

Jest tylko jedna rzecz gorsza niż powrót z laboratorium do domu, w którym zlew jest pełen brudnych naczyń, dzień bez laboratorium! – wyznała kiedyś Chien-Shiung Wu jedna z najwybitniejszych uczonych wszechczasów. Przyszła na świat 31 maja 1912 roku. Przeszła do historii jako Madame Wu, Pierwsza Dama Fizyki lub chińska Madame Curie. Wu słynęła z pracowitości i poświęceniu dla idei, dlatego nikogo nie powinien dziwić inny przydomek jakim nazywali ją współpracownicy – Smocza Dama. Dziś istnieje pogląd, że Chien-Shiung Wu była jedynym urodzonym w Chinach naukowcem pracującym przy projekcie Manhattan.

Za radą ojca – Ignoruj przeszkody i zawsze idź przed siebie – dążyła do wyznaczonego celu wiedząc, że tylko w USA może ziścić swoje największe marzenie – zostać fizyczką. Uczyła się i współpracowała z najlepszymi Ernestem O. Lawrencem czy Robertem Millikanem. W pracy doktorskiej wykazała, że ksenon-135, który ma krótki czas życia ma ogromne powinowactwo do wychwytywania neutronów. Powstaje on w reakcji rozszczepienia jądra uranu i natychmiast pochłania wolne neutrony wyhamowując tym samym reakcję łańcuchową, przez co reaktor jądrowy krótko bo rozpoczęciu pracy wygasa. Bardzo szybko zyskała sławę ekspertki od badania radioaktywności – w szczególności pasjonowało ją promieniowanie beta.

W 1956 roku dwóch amerykańskich fizyków Tsung-Dao Lee i Chen Ning Yang przewidziało teoretycznie, że w rozpadzie beta łamana jest parzystość (uczeni podejrzewali, że cząstki w jądrze atomowym mogą czasem faworyzować jeden lub drugi kierunek – krótko mówiąc, czasami mogą być „praworęczneˮ, a czasami „leworęczneˮ). Zasugerowali także eksperyment, który mógłby potwierdzić ich teorię. Wydawał się on jednak tak skomplikowany, że właściwie niewykonalny. W 1957 roku Wu wykonała w kooperacji z National Institute of Standards and Technology eksperyment pokazujący to zjawisko w rozpadzie beta. Jej eksperyment jest dziś uważany za jeden z najdonioślejszych w dziejach współczesnej fizyki. Dziesięć miesięcy po ogłoszeniu wyników spektakularnego eksperymentu, świat dowiedział się, że Nagrodę Nobla z fizyki za wnikliwe badanie tak zwanych praw parzystości, które doprowadziły do ważnych odkryć dotyczących cząstek elementarnych, jako pierwsi Chińczycy otrzymali Tsung-Dao Lee i Chen Ning Franklin Yang. Chien-Shiung Wu została pominięta! Według opinii wielu badaczy historii nauki nieprzyznanie jej Nagrody Nobla było nie tylko niesprawiedliwe, ale zakrawało o skandal. Otrzymała wiele różnych innych nagród i wyróżnień, w tym słynną Nagrodę Wolfa z fizyki w 1978 roku.

Jej zainteresowania naukowe wiązały się także z badaniami nowych, krótkożyciowych rodzajów egzotycznych atomów oraz anemii sierpowatej.

W jednym z wywiadów powiedziała – Szczerze wątpię, by jakakolwiek osoba o otwartym umyśle naprawdę wierzyła w błędne wyobrażenie, że kobiety nie mają intelektualnej zdolności do nauki i technologii. Nie uważam też, że czynniki społeczne i ekonomiczne są faktycznymi przeszkodami, które uniemożliwiają uczestnictwo kobiet w nauce i technice.

Uczona zmarła w Nowym Yorku na udar mózgu 16 lutego 1997 roku w drodze do szpitala. Zgodnie z jej wolą prochy zostały rozsypane na dziedzińcu szkoły Ming De School, którą założył jej ojciec i w której rozpoczęła się jej życiowa przygoda – miłość do nauki.

 

***

Znaczek pocztowy, proj. Ethel Kessler (na podstawie portretu autorstwa Kam Mak), © USPS / www.usps.com

11 lutego 2021 roku Poczta USA wyemitowała znaczek upamiętniający Chien-Shiung Wu. Tego dnia przypada Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce. Znaczek z wizerunkiem Madame Wu ma być hołdem złożonym nie tylko Uczonej, ale także wszystkim kobietom zaangażowanym w tworzenie Nauki.

Wizerunek Madame Wu na znaczku pocztowym, proj. Ethel Kessler (na podstawie portretu autorstwa Kam Mak), © USPS / www.usps.com

 

***

Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce

W tym roku po raz piąty obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce .
Jako życzenia dla wszystkich Pań zajmujących się nauką niech posłużą słowa polskiego fizyka Mariana Smoluchowskiego, wypowiedziane w 1912 roku:
„Kobietom, które wstępują na drogę naukową, powinno się ułatwiać ich powołanie; powinny nareszcie zniknąć wszelkie zewnętrzne przeszkody, owe śmieszne przesądy, owe przestarzałe poglądy, które zamykają dostęp kobietom do niektórych instytucyj naukowych, które im utrudniają kształcenie się, pracę naukową, dostęp do katedr uniwersyteckich. Niech tu (jak na każdem innem polu) panuje zasada wolnej konkurencji. Oby ta konkurencja była jak najżywsza.”
Bieżącym celem ONZ i UNESCO jest zapewnienie kobietom i dziewczętom pełnego i równego dostępu do nauki oraz uczestnictwo w badaniach naukowych. Więcej o tym przeczytacie Państwo stronie http://www.unwomen.org/en.

130. rocznica śmierci Zofii Kowalewskiej

/   Tomasz Pospieszny  /

 

 

Wielu, którzy mieli okazję dowiedzieć się czegoś więcej o matematyce, myli ją z arytmetyką i uważali ją za jałową naukę. W rzeczywistości jednak jest to nauka wymagająca ogromnej ilości wyobraźni.

(Zofia Kowalewska)

 

Zofia Kowalewska, b.d., domena publiczna.

Jedna z najwybitniejszych matematyczek świata urodziła się 15 stycznia (3 stycznia) 1850 w Moskwie. Jej ojciec Wasilij Wasiljewicz Krukowski był oficerem pochodzenia polskiego (pochodził z rodu Korwin-Krukowskich), natomiast matka Jelizawieta Fiodorowna Schubert wywodziła się z rodziny niemieckich imigrantów. Na uwagę zasługuje fakt, że pradziadkiem przyszłej uczonej był astronom i geograf Theodor von Schubert, zaś dziadkiem generał i kartograf Friedrich von Schubert. Z kolei jej starszą siostrą była Anna Jaclard (1843–1887) socjalistka i rewolucjonistka, która nieśmiertelność zyskała na kartach powieści F. Dostojewskiego Idiota jako Anna. Wczesne lata życia spędziła w posiadłości Palibino w gubernii Witebskiej. Sonia – jak ją nazywała rodzina oraz przyjaciele – wspominała, że dom był niezwykle piękny i nowoczesny. Na krótko przed zamieszkaniem w nowej posiadłości została ona całkowicie poddana modernizacji. Niestety jej pokój z prozaicznej przyczyny – niewystarczającej ilości tapety – został wyklejony papierem znalezionym na strychu. Jak się okazało papier zawierał litografie wykładów z zakresu rachunku różniczkowego i całkowego, na które uczęszczał Wasilij jako młody oficer. Był to niewątpliwe pierwszy wielki bodziec matematyczny, który zaczął działać na wyobraźnię przyszłej uczonej. Zwykłam całymi godzinami ślęczeć przed tymi ścianami, raz po raz na nowo odczytując spisane tam symbole – wspominała po latach Sofija. Niestety nie zawsze miała możliwość pełnego pochłaniania wiedzy, tym bardziej, że jej ojciec niespecjalnie była zadowolony z kształcenia kobiet. Trwałam w chronicznym stanie głodu książek – wspominała. W dużej mierze Sonia uczyła się samodzielnie – czytała książki, próbowała poznawać świat nauki. Jeden z zaprzyjaźnionych przyjaciół ojca, profesor fizyki Nikolai Nikanorowicz Tyrtov podarował mu swój nowy podręcznik. Dziewczynka bez wiedzy ojca przeczytała książkę i przy następnej wizycie profesora zaczęła z nim rozmawiać o optyce. Niewątpliwie był bardzo zdziwiony, gdy kilkuletnia dziewczynka dokładnie mu wyjaśniła czego nie rozumie, ale co wydaje jej się logiczne i powinno mieć takie a nie inne rozwiązanie. Tyrtov nazwał ją nowym Pascalem i zasugerował, aby dać jej szansę kontynuowania studiów matematycznych. Nie ulega wątpliwości, że dziewczynka była bardzo zdolna. Znała doskonale język angielski, francuski i niemiecki. W latach 1866-67 spędzała większość zimy z rodziną w Petersburgu, gdzie otrzymywała prywatne lekcje rachunku różniczkowego.

Zofia Kowalewska, ok. 1880, Institut Mittag-Leffler, domena publiczna.

Jednak rozbudziło to tylko głód wiedzy dziewczyny. Jej marzeniem były studia, ale było to dość trudne, gdyż w carskiej Rosji kobiety nie mogły studiować, a wyjazd samotnej kobiety do innego kraju nie wchodził w grę. Salomonowym rozwiązaniem było zatem zawarcie w 1868 roku fikcyjnego małżeństwa ze starszym o osiem lat paleontologiem Włodzimierzem Kowalewskim. Należał on do radykalnego ugrupowania politycznego walczącego o równouprawnienie kobiet i zapewnienie im dostępu do edukacji. Sonia z mężem i siostrą wyjechała do Heidelbergu, gdzie studiowała między innymi u Hermanna von Helmholtza, Gustava Kirchhoffa i Roberta Bunsena. Później odbyła także podróż do Anglii, a następnie powróciła do Berlina, gdzie uczył ją Karl Weierstrass – jeden z najwybitniejszych matematyków niemieckich.

W 1874 roku Sofja Kowalewska przesłała z Berlina na uniwersytet w Getyndze rozprawę doktorską opartą o trzy prace związane z teorią równań różniczkowych cząstkowych, redukcji całek abelowych oraz postaci pierścieni Saturna. Dzięki staraniom Weierstrassa nie musiała zdawać egzaminów doktorskich i przyznano jej doktorat… in absentia. Została tym samym pierwszą Europejką posiadającą doktorat z matematyki!

Zofia Kowalewska, po 1880, domena publiczna

Sukcesy zawodowe szły w parze z prywatnymi. Pomiędzy Sonią i Włodzimierzem zaczęło rodzić się autentyczne uczucie. W 1874 roku powrócili do Rosji, a cztery lata później przyszła na świat ich córka Zofia nazywana Fufą. Po prawie dwóch latach poświęconych wychowaniu córki Kowalewska pozostawiła ją pod opieką krewnych oraz przyjaciół i chcąc wznowić pracę w dziedzinie matematyki opuściła Włodzimierza po raz ostatni. W wyniku namowy Weierstrassa w 1881 roku powróciła do Berlina, gdzie natychmiast powróciła do pracy naukowej. Zaowocowała ona opublikowaniem prac związanych z refrakcją światła w kryształach. Kiedy w 1883 roku przebywała w Paryżu otrzymała wstrząsającą wiadomość o śmierci męża. Włodzimierz zapadł na głęboką depresję związaną z poważnymi kłopotami finansowymi, w wyniku czego odebrał sobie życie.

W tym samym czasie uczona otrzymała propozycję pracy na uniwersytecie w Sztokholmie. Jej zdolnościami matematycznymi zachwycił się jeden z nielicznych w tamtych czasach zwolenników kobiet w nauce Magnus Mittag-Leffler. Po sześciu miesiącach pracy w Sztokholmie przyznano jej tytuł profesorski oraz etat redaktora w prestiżowym czasopiśmie matematycznym „Acta Mathematicaˮ. Co ciekawe w tym czasie biegle władała już językiem szwedzkim. W 1885 roku Kowalewska objęła funkcję dziekana Wydziału Matematyki. Początkowo zaproszono mnie w charakterze docenta. Przed upływem roku jednak mianowano mnie profesorem zwyczajnym, którym jestem od roku 1884. Poza wykładami spoczywa na mnie także obowiązek uczestniczenia w posiedzeniach rady i mam prawo głosu na równi z pozostałymi profesorami – wspominała uczona. Trzy lata później, w 1888 roku wygrała konkurs paryskiej Akademii Nauk – w temacie ścisłego rozwiązania równań ruchu bryły sztywnej, za co otrzymała Nagrodę Bordina. W 1889 roku wybrano ją na członkinią Petersburskiej Akademii Nauk. Poza matematyką była także zdolną pisarką. Napisała między innymi Uniwersytet chłopski w Szwecji, Wspomnienia z dzieciństwa, Nihilistka, Docent prywatny, Siostry Rejewskie i Rodzina Woroncowych, stąd nazywano ją nie tylko „Królową  Matematyki” ale także „Michałem Aniołem Konwersacji”.

W 1889 roku uczona zakochała się w Maxie Kowalewskim dalekim krewnym zmarłego męża. Nie nalegała jednak na małżeństwo, gdyż wiedziała, że nie byłaby w stanie osiąść i zamieszkać z Maxem.

Sofja Kowalewska zmarła w kwiecie wieku, licząc zaledwie czterdzieści jeden lat, w Sztokholmie w lutym 1891 roku w wyniku powikłań po zapaleniu płuc. Została pochowana w mieście Solna na Cmentarzu Północnym, gdzie spoczywa wiele wybitnych i znanych ludzi.

Jeden z badaczy jej życia, Roger Cooke napisał: […] im bardziej zastanawiam się nad jej życiem i biorę pod uwagę ogrom jej osiągnięć, przeciwstawiając się ciężarowi przeszkód, które musiała przezwyciężyć, tym bardziej ją podziwiam. Dla mnie przyjęła bohaterską postawę osiągniętą przez niewielu innych ludzi w historii. Aby wejść, tak jak ona, do świata akademickiego, świata, którego prawie żadna kobieta jeszcze nie zbadała, i być konsekwentnie obiektem ciekawskiej analizy, podczas gdy wątpiące społeczeństwo patrzyło, na wpół oczekując, że je zawiedzie, zebrała ogromną odwagę i determinację. Aby osiągnąć, tak jak ona, co najmniej dwa główne wyniki o trwałej wartości stypendium, jest dowodem znacznego talentu, rozwiniętego dzięki żelaznej dyscyplinie […].

 

Zalecana Literatura:

  1. Z. Kowalewska, Wspomnienia z dzieciństwa, PIW, Warszawa, 1978.
  2. J. Navarro, Kobiety w matematyce: od Hypatii do Emmy Noether, RBA, Toruń, 2012, ss 84-91.
  3. R. L. Cooke, The life of S. V. Kovalevskaya, [w]: V. B. Kuznetsov, ed., The Kowalevski Property, American Mathematical Society, 2002, ss 1–19.
  4. P. Połubarinowa-Koczina: Zofia Kowalewska: Wielki matematyk rosyjski, Czytelnik, Warszawa, 1951.
  5. J. Spicci, Beyond the Limit: The Dream of Sofya Kovalevskaya, Forge Books, New York, 2002.

ZAPOWIEDŹ! „Geniusz kobiet” Piergiorgio Odifreddi’ego

 

Historie wielkich umysłów – kobiet, które „szły pod prąd”. To właśnie one stanowią ogromny potencjał przemian społecznych.

W Geniuszu kobiet przedstawione zostały sylwetki dwudziestu czterech wybitnych przedstawicielek świata nauki. Pełen podziwu i uznania dla ich dokonań, Odifreddi odtwarza przebieg życia, napotkane trudności, genialne pomysły, absolutne poświęcenie i swobodę myśli takich postaci jak Rita Levi Montalcini, Marjam Mirzachani (pierwszy medal Fieldsa dla kobiety), Maria Skłodowska-Curie, astronautka Judith Resnik, niepokonana szachistka Judit Polgár i chińska farmaceutka Tu Youyou, laureatka nagrody Nobla w dziedzinie medycyny. A to tylko początek cudownego pokazu kobiecych możliwości, tak bardzo niedostrzeganych we współczesnych mediach tradycyjnych i społecznościowych.

Lektura tej książki jest fascynującą podróżą po wszechstronności kobiecego umysłu, zdolnego osiągnąć najwyższe szczyty we wszystkich dyscyplinach i tym samym ułatwić postęp ludzkości. Jednocześnie może ona też posłużyć jako zachęta dla dzisiejszych kobiet, aby odważniej wkraczały do świata nauki.

Autor — Piergiorgio Odifreddi — włoski matematyk, logik, filozof, eseista. Zajmuje się matematyką, popularyzacją nauki, historią nauki, filozofią, polityką, religią, egzegezą, filologią oraz tematami szeroko rozumianej kultury. Były profesor m.in. Columbia University, Uniwersytecie w Buenos Aires, czy w Chińskiej Akademii Nauk w Pekinie. Publikuje książki koncentrujące się na ukazaniu wpływu nauki, w szczególności matematyki, na kulturę humanistyczną.

_______

Książka w tłumaczeniu Agnieszki Liszki-Drążkiewicz ukaże się nakładem wydawnictwa Copernicus Center Press już 24 lutego 2021 roku. Recenzja wkrótce!

Partnerem wydania jest Piękniejsza Strona Nauki.

 

 

 

Filmowe adaptacje biografii Marii Skłodowskiej-Curie

Już pisaliśmy o filmie biograficznym w reżyserii Marjane Satrapi pt. „Skłodowska”. Z okazji premiery filmu na DVD z polskimi napisami Tomasz Pospieszny na antenie Programu 2 Polskiego Radia opowiadał redaktor Monice Pilch o dotychczasowych ekranizacjach biografii Marii Skłodowskiej-Curie.

Natomiast na naszą opinię o filmie „Skłodowska” zapraszamy TUTAJ.

MSC na znaczkach pocztowych z kolekcji Joanny Schubert — cz. 1. znaczki ze świata

/ /
Nasza wielka przyjaciółka Pani Joanna Schubert należy do wielbicieli Marii Skłodowskiej-Curie. Od lat zbiera znaczki z całego świata przedstawiające Noblistkę. Stale poszerza swoją kolekcję znaczków i zajmująco o niej opowiada. Fascynację znaczkami pocztowymi wyniosła z rodzinnego domu, gdyż jej ojciec pracował na poczcie. Bohaterką swoich zbiorów uczyniła Madame Curie, której postać podziwia nie tylko ona, ale także cała jej rodzina. Jak sama mówi: Maria towarzyszy nam na co dzień.
/ /
Fragment kolekcji znaczków Joanny Schubert
Na naszą prośbę Pani Joanna dokonała wyboru kilku znaczków ze swojej kolekcji i opowiedziała nam o nich.
***
Z europejskich zbiorów najbardziej lubię belgijski znaczek z Marią, będący częścią projektu Podróż przez XX wiek na 80 znaczkach. Pojedynczy znaczek jest super, ale jeszcze fajniej prezentuje się w arkuszu, z którego pochodzi.
   
_________
Jako fanka Bałkanów mam słabość do serbskiego znaczka (ach, ta pisownia: „Kiri”) wydanego w 2017 roku  z okazji 150. rocznicy urodzin MSC, w serii ze znaczkiem, na którym widnieje Kosta Stojanovic, serbski matematyk urodzony w tym samym roku co Maria.
_________
Moje zbiory obejmują także kurioza, których przykładem jest rumuński znaczek.  Maria „robi” na nim za Stefanię Maracineanu i przypisuje się jej „stefaniowe” daty narodzin i śmierci oraz badania nad deszczem.
_________
Najwięcej znaczków z Marią pochodzi z francuskojęzycznych byłych kolonii afrykańskich. Są wśród nich sympatyczne okazy (jak np znaczek z Madagaskaru), ale i maszkarki  (jak te z Konga, z motylkiem i kocurkiem).
_________
Specjalnie dla Profesora [Tomasza Pospiesznego] jest znaczek z Mali, na którym Maria wygląda jak upiór, ale za to jest w doborowym towarzystwie Lise Meitner.
_________
Amerykę południową reprezentuje jeden z moich pierwszych nabytków z daleka – tym razem za Marię robi aktorka Susan Marie Frontczak, którą omyłkowo wstawiono na maryjne znaczki w kilku krajach.
_________
Z Azji podsyłam znaczek z Kirgistanu, który wędrował do mnie 3,5 miesiąca, a Maria wygląda na nim, jakby tę podróż odbyła na piechotę…
_________
…oraz jedyny filatelistyczny fant, jaki udało mi się upolować z Japonii. Spodziewałam się, że kraj ten będzie obfitował w znaczki maryjne, ale okazało się, że podziw Japończyków dla Marii nie przejawia się w filatelistyce. Mam za to piękny japoński stempel pocztowy przedstawiający dwa polskie znaczki z 1967 roku (Maria i pomnik Marii w Warszawie przy ulicy Wawelskiej) w 20.  rocznicę ich wydania.
***

Twórcy nauki o promieniotwórczości — Madame Curie i Lord Rutherford

 

/   Tomasz Pospieszny   /

 

Życie i praca Marii Skłodowskiej-Curie splatała się nieustannie z życiem i pracą Ernesta Rutherforda. Oboje uchodzili za twórców nauki o radioaktywności i oboje wnieśli do niej wiele. I mimo, że byli naukowymi konkurentami bardzo się szanowali i podziwiali.

Łączyło ich wiele. Ernest był zaledwie cztery lata młodszy od Marii (urodził się 30 sierpnia 1871 roku), pochodził podobnie jak ona z zubożałej rodziny. Był czwartym z dwanaściorga dzieci Jamesa i Marthy z domu Thompson. Matka Erna (jak go nazywano), podobnie jak rodzice Marii była nauczycielką. W domu państwa Rutherfordów, tak jak w domu państwa Skłodowskich, robiono wszystko, żeby dzieci miały dostęp do nauki. Ernest uwielbiał czytać, od wczesnego dzieciństwa wykazywał zainteresowanie otaczającym go światem. Tak jak Maria był niezwykle uzdolniony w kierunku nauk ścisłych. Przyszli nobliści byli prymusami, a nauka nie stanowiła dla nich żadnego kłopotu, a wszystko co osiągnęli zawdzięczali własnej ciężkiej pracy i wyrzeczeniom. Nauka jednak była dla nich pasją, a ciekawość odkrywania i podążania w nieznanych kierunkach wiedzy stanowiło sens ich życia. Warto dodać, że oboje mieli ciekawe pochodzenie: Maria urodziła się w „nieistniejącejˮ Polsce, a Ernest pochodził z odległej i zapomnianej Nowej Zelandii.

Obie rodziny dotknęły też wielkie tragedie. W 1876 roku na tyfus zmarła najstarsza siostra Marii Zofia, a dwa lata później na gruźlicę umarła matka uczonej Bronisława. Na początku 1886 roku dwaj młodsi bracia Ernesta, Herbert i Charles, utonęli po wypadnięciu za burtę łodzi. Również w dojrzałym wieku uczonych dotknęła wielka strata: w 1906 roku Maria straciła ukochanego męża Pierreʼa, zaś Ernest w 1930 roku jedyną córkę Eileen, która zmarła w wyniku powikłań poporodowych.

Maria Skłodowska-Curie, 1903, archiwum rodzinne Piotra Chrząstowskiego

Maria pierwszy raz spotkał się z Ernestem po jej obronie doktoratu, 25 czerwca 1903 roku, kiedy to uczony wraz z żoną przebywał w Paryżu. Rutherford wspominał:

W lecie odwiedziłem profesora i Madame Curie w Paryżu i okazało się, że ta ostatnia otrzymała w dniu mojego przybycia stopień naukowy doktora. Wieczorem mój stary przyjaciel, profesor Langevin, zaprosił moją żonę, mnie, [państwo] Curie i Perrina na kolację. Po bardzo żywym wieczorze przeszliśmy spontanicznie około godziny 11 do ogrodu, gdzie profesor Curie wyjął probówkę pokrytą częściowo siarczkiem cynku i zawierającą dużą ilość radu w roztworze. W ciemnościach jasność była olśniewająca i była wspaniałym finałem niezapomnianego dnia. W tym czasie nie mogliśmy nie zauważyć, że ręce profesora Curie miały stan bardzo zapalny i bolesny z powodu ekspozycji na promienie radu. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy zobaczyłem [Piotra] Curie. Jego przedwczesna śmierć w wypadku ulicznym w 1906 roku była wielką stratą dla nauki, a szczególnie dla szybko rozwijającej się nauki o radioaktywności. [T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Warszawa, 2020, s. 142.]

 

IV Konferencja Solvaya , Bruksela 1924, fot. Benjamin Couprie. W pierwszym rzędzie od lewej siedzą: Ernest Rutherford i Maria Skłodowska-Curie, [za:] http://www.solvayinstitutes.be
            Wzajemne docenianie pracy było niezwykłe. Maria była jedną z pierwszych uczonych uważających koncepcję jądra atomowego odkrytego przez Rutherforda za wyjątkowo ważną i słuszną. Pisała:

Pan Rutherford, wykorzystując badania nad rozpraszaniem promieni α, wywnioskował, iż owo dodatnio naładowane jądro musi mieć niezwykle ograniczone wymiary, tak że prezentuje się niemal jak wyizolowany, dodatni ładunek, otoczony pozostającymi w pewnej od niego odległości, rozproszonymi elektronami, które określają wielkość średnicy atomu. [T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Warszawa, 2020, s. 188.]

Kiedy w 1913 roku William Ramsay opublikował pracę, w której twierdził, że jako pierwszy prawidłowo określił ciężar atomowy radu, robiąc przy tym złośliwe uwagi  dotyczące kunsztu naukowego Marii, uczona napisała do Ernesta:

Wie Pan już, być może, że pan Ramsay opublikował pracę na temat ciężaru atomowego radu. Doszedł on do dokładnie takich samych wyników jak ja, a jego pomiary są mniej spójne od moich. Pomimo to w podsumowaniu napisał, że jego dokonanie jest pierwszą poprawną pracą z tej dziedziny!!! Muszę przyznać, że byłam zdumiona. [T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Warszawa, 2020, s. 188.]

Ernest Rutherford, b.d., kolekcja Tomasza Pospiesznego

Rutherford rozumiał jej oburzenie. „Wiedział, że [Maria] podchodzi, podobnie jak on, do swoich badań naukowych bardzo osobiście i emocjonalnie. Wiedział też, jak trudno było jej się wybić w zdominowanym przez mężczyzn świecie nauk ścisłych. Mimo że czasami z zazdrości lub zwykłej konkurencji krytykował jej opinie, nigdy nie podzielał poglądu Ramsaya czy Boltwooda w kwestii jej warsztatu naukowego. Zawsze traktował ją jak równą sobie badaczkę.ˮ [T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Warszawa, 2020, s. 188.]

Oboje byli laureatami Nagrody Nobla z chemii – Ernest został wyróżniony w 1908 roku, Maria otrzymała ją w 1911 roku. Co ciekawe, że część pieniędzy z pierwszej Nagrody Nobla z 1903 roku Maria przeznaczyła na wyremontowanie i zmodernizowanie łazienki, Ernest zaś kupił sobie wymarzony samochód. Uczeni wielokrotnie spotykali się na konferencjach Solvaya, gdzie wymieniali poglądy dotyczące współczesnego im stanu wiedzy o atomie. Po śmierci Marii Ernest Rutherford w opublikowanym w „Nature” obszernym wspomnieniu poświęconym jej pamięci napisał:

[…] wielu przyjaciół Marii Curie na całym świecie, którzy podziwiają nie tylko jej naukowe talenty, ale także jej wspaniały charakter i osobowość, opłakują przedwczesne odejście osoby, która wniosła tak wielki wkład do nauki, a poprzez swoje odkrycia przyczyniła się do pomyślności całej ludzkości. [T. Pospieszny, Maria Skłodowska-Curie. Zakochana w nauce, Warszawa, 2020, s. 344.]

Uczeni odeszli w podobnym wieku: Maria miała zaledwie sześćdziesiąt siedem lat (zmarła 4 lipca 1934 roku), Rutherford w wieku sześćdziesiąt sześć (zmarł 19 października 1937 roku).

 

Książki z kolekcji Tomasza Pospiesznego

 

Po śmierci uczonych ich bliscy napisali kanonicze już dziś biografie. Córka Marii, Ève Curie, poświeciła matce piękną biografię pt. Madame Curie (wyd. 1937, pierwsze polskie wyd. 1938). Kiedy ją zapytano, dlaczego tak szybko ukazała się książka, Ève odpowiedziała, że pośpiech był uzasadniony, bowiem nie chciała, aby ktoś napisał o jej matce niewłaściwie. W książce niektóre wątki zostały pominięte lub przemilczane, co nie zmienia faktu, że jest to najważniejsza biografia uczonej.

Pierwsze polskie wydanie książki Ewy Curie w języku polskim z 1938 roku, kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

Z kolei biografię Rutherforda napisał bliski przyjaciel uczonego Arthur Eve. Jego książka pt. Rutherford. Being the Life and Letters of the Rt Hon. Lord Rutherford, O. M. ukazała się w 1939 roku. Większość materiałów dostarczyła rodzina uczonego. Lady Rutherford udostępniła wiele materiałów, ale jednocześnie ingerowała w jej treść i na jej prośbę niektóre sprawy przemilczano. Kiedy więc przed oficjalną biografią Eve’a ukazała się pośpiesznie napisana biografia jej męża pt. Power. The life story of Lord Rutherford, O. M. autorstwa Ivora B. N. Evansa — Lady Rutherford była dość zła i krytyczna.

Biografia autorstwa Arthura Eve’a z 1939 roku, kolekcja Tomasza Pospiesznego

 

Marię Skłodowską-Curie i Ernesta Rutherforda uznajemy dziś za jednych za najwybitniejszych uczonych wszechczasów. Ich osiągnięcia naukowe są wspaniałą pamiątką świadczącą o ich niebywałym geniuszu. Wszystkich, których interesuje ich życie i osiągnięcia odsyłam do książek, które napisali ci, którzy ich znali i widzieli jak uczeni pracowali, żyli, cieszyli się i smucili. Książki Ève Curie i Arthura Eve pokazują uczonych jako ludzi pełnych pasji, wpatrzonych w naukę niczym w baśń czarodziejską.

Szczęśliwego Nowego Roku

Widok kosmosu z księżyca, fot. NASA
Szanowni Państwo,
z okazji Nowego 2021 Roku życzymy spokoju, nadziei, zdrowia i radości. Miniony rok był trudny, ale jak napisała kiedyś Lise Meitner — „życie nie musi być łatwe, byle tylko nie było puste.”
Szczęśliwego Nowego Roku oraz nieustającego podziwu dla wspaniałości Natury i Nauki życzy Piękniejsza Strona Nauki — Tomasz Pospieszny & Ewelina Wajs